– Czy ważniejszy jest dla mnie rozwój syna, czy przede wszystkim jego sukcesy? – pyta Benedykt Peczko, psycholog, trener, psychoterapeuta. – Wsparcie ojca buduje relacje przyjaźni i zaufania: syn czuje, że nie jest sam, że jego zainteresowania są akceptowane, co zwiększa poczucie własnej wartości i wiary w siebie.
Marzenie ojca o przyszłości syna…
Syn jako informatyk, prawnik, bankowiec, lekarz, wzięty specjalista w modnej i intratnej dziedzinie.
Tymczasem synowie mają przeróżne zainteresowania: statki kosmiczne, życie na dnie oceanu, odległe galaktyki. Wtedy ojcowie denerwują się i martwią, co z synów wyrośnie; jak ułożą swoją przyszłość. W jaki sposób wspierać syna, gdy, niestety, nie wykazuje namiętności do prawa, handlu, bankowości czy medycyny? I kiedy wspierać?
Zawsze. Każda pasja syna jest cenna. Te zainteresowania najprawdopodobniej będą się zmieniać. Teraz fascynuje go właśnie to. Ojciec ma powód do radości.
Co blokuje tę radość?
Przywiązanie do własnych wyobrażeń, jak to powinno być, żeby było dobrze; jak syn powinien się rozwijać. Sztywność. Brak elastyczności. Brak zaufania do potencjału syna. To jest przekleństwo bardzo wielu relacji ojców z synami. „Co on będzie robił? Będzie patrzył w gwiazdy?!” Nie mamy pojęcia, w jaki sposób to młodzieńcze zapatrzenie w gwiazdy zaowocuje w przyszłości. Nam, mężczyznom, ojcom, potrzeba pokory, akceptacji i zgody na to, że nie wiemy, co jest najlepsze dla naszych synów.
Często się zdarza, że ojcowie precyzyjnie układają program edukacji dla swoich synów…
Komputery, języki obce, sztuki walki, no bo musi się wszechstronnie rozwijać. Jeśli pojawia się „musi” czy „powinien”, program edukacji ojca raczej nie stanie się pasją syna. Poznałem niedawno niezwykłego ojca. Jego 12-letni syn marzy o studiowaniu inżynierii silników odrzutowych na amerykańskiej uczelni. Z zapałem uczy się przedmiotów ścisłych i angielskiego. Ojciec rozwija tę pasję razem z synem, wzmacnia jego motywację. Zwraca uwagę na lektury, filmy na ten temat. Nie gasi zapału, nie prześmiewa się, nie osłabia wiary w to, że marzenie da się zrealizować. Nie mówi chłopcu: „Synu, ty masz 12 lat i chcesz studiować w Stanach Zjednoczonych? A gdzie będziesz pracował? Przecież w Polsce nie ma zakładów produkujących odrzutowce! Nie trać czasu!”. Gdy rozmawiałem z tym ojcem, powiedział mi: „Nie wiem, skąd mu się to wzięło, ale cieszę się, że ma pasję. Co z tego wyniknie, zobaczymy”.
Pasje synów się zmieniają, co może być frustrujące dla ojców. Teraz syn kocha tenis, więc ojciec inwestuje w szkolenia. Za chwilę zakłada zespół muzyczny. Albo planuje wyprawę dookoła świata.
Poszukuje, odkrywa, sprawdza, czy to na pewno jego droga. Dzięki temu odnajduje swoją tożsamość poprzez to, że sam wybiera, decyduje, rozczarowuje się i poszukuje dalej. Im więcej poszukiwań, tym lepiej, bo to znaczy, że syn się rozwija, jest otwarty, twórczy. Nie wiadomo, jak potoczy się jego życie i jaką drogę zawodową wybierze. Najlepsze, co my, ojcowie, możemy zrobić, to wspierać te poszukiwania. Odkrywanie swojego potencjału, misji czy powołania rzadko bywa proste. To często zawiła, kręta droga. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że syn trwoni czas. Jednak doświadczenia, które zdobywamy w dzieciństwie i młodości, nigdy nie idą na marne. Na przykład sporty, które uprawialiśmy w młodości, mogą nas wzmacniać na dalszych etapach drogi. To, że ojciec finansował obozy i szkolenia sportowe, może być zasobem na całe życie.
Ojcowie marzą o czempionach, olimpijczykach. Syn gwiazda to byłoby coś.
Czy ważniejszy jest dla mnie rozwój syna, czy przede wszystkim jego sukcesy? Prawdziwe wsparcie polega na tym, że daję swój czas, uwagę, zainteresowanie, pieniądze bez względu na to, co wydarzy się w przyszłości. Rezygnuję z nadmiarowych oczekiwań, nie wywieram presji i nie zobowiązuję syna do osiągnięć. Gdy przyjemność pasji staje się zobowiązaniem, przestaje być przyjemnością, traci swoją wartość i znaczenie.
Ojcowie mają żal: „Tyle lat woziłem go do szkoły muzycznej, a on zarzucił grę i nic z tego nie ma”.
Nieprawda. Ojcowie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo gra na instrumencie muzycznym wspiera rozwój psychofizyczny, system nerwowy, uelastycznia mózg. Dzięki takiemu treningowi można być lepszym, sprawniejszym i wrażliwszym prawnikiem czy naukowcem. Einstein przeplatał swoją pracę grą na skrzypcach i to bardzo mu pomagało. Choć świadkowie twierdzili, że grał kiepsko... Jeśli konkretna pasja syna się kończy, to znaczy, że coś się domknęło, dopełniło.
