W świadomości osób dojrzałych istnieje pewna wyobrażona linia, która wyraźnie rozgranicza „pragnienie” i „potrzebę”. Niestety, wielu z nas często myli te pojęcia. Pragnieniem jest to, co „pragnąłbym” by się spełniło, ale nie „potrzebuję”, podczas gdy potrzeba jest czymś, bez czego naprawdę NIE mogę funkcjonować.
W rzeczywistości – niezależnie od punktu widzenia – potrzebami istoty ludzkiej są picie, jedzenie i ochrona przed klimatem – jeśli miejsce, w którym mieszkasz, charakteryzuje się surowym klimatem. Nic więcej.
Dobrze jest mieć pragnienia, to naturalne. Pragniemy posiadać rzeczy, bawić się, żyć wygodnie, być kochani, kochać... i wszystkie są uprawnione, jeśli tylko nie przemienimy ich zabobonnie w potrzeby. I jest tak, że pragnienia dostarczają przyjemności, a wymyślone potrzeby tworzą niepewność, niezadowolenie, lęk i depresję. Wydaje się jednak, że my, ludzie, mamy silną skłonność do tworzenia wyobrażonych potrzeb na podstawie uprawnionych pragnień.
Norma była kobietą młodą, piękną i inteligentną. Odebrała dobre wykształcenie w rodzinnym Meksyku, a teraz mieszkała w Barcelonie, oddając się swojej pasji, pisaniu. Opublikowała kilka książek w hiszpańskich i francuskich wydawnictwach, choć nie sprzedawały się w wysokich nakładach. W każdym razie zarabiała przyzwoicie jako tłumaczka na niepełnym etacie. A jednak jej życie wewnętrzne było katastrofalne. Często doświadczała lęku, świat wydawał jej się odstręczający i wrogi, a nade wszystko zadręczała się, że w trzydziestym roku życia nie jest jeszcze znaną pisarką. Norma mówiła mi:
– Kiedy przychodzę do lekarza, czuję się okropnie, bo widzę, że on czy ona robią karierę, do czegoś doszli. A ja jestem tylko zwykłą tłumaczką na trzy czwarte etatu. Wstyd mi.
Norma czuła się gorsza nie tylko względem lekarzy, ale także względem każdego, kto w jej przekonaniu osiągnął sukces zawodowy. Dla niej potrzebą było zostanie sławną pisarką, i jak mi wyznała, ta presja nie pozwalała jej czerpać radości z pisania, bo gromadziła się w niej frustracja. Ten przykład ukazuje efekt sztucznego pompowania pragnienia tak długo, aż stanie się potrzebą.
Tworzenie sztucznych potrzeb powoduje zaburzenia emocjonalne, i to bez względu na to, czy są one zaspokajane, czy nie, gdyż:
- Jeśli ci się nie udaje, jesteś przegrany...
- Jeśli ci się udaje, zawsze możesz to stracić... i tak wprowadzasz do swojego umysłu strach i niepewność.
Pragnienie/Potrzeba
Jak napisałem wcześniej, wszystko wydaje się wskazywać na to, że my, istoty ludzkie, rodzimy się ze skłonnością do zmieniania pragnień w potrzeby. To problem powodowany przez naszą kreatywną wyobraźnię, która bywa bronią obosieczną.
Lecz jeśli chcemy osiągnąć dojrzałość, musimy tej skłonności unikać i zawsze trzymać na wodzy pragnienia, które są dobre, jeśli służą tylko rozrywce w życiu. W życiu, które już jest szczęśliwe samo w sobie.
Jeśli pragnienia się nie spełniają, nic się nie dzieje: nie są niezbędne, abyśmy czuli się spełnieni, abyśmy korzystali z naszych innych możliwości. Faktem jest, ze poza piciem i jedzeniem nierozsądnym jest „potrzebować” czegokolwiek więcej: miłości, towarzystwa, rozrywki, kultury, seksu...
Fragment pochodzi z książki „ Twój umysł na detoksie”, Wydawnictwo MUZA, 2015, s.304