Puzzle to świetny trening uważności, wyciszenia się i relaksu. Nic dziwnego, że w czasie pandemii tak bardzo wzrosła ich popularność.
W 2020 roku sprzedaż puzzli w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 300 proc. Ogromne zainteresowanie układankami przypomina sytuację z czasów Wielkiego Kryzysu, gdy tygodniowo sprzedawano ponad dziesięć milionów zestawów. Dzięki masowej produkcji oraz rezygnacji z drogiego surowca, ówczesnym producentom udało się wykreować zabawę idealną na czas ekonomicznej zapaści - niedrogą rozrywkę dostępną dla każdego bez względu na wiek i zasobność portfela. W czasie kryzysu puzzle oferowały jednak coś więcej - możliwość oderwania się od codziennych zmartwień i problemów, rozrywkę dla dorosłych i dzieci bez konieczności wychodzenia z domu.
Z danych opublikowanych przez jedną z polskich platform zakupowych wynika, że w ciągu pierwszych dwóch tygodni marcowego lockdownu zainteresowanie puzzlami wzrosło o 4400 proc.! Wystarczy zajrzeć na Instagram, żeby przekonać się o ogromnej popularności nie tylko puzzli, ale także innych gier planszowych czy przyborów do brush letteringu.
Joanna, autorka popularnego bloga Szafa Sztywniary, instagramowa aktywistka oraz promotorka akcji #puzzlezapuzzle przyznaje, że dopiero w czasie lockdownu zainteresowała się układankami. “Zaczęło się, jak z większością moich zajawek - od Instagrama. "Zaraziła mnie" Joanna Jezierska, czyli @missjeziersky. Nigdy wcześniej nie układałam puzzli, ale kiedy widziałam na stories, jakie układa obrazy (bo Joanna, podobnie jak ja, najczęściej wybiera malarstwo), pomyślałam, że to może być coś fajnego. Szybko okazało się, że faktycznie to jest rozrywka stworzona dla mnie. Mój pseudonim "Sztywniara" nie wziął się znikąd. Uwielbiam porządkować, organizować i układać rzeczy. Każdy przedmiot w moim mieszkaniu ma swoje miejsce, dzięki czemu wiem, gdzie co jest i zawsze mam porządek. A układanie puzzli to właśnie takie trochę porządkowanie i odkładanie elementów na właściwe miejsce” - wyjaśnia Joanna. “Puzzle zmuszają do bardzo uważnego przyglądania się detalom, dzięki czemu pozwalają jeszcze bardziej docenić kunszt artystów. Układanie puzzli to też taki czas tylko dla mnie. Jestem introwertyczką i bardzo lubię samotnicze rozrywki. Wiem, że wiele osób woli układanie puzzli w większym gronie, ale ja nie pozwalam się nikomu zbliżyć do mojej układanki. Takie skupienie się na jednej rzeczy, bez rozpraszania się i patrzenia w ekran telefonu czy komputera jest bardzo wyciszające.”
Wyświetl ten post na Instagramie.
Układanka, którą można powiesić na ścianie
Pod hasztagami z puzzlem w nazwie opublikowano już kilka milionów postów, a od marca 2020 na polskim rynku pojawiło się także sporo młodych marek. Łódzka firma Ady i Zuzi, Muno Puzzle, funkcjonuje od pierwszej fali koronawirusa, choć pomysł na biznes pojawił się już wcześniej. “Od jakiegoś czasu każda z nas żyje w duchu "mindfulness" i same potrzebowałyśmy pewnej odskoczni od dzisiejszego, szalonego tempa życia i mediów społecznościowych. Puzzle to świetny trening uważności, wyciszenia się, relaksu. Szukając takiego zajęcia obserwowałyśmy trendy na rynkach zagranicznych, połączyłyśmy kropki, moje doświadczenie w marketingu i artystyczne wykształcenie graficzki Zuzi (ASP w Łodzi) i tak powstały Muno” - tłumaczy Ada Łuczko, współzałożycielka marki.
Puzzle młodych polskich marek mogą wydawać się kosztowne, ale za wyższą ceną stoją racjonalne przesłanki. “Nasze puzzle nie należą do najtańszych, ale na cenę składa się kilka elementów. To przede wszystkim projekty - współpracujemy ze znanymi ilustratorami z całej Polski - takimi którzy tworzą m.in. „Zwierciadła”, „Charakterów” czy „Glamour” - takie projekty mają swoją (zrozumiałą) cenę. Wiele ilustracji wychodzi też spod ręki Zuzi - także w cenę wliczony jest talent autorki i poświęcony czas. Nasze puzzle mają świetną jakość, drukujemy je w Polsce, a nie w Chinach - zatem na naszych puzzlach zarabiają także polskie drukarnie, a my mamy spokojne głowy, że wspieramy lokalną gospodarkę, a unikając zagranicznego przewozu produktów zmniejszamy ilości śladu węglowego. Do tego dochodzą oryginalne opakowania, w których sprzedajemy Muno - są to eco tuby i to właśnie ten rodzaj puzzli jest u nas najdroższy, ponieważ wybrałyśmy producenta, który oddaje procent ze sprzedaży tub na szczytny cel - sadzenie drzew.”
