1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

„Nie ignorujmy traumy, bo wejdzie do naszego DNA” – apeluje dr Paul Conti

Towarzyszem traumy jest nie tylko wstyd, ale też zwątpienie i bezsilność. Chcemy, aby świat stał się bezpieczniejszy, ale nie wiemy, jak tego dokonać. (Ilustracja: Marianna Sztyma)
Towarzyszem traumy jest nie tylko wstyd, ale też zwątpienie i bezsilność. Chcemy, aby świat stał się bezpieczniejszy, ale nie wiemy, jak tego dokonać. (Ilustracja: Marianna Sztyma)
Pandemia traumy. Psychiatra Paul ContI nazywa ją niewidzialną epidemią, która – zignorowana – przenika do naszego DNA i może szkodzić, nawet gdy nas już nie będzie. Kiedy rodzi się trauma i jak znaleźć na nią „szczepionkę”?

W książce „Trauma. Niewidzialna epidemia. Jak ją oswoić?” dr Paul Conti (w rekomendacji na okładce Lady Gaga nazywa go człowiekiem, który ją uratował) postrzega traumę jako wszystko, co wywołuje emocjonalny lub fizyczny ból i odciska piętno na naszym dalszym życiu, ponieważ biologicznie i psychicznie zmienia mózg. Choć zatem jako gatunek ludzki jesteśmy dość wytrzymali, wielu z nas cierpi z powodu traum znacznie dłużej i mocniej, niż nam się wydaje.

Niczym koronawirus

Psychiatra porównuje przeżytą w przeszłości traumę do koronawirusa – ich wspólnym mianownikiem jest to, że nie da się ich dostrzec gołym okiem. Działają cicho i niszczycielsko, a my orientujemy się dopiero, kiedy niepostrzeżenie wedrą się w nasze życie i możemy ujrzeć skutki tej działalności. Podobnie jak wirus – trauma szybko się rozprzestrzenia, a potem często wraca. W przeciwieństwie do COVID-19, brak jednak na nią szczepionki a także testów, którymi można by szybko wykryć stan chorobowy. Sprawa jest poważna, bo dopóki nie stawimy czoła wirusowi traumy, nie zaznamy ani zdrowia, ani szczęścia, bo nie pozbędziemy się lęku, wstydu, poczucia winy, frustracji i bezsilności. Zdaniem dr. Contiego trauma działa jak epidemia, bo przyczynia się do depresji i stanów lękowych. Żeby uniknąć zachorowania, w kontaktach z innymi zakładamy metaforyczne maski, zachowujemy dystans emocjonalny i unikamy osób, które mogą być zainfekowane (czyli cierpią psychicznie). Nasze rozmowy z nimi są zwykle płytkie i krótkie.

Autor książki zauważa, że trauma – przyczyniając się do zmian w mózgu – niszczy nasze marzenia, skazując nas jedynie na trwanie. Zwykle nie zdajemy sobie z tego sprawy, więc trauma przypomina wewnętrznego sabotażystę. W efekcie nie do końca wiemy, kim w istocie jesteśmy, do czego jesteśmy zdolni i na co zasługujemy. Trauma jest jak niekończący się deszcz – na początku wydaje się, że to tylko lekka mżawka, ale bez odpowiedniej ochrony przemokniemy do szpiku kości, a woda wokół będzie wzbierać, aż w końcu porwie nas rzeka rozpaczy. Wcześniej pozbawia nas bowiem radości i poczucia bezpieczeństwa.

Niejedna twarz

Istnieje wiele rodzajów traumy. Najpowszechniej kojarzona jest ta o charakterze ostrego urazu, kiedy wydarza się coś dramatycznego, wręcz katastrofalnego – jesteśmy świadkiem nagłej śmierci, uczestniczymy w makabrycznym wypadku samochodowym, na naszych oczach dochodzi do brutalnego ataku. Traumie o tym charakterze często towarzyszy strach, ból, przerażenie, paraliżująca bezbronność. Przez taki uraz raz na zawsze leczymy się z iluzji, że możemy kontrolować rzeczywistość. Reagujemy bardzo różnie – wzburzeniem i krzykiem, ale często zdarza się, że niewiarygodnym spokojem, całkowitym odcięciem się od emocji. Dla osób, które doświadczyły traumatycznego, ostrego urazu, życie nigdy już nie będzie takie jak wcześniej.

