1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Odporność psychiczna – jak ją budować? Pytamy psycholożkę kliniczną dr Meg Jay

Odporność psychiczna to pokonywanie przeciwności, a ponieważ istnieje wiele różnych życiowych przeszkód i sposobów radzenia sobie z nimi, odporność dla każdego z nas i w każdej sytuacji oznacza co innego. (Fot. iStock)
Odporność psychiczna to pokonywanie przeciwności, a ponieważ istnieje wiele różnych życiowych przeszkód i sposobów radzenia sobie z nimi, odporność dla każdego z nas i w każdej sytuacji oznacza co innego. (Fot. iStock)
Co tak naprawdę pozwala osobom z ciężkim bagażem doświadczeń odnieść sukces? W opinii amerykańskiej psycholożki Meg Jay sekret tkwi w umiejętności dostrzegania i zapamiętywania najdrobniejszych przejawów dobra na co dzień. Wnioski z wieloletniej pracy z ludźmi, którzy mimo trudnego dzieciństwa i przeciwności losu dobrze sobie radzą, opisuje w książce „Supernormalsi”.

Co sprowadza superbohaterów do Pani gabinetu?
Może na początek wyjaśnię, że pod koniec lat 80. w Stanach Zjednoczonych okrzyknięto takim mianem ludzi, którzy mimo licznych obciążeń osiągnęli życiowy sukces. Jednak ja wolę nazywać ich „supernormalsami”, bo moi pacjenci – w przeciwieństwie do mitycznych postaci – są prawdziwi i mają realne problemy. Od dziecka mierzą się z trudnościami życiowymi, jak wczesna utrata rodziców lub rodzeństwa, różnego typu uzależnienia w rodzinie, dręczenie w domu lub szkole, przemoc fizyczna lub psychiczna ze strony najbliższych, skrajne ubóstwo czy molestowanie seksualne. Wydaje się, że każde z tych doświadczeń dotyka zaledwie ułamek społeczeństwa, jednak jeden problem często prowadzi do kilku innych, a liczne badania sugerują, że jeśli potraktujemy je zbiorczo, ujmując pod szyldem „negatywnych doświadczeń z dzieciństwa”, okaże się, że narażonych jest na nie nawet 75 proc. dzieci i nastolatków. Niektórzy zdają się jednak doskonale funkcjonować w niesprzyjającym środowisku, ale ta umiejętność wiąże się zazwyczaj ze sporymi kosztami, dlatego w końcu trafiają do mojego gabinetu.

Gdzie większość z nich pierwszy raz w życiu dowiaduje się, że ma ponadprzeciętną odporność psychiczną. To cecha wrodzona?
Może się tak wydawać, ale odporność psychiczna jest jak sukces: to produkt końcowy, a nie jakość sama w sobie. Kształtuje się w wyniku rozwijania przez człowieka swoich mocnych stron i umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Psychologowie społeczni twierdzą, że odporność psychiczną najlepiej traktować nie jako cechę, którą jednostka ma albo nie, lecz jako zjawisko, które możemy obserwować, choć nie potrafimy go w pełni pojąć.

Ale możemy to wypracować na przykład podczas terapii?
Nie sądzę, żeby było to możliwe. W tej kwestii życie jest najlepszym nauczycielem. Dobry psycholog może pomóc ci uświadomić sobie, jak bardzo byłaś odporna psychicznie w przeszłości, lub wesprzeć cię, gdy przechodzisz przez trudny czas w teraźniejszości.

Chodzi o to, by być silnym i wytrwałym, skutecznie opierać się przeciwnościom czy raczej o to, by być elastycznym, giętkim i sprężystym jak to metaforyczne drzewo, którego nie jest w stanie złamać najsilniejszy nawet wiatr?

Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Odporność psychiczna to generalnie pokonywanie przeciwności, a ponieważ istnieje wiele różnych życiowych przeszkód i sposobów radzenia sobie z nimi, odporność dla każdego z nas i w każdej sytuacji oznacza co innego.

Z moich obserwacji wynika, że napędzani krzywdą tzw. supernormalsi nie boją się długiej, ciężkiej pracy nieprzynoszącej natychmiastowych rezultatów, jest w nich niezgoda na klęskę, impuls popychający do walki o przetrwanie, stawanie w obronie własnej i tego, co słuszne. Nie obawiają się zmian ani przyszłości, bo to właśnie ona jest przestrzenią, do której mogą uciec od niesprzyjającej teraźniejszości. W ich scenariuszu porażka nie wchodzi w grę, bo życie nie może dłużej wyglądać tak jak do tej pory. Brzmi to jak myślenie życzeniowe, ale badania ludzi, którzy przetrwali obozy koncentracyjne, dowodzą, że wewnętrzny opór może okazać się równie ważny jak to, co dzieje się w naszym otoczeniu.

Według Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego odporność psychiczna to łatwość adaptacji w obliczu przeciwności losu, nieustających stresorów, tragedii lub traumy. Z definicji w słownikach wynika natomiast, że to niewrażliwość na wpływy, umiejętność szybkiego i łatwego dojścia do siebie, czyli powrotu do stanu pierwotnego po przeżytym nieszczęściu lub szoku. W języku potocznym też często stwierdzamy, że osoby odporne psychicznie „odbijają się od dna” albo „wracają do formy”, jak to metaforyczne drzewo obrazujące rezyliencję, czyli plastyczność psychiczną i umiejętność dostosowania się do zmieniających się warunków. Uważam, że żadna z tych definicji nie oddaje istoty problemu, bo większość moich pacjentów, choć pozornie radzi sobie świetnie z trudnościami, nigdy jednak nie dochodzi do siebie. Cień traumatycznych doświadczeń zawsze im towarzyszy.

W popkulturze większość superbohaterów to mężczyźni, tymczasem w książce przytacza Pani badania (prowadzone na grupie miliona dzieci urodzonych w latach 1992–2002 na Florydzie), z których wynika, że to dziewczynki w obliczu przeciwności losu są bardziej niezłomne, osiągają lepsze wyniki w nauce i lepiej radzą sobie w życiu niż chłopcy. Skąd w nich taka ogromna siła?
Jest wiele teorii na ten temat. Niektórzy sugerują, że być może mieszkanie z jednym rodzicem mniej negatywnie wpływa na dziewczynki, ponieważ nieobecni bywają zwykle ojcowie, a dzieckiem opiekują się kobiety. Inni wskazują na fakt, że dziewczynki mają mniej awanturnicze temperamenty i tendencję do reakcji skierowanych raczej do wewnątrz niż na zewnątrz. Moim zdaniem, są one po prostu bardziej skłonne do wykorzystywania sieci wsparcia, która ma niezwykle uzdrawiającą moc. Poszukiwanie bliskości i miłości to mechanizm radzenia sobie o największym ze wszystkich potencjale adaptacyjnym, dzięki któremu możemy nie tylko przetrwać, ale wręcz rozkwitnąć.

Wiele mówi się o tym, że nasze mózgi zostały zaprojektowane tak, by zapewnić nam przeżycie, a nie szczęście, i właśnie dlatego złe jest silniejsze niż dobre, ale z najnowszych badań wynika, że miłość też potrafi być niezwykle potężna. Gdy otrzymujemy wsparcie, pociechę i azyl, nasze ciało migdałowate uspokaja się, poziom hormonów stresu się wyrównuje, a w mózgu aktywują się ośrodki nagrody. Szeroko pojęta miłość niweluje szkodliwe skutki zarówno stresu, jak i izolacji. Działa trochę jak lekarstwo, pozwala ciału i umysłowi zwolnić obroty, przyśpiesza za to proces dochodzenia do siebie po trudnych przejściach. Dziewczynki, które z natury są bardziej otwarte na relacje z innymi, zdecydowanie częściej korzystają z tej uzdrawiającej mocy miłości.

Czyli można powiedzieć, że empatia, otwartość na innych, potrzeba bliskości, budowania relacji to nasze supermoce?
Naszą największą supermocą jest umiejętne korzystanie z potęgi zwyczajności, czyli najdrobniejszych okruchów dobra. Takich czynników ochronnych jest mnóstwo, zarówno w nas samych, jak i w naszym otoczeniu. Należą do nich m.in.: inteligencja, umiejętność rozwiązywania problemów, wcześniejsze doświadczenia, wyobraźnia, wzory do naśladowania, przyjaciele, ludzie, którym na nas zależy, kościół, szkoła lub inna grupa wsparcia. Bazując na tym, niektórzy potrafią stworzyć coś z niczego, „mało” przekształcić w „dużo”.

Ale mimo to wielu z nich wcześniej czy później trafia na terapię.
Chroniczny stres zbiera takie samo żniwo jak seria uderzeń w głowę. Kiedy na przykład sportowiec otrzyma na tyle mocny cios w głowę, że traci przytomność, od razu interweniujemy i ściągamy go z boiska. Ale gdy cios jest lżejszy, może nam się wydawać, że zawodnik nie ucierpiał, więc wysyłamy go z powrotem do gry. Jednak neurolodzy odkryli, że siła uderzeń dużych i małych się kumuluje. Patrząc z zewnątrz, można pomyśleć, że supernormalsi naprawdę świetnie sobie radzą. Tym bardziej że sami widzą w sobie zwycięzców, a nie ofiary. Trudno dostrzec na pierwszy rzut oka, że ci, którzy odnoszą sukcesy zawodowe, z pozoru niewzruszeni latami kłopotów, skrycie zmagają się z problemami w relacjach i ze zdrowiem.

Przychodzą do mojego gabinetu, kiedy ich bagaż emocjonalny staje się już tak ciężki, że dźwiganie go wyraźnie spowalnia ich w życiu lub w ogóle uniemożliwia pójście naprzód. Nie radzą sobie, gdy czują, że wymagania sytuacji, w której się znaleźli, są większe niż ich zasoby i możliwości. Potrzebują wtedy kogoś, kto wskaże im koła ratunkowe, których nie wykorzystali, powie, że mają jeszcze potencjał, z którego nie zdają sobie sprawy.

Po dziesięcioleciach badań DZIŚ nikt nie ma już wątpliwości, że żadne dziecko i żaden dorosły nie jest tak naprawdę niezniszczalny.

Nawet Superman, którego często wspomina Pani w książce.
Wymieniam tam wielu superbohaterów, bo to wbrew pozorom bardzo skomplikowane postaci. Historia Supermana, osieroconego kosmity, który został wysłany rakietą na Ziemię tuż przed eksplozją swojej ojczystej planety, to w gruncie rzeczy opowieść o wielu z nas. Ten mityczny heros ma bowiem jedną słabość: pierwiastek zwany kryptonitem, który może pozbawić go całej nadludzkiej siły. A czym jest kryptonit? To fragment jego rodzinnego domu. Dlatego Supermanem włada strach przed tym, że ktoś odkryje jego tożsamość i wykorzysta to przeciwko niemu. Tak właśnie wygląda życie wielu supernormalsów, ludzi sukcesu, którzy cudem wyrwali się z niesprzyjającego środowiska.

Czy to prawda, że takie sekrety i niemówienie o traumatycznych przeżyciach może spowodować większe szkody niż samo to doświadczenie?
Bez wątpienia, choć nie do końca wiadomo, jak to działa. Wiemy jednak na pewno – bo potwierdza to wiele rzetelnych badań psychologicznych – że ból i wewnętrzne rozdarcie prawie zawsze są częścią nieopowiedzianej historii o przeciwnościach losu. Co więcej, udowodniono, że sekrety mogą zrujnować nam także zdrowie, być przyczyną częstych infekcji, wrzodów, chronicznego bólu głowy czy nadciśnienia.

To, że tłumienie w sobie krzywdy nam nie służy, nie jest odkryciem naszych czasów. Ludzie chyba intuicyjnie wyczuwali to od dawna. Bo czym jest sakrament spowiedzi, jak nie opowieścią o tym, co dla nas trudne i wstydliwe? Na rozmowie o tym, co boli, opiera się też cała psychoterapia.

Od kilku lat nasza odporność psychiczna jest nieustannie wystawiana na próbę. Pandemia, wojna, inflacja, deficyty podstawowych surowców i produktów, pożary, susze. Jak udźwignąć tyle negatywnych wydarzeń?
Trzeba pomagać sobie nawzajem. Altruizm sprawia, że czujemy się pomocnikiem, aktywnym uczestnikiem, a nie ofiarą. W ten sposób pielęgnujemy też bliskość, a ta – jak już wspominałam – jest fundamentem odporności psychicznej. Nawet superbohaterowie nie działają przecież sami.

Także o większość supernormalsów troszczy się cały zespół dobrych ludzi. Zapewniają im oni fragmentaryczną opiekę rodzicielską – weekend u przyjaciela, święta z krewną, słowo zachęty z ust nauczyciela, pomoc sąsiada. Jeden drobny gest może być dla kogoś życiową trampoliną. Dlatego zachęcam, by reagować, pomagać, kiedy widzisz, że dzieje się coś niedobrego.

Moi pacjenci często opowiadają o tym, że byli jawnie zaniedbywani. Chodzili do szkoły głodni, brudni, w podartych ubraniach, niektórzy mieli na ciele siniaki. Większość dorosłych jednak niczego nie dostrzegała, o nic nie pytała. Takie spektakularne i dramatyczne wydarzenia, jak pandemia czy wojna, natychmiast wywołują w nas potrzebę działania, niesienia pomocy, tymczasem tuż za ścianą często rozgrywają się dramaty, o których nie mamy pojęcia. Wiesz, że w latach 2001–2012 z rąk mężów zginęło dwukrotnie więcej kobiet, niż wynosi liczba zabitych na wojnach w Afganistanie i Iraku?

To szokujące, choć Panią pewnie niewiele już dziwi. Słuchanie o traumach i ludzkich dramatach to dla psychologa codzienność. Jak dba Pani o własną odporność psychiczną?
Wspominałam już o tym, że stresory mogą się kumulować, ale różne sposoby radzenia sobie z napięciem również się sumują. Dlatego po pracy jem kolację z rodziną, umawiam się na spacer z przyjaciółmi, zajmuję się drobnymi przyjemnościami, jak słuchanie muzyki, oglądanie francuskich filmów na Netflixie czy planowanie podróży. Wszystkie te rzeczy pomagają mi widzieć przede wszystkim dobre strony życia.

Meg Jay, amerykańska psycholożka kliniczna, wielokrotnie nagradzana wykładowczyni i autorka książek. Publikuje także w „New York Times”, „Los Angeles Times”, „USA Today”, „Forbes”, „Psychology Today”. Prowadzi prywatną praktykę w Charlottesville w stanie Virginia.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze