Co wolno kobiecie w przestrzeni medialnej? Lista będzie krótka. Kobieta może być słodka, grzeczna, dobra i uśmiechnięta. Ale nie powinna już wybijać się z tłumu, być kontrowersyjna albo żartować sobie z poważnych spraw. No i nie wolno jej popełniać błędów. O to, czy w show-biznesie jest miejsce na kobiecą solidarność, i z kogo warto w tej kwestii brać dobry przykład, znawczynię mediów KAROLINĘ KORWIN–PIOTROWSKĄ – pyta Paulina Młynarska.
Co ci wolno, a czego ci nie wolno w mediach?
Wolno mi w nich być. Czasami wolno mi mieć własne poglądy. Ale z naciskiem na „czasami”, ponieważ kiedy powiem coś mocniej, zabawniej – to zwykle dostaję bardzo ostro w odpowiedzi.
Od kogo dostajesz?
Zarówno od kobiet, jak i od mężczyzn. Zawsze bardzo personalnie. Nigdy merytorycznie. Emocjonalnie i po chamsku. Zadziwiające jest to, że jeżeli kobieta ma własne, oryginalne poglądy w mediach, to odpowiedź na to jest zwykle identyczna. Po pierwsze jest „niedoruchana”. To znaczy – uwaga – „bolca dawno nie miała”.
Ja to nazywam „syndromem wsadu”. „Wsad” jest dobry na wszystko.
To remedium na wszystkie troski, używane przez obie płcie w tzw. dyskusji ze mną. Druga sprawa – to, że jesteś brzydka. Bez względu na to, jak wyglądasz naprawdę, musisz być brzydka. Musisz być upasiona. Argument upasienia w ostatnich latach, kiedy wszystkie kobiety w przestrzeni publicznej w Polsce są coraz chudsze i coraz młodsze, jest bardzo ważny. Jesteś upasiona, czyli o siebie nie dbasz. Za to nikt ci nie mówi, że jesteś głupia! To jest niesamowite, że argumenty mądra – głupia praktycznie nie istnieją. Argumenty przeciw kobiecie opierają się na zewnętrzności i seksualności, która jest nieustannie podważana i deptana.
Wiecej w Sensie 02/2017. Kup teraz!
SENS także w wersji elektronicznej