Wyświetl ten post na Instagramie.
Kolekcjonerskie puzzle składające się z 600 elementów, zaprojektowane przez łódzką ilustratorkę i autorkę kolaży Aleksandrę Morawiak, są zapakowane w ręcznie wykonane płócienne pudełko ozdobione złotym napisem, a kolaż, który je ozdabia wyszedł spod ręki artystki. Puzzle marki Radostki drukowane w Poznaniu na papierze z recyklingu. Martyna i Aga sprzedają puzzle, które również powstają we współpracy z polskimi ilustratorkami m.in. Zofią Miller czy Dominiką Doberstein. Nowoczesne i barwne grafiki młodych polskich marek wybierane są starannie, dzięki czemu mogą stać się elementem wystroju mieszkania, wystarczy nakleić je na tekturę, oprawić i powiesić na ścianie.
Cena za niektóre puzzle może przyprawić o zawrót głowy. Yves Saint Laurent miał kiedyś w swojej ofercie kolekcjonerskie puzzle z wizerunkiem modelki Kate Moss, za które trzeba było zapłacić ponad 450 dolarów. To i tak niewiele w porównaniu do cen ręcznie wytwarzanych i uznawanych za najtrudniejsze do ułożenia, puzzli amerykańskiej marki Stave. Za niektóre zestawy trzeba zapłacić nawet kilka tysięcy dolarów, a wśród miłośników układanek nazywanych “puzzlami dla masochistów” są między innymi Bill Gates, Jeff Bezos czy królowa Elżbieta II.
Puzzle za puzzle
Puzzle można na szczęście wypożyczyć z biblioteki, albo wziąć udział w internetowej wymiance, którą na Instagramie rozkręciła Joanna. “Akcja wymieniania się puzzlami powstała dość naturalnie. Staram się promować zakupy z drugiej ręki, a puzzle nadają się do tego idealnie. Mam małe mieszkanie, więc nie wyobrażam sobie trzymać w nim pudeł z puzzlami, zwłaszcza że puzzle układa się raczej tylko jeden raz” - tłumaczy Asia. “Po co mają leżeć i się kurzyć, skoro mogą podróżować i uszczęśliwiać kolejne osoby? Wymienianie się jest nie tylko bardziej ekologiczne niż kupowanie ciągle nowych zestawów, ale ma też ten plus, że jest to rozrywka totalnie bezkosztowa. Wystarczy kupić pierwszy zestaw (niekoniecznie nowy, może być z drugiej ręki) albo wymienić się z kimś, choćby za czekoladę czy słoik przetworów, i można się potem wymieniać za darmo w nieskończoność! Pierwsze puzzle dostałam w maju 2020 od mojej znajomej Magdaleny Stępień (@tattwa_ms), też zapalonej puzzlary, w zamian za portfel, który był mi akurat niepotrzebny. Po ułożeniu wymieniłam się z kolejną osobą za inny zestaw i tak to trwa do tej pory. Do dziś ułożyłam 13 zestawów. Wszystkie poszły dalej w świat. Powstał hasztag #puzzlezapuzzle, pod którym ludzie wymieniają się między sobą, również poza granicami Polski. Po drodze podpatrzyłam u Magdaleny pomysł, żeby do puzzli wysyłanych dalej dołączać listę, do której mogą się dopisywać kolejne osoby. W ten sposób można prześledzić całą historię danej układanki i zobaczyć, przez ile rąk już przeszła.
Puzzle: edukacyjna zabawka, która stała się rozrywką dla zamożnych
Wynalezienie pierwszej układanki przypisuje się Johnowi Spilsbury, brytyjskiemu kartografowi i rysownikowi, który naklejając papierową mapę na kawałku wyrzeźbionego uprzednio drewna, a następnie dzieląc ją na mniejsze fragmenty, stworzył w 1767 roku pierwsze edukacyjne puzzle dla dzieci. Innego zdania jest Jill Shefrin, badaczka nowożytnych i XIX-wiecznych gier oraz zabawach dydaktycznych dla dziewczynek, która uważa, że autorką pierwszych puzzli była francuska edukatorka i pisarka, Madame de Beaumont. Na potwierdzenie swojej tezy Shefrin przywołuje odnalezione w listach Mary Delany, rysowniczki przepięknych botanicznych ilustracji, fragmenty, w których artystka pyta, jak mogłaby zdobyć zestawy drewnianych map Madame Beaumont.
