1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Jak w korcu maku, czyli jak dobieramy się w pary okiem psychoanalityka

Szwajcarski psychiatra Jürg Willi opracował cztery typy związków opartych na komplementarności nerwic, które to są przyczyną dopierania się w pary. Termin „nerwica” oznacza tutaj nie chorobę, lecz nieświadome pragnienia i frustracje. (Fot. iStock)
Szwajcarski psychiatra Jürg Willi opracował cztery typy związków opartych na komplementarności nerwic, które to są przyczyną dopierania się w pary. Termin „nerwica” oznacza tutaj nie chorobę, lecz nieświadome pragnienia i frustracje. (Fot. iStock)
Co sprawia, że atrakcyjną kobietę pociąga niezaradny mężczyzna, a inna pozwala mężowi sobą manipulować? Odpowiedzi na te pytania psychoanalitycy poszukują w dzieciństwie par, a konkretnie w komplementarności nerwic.

Cztery koleżanki siedzą w kawiarni i rozmawiają. Najwięcej mówi Andżelika. Jej mąż Konrad właśnie wydał książkę i Andżelika opowiada o niej z taką dumą, jakby sama była jej autorką. „Już zaprosili go na dwa wywiady” – krzyczy, żeby wszyscy przy sąsiednich stolikach ją słyszeli. Iwona w kusej spódniczce spogląda kokieteryjnie na wszystkich mężczyzn w lokalu i z zazdrością myśli, że jej własny mąż nie umiałby napisać nawet białego wiersza, co dopiero powieść. Beata czasem wtrąca słówko do rozmowy, jednak myślami jest gdzie indziej. Następnego dnia jej partner, Piotr, idzie na rozmowę kwalifikacyjną. Rano będzie musiała wyprasować mu koszulę i odebrać garnitur z pralni. Urszula prawie nic nie mówi. Od czasu do czasu sprawdza w telefonie, czy Darek jeszcze nie dzwonił. Może powinna już wrócić do domu? Jako jedyna z tej czwórki nie ma makijażu, bo jej mąż jest piekielnie zazdrosny. I tak dziwne, że zgodził się, aby wyszła sama na wieczór...

Wszystko za sprawą nerwic

Szwajcarski psychiatra Jürg Willi w swojej książce „Związek dwojga – psychoanaliza pary” opisuje cztery typy związków opartych na komplementarności nerwic. Termin „nerwica” oznacza tutaj nie chorobę, lecz nieświadome pragnienia i frustracje.

– Do nerwicy dochodzi, gdy ważne potrzeby dziecka nie są zaspokajane – tłumaczy psycholog Monika Brzezińska-Okoń. – Pojawia się wówczas lęk, a próby jego stłumienia wywołują kolejne obawy. Role, jakie odgrywamy w związkach, wynikają często nie z tego, jacy naprawdę jesteśmy, a z naszych relacji z ważnymi obiektami w dzieciństwie i z tego, w jaki sposób zaspokajano nasze potrzeby.

Zdaniem psychoanalityków, ludzie dobierają się w pary, szukając kogoś, kto ma taki sam typ nerwicy, lecz w przeciwstawny sposób próbuje sobie z nią radzić. W takim związku dwoje ludzi najlepiej zaspokaja swoje nieuświadomione potrzeby. I tak Narcyz szuka Narcyza Komplementarnego (nazwijmy go Echo), Przybrane Dziecko – Opiekuńczego Rodzica, Dominujący – Uległego, a Histeryczka – Współhisteryka. Nasze bohaterki funkcjonują właśnie w takich związkach.

Narcyz i Echo, czyli blask jest najważniejszy

Sześć lat temu, rok po ślubie z Andżeliką, Konrad zrezygnował z pracy, by zająć się tylko pisaniem książek. Od tej pory jest na utrzymaniu żony. Uwielbia drogie gadżety. Ostatnio sprawił sobie nowiutkiego iPhona, nie przejmuje się, że pralka się zepsuła i trzeba ją wymienić. Andżelika zastanawia się po nocach, skąd wziąć na tę pralkę i kolejny czynsz, ale nie chce obarczać męża przyziemnymi sprawami, by nie przeszkadzać mu w pisaniu. Może jej sytuacja nie wydaje się godna pozazdroszczenia, ale wszystko wynagradza jej myśl, że gdy Konrad napisze bestseller, jego chwała spadnie i na nią. W tej relacji Konrad jest Narcyzem, a Andżelika – Narcyzem Komplementarnym, czyli Echo.

