1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Piękne miejsca
  4. >
  5. Alpy na wyciągnięcie ręki

Alpy na wyciągnięcie ręki

(Fot. materiały prasowe)
(Fot. materiały prasowe)
Poranna kawa na lotnisku w Warszawie a kilka godzin później zjazd na nartach wśród ciszy alpejskich dolin. SkiWelt Wilder Kaiser-Brixental to dowód na to, że Alpy wcale nie są daleko.

Budzik zadzwonił o 5:00. Za każdym razem, kiedy muszę wstać w środku nocy, obiecuję sobie, że już nigdy więcej nie kupię biletu na poranny lot. Jedynie myśl o tym, że za kilka godzin stanę na nartach dała mi siłę, żeby zwlec się z łóżka. Na lotnisku czekały na mnie Milena i Pola – moje towarzyszki tego szybkiego babskiego wypadu.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

Punktualnie o 7 odleciałyśmy do Monachium, lot do stolicy Bawarii trwał godzinę i 40 minut. Tam płynnie przesiadłyśmy się do busa, by wyruszyć w drogę do Austrii i Tyrolu. Polecam korzystanie z firm transferowych, które z lotniska dowożą narciarzy pod drzwi hotelu w dowolnym ośrodku w Alpach (korzystałyśmy z 4seasonstransfer.com). Zanim jednak wsiadłyśmy do auta, Milena zarządziła rytualne otwarcie wyjazdu preclem z masłem. Ten smak czuję do dziś i już zawsze będzie mi się kojarzył z nartami. Wyświetlacz GPS pokazywał, że nasza droga do SkiWelt Wilder Kaiser-Brixental zajmie niecałe dwie godziny. Trasa prowadziła autostradą A8 w kierunku Salzburga, więc była bardzo wygodna i bez stromych odcinków.

Lunch zjadłyśmy już w miasteczku, patrząc na rozświetlone słońcem ostre grzbiety gór i śnieżne połacie. Aż trudno uwierzyć, że w kilka godzin można tak radykalnie zmienić okoliczności…

Szybka wizyta w wypożyczalni i już byłyśmy na stoku. Kilka popołudniowych zjazdów potraktowałyśmy jako rozgrzewkę, bo prawdziwa jazda czekała nas w nocy, na oświetlonych stokach w Söll. Szusowanie w ciemnościach to doświadczenie zupełnie niezwykłe - śnieg połyskuje w świetle lamp, a w powietrzu unosił się zapach iglastych lasów. Cisza była niemal namacalna, przerywana jedynie dźwiękiem ślizgających się nart. Z każdym zjazdem, adrenalina mieszała się ze spokojem. Poczułam zupełnie nową energię.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

Zatrzymałyśmy się w Hohe Salve Sportresort – nowoczesnym hotelu położonym tuż przy stacji kolei linowej. To idealne miejsce na regenerację – po całym dniu na nartach ale też całym roku za biurkiem z napiętym ze stresu karkiem. Hotel ma imponującą infrastrukturę sportową i rozbudowaną część wellnessową: z basenem, sauną i strefą relaksu, idealną do odpoczynku i wychillowania.

W sali do relaksu rolowałyśmy wałkami swoje rozpalone zjazdami mięśnie, jednak prawdziwym odkryciem wyjazdu okazały się nadmuchiwane rękawy do regeneracji i drenażu limfatycznego nóg. To wynalazek, który naprawdę zrobiły różnicę — mięśnie „odpuściły”, krążenie wróciło do normy i następnego dnia znowu mogłyśmy ostrzej cisnąć na trasach.
W saunie z panoramicznymi oknami podziwiałyśmy górski krajobraz, a jej ciepło rozluźniało nasze zmęczone ciało. Każdego dnia po nartach korzystałyśmy również z podgrzewanego zewnętrznego basenu. Zanurzone po szyję w wodzie, patrzyłyśmy na gwiazdy oraz unoszącą się parę, a każda minuta trwa godzinę...

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

Czas po nartach, spędzony w strefie spa z dala od komórki, sprawiał, że zmęczone ciało odzyskiwało siły, a głowa stawała się coraz lżejsza. Rano aż chciało się wstać na pierwszy wyciąg. Komfort, spokój i świetna lokalizacja hotelu, tuż przy stacji kolei linowej Hohe Salve, sprawiają, że to miejsce idealne zarówno dla sportowych zapaleńców, jak i dla tych, którzy cenią elegancję i dobą kuchnię.

grafika

SkiWelt to jeden z największych połączonych ośrodków narciarskich w Tyrolu, alpejskim regionie w Austrii – ma ponad 275 kilometrów tras. Dominują tu szerokie, niebieskie zjazdy (ok. 114 km), idealne na rozgrzewkę lub spokojną jazdę z widokami. Dla tych, którzy lubią większe prędkości, przygotowano około 120 km tras czerwonych, a amatorzy wyzwań znajdą też 36 km czarnych – krótszych, ale bardzo wymagających i technicznych. Najciekawsze są jednak długie, panoramiczne zjazdy łączące poszczególne części ośrodka – z Ellmau do Brixen im Thale czy z Westendorf do Söll. Pozwalają one poczuć ogrom i różnorodność całego regionu. Na wielu trasach czekają klimatyczne restauracje, w których trudno odmówić sobie porcji apfelstrudla z sosem waniliowym oraz słynnego omleta cesarskiego, czyli Kaiserschmarrn.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

Powrót do Polski był równie prosty, co przyjazd. Zdecydowałyśmy się wrócić bezpośrednim lotem do Warszawy z Innsbrucka – z lotniska oddalonego zaledwie o godzinę jazdy od hotelu.
W sezonie zimowym działa tu połączenie bezpośrednie do Warszawy, więc po śniadaniu można wyruszyć na krótkie narty, a po południu być już w domu.
Loty w sezonie zimowym (grudzień- marzec) odbywają się 1 raz w tygodniu a sam lot trwa 1 godzinę i 45 minut. Poza sezonem alternatywą pozostaje powrót przez Monachium – równie wygodny, z dobrą infrastrukturą transferową, albo połączenie z przesiadką w Wiedniu.

SkiWelt Wilder Kaiser–Brixental to idealne miejsce na krótki, intensywny wypad w Alpy. Bliskość, świetna organizacja, różnorodne trasy i możliwość zjazdów jeszcze tego samego dnia, w którym wylatujesz z Polski – to wszystko sprawia, że zimowy weekend potrafi zamienić się w prawdziwą alpejską przygodę.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email