Trauma, którą definiuje się jako uraz przewlekły, to sytuacja długotrwałego kontaktu ze szkodliwymi sytuacjami lub ludźmi. Przykłady – wiele lat pracy z toksycznym szefem, wielokrotna przemoc w dzieciństwie, dekady życia w biedzie, lata opiekowania się obłożnie lub poważnie chorą, bliską osobą, mieszkanie w kraju ogarniętym wojną lub zagrożeniem klęsk żywiołowych. Ludzki mózg jest tak skonstruowany, że w takich okolicznościach wypieramy bolesne przeżycia ze świadomości. Ale one – podobnie jak piłka, którą staramy się utrzymać pod powierzchnią wody – i tak wypłyną, i to z wielką siłą. Przewlekłe traumy skutkują zwątpieniem w siebie, stałym poczuciem beznadziei, chronicznym brakiem bezpieczeństwa, przekonaniem, że świat jest miejscem, które nam zagraża.

Paul Conti na kartach książki „Trauma. Niewidzialna epidemia. Jak ją oswoić?” zauważa, że przewlekłe urazy wzbudzają w nas błędne przeświadczenie, że z sytuacji, w której się znaleźliśmy, nie ma wyjścia, albo nie zasługujemy na nic lepszego. Ten rodzaj traumy tak silnie nas koduje, że już sama myśl o lepszym życiu może sprawiać wrażenie ponurego żartu, którego należy za wszelką cenę unikać. W pewien sposób przypomina to okoliczność, gdy głodująca osoba nie chce tknąć zaoferowanego jedzenia, ponieważ zbyt często zabierano jej talerz sprzed nosa. Przewlekła trauma skuteczniej niż ostry uraz maskuje wstyd.

Jest jeszcze trauma zastępcza, kiedy wyrządzamy sobie krzywdę, przyswajając cierpienie innych. Dotyczy nie tylko lekarzy czy ratowników, którzy jako pierwsi trafiają na miejsce tragedii, ale każdego, kto obdarza współczuciem potrzebujących. Czasem zresztą towarzyszenie ludziom ma ukryty cel – na jakiś czas koi własny ból i łagodzi poczucie samotności. Jednak ten układ ma swoją cenę – traumą, zupełnie jak wirusem, można się zarazić i spowodować objawy podobne do rzeczywistego urazu.

Długofalowe skutki traumy

Trauma nie daje o sobie zapomnieć. Znany z mediów i filmów o amerykańskich weteranach wojennych zespół stresu pourazowego, zwany w skrócie PTSD, jest jednym z jej efektów, po którym rozpoznamy, że pojawiła się w naszym życiu. I chociaż wydarzenie, które ją wywołało, już minęło, ona pozostała. PTSD może się pojawić pod wpływem traumy o charakterze ostrym, przewlekłym lub zastępczym. Leczenie zespołu pourazowego nie udaje się, jeżeli nie zostanie rozpoznane źródło problemu, sytuacja tylko się wtedy pogarsza.

To schorzenie psychiczne można rozpoznać po określonych symptomach. Osoba, która doznała urazu – niezależnie od tego, ile wysiłku wkłada w tłumienie lęku i próby radzenia sobie z wyzwaniami codzienności – jest nieustannie prześladowana przez wydarzenia z przeszłości. Niektóre takie przypadki są bardziej oczywiste niż inne. Niekiedy doskonale wiadomo, w jaki sposób urazy wpływają na umysł, zmieniając myśli i uczucia. Najczęściej dotyczy to ostrych urazów. Wiemy, że trauma nas zmieniła, czujemy się wyobcowani względem tego, kim byliśmy przedtem. Czujemy się zagubieni i rozpaczliwie usiłujemy odzyskać kontrolę, ale strach nasila się, prowadząc do powtórnego przeżywania urazu.

Wieczny lęk

Trauma zostawia za sobą nadmierną czujność. Człowiekowi, który doświadczył traumatycznych przeżyć, wydaje się, że skoro jakiś jego wewnętrzyny czujnik zawiódł, bo nie potrafił zapobiec urazowi, to teraz na wszelki wypadek na bije alarm przez cały czas. Ta nadmierna czujność prowadzi do bazowego wzrostu niepokoju. Czym on się obajwia? Wewnętrznym napięciem i dyskomfortem na tyle silnym i trwałym, że burzą one wytrwałość oraz zdolność zachowania pewności siebie w trudnych sytuacjach. Kiedy mierzymy się ze skutkami traumy, nie chce nam się angażować nawet w przyjemne aktywności, które pozwalają odzyskać spokój ducha po trudnych przeżyciach. To podobne do utraty kondycji fizycznej, bólu stawów i napięcia mięśniowego. Im więcej w nas niepokoju, tym mniejsza tolerancja na przeciwności.