– Narcyz to osoba, która w dzieciństwie była niezwykle ważna dla swoich rodziców, ale nie przez sam fakt swojego istnienia, lecz ze względu na funkcję, jaką spełniała, np. genialnego muzyka, sportowca. Rodzice mogli się nią pochwalić – mówi Monika Brzezińska-Okoń. – Dziecko bało się, iż zostanie odrzucone, jeśli nie spełni oczekiwań rodziców.

Dorosły Narcyz żyje pełnią życia, gdy otoczenie go podziwia, słucha, uważa za autorytet. Dlatego tak wielu Narcyzów można spotkać wśród artystów, naukowców i polityków. Na życiowego partnera zwykle wybierają sobie osobę, która będzie ich chwaliła i pomagała w ich dziele. Idealnie spełnia tę rolę partner Echo, który tak samo pragnie prestiżu, ale zapewnia go sobie nie własną pracą, talentem czy urodą, lecz znajomościami z wybitnymi ludźmi. Kto nie zna osób, które z rozkoszą mówią: „Mój mąż profesor...”, „Moja żona rzeźbiarka...”? Motto życiowe Narcyza brzmi „Błyszczę, więc jestem”, a motto Echa: „Błyszczysz, więc jestem”.

Rodzic i Dziecko, czyli zaopiekuj się mną

Relacja Beaty i Piotra przypomina raczej związek matki z synem niż układ partnerski. Ona pracuje jako psycholog i przez pięć lat pomagała mu wyjść z alkoholizmu. Teraz próbuje znaleźć mu pracę. Przegląda ogłoszenia, napisała za niego CV i list motywacyjny. Dba, aby się dobrze odżywiał, porządnie wyglądał, pielęgnuje, gdy Piotr ma katar. W zamian Beata może mówić z dumą: „Gdyby nie ja, stoczyłby się na dno”. W terminologii Jürga Williego jego powinniśmy nazwać Przybranym Dzieckiem, ją – Opiekuńczą Matką.

– Takie osoby w dzieciństwie nie były otaczane wystarczającą opieką. W dorosłym życiu albo wikłają się w różne zależności, by ktoś zaspokoił ich pragnienie bycia zaopiekowanym, albo też projektują tę potrzebę na partnera i przeobrażają się w nazbyt opiekuńcze – twierdzi Monika Brzezińska-Okoń.

Opiekuńczy Rodzic szuka na męża lub żonę kogoś, kto potrzebuje pomocy, a Dziecko – kogoś, kto będzie w stanie zająć się jego sprawami. Kobiety będące Przybranymi Dziećmi zwykle wiążą się z dużo starszymi, ustawionymi życiowo mężczyznami, którzy je utrzymują i służą im swą mądrością i doświadczeniem. Opiekuńcza Matka często odsuwa na drugi plan własną pracę, poświęcając się dbaniu o karierę zawodową męża, ale – inaczej niż Echo – nie pragnie pławić się w jego blasku, pozostaje w cieniu.

Dominujący i Uległa, czyli rządzić ktoś musi

Urszula na drugim roku studiów zaszła w ciążę z Darkiem i po urodzeniu dziecka przerwała naukę. Zakładała, że gdy syn podrośnie, ona wróci na uczelnię, jednak dziś Michałek chodzi już do szkoły, a Ula ani nie studiuje, ani nie pracuje. Darek późno wraca z firmy, a synka trzeba odebrać ze szkoły, ugotować mu obiad, pomóc w odrabianiu lekcji, zaprowadzić go na dodatkowe zajęcia, do tego Darek lubi, jak dom lśni... Za dużo, by jeszcze jeździć na wykłady. Jest całkowicie uzależniona od męża. To typowe dla Dominującego i Uległej. Dominujący w głębi duszy czuje się słaby, buntuje się przeciw temu i bardzo się boi, że ktoś „wejdzie mu na głowę”. Aby temu zapobiec, dąży do zdobycia władzy. Chce uzależnić partnera od siebie. Jeśli trafi na Uległego, jest znakomicie. Bo taki partner też czuje się słaby i godzi się z tym. Boi się nie tylko władzy, ale nawet odrobiny samodzielności. Chętnie ceduje wszystkie decyzje na Dominującego.