Jeśli nasi synowie zmieniają zainteresowania, bądźmy z nich dumni, bo to znaczy, że wiedzą, czego chcą, i wiedzą, czego nie chcą. Są na tyle samosterowni, żeby przyznać, że coś już w ich życiu przeminęło. Są na tyle pewni siebie, aby nie zmuszać się do czegokolwiek tylko dlatego, żeby zadowolić ojca.
Ojciec, który bezradnie rozkłada ręce i mówi: „Nie wiem, co z tego wyniknie”, nie musi obwiniać się za to „nie wiem”?
Ponieważ naprawdę nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak potoczy się życie syna. To tajemnica. Syn nie jest moją kopią i nie będzie robił tego co ja. Chłopak interesował się Tybetem. Ojciec załamywał ręce: „Gdzie Tybet, gdzie Polska! Zajęty przez Chińczyków, zdewastowany kraj ma być przyszłością dla mojego syna?!”. A tymczasem młody człowiek zatrudnił się w organizacji międzynarodowej zajmującej się badaniami etnograficznymi. Bada zmiany etnograficzne na terenie Himalajów. Ma gdzie mieszkać, zarabia pieniądze, poznaje świat, rozwija umiejętności językowe, pisze książkę. Znalazł swoją drogę. Wyobraźmy sobie, że chłopak z takim potencjałem – za namową ojca – zatrudniłby się w banku.
Inny przykład: syn zdał do szkoły filmowej wbrew ojcu, który liczył na to, że chłopak zajmie się rodzinnym biznesem. Ten młody mężczyzna kręci reklamy i sesje mody na wszystkich kontynentach, zdobywa nagrody, a ostatnio fragmenty jego produkcji zamieścił w swoim filmie światowej sławy reżyser.
Ojcowski ból głowy wynika także z tego, że syn zaniedbuje szkołę, przestaje interesować się czymkolwiek poza swoją pasją.
Wtedy przerzucamy mosty…
Mosty?
Najpierw trzeba chociaż trochę zaciekawić się pasją syna. Powiedzmy, że interesuje się zwierzętami głębinowymi. To niezwykły podwodny świat, w którym zamieszkujące go istoty porozumiewają się ze sobą poprzez wyczuwanie różnic potencjałów elektrycznych. Czy to nie jest fascynujące!? Jest! I teraz wyobraźmy sobie, że chłopak nie lubi matematyki. Nie rozkazujemy: „Weź się wreszcie do nauki!”. Przerzucamy most: „Skoro mówimy o potencjale elektrycznym, to jestem ciekawy, czy wiesz, że naukowcy obliczają ten potencjał. Rybki są doskonałymi matematykami i fizykami, bo potrafią wykryć nawet niewielkie różnice tych potencjałów i wiedzą na przykład, która rybka jest ich bratem, a która siostrą. My nie mamy takiego zmysłu, ale możemy dokonywać pomiaru potencjałów elektrycznych poprzez uczenie się matematyki i fizyki”. Nie rozdzielamy więc pasji od szkoły – zostaw to, a zajmij się tym – a wręcz przeciwnie, łączymy, przerzucamy mosty. Rolą ojca jest delikatne, ale zdecydowane kanalizowanie energii, wspieranie zainteresowań, talentów, a jednocześnie zwracanie uwagi na wiedzę z innych przedmiotów. Możemy też przywoływać historie życia mężczyzn, którzy aby realizować pasję, musieli rozwinąć wiedzę z wielu obszarów.
Co dzieje się z synem, gdy dostaje bezinteresowne wsparcie od ojca?
Ma możliwość rozwijania zainteresowań, pasji i talentów po swojemu, co rozwija pewność siebie, samodzielność, zaufanie do siebie, poleganie na swoich autentycznych potrzebach, a nie uleganie cudzym preferencjom. Wsparcie ojca buduje relacje przyjaźni i zaufania: syn czuje, że nie jest sam, że jego zainteresowania są akceptowane, co zwiększa poczucie własnej wartości i wiary w siebie. Przy wsparciu ojca wyodrębnia się tożsamość syna, który gromadzi nie tylko wiedzę o świecie z różnych dziedzin, ale także wiedzę o sobie, rozwija swoją unikalność i życiową mądrość. Trudno przecenić wkład ojca.
Co się dzieje, gdy syn nie dostaje takiego wsparcia?
Łatwo ulec autorytetowi ojca, i to niekoniecznie w wyniku przemocy emocjonalnej. Po prostu syn widzi, jak bardzo ojcu zależy, więc stara się go zadowolić. Bardzo często trafiają do mnie mężczyźni, którzy osiągają sukcesy, niekiedy ogromne, jednak mają niepokojące objawy: stany depresyjne, nerwicowe. Gdy zgłębiamy przyczynę tych objawów, okazuje się, że często wynikają właśnie z tego, iż to ojciec wybrał synowi zawód, przyszłość, a syn zrezygnował ze swoich pasji i marzeń. Dobrze, gdyby ojcowie zdawali sobie sprawę, jakie mogą być konsekwencje ich pomysłów na temat drogi życia synów. To prawdziwie smutny paradoks: ojciec tyle dla syna zrobił, tak się starał, zapewnił dobrobyt, a syn nie jest szczęśliwy, szuka pomocy w leczeniu depresji, nerwicy czy innych zaburzeń. Choruje, cierpi. Cierpi także ojciec, ponieważ syn go unika, jest zdystansowany, chłodny. Między dorosłym synem a ojcem nie ma satysfakcjonującej więzi emocjonalnej. Obaj tęsknią za ciepłym kontaktem, bliskością. I dotkliwie odczuwają ten brak.