Początkowo na zakup puzzli mogły pozwolić sobie tylko bardzo zamożne rodziny, ponieważ drewniana mapa w kawałkach kosztowała ponad dwie gwinee (dziś byłby to wydatek około 215 funtów). Układanki Spilsbury’rego trafiały także do elitarnych szkół z internatem, nie zabrakło ich również na królewskim dworze. Pod koniec XVIII wieku w samym Londynie siedziby miało ponad dwudziestu producentów drewnianych układanek.
Pierwsza oferta puzzli dla dorosłych pojawiła się w Stanach Zjednoczonych na początku XX wieku. Wkrótce nawet najwięksi sceptycy skapitulowali wobec puzzlowego szaleństwa, które ogarnęło część Amerykanów. Sprzedażowy pik przypadał najczęściej na sobotnie poranki, kiedy klienci kupowali puzzle na weekendowe przyjęcia, urządzane w wiejskich rezydencjach. Na początku XX wieku klasyczne drewniane puzzle wciąż były rozrywką, na którą mogli pozwolić sobie tylko najbardziej zamożni. W 1908 roku 500-elementowe puzzle kosztowały około pięciu dolarów, co znacząco przekraczało finansowe możliwości przeciętnego robotnika, który zarabiał mniej niż 50 dolarów miesięcznie.
Warto wspomnieć, że w tamtym czasie układanie puzzli było sporym wyzwaniem. Większość kawałków wycinano dokładnie na linii koloru, co znacząco utrudniało dopasowanie kolejnych fragmentów układanki. Puzzle nie miały też dobrze wyprofilowanych brzegów. W przeciwieństwie do układanek przygotowywanych z myślą o najmłodszych, na pudełkach puzzli dla dorosłych nie umieszczano podpowiedzi w formie ilustracji, a prawdziwy temat układanki pozostawał tajemnicą aż do jej ukończenia (można było sugerować się tylko tytułem widniejącym na pudełku, który często mógł był niejasny albo mylący).
Puzzle się demokratyzują
Zastosowanie nowych technik oraz narzędzi do maszynowego wykrawania puzzli, pozwoliło nie tylko dokładniej wycinać i lepiej dopasować fragmenty układanek, ale również znacząco obniżyć koszty produkcji. Zastąpienie drewna grubą tekturą, a później sprasowanym papierem sprawiło, że puzzle stały się rozrywką bardziej demokratyczną, dostępną dla każdego. W czasie Wielkiego Kryzysu bezrobotni architekci, stolarze oraz inni wykwalifikowani rzemieślnicy zaczęli produkować puzzle w swoich warsztatach. W latach 30. puzzle można było wypożyczać także w lokalnych drogeriach i bibliotekach. Zapanowała również moda na puzzle reklamowe, które były dodawane za darmo do wielu produktów, a także na niewielkie układanki, sprzedawane za 25 centów na stoiskach z gazetami.
Gdy większość producentów obniżała koszty produkcji i wypuszczała coraz tańsze układanki, wśród zamożnych klientów zapanowała moda na luksusowe, drewniane i ręcznie wykonywane puzzle. PAR Puzzles sprzedawała swoje produkty gwiazdom filmowym, potentatom finansowym, a nawet rodzinie królewskiej. Specjalizowała się również w produkcji puzzli na zamówienie i kontynuowała tradycję nie umieszczania na pudełku gotowej ilustracji.
Po II wojnie światowej producenci drewnianych puzzli zaczęli coraz szybciej znikać z rynku. Jedna z pierwszych amerykańskich marek, słynna Parker Brothers, przestała sprzedawać swoje puzzle pod koniec lat 50. Nowe technologie pozwalały uzyskiwać lepszej jakości produkty i przenosić na puzzle coraz lepiej odwzorowane i bardziej skomplikowane obrazy.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Puzzle dla znudzonych klasyką
W ostatnich latach na rynku pojawiły się marki, które zaczęły ponownie odkrywać potencjał tkwiący w puzzlach i produkować układanki skierowane do bardziej wymagającego klienta. Geode Puzzle, firma założona przez Jessikę Rozenkratz i Jesse Louis-Rosenberg, oferuje unikatowe puzzle w kształcie geody (w jej ofercie nie ma dwóch takich samych układanek). Inspirowane XX-wieczną sztuką puzzle od Ellen Van Dusen są nie tylko piękne i dość drogie, ale uważane również za najbardziej wymagające do ułożenia. Podobnie mówi się również o modnych puzzle gradientowych. Marka Dovetail specjalizuje się w barwnych puzzlach skierowanych do miłośników malarstwa, a Slowdown Studio projektuje układanki dla fanów współczesnej architektury. Znudzonym klasycznymi puzzlami polecam sięgnąć po układanki holenderskiej marki Jumbo. Ich seria WASGIJ cieszy się ogromną popularnością. Na pudełku znajdują się jedynie wskazówki do rozwiązania rzeczywistej układanki. Żeby ułożyć te puzzle trzeba się trochę nagimnastykować.
Wyświetl ten post na Instagramie.