Czy żyjemy w świecie powierzchownych relacji, czy może pustkę wokół tworzymy sami? Film „Ki” w reżyserii Leszka Dawida komentuje Izabela Wożyńska-Więch z Poradni Centrum-Ja
[embed]https://youtu.be/GszXWKTre7M[/embed]
„Ki”, czyli Kinga, ma dwadzieścia parę lat, właśnie rozstała się z ojcem swojego dziecka, nie ma stałego dochodu, mimo to przez życie idzie jak taran. Choć wytwarza wokół siebie chaos, przyciąga ludzi swoją barwnością, przebojowością. Wszystko wokół niej dzieje się szybko, intensywnie i… .
– O „Ki” można myśleć, że przejawia cechy osobowości typu borderline, jest barwna, przebojowa, „wyluzowana” – zauważa Izabela Wożyńska-Więch, psycholog z Poradni Centrum-Ja. – Jednak temu obrazowi młodej, samotnie wychowującej dziecko matki walczącej o byt dla siebie i dziecka, towarzyszy notoryczne nadużywanie życzliwości innych ludzi, znajomych i nieznajomych oraz przekraczanie granic ich prywatności czy wręcz własności.
Jak dodaje psycholog, kiedy obserwujemy ją z boku, na początku możemy ulec złudzeniu, że w jej życiu panuje „artystyczny” nieład, bowiem bohaterka w swoim nieraz aroganckim, tyranizującym innych działaniu nie przejawia wobec nikogo złych intencji, nie kalkuluje, nie planuje nikogo ranić. Ona się po prostu nie zastanawia nad tym, co robi, jak jej zachowania mogą odbierać i przeżywać inni. Brakuje jej refleksji, działa odruchowo i impulsywnie. Bardzo potrzebuje pomocy innych, jednak korzysta z niej bez żadnego umiaru i zastanowienia. Nawet ci, którzy chcą jej pomóc, czują się w którymś momencie przez nią „rozjeżdżani”, zostaje więc nadal sama ze swoimi problemami.
Kiedy „Ki” skraca czyjeś imię, oznacza to, że uznaje go za element swojego świata, a zarazem, że w jakiś sposób próbuje go zawłaszczyć. Poznajemy zatem „Anto”, czyli Antoniego, bezrobotnego ojca jej dziecka, „Dor” i „Go”, czyli Dorotę i Gośkę, przyjaciółki Kingi, i „Miko”, Mikołaja, współlokatora, alpinistę i buddystę, który ceni sobie swoją autonomiczność. Relacje, które buduje „Ki”, wydają się niepełne, w jakimś sensie płytkie, skrótowe. „Ki” bardziej odbija się od innych ludzi niż tworzy z nimi głębsze więzi.
– Ki nie potrafi się nasycić w relacji z drugą osobą, ciągle potrzebuje więcej, jest bezkompromisowa – komentuje Izabela Wożyńska-Więch. – Kiedy dostaje, nie odwzajemnia, bo skupia się wyłącznie na własnych sfrustrowanych potrzebach. Taki sposób budowania więzi prędzej czy później dystansuje ją od pomocnych osób.
Najważniejszą z relacji, w jakie wchodzi „Ki”, jest znajomość z Miko. „Ki” i „Miko” stanowią swoje przeciwieństwa – ona uważa, że całe otoczenie powinno pomagać jej wydostać się z życiowych tarapatów, on z kolei chce być absolutnie samowystarczalny, zamyka się przed światem, niczego nie potrzebuje od innych ludzi. Oboje krążą wokół siebie, przyciągając się i odpychając, całkowicie niekompatybilni.
– Rozpoczynająca się przyjaźń z „Miko” kończy się fiaskiem, bo „Ki” nie potrafi nic dać z siebie – towarzyszyć mu, próbować zrozumieć jego uporządkowany świat, zaczerpnąć z niego – zauważa Izabela Wożyńska-Więch. – Raczej odwrotnie, próbuje opanować jego świat swoim bałaganem.
Mężczyzna uwikłany w jej życie niemal siłą, nie znajduje w tej relacji żadnego porządku i wzajemności. Ponieważ sam z trudem wyraża swoje oczekiwania z powodu swojego schizoidalnego charakteru, woli odejść, niż stawiać granice, domagać się. Jego skrytość, tendencje do zamykania się drażnią „Ki”. Jej brak uporządkowania i zasad wydają się „Miko” chore. Przyciągają ich do siebie przeciwieństwa, ale ostatecznie bardzo dzielą.
„Ki” ma dobry, prawdziwy kontakt jedynie z synkiem, jednak nie do końca wczuwa się w jego dziecięce potrzeby stałości i bezpieczeństwa – brakuje jej odpowiedzialności i dojrzałości. Dziecko siłą rzeczy staje się uczestnikiem jej nieuporządkowanego życia – podrzuca je znajomym, kiedy idzie na imprezę, zabiera w niebezpieczne, hałaśliwe miejsca, nie dba o stały rytm dnia w jego życiu.
Jak zauważa Izabela Wożyńska-Więch, zaglądając do świata „Ki”, widz uświadamia sobie, że działające w nas nieświadome mechanizmy tworzenia relacji z ludźmi w znaczący sposób wpływają na ich powodzenie i kształt. Doświadczenia miotającej się i zmagającej z trudnościami życiowymi „Ki” uczą, że autorefleksja, liczenie się z reakcjami i potrzebami innych ludzi, obserwacja innych, wsłuchiwanie się w ich uwagi bardziej nam służy, aniżeli egoistyczne kierowanie się jedynie własnymi, nawet uzasadnionymi potrzebami i impulsywne, bezmyślne działanie. „Ki” przypomina, że warto się nad sobą zastanawiać, że dzięki temu mamy jakiś wpływ na to, jak układają się nasze relacje z ludźmi. Historia „Ki” mówi nam także, że relacje społeczne wymagają wzajemności, a czyjaś pomoc zasługuje na wdzięczność.
TYTUŁ: „Ki”; SCENARIUSZ: Leszek Dawid, Paweł Ferdek; REŻYSERIA: Leszek Dawid; WYSTĘPUJĄ: Roma Gąsiorowska, Adam Woronowicz, Sylwia Arnesen, Agnieszka Suchora, Krzysztof Globisz
Film „Ki” będzie można obejrzeć 17 października o godz. 22.30 w programie „Kocham kino”, TVP2