Kobiety sukcesu przyznają, że to ojcu zawdzięczają własną determinację i siłę do działania. Bo to on poświęcał im czas, rozmawiał z nimi o pracy, dopingował do aktywności fizycznej. Jednak zbudowanie więzi z córką to dla mężczyzny trudne zadanie. Dziewczynka należy przecież do nieznanego – kobiecego świata.
Tymczasem według badań Ann F. Caron, amerykańskiej psycholog specjalizującej się w problemach rozwojowych dziewcząt, niemal połowa córek wychowuje się w domu bez ojca przez co najmniej rok swego dzieciństwa. A gdy ojciec spędza z córką tak mało czasu i równie mało z nią rozmawia, ma też nikły wpływ na jej wychowanie. Może być jednak inaczej, dowodzą tego przypadki rodzin, w których matka jest chora lub zaburzona (np. nadopiekuńcza lub uzależniona) – wtedy to ojciec bierze na siebie ciężar związany z opieką nad córką. Potwierdza to Małgorzata, lat 50, dziennikarka: – Moja mama była autorytarna, nieczuła, oschła, wiecznie na wszystko narzekała. To tata mnie przytulał, opowiadał mi bajki, piekł ze mną ciasteczka, ubierał choinkę. Mogłam mu się zwierzać, wiedziałam, że mnie nie zawiedzie. Czułam się przez niego akceptowana, kochana. Porównywałam potem do niego każdego chłopaka. Teraz, kiedy sama jestem mamą i żoną, jeszcze bardziej rozumiem, jak wiele mu zawdzięczam.
Ann F. Caron dowodzi, że córki, którym ojcowie dawali ciepło i uwagę, uczyli sprawności fizycznej, grali w gry, zabierali na wyprawy – stały się niezależne, pewne siebie, aktywne, odważne. Zdecydowanie lepiej radziły sobie potem w życiu niż ich koleżanki pozbawione takiej opieki. Kobiety sukcesu przyznają, że to ojcu zawdzięczają własną determinację i siłę do działania. Bo to on poświęcał im czas, rozmawiał o pracy, dopingował do aktywności fizycznej. Najczęściej jednak ojciec jest niedostępny fizycznie lub emocjonalnie. Bez względu na to, czy mieszka razem z córką, czy nie, czas, który z nią spędza, ogranicza się do krótkich chwil chwytanych w biegu.
Ale i krótkie chwile spędzone razem z ojcem (swobodne, bez kazań, pouczeń) są bardzo cenne. Zwłaszcza dla nastolatki. Nawet jeśli córka nie chce mówić o sobie, to lubi słuchać o jego pracy, o tym, co on myśli na tematy polityczne, o jego przygodach z młodości. W ten sposób poznaje ojca, zostaje wprowadzona w jego świat, czuje, że jest dla niego ważna. Ojcowie mają jednak problem z rozmową w ogóle, a z rozmową z córką w szczególności. Łatwiej im rozwiązać konkretny problem, niż po prostu wysłuchać, co ma do powiedzenia. Ona mówi mu coś dla samej potrzeby wygadania się, a on chce od razu interweniować. Z trudem przyznaje jej rację. Bo to on chce być autorytetem.
Kasia, 18-latka: – Mój ojciec nigdy nie przyzna się, że czegoś nie wie albo że się pomylił. Nazywamy go z mamą Tatą Wszystkowiedzącym. Nawet jeśli przyłapiemy go na błędzie, tłumaczy się tak długo, aż powiem dla świętego spokoju: „no dobra, niech ci będzie”. Gdy mówię mu, że czegoś nie zrobię, to albo mi przerywa w pół zdania, albo mówi swoje słynne: „podaj mi trzy powody, dla których nie chcesz tego zrobić”. On po prostu nie rozumie, że człowiek może zwyczajnie czegoś, ot tak, nie chcieć. Nie wiem, co mu powiedzieć, więc udaję, że to robię.
Ojcowie często nie dopuszczają żadnej dyskusji. Ma być tak, jak oni chcą i koniec. I zamiast sztuki dyskutowania córki uczą się pomijania ważnych dla siebie kwestii, ponieważ ich własne argumenty wydają im się głupie w porównaniu z dojrzałymi, logicznymi wypowiedziami ojca. Gdy odkrywają, że ojcowie nie potrafią znieść konfrontacji, stosują coś w rodzaju biernego oporu – przeczekują, rezygnując z dyskusji. W ten sposób obie strony tracą możliwość poznania siebie.
Psychologowie z Centrum Badań nad Rozwojem Młodzieży w Waszyngtonie zapytali nastolatki, co lubią robić wspólnie z rodzicami. 27 procent odpowiedziało, że niczego nie lubią robić z ojcem, a tylko 7 – że niczego z matką. Jako powód niechęci do wspólnych zajęć z ojcem podały: Nie wyobrażamy sobie, żeby dobrze bawić się z kimś, kto nami komenderuje. W innych badaniach poproszono nastolatki, aby do zaproponowanych tematów rozmów wybrały osobę, z którą chciałyby o nich porozmawiać. Ojciec wybierany był tylko w dwóch przypadkach: rozmowy o pracy zawodowej i przekonaniach politycznych. Ponad 60 procent dziewcząt odpowiedziało, że niechętnie rozmawiałoby z ojcami o seksie, chłopaku, małżeństwie, a 50 procent nie chciałoby dyskutować z ojcem o znajomych, uczuciach do matki, szkole.
Kasia potwierdza: – Jak mogłabym rozmawiać szczerze na te tematy z ojcem, skoro on zawsze wie, co powinnam robić. Wchodzi do domu i nawet się nie przywita, tylko pyta z wyrzutem: „dlaczego nie odrabiasz lekcji?”. Gdy mu mówię, że właśnie skończyłam, on na to: „weź książkę, nie siedź tak”. Po czym sam siada przed telewizorem. Czy z kimś takim można gadać o seksie? Ojciec traktujący dorastającą córkę jak dziecko, dający jej do zrozumienia, że wie lepiej, szybko przestaje mieć na nią wpływ. Z kolei ojciec, który próbuje rozmawiać, nie powinien zrażać się, gdy córka unika intymnych zwierzeń. Dobrze jest wciągać ją w dyskusje na inne tematy. Dzięki słuchaniu i wypowiadaniu się córka nauczy się racjonalnej konwersacji, analizowania, argumentowania, formułowania własnych opinii. Podstawową zasadą takich rozmów jest jednak to, że zaczynamy je od wysłuchania tego, co córka ma do powiedzenia.
Jedną z trudności w relacjach ojca z córką jest jej kobiecość, czyli pierwsza miesiączka, rosnące piersi, zmiana wyglądu ciała. Źle, gdy pierwszych symptomów dojrzewania ojciec nie zauważa, jeszcze gorzej – gdy je wykpiwa albo wykorzystuje. Z badań wynika, że często dokucza córce z powodu rosnącego biustu. O miesiączce na ogół się nie dowiaduje. A powinien, bo – jak przekonuje Ann F. Caron – dziewczęta, które powiedziały o tym ojcu, bardziej pozytywnie oceniały swoje dojrzewanie niż te, które tę informację ukryły. Jak powinien zareagować ojciec na taką wiadomość? Nie zawstydzać, tylko po prostu powiedzieć: „to wspaniale”. Nic więcej.
Beata, 24-latka, opowiada, jak ojciec emocjonował się jej dorastaniem: – „Nie do wiary, moja córka ma cycuszki”, oznajmiał wszem i wobec. Nie widział nic złego w tym, że paradował przede mną i koleżankami w slipkach. Powiedziałam mu kiedyś, żeby się ubrał, że mama nie biega przy obcych w staniku. Na co on: „kobieta nie może, ale facet to co innego”. Na samo wspomnienie tamtych słów czuję się zawstydzona. Ojcowie też bywają zakłopotani zmieniającym się wyglądem córki. Powinni jej o tym powiedzieć, ale delikatnie, taktownie. Tak, aby nie sprawić, że poczuje się zawstydzona swoim ciałem. Nie mogą obruszać się, gdy córka odmawia przytulania, pocałunków, siadania na kolanach. To wcale nie znaczy, że go odrzuca. Po prostu jest skrępowana fizycznym kontaktem z ojcem – mężczyzną. Nadal pragnie jego czułości, ale krótki uścisk, pogładzenie po głowie wystarczą. Niestety, niektórzy ojcowie przekraczają granice intymności córki, a bywa, że wykorzystują je seksualnie. To prawdziwy dramat dla młodej kobiety. Rzutuje na całe jej życie, nie tylko erotyczne.
Grażyna, 16-latka: – Mój tata rozmawia ze mną na tematy męsko-damskie przez mamę. Gdy chce mi coś przekazać, o coś spytać, mówi jej, a ona przekazuje mnie. Działa to też w drugą stronę: kiedy ja chcę o czymś powiedzieć ojcu, najpierw mówię mamie. W wielu rodzinach matka jest pośrednikiem między ojcem a córką. Gdy taka praktyka filtrowania informacji przez matkę jest stała, ojciec i córka tak naprawdę nigdy się nie poznają. Czasem matki w swoim mniemaniu chronią w ten sposób zapracowanych mężów przed dodatkowym stresem. A córki są przekonane, że ojciec się nimi nie interesuje. Dlatego zdecydowanie lepiej – i dla rodziców, i córek – przekazywać wszelkie informacje – bez względu na to, czy są dobre, czy trudne – bezpośrednio. Wtedy córki doświadczają realności własnych ojców.
Niektórzy ojcowie traktują swoje córki jak księżniczki. Spełniają ich zachcianki, pozwalają na wiele więcej niż synom, a nawet zawierają z nimi koalicje przeciwko matkom. Córeczki tatusia potrafią to wykorzystać, owijając sobie ojców wokół palca. A potem dziwią się, że taka strategia nie sprawdza się w relacji z innymi mężczyznami. Prawdziwy ojciec to jednak ktoś więcej niż wielbiciel, a nawet dobry przyjaciel, który bez względu na wszystko zawsze stoi przy córce, wspiera ją, daje poczucie bezpieczeństwa. Powinien też wymagać, a gdy trzeba, umieć powiedzieć „nie”. Być kimś, kto uczy, jak dotrzymywać zobowiązań, jak być uważnym na potrzeby innych i jak mieć swój wkład w życie rodziny. Prawdziwy ojciec nie zastrasza córki, nie atakuje jej, nie wyśmiewa. Ma autorytet zdobyty własnym przykładem, ale także poczucie humoru i dystans do siebie.
Zdrowa relacja ojca z córką opiera się na wzajemnym szacunku, którego on powinien ją nauczyć. Obecność to najważniejszy dar, jaki ojciec może dać córce. Nawet jeśli jest bardzo zapracowany, może tak zaplanować zajęcia, żeby mieć dla niej czas. Może do niej zadzwonić, napisać mejla. Może po przyjściu z pracy zrobić coś tylko z nią – pójść na spacer, pobawić się, pograć w szachy. Dla córki to szalenie ważne, żeby ojciec uczestniczył w znaczących wydarzeniach jej życia – poszedł na występ w przedszkolu, zorganizował urodziny, zawiózł na bal maturalny. Współcześni młodzi ojcowie mają coraz większą świadomość swojej roli. Uczestniczą w porodach, biorą urlopy tacierzyńskie, dzielą się z matką opieką nad dziećmi. Zaangażowane ojcostwo dobrze wróży rozwojowi córek. Ale i ojcom wyjdzie na dobre. Michael Gurian w książce „Wspaniały świat dziewcząt” pisze, że ci, którzy aktywnie opiekują się dziećmi, lepiej radzą sobie w relacjach z innymi ludźmi. A to wpływa także na ich zawodową karierę. Aktywne ojcostwo po prostu się opłaca.
Lektury dla ojców córek: Michael Gurian „Wspaniały świat dziewcząt”, Wydawnictwo Rebis, Gisela Preuschoff „Wychowywanie dziewcząt”, Wydawnictwo Rebis, Mary Pipher „Ocalić Ofelię”, Wydawnictwo Media Rodzina, H. Rudolph Schaffer „Psychologia dziecka”, Wydawnictwo PWN.