O poczuciu wartości i relacji między dzieckiem a rodzicem opowiada psycholożka Katarzyna Kukielińska.
Każdy człowiek, przynajmniej na początkowym etapie swojego życia, ma rodziców. Mogą być naprawdę różnymi ludźmi. Kochamy ich albo nienawidzimy – to nie przypadek, ponieważ ośrodki odpowiadające za miłość i nienawiść są umiejscowione w mózgu tuż obok siebie. Czasami zazdrościmy innym tego, że otrzymali od swoich najbliższych bogate zasoby pozytywnej energii, a tym samym szczęśliwe dzieciństwo. Trzeba zrozumieć, iż zanim przyszliśmy na świat, relacja z rodzicami już zaistniała. Nasze narodziny były dla nich czymś bardzo ważnym. Wpłynęły również na więź między nimi samymi. Bez względu na to, co zaszło między mamą i tatą, jestestwo każdego z nas domaga się bezwarunkowej miłości i akceptacji. Chcemy dostrzegać radosny uśmiech na twarzy rodziców pojawiający się na nasz widok. W naturalny sposób pragniemy bliskości, ciepła i bezpieczeństwa. Dopiero po latach odkrywamy lub dowiadujemy się od dalszych czy bliższych krewnych, że istnieje jakaś rodzinna tajemnica, przykry sekret… Może się nim okazać traumatyczne doświadczenie utraty nienarodzonego dziecka.
I tutaj na chwilę zatrzymaj się ze mną. Zamknij oczy, połóż rękę na sercu. Weź pięć długich, głębokich wdechów i wydechów. Zachowajmy przez chwilę ciszę, oddając hołd wszystkim matkom, które poroniły.
Niełatwo dokładnie określić, jak wielu kobiet dotyczy ten problem, ponieważ źródła nie są zgodne. Bez wątpienia nie występuje on sporadycznie. Z psychologicznego punktu widzenia jest to z pewnością traumatyczne wydarzenie. Trudny moment dla obojga rodziców, dziadków, a być może również dla innych członków rodziny. Przede wszystkim jednak dla matek. Niektóre z nich wypierają ze swojego życia ten dzień, a inne błędnie myślą, że „przepracują” to sobie w głowie i po sprawie. Ból, smutek czy łzy powracają później przywołane przez różne rozmowy. Podejście do człowieka jest wielowymiarowe i każdy z nas świadomie lub nieświadomie czerpie z niego energię. Ma to ogromny wpływ na jakość myśli o sobie i o świecie.
Zapraszam teraz wszystkie zranione osoby. Może jesteś to Ty, a może znasz kogoś, kto potrzebuje ukojenia i tej wiadomości: pozwól sobie na uprawomocnienie tego bólu. Nadszedł czas, by uwolnić z ciała stłumione przez lata cierpienie, wstyd, brak zrozumienia i akceptacji tego, co się stało. A stało się naprawdę coś ciężkiego! To był jeden z najgorszych dni Twojego życia i tylko Ty wiesz, jakie emocje Ci wtedy towarzyszyły. Możliwe, że ogarniały Cię strach, lęk, obawa o zdrowie… Zapewne zastanawiałaś / zastanawiałeś się, jak sobie z nimi poradzić. Jak poradzić sobie z poczuciem winy, iż można było zrobić coś inaczej, lepiej.
Natura się odradza. Twoje ciało się odradza. Uzdrowienie nastąpi, jeśli opuścisz swoje cierpienie, oczyścisz umysł i ciało. Pomimo tego, co się wydarzyło, nadal pozostajesz wartościowym, ważnym i cennym człowiekiem. Jesteś inteligentną osobą, więc na poziomie rozumu te słowa są jasne. Ciało jednak wymaga bardziej wnikliwej i głębszej uwagi, troski. Niezwykle ważna i uświadamiająca może być informacja, że inteligencja wskazuje na siłę Twojego umysłu. Niemniej utrzymanie życia tylko na poziomie umysłu powoduje zaniedbanie życia emocjonalnego. To, co chowasz w podświadomości, wstrzymuje Cię przed działaniem w wolności wewnętrznej. Potrzeba tutaj połączenia emocji i uczuć z ciałem. Do osiągnięcia równowagi niezbędna jest również pamięć o nienarodzonym dziecku (dla niektórych rodzeństwie). Przypomnij sobie o nich. Twoje życie byłoby inne, gdyby ta bliska osoba żyła. Spójrz na to także z innego punktu widzenia: Twoje życie uległo zmianie właśnie dlatego, że tej osoby lub osób nie ma fizycznie. Pozostało po nich tylko wspomnienie.
Zatrzymaj się ze mną tutaj. Złóżmy hołd nienarodzonym dzieciom, rodzeństwu. Kiedy pozwolisz sobie na to, zauważysz przemianę w emocjach – nie tylko na poziomie ciała, ale również umysłu. Coś uleci z wdzięcznością, zniknie i zostawi przestrzeń na tu i teraz. Dla Ciebie, dla Twojego całego życia i otoczenia. Napięcia, blokady somatyczne można leczyć poprzez uzdrawiającą terapię technikami oddechowymi.
Widać znaczącą różnicę, gdy człowiek przestaje uciekać i chować w podświadomości przykre wydarzenia. Dzięki terapii odzyskuje pamięć o tym, że ma w sobie wolność wewnętrzną, miłość, serdeczność czy uśmiech dla innych. Odnawiają się siły witalne i w końcu dostrzega skrywaną przez lata wartość, ważność bycia tutaj na ziemi. Czuć to w powietrzu. Energia się oczyszcza.
Oczyścić swoje łono poprzez akceptowanie i masowanie swojego ciała. Dotyk uwalnia emocje, a ciało – umiejscowione w nim traumatyczne doznanie. Pozwól sobie na współczucie i zrozumienie tego, jak bardzo było Ci wtedy źle. Łzy przynoszą ukojenie, spokój i ciepło. Powrót do przeszłości uwalnia i robi w całym Twoim jestestwie miejsce na odzyskanie prawdziwej Ciebie. Przynosi wzmocnienie i wypełnia wybaczeniem. Zauważasz w sobie mocne, ale też te słabe strony. Zaczyna się w Tobie łączyć to, co się rozłączyło. Czujesz się pełniejsza i lżejsza. Wychodzisz z cienia wstydu, wkraczasz na drogę odwagi i siły, którą zawsze miałaś w sobie, ale o tym zapomniałaś.
Teraz zwrócę się ku osobom, które się urodziły po jakimś czasie od utraty nienarodzonego wcześniej rodzeństwa. Być może rodzice poinformowali Cię, że kiedyś, przed Twoimi narodzinami, stracili dziecko. Pewnie zastanawiasz się teraz, co Ty masz z tym wspólnego. Czy to wspomnienie nadal jest aktualne i żywe? Czy ta energia krąży wokół rodziny? Odpowiedź brzmi: tak, ponieważ Twoja matka przeszła traumę. Być może czasami się zastanawia: Ile lat miałoby dziś jej nienarodzone dziecko? Na jakim etapie życia by dziś było? Jak by wyglądało? Czy zachowywałoby się podobnie do Ciebie? Niektóre kobiety chciałyby, żeby ich jedynacy mieli rodzeństwo. Są szczęśliwe, jeśli organizm pozwoli im spełnić marzenie o upragnionym potomstwie. Zdarzają się jednak i takie sytuacje, kiedy rodzice nie mogą mieć już drugiego dziecka. W związku z tym nieraz jedno z nich skrycie cierpi z powodu braku takiej bliskości i więzi emocjonalnej z jedynakiem, o jakiej zawsze marzyło.
Matki i ojcowie potrafią być otwarci i dostępni, ale także zamknięci i zimni. W tym miejscu chcę podkreślić, że ich historia i wcześniejsze doświadczenia wpływają na to, jak do Ciebie podchodzą i jaką relację tworzycie. Niektórzy opiekunowie dotknięci wyrządzoną krzywdą w dzieciństwie lub w dorosłym życiu przez lata tkwią w smutku i nie potrafią sami się wydostać z tej negatywnej energii. Ty z kolei możesz błędnie myśleć, iż ma to związek z Twoim zachowaniem. Nierzadko dzieci dochodzą do wniosku, że są złe, że rodzice chcieliby, żeby to brat lub siostra żyli. Odczuwają wobec nich złość, nienawiść, zaczynają z nimi rywalizować i walczyć o uznanie matki i ojca. Starają się odgrywać rolę rodzeństwa, którego nigdy nie będzie – tak pragną miłości. Dorośli przez lata mogą nieświadomie wypracować w dziecku fałszywą osobowość. Podczas słuchania negatywnej oceny i porównywania z rówieśnikami łatwo uwierzyć w bycie niewystarczająco dobrym. Może i Ty usłyszałaś / usłyszałeś od swojego rodzica, że żałuje on, iż nie ma innego potomka, bo pewnie byłby bardziej posłuszny i wdzięczny. Chciałabym jednak zaznaczyć: nie ma szans, żebyś była taka sama / był taki sam, jak on – i tak ma pozostać. Ty jesteś sobą, a nie kimś innym.
Możesz doświadczyć niesprawiedliwości, zdenerwowania, poczucia winy, które pali ciało od środka, ścisku w żołądku, w gardle. A po latach, kiedy zbliżasz się do trzydziestki i znasz swoich rodziców z innej strony, dochodzisz do mądrych wniosków, że im wcale nie chodziło o Ciebie, tylko o nich samych i najbliższe środowisko. Bardzo często zwracają oni zbyt dużą uwagę na to, co powiedzą inni. Szczęśliwie coraz częściej matki „budzą się” i uczą budować relacje z dziećmi na podstawie tego, kim rzeczywiście są, a nie jakie powinny być według swoich rodziców czy teściów. Wiele młodych kobiet zamiast miłości i wsparcia otrzymało przykre słowa. Nie słyszały o tym, że mają się kierować intuicją, która podpowie im, jak uczyć się budowania relacji z noworodkiem i odnaleźć w sobie matkę, którą przecież już się jest. Doświadczyły za to wielu niesprzyjających komentarzy na temat ich obchodzenia się z pierwszym dzieckiem.
Rodziców jest dwoje. Odpowiedzialnością za wychowanie obarcza się nie tylko matkę, ale także ojca, który nie funkcjonuje już wyłącznie jako „pomagier” swojej żony czy partnerki. Coraz więcej kobiet zrzuca z siebie obowiązek bycia idealną. Popularność zyskuje przekonanie, iż matka jest wystarczająco dobra taka, jaka jest. Wie, że kocha i uczy się dawać dziecku wszystko, czego ono potrzebuje, na miarę swoich możliwości emocjonalnych. Z niesamowitą odwagą i siłą konfrontuje się w końcu z tym, co ją przez lata osłabiało, aby dać swojej rodzinie pełniejszą wersję siebie – bo po prostu może. Mężczyźni coraz częściej również są tego świadomi i zaczynają nad sobą pracować. Szalenie ich za to doceniam.
Kiedy będąc już dorosłym dochodzisz do wniosku, że taka sytuacja miała miejsce w Twojej rodzinie, możesz czuć złość. Pojawia się poczucie niesprawiedliwości i pragnienie ograniczenia kontaktów z mamą i tatą, by w końcu zadbać o siebie. Zdajesz sobie sprawę, iż nie kroczysz swoją indywidualną ścieżką. Wiesz, czego chcesz, ale nie odnalazłaś / nie odnalazłeś w sobie siły i odwagi, aby żyć zgodnie z tym, kim jesteś. Ewa Woydyłło-Osiatyńska powiedziała, że wychowują nas niedojrzali emocjonalnie dorośli. Sporo w tym prawdy.
Jakie sytuacje mogą za tym przemawiać?
- Kiedy po przeprowadzonej rozmowie zauważasz, że rodzic zaczyna się smucić i milczy, jako pierwsza / pierwszy wychodzisz z przeprosinami.
- Starasz się wyrażać właściwe emocje w danej sytuacji. Jesteś zawsze dostępna / dostępny.
- Pomagasz rodzicom w korzystaniu z komputera. Uczysz ich, jak zrobić opłaty czy zakupy przez Internet. W rezultacie jednak i tak Ty się tym zajmujesz.
- Czujnie obserwujesz rodzica i prowadzisz rozmowę na ważne tematy w taki sposób, aby nie czuł on dyskomfortu.
- Jesteś wsparciem w uporządkowaniu zmieniającego się świata. Tłumaczysz nowe obyczaje. Przypominasz, że telefon działa w obie strony i jeśli rodzic czegoś potrzebuje, to może zadzwonić, a nie tylko oczekiwać, iż dorosłe dziecko samo się wszystkiego domyśli. Nikt nie potrafi czytać w myślach.
- Towarzyszysz rodzicom w odkrywaniu świata. Wspierasz ich, okazując przy tym szacunek. Pokazujesz, jak sobie radzisz i podejmujesz się nowych zadań. Zmieniasz stanowiska, negocjujesz lepsze warunki zatrudnienia. Myślisz o pracy za granicą. Odkrywasz w sobie umiejętności i talenty, które pozwalają na uniezależnienie się od ścisłej kontroli. Mimo wszystko jednak pozostajesz w pobliżu rodziców, nie realizując swoich marzeń ze względu na ich często komunikowany strach przed samotnością.
- Wspierasz finansowo rodziców, którzy są zadłużeni i nie potrafią spłacić długów.
- Chowasz złość, smutek, żal i poczucie niesprawiedliwości wywołane przez rodziców, którzy panicznie boją się zmian. Przestajesz być spójna / spójny w tym, co mówisz i co robisz. Przestajesz sobie ufać. Tracisz zaangażowanie i motywację do realizowania celów i planów wcześniej dla Ciebie ważnych.
- Zatracasz siebie. Kopiujesz innych, żeby dostosować się do oczekiwań rodziców.
- Tracisz swój kompas wewnętrzny. Uwagę skupiasz na tym, aby załatwiać trudne sprawy za rodziców. Chronisz ich przed nieoczekiwanymi zmianami, które są nieodłącznym elementem życia. Przestajesz szukać rozwiązań. W rezultacie jesteście bardzo zależni od siebie.
- Dla własnych rodziców stajesz się jedyną wybawicielką / jedynym wybawicielem. Natomiast oni swoim zachowaniem tracą autorytet u Ciebie. Ich postawa sprawia, że nie zasługują na to, by znaleźć się na liście osób, dla których warto przepłynąć ocean. Czujesz zmęczenie opieką nad nimi.
- Mama nie jest już ikoną kobiecości, a tata nie ma w sobie tej męskości, którą próbujesz w sobie odnaleźć jako mężczyzna. Nie nauczyli Cię, jak dbać o własne zdrowie i ciało, kochać i szanować siebie czy być pewną siebie osobą.
- Czujesz zagubienie, przez które nie potrafisz odnaleźć swojego miejsca w świecie. Jako kobieta dostrzegasz, że mama nie potrafiła wykreować w Tobie indywidualnej tożsamości. Jako mężczyzna wstydzisz się pokazywania swoich emocji, ukrywasz się przed światem, jesteś niepewny siebie i zamknięty.
- Nie wiesz, jak żyć z własną kobiecą / męską naturą. Odczuwasz brak edukacji seksualnej. Jako kobieta zapewne nie doznałaś bliskości emocjonalnej od partnera, nauczyłaś się zaspokajania głównie jego potrzeb. Jako mężczyzna – nie potrafisz zaspokoić seksualnie własnej partnerki, ale wiesz, jak ją nauczyć zaspokajania Ciebie.
- Rodzice nie stworzyli sprzyjających warunków do tego, by zwrócić się do nich o pomoc, wsparcie czy radę. Zabrakło miejsca, w którym Twoje rozterki czy problemy byłyby wysłuchane, a wkład, jaki wnosisz w swój rozwój osobisty, doceniony. Nauczono Cię zaspakajania potrzeb mamy i taty.
- Rodzice stali się dla Ciebie obcymi ludźmi. Nadal chcesz ich kochać i żyjesz nadzieją, że w końcu Cię zauważą i docenią.
- Czasami zastanawiasz się, jak to możliwe, że Twoja matka i ojciec stali się rodzicami.
- Coraz częściej wyręczasz rodziców.
- Zdarza się, że zauważasz to, jak rodzice Tobą manipulują i wzbudzają wyrzuty sumienia lub poczucie winy. Czasami wykorzystują zdobyte informacje przeciwko Tobie.
- Rodzice nie potrafią przyznać się do swoich błędów i przeprosić za nie.
Na przedstawionych przykładach relacji dorosłych dzieci z rodzicami widać, że ciężar życia leży głównie na plecach młodszego pokolenia. Człowiek zawsze będzie szukał balansu, zwłaszcza gdy poczuje zmęczenie niesieniem brzemienia – nie tylko swojego, ale też najbliższych. Aby odzyskać równowagę, potrzebna jest świadomość, wiedza na temat opiekunów oraz przemożenie się do wyznaczenia granic.
Twoja matka i ojciec mają w sobie dobro. Są wartościowi, ale nie każdy z nich miał szansę na odkrycie tego. Wiem, że jako dorosłe dziecko pragniesz, aby rodzice włączyli autorefleksję i potrafili przyjrzeć się Waszej relacji. To trudne dla nich, zwłaszcza iż czasami nie rozumieją, co do nich mówisz. Często zaprzeczają, mając poczucie, że ich winisz za coś zupełnie innego, niż to, o czym wspominasz. Taka rozmowa wymaga od rodzica umiejętności przyjmowania informacji od dziecka, które prędzej czy później oceni swojego opiekuna w podobny sposób, jak samo było oceniane w dzieciństwie.
Na pewno łatwiej jest osobom, które udają się po pomoc do specjalisty. Na terapii otwiera się ich serce i pojawia się gotowość do wspomnianego przyjmowania informacji oraz uważność na towarzyszące emocje. Próbują analizować swoje zachowanie, zauważają to, czym się kierowali, czyli paradygmaty, tradycje, racje swoich rodziców czy swoje. Kiedy to wszystko zostanie przepracowane, wypłakane, wykrzyczane, a wreszcie puszczone, człowiek ma wrażenie, że doznał oświecenia, o co tutaj w tym wszystkim chodzi. Dlatego praca z ciałem jest tak ważna, bo nie da się wszystkiego „przegadać” na poziomie umysłu. Trzeba zejść do poziomu serca. Można tego dokonać przez oddech transmodalny. Moi pacjenci dostrzegają niesamowitą przemianę po przeprowadzeniu sesji oddechowej. Stosuję ją również w moim życiu osobistym na spotkaniach indywidualnych oraz grupowych. Tego się uczę i doświadczam w Instytucie Oddechu Michała Godlewskiego. Oddech transmodalny jest skuteczną techniką poszerzającą świadomość. Można dzięki niemu dotrzeć do przyczyń różnego rodzaju problemów rodzinnych czy społecznych, a nawet – co potwierdzam w oparciu o własne doświadczenia – do wydarzeń prenatalnych lub mających miejsce przed naszym narodzeniem.
Dla mnie bardzo odkrywcze jest to, że dzięki temu diametralnie zmienia się postrzeganie siebie na świecie i wzmacnia poczucie własnej wartości. Zbyt często i zbyt długo człowiek zatrzymuje się na teorii, nie potrafiąc przełożyć wiedzy na działanie. Podczas rozmowy o moim artykule z pewnym młodym Mężczyzną, byłam mile zaskoczona poziomem jego świadomości. Mój rozmówca wspomniał o historii swojej mamy, u której podczas porodu pojawiły się komplikacje. Lekarz szybko zdecydował, że będą ratować kobietę. On jednak walczył, żeby się urodzić. Dziś jest silnym i odważnym Mężczyzną. Pamięta o tym w trudnych dla siebie chwilach.
Narodziny mają w sobie moc, niosą ze sobą dar. Mogę śmiało powiedzieć, że po mojej terapii odkryłam swój dar radości i towarzyszącej jej miłości. Uwielbiam podróżować i dzielić się tą radością i miłością z innymi. Uwielbiam moją pracę, którą wykonuję z pełnym oddaniem. Każdy człowiek na podstawie swoich najwcześniejszych doświadczeń może odnaleźć prawdziwą wartość w tym, że żyje, i wnieść dużo dobrego do życia innych ludzi. Każdy człowiek ma swój wewnętrzny kompas, dzięki któremu wie, jaki jest jego indywidualny, prawidłowy kierunek życia. Dzięki tej wiedzy przestaje porównywać się z innymi i nie ma już w nim zazdrości, bo w końcu odzyskał siebie i swoje życie. To prawdziwe uczucie szczęścia.
Podsumowując, doświadczenia i historie wielu ludzi, którzy zdecydowali się na terapię i włączyli w nią również pracę z ciałem, pokazują, jak może zmienić się życie. To naturalny proces. Ważna jest w nim świadomość występujących emocji. Trzeba nauczyć się je odróżniać i nazywać. Potrzeba też cierpliwości, ponieważ nasz organizm wymaga spokoju i czasu. Każda chętna osoba uczy się poznawać siebie od początku. To fascynująca podróż do poszerzenia świadomości i opowieść o tym, jak przebiega prawdziwe życie zgodne z naturą.
Katarzyna Kukielińska (), psycholożka terapeutka, mediatorka i negocjatorka rodzinna. Prowadzi własną praktykę w Łodzi „Autentyczna Relacja Rodzinna”. Studia magisterskie ukończyła na SWPS w Warszawie oraz podyplomowe na Wydziale Nauk Społecznych w Warszawie. Członkini Europejskiego Klubu Kobiet Biznesu, aktywnie wspiera kampanię społeczną nie hejtuje – motywuje, autorka artykułów psychologicznych. W 2021 roku otrzymała wyróżnienie certyfikat jakości na podstawie opinii pacjentów w serwisie ZnanyLekarz.pl, w 2022 roku odebrała nagrodę Kobieta Sukcesu 2021. Została wyróżniona statuetką Diament Kobiecego Biznesu 2022 za najwyższą jakość usług, rzetelność i profesjonalizm oraz działanie zgodne z etyką biznesową.
Współpraca reklamowa