Trauma odbiera umiejętność normalnego funkcjonowania, rzucając pod nogi zbyt wiele kłód i bawiąc się panelem kontrolnym naszego układu nerwowego – tłumaczy obrazowo dr Conti. Podwyższony niepokój nieuchronnie prowadzi do spadku bazowego poziomu nastroju, co u osób z traumą często przejawia się skłonnością do unikania ludzi i izolowania się. Echa traumy budzą ich w nocy, skracając sen i obniżając jego jakość. W rezultacie zdolność do podejmowania rozsądnych decyzji maleje, i ponura wizja o samotności i rozczarowaniu staje się faktem.

Wstyd i inni wspólnicy

Żeby poradzić sobie z traumatycznymi doświadczeniami, trzeba wiedzieć, gdzie leży trudność. A może – kto nam przeszkadza... Bo Paul Conti nazywa go bandziorem, który wykonuje za traumę brudną robotę. Wstyd – bo o nim mowa – pojawia się, gdy zaczynamy się obwiniać. A o to stosunkowo łatwo. Rozmyślamy o tym, co nam się przydarzyło, w kategoriach „powinienem/nie powinienem”, chociaż najczęściej nie mieliśmy na to żadnego wpływu, i nie dało się tego przewidzieć. Kolejnymi towarzyszami traumy są zwątpienie i bezsilność. Chcemy, aby świat stał się bezpieczniejszy, ale nie wiemy, jak tego dokonać.

Wstyd i jego wspólnicy znacząco odbierają wiarę w siebie, onieśmielają i nie pozwalają okazywać sobie troski, więc przestajemy uważać, że zasługujemy na dobre życie. Zatem nie ma sensu by się starać, a że dyscyplina i wytrwałość są trudne, szybko z nich rezygnujemy.

Jakby tego było mało, przeżyta trauma wpływa też na życie nam najbliższych. Oddala nas od nich, a nasz wewnętrzny ból często zmienia się w gniew i frustrację skierowane przeciw nim, szczególnie wtedy, gdy o siebie nie dbamy i sami siebie karzemy. Żeby się poczuć silniejszymi i mniej bezbronnymi, odgrywamy się na tych, którzy są w pobliżu. Przemoc rodzi przemoc... To błędne koło, bo osoby po przeżytej traumie potrzebują przede wszystkim współczucia i wsparcia.

Na szczęście mierzenie się z traumą i zmaganie się z jej wspólnikami wcale nie oznacza, że rzeczywiście jesteśmy bezbronni i bezradni – przekonuje psychiatra. W swojej książce o niewidzialnej epidemii wskazuje narzędzia, dzięki którym uporamy się z urazowymi demonami. Są wśród nich: uważność na powtarzający się wewnętrzny dialog i zmienianie go, odpowiednia samoopieka, odkrycie motywacji do ryzykownych działań i podążania za impulsami, zdefiniowanie stresorów. Najważniejsze jest jednak rozprawienie się ze wstydem, który działa w mroku. To afekt, który ma ogromną moc, bo przejmuje kontrolę i zabiera zdolność jasnego myślenia. Odsuwa nas od ludzi i świata, bo nie chcemy, żeby wyszło na jaw, jak bardzo jesteśmy beznadziejni, nie chcemy zostać zdemaskowani i upokorzeni. Chociaż trauma jest trudnym przeciwnikiem, nie ona ma ostatnie słowo. Wynikające z niej cierpienie, które zmienia postrzeganie świata, można ukoić współczuciem, poczuciem wspólnoty i człowieczeństwem.

Paul Conti postrzega w traumie coś w rodzaju wirusa, który może rosnąć w siłę z każdym pokoleniem. Wpisuje się bowiem w nasze DNA. I będzie wyrządzać szkody również po naszej śmierci. Jak więc oswoić traumę? Jak zyskać odporność?

Rozsądną reakcją jest otwieranie się na innych, abyśmy sami mogli stać się szczepionką. Chodzi tu przede wszystkim o zrozumienie, które potrafi ją zniwelować. Trauma nie ma nieograniczonej mocy, a my nie jesteśmy z góry skazani na porażkę.

Polecamy książkę: „Trauma: niewidzialna epidemia. Jak ją oswoić” dr Paul Conti, Wydawnictwo Kobiece. Polecamy książkę: „Trauma: niewidzialna epidemia. Jak ją oswoić” dr Paul Conti, Wydawnictwo Kobiece.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze