Od kilku miesięcy mocniej rozgorzała walka o dobre jedzenie w szkole. Obrońcy stołówek z dobrymi obiadami, orędownicy wyrzucenia ze szkół automatów ze słodyczami… Moim zdaniem, nawet jeżeli czasami są zbyt ortodoksyjni, zrobili już i robią wiele dobrego. Badania przeprowadzone pośród polskich dzieci w szkołach podstawowych pokazały, że epidemia otyłości zaatakowała mocno nasz kraj i problemy z wagą ma już około 20% dzieci w wieku od 9 do 18 lat.
Zapewne przyczyn jest wiele, ale zdecydowanie jedną z nich jest to, co, jak i kiedy dzieci jedzą.
Nie jestem dietetykiem, ale jedzenie to nie tylko wartości odżywcze. Dlatego zachęcam tych z was, którzy codziennie rano szykujecie mniejsze lub większe pociechy do szkoły, do stosowania kilku prostych zasad.
-
Zjadajcie razem śniadania. To nie tylko ładunek energetyczny. To też chwila, żeby skupić się przed całym dniem. Wymienić kilka zdań rozmowy. Złapać oddech na ciężki dzień pracy, a szkoła to przecież też praca. Warto wstać o 15 minut wcześniej.
-
Przygotujcie wszystkim domownikom drugie śniadania. Każdy dietetyk powie, że podstawą zdrowej diety jest jedzenie 4-5 posiłków dziennie. Ma to szczególne znaczenie dla rozwijających się organizmów. Odpakowanie dobrej kanapki, otworzenie pudełka z przysmakami z domu to też moment, kiedy sobie przypominamy, że ktoś o nas dba, kocha. Dla dziecka to równie ważne, jak smaki.
-
Obiad. Pewnie w większości szkolnych przypadków w stołówce. Ja sama nie mam najlepszych wspomnień związanych z tą instytucją. Nie lubiłam wielu tam serwowanych dań, marudziłam często. Ale zjadałam dzięki stołówce prawdziwą, ugotowaną z warzyw, a nie proszku, zupę. Natomiast lubiłam to, że się spotykało dzieci z innych klas, że były rozmowy, dowcipy - czasami oczywiście beznadziejne...
-
Przekąska w drodze ze szkoły. Wiele z dzieci po zakończonych lekcjach nie wraca prosto do domu. Biegną na zajęcia dodatkowe. W drodze na nie dobrze im dać jakąś małą, energetyczną przekąskę. Można ją przygotować rano i schować do termicznego pudełka. Owoce, pokrojone warzywa, zdrowe owsiane ciasteczko czy mała kanapka z dobrych produktów. Unikajcie batoników, zapiekanek, chipsów, czyli rzeczy, które kuszą i krzyczą z reklam.
-
Kolacja, czyli wspólne zakończenie dnia. Wieczór to czas, żeby zakończyć dobrze dzień. Zrobić coś wspólnie, usiąść razem do stołu, porozmawiać ze sobą, bez patrzenia w telewizor.
Dbajcie o siebie i swoje dzieci. Jedzcie z namysłem, korzystając choćby z podpowiedzi slow food, który dzielnie propaguje dobre, polskie jedzenie. Korzystajcie z radości, jaką mogą dostarczać wspólnie przygotowywane i jedzone posiłki.
A ponieważ każdy czas od czasu lubi zjeść coś słodkiego, to taka propozycja:
Składniki
- mąka 2 szklanki
- płatki owsiane 1 1/4 szklanki
- brązowy cukier 3/4 szklanki
- proszek do pieczenia 1/2 łyżeczki
- sól 1/4 łyżeczki
- żółtko 1 sztuka
- masło pokrojone w kawałki 200 g
- maliny 250 g
Sposób przygotowania
-
Blaszkę do pieczenia wyłóż pergaminem. Do miski przesiej mąkę, dodaj proszek do pieczenia, sól, cukier oraz płatki owsiane i wymieszaj. Dodaj posiekane masło, żółtko i szybko zagnieć, by powstała kruszonka.
-
2/3 porcji ciasta wyłóż na blaszkę do pieczenia, podociskaj do dna, by powstał jednolity spód. Włóż blaszkę z ciastem oraz resztę kruszonki do lodówki na 15 minut.
-
Rozgrzej piekarnik do 180 stopni Celsjusza.
-
Wyjmij schłodzone ciasto, wysp na nie maliny i lekko podociskaj spodem widelca. Na wierchu ułóż kruszonkę i podociskaj do owoców.
-
Piecz 35-40 minut, aż kruszonka się przyrumieni. Po ostudzeniu, pokrój na podłużne batoniki.
Podsumowanie przepisu
-
250 g (1 kobiałka) malin