– W rodzinach osób tak Dominujących, jak i Uległych to nie miłość i wsparcie były nadrzędnymi wartościami, lecz władza i wpływ – uważa Monika Brzezińska-Okoń. – Dziecko z takiej rodziny identyfikuje się z obiektem słabszym i staje się uległe, lub z silniejszym i samo zaczyna dominować.

Histeryczka i Współhisteryk, czyli księżniczka i rycerz

Ulubionym zajęciem Iwony jest narzekanie na męża. Flirtuje na boku i ma pretensje, że Tomek o nią nie walczy. Skarży się, że musi pracować, bo on nie potrafi jej utrzymać. Zatrudnia sprzątaczkę, a gotowaniem zajmuje się mąż, bo ona po pracy jest zmęczona. Wprawdzie on też pracuje, no ale w końcu jest silniejszy. Gdy kupowali zmywarkę, było oczywiste, że Tomek musi ją wybrać, bo Iwona się na tym nie zna. Potem wytknęła mu, że sprzęt jest zbyt trudny w obsłudze. Iwona to przykład Histeryczki, jej pojęcie męskości i kobiecości wywodzi się z bajek o uwięzionych księżniczkach i rycerzach zbawcach.

– Taka kobieta w dzieciństwie była faworyzowana (głównie przez ojca) i czuła się wyjątkowa ze względu na swoją urodę czy łagodność – komentuje Monika Brzezińska-Okoń. – W okresie dojrzewania doświadczyła nagłego odsunięcia się ojca, zakłopotanego jej rozkwitem. Odebrała to jako odrzucenie jej dojrzałości, zapragnęła więc na zawsze pozostać małą, rozpieszczaną dziewczynką. Współhisteryk z kolei to mężczyzna, który doświadczył podobnej relacji z matką. Chciałby wciąż być ukochanym synkiem, ale wstydzi się tego i projektuje tę potrzebę na partnerkę.

W oczach Histeryczki kobieta ma być boginią, o którą mężczyzna walczy i za którą wszystko robi. Ma wygórowane wymagania w stosunku do partnera, a zarazem czeka na jego potknięcia, by mu je wytknąć. Współhisteryk natomiast w głębi serca czuje się niemęski i chce udowodnić wszystkim, a najbardziej sobie i swojej żonie, że – przeciwnie – jest silny i zaradny. Czytając opis Iwony, pewnie wiele osób się dziwi, że ktoś może z nią wytrzymać. A jednak dla takich właśnie kobiet stoczono najwięcej pojedynków.

Dwa scenariusze

Wiele związków opartych na komplementarności nerwic znakomicie funkcjonuje przez długie lata, niekiedy do końca życia. Fakt, że ich fundamentem nie jest prawdziwa miłość, lecz wzajemne uzależnienie, w niczym im nie przeszkadza (zwykle zresztą partnerzy nie zdają sobie z tego sprawy i są przekonani, że naprawdę się kochają). Problem pojawia się dopiero, gdy jedno z nich zaczyna się rozwijać emocjonalnie i dostrzega, że związek nie jest wcale taki idealny. Jeśli od razu się nie rozstaną, możliwe są dwa scenariusze. W pierwszym jedno z partnerów dąży do wyrwania się z zaklętego kręgu, lecz robi to w sposób nieudolny, ponieważ w głębi duszy boi się, że... mogłoby się mu udać, a to zmusiłoby go do opuszczenia bezpiecznej klatki. Robi zatem różne nierozsądne rzeczy i wplątuje się w kłopoty, by udowodnić sobie i partnerowi, że jednak bez siebie nawzajem skazani są na porażki. W końcu wracają na swoje stare pozycje i koło się zamyka.

Drugi scenariusz jest bardziej optymistyczny. Zakłada, że przynajmniej jedno z partnerów naprawdę dojrzało do autonomii i udaje mu się przekonać drugą stronę do wypracowania nowych zasad związku. Nigdy nie jest to łatwe, niekiedy konieczna jest terapia dla par. Bywa, że jej skutkiem jest rozwód. Ale niezależnie od tego, czy partnerzy się rozstaną, czy zdecydują się pozostać razem, mają szansę na doświadczenie prawdziwie głębokiego uczucia łączącego dwoje dojrzałych, autonomicznych ludzi, którzy nie MUSZĄ, lecz CHCĄ być ze sobą.

Monika Brzezińska-Okoń psychoterapeutka Gestalt, pracuje w Specjalistycznej Poradni MOP w Warszawie, prowadzi też własną praktykę terapeutyczną

Test pochodzi z archiwalnego numeru “Sens o miłośći”

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze