Jamie Oliver, najsłynniejszy z brytyjskich kucharzy, wkracza do krainy warzyw. Jego najnowsza książka „Wege...” jest owocem pasji do poszukiwania smaków i potraw zdrowych, łatwych i dających radość.
Dla kogo jest ta książka?
Dla wszystkich! Ewidentnymi adresatami są wegetarianie, ale zależy mi na tym, żeby trafiła też do mięsożerców, którzy chcą się lepiej odżywiać. Chcę, żeby każdy znalazł tu coś dla siebie. Moim celem jest promowanie zdrowego jedzenia i uszczęśliwianie ludzi. A główną ideą książki „Wege. Łatwe i smaczne dania dla każdego” jest zwalczanie uprzedzeń na temat kuchni wegetariańskiej.
Dlaczego postawiłeś na kuchnię bezmięsną właśnie teraz?
Uważam, że osiągnęliśmy masę krytyczną w kwestii zapotrzebowania na przepisy warzywne. Kuchnia wegetariańska nie jest już „alternatywna” – znalazła się w mainstreamie, a moim zadaniem jest dawać ludziom to, czego potrzebują. Chcę trafić do jak najszerszej publiczności z przepisami na smaczne i zdrowe dania. Co ciekawe, zacząłem pisać „Wege...” osiem lat temu, kiedy kuchnia wegetariańska była jeszcze dość niszowa. Teraz sytuacja się zmieniła. W życiu czasem trzeba poczekać na dobry moment!
Czy sam przestrzegasz diety wegetariańskiej?
Absolutnie nie. W mojej rodzinie wszyscy jedzą mięso i ryby. Od pięciu lat staramy się jednak gotować bezmięsne posiłki przynajmniej trzy razy w tygodniu. A to dlatego, że taka kuchnia idealnie spełnia wymogi zdrowego żywienia rodziny. Poza tym jest pyszna. Jeśli podstawą posiłków są warzywa, korzystnie odbija się to na twoim zdrowiu i finansach. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze możesz przeznaczyć na inny cel albo wydać na lepszej jakości mięso, jeśli nie jesteś wegetarianinem. Sam kupuję mniej mięsa, ale bardzo dbam o jego jakość i pochodzenie. To dla mnie kluczowe.
Powiedz, jak wydobyć z warzyw maksimum smaku?
Wow, niełatwo odpowiedzieć w kilku słowach. Przede wszystkim trzeba stawiać na świeżość i sięgać po warzywa sezonowe, bo wtedy już na starcie składniki są najsmaczniejsze. Grillowanie i pieczenie to też techniki, które pozwalają uzyskać głębię smaku.
Jakieś sztuczki, żeby przekonać do jedzenia warzyw dzieci?
To chyba jedna z najważniejszych kwestii, z którymi musimy się dziś zmierzyć. Nie jest to proste, bo naszym konkurentem jest pozornie atrakcyjna żywność przetworzona. Musimy sprawić, żeby korzystanie z darów natury stało się naszą codziennością, a naturalne produkty były dla dzieci ciekawe. Nie chcę przesadzać, ale musimy działać tak zdecydowanie, jak reklamodawcy śmieciowego jedzenia. Na dobry początek trzeba zadbać o to, żeby potrawy z jarzyn były smaczne. Warto też angażować dzieci we wszystko: zabierać je na zakupy, uprawiać z nimi warzywnik, kosztować różnych warzyw. Zapomnieć o tym, czego nie lubią, a skupić się na tym, co może im zasmakować. Dzieci są nieprzewidywalne i często zmieniają zdanie – ich preferencje i otwartość na nowe smaki zmieniają się jak w kalejdoskopie, więc twoje próby nie zawsze będą trafione. Ale już samo to, że próbujesz, znaczy, że jesteś doskonałym rodzicem, nawet jeśli czasem ci nie wychodzi.
Czy świeże warzywa zawsze są najlepsze?
Nie zawsze. Są najlepsze, kiedy są naprawdę świeże, czyli mniej więcej przez 36 godzin od zerwania. Jest jednak spore prawdopodobieństwo, że mrożonki mają więcej składników odżywczych niż jarzyny, które przez kilka dni leżały w magazynie. U nas jada się i świeże warzywa, i mrożonki. Zawsze mam w zamrażarce zielony groszek, kukurydzę, bób, szpinak i mnóstwo owoców. Jeśli chodzi o świeże produkty, wybieraj te, na które jest sezon – wtedy są też najtańsze. To oklepane argumenty. Ale wydaje mi się też, że nasz organizm najbardziej korzysta z pożywienia, które matka natura akurat mu serwuje. A więc wiosna, lato, jesień, zima – zawsze stołuj się sezonowo.
Warzywa dają takie samo poczucie sytości co mięso?
Nie da się na to zwięźle odpowiedzieć. Podczas pisania tej książki przekonałem się jednak, że dobrze skomponowane danie wegetariańskie dostarcza nam wszystkich składników odżywczych. Poza tym dania z warzyw zawierają dużo błonnika, który pozwala utrzymać niski poziom glukozy we krwi, kontrolować apetyt i dbać o florę jelitową. A porcje w „Wege...” są obfite, więc nie czujemy się głodni. Przecież nie polecałbym swoich dań, gdybym nie miał pewności, że po ich zjedzeniu będziesz syty i zadowolony.