1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Czy praca jest niezbędna dla zdrowia? Co nam grozi, gdy ją stracimy? – zastanawia się Wojciech Eichelberger

Czy praca jest niezbędna dla zdrowia? Co nam grozi, gdy ją stracimy? – zastanawia się Wojciech Eichelberger

Ilustracja: Paweł Jońca
Ilustracja: Paweł Jońca
Dzięki pracy niej zdobywamy środki do życia. Realizujemy ambicje. Ale czy praca jest niezbędna dla zdrowia? Co nam daje w sferze odporności fizycznej i psychicznej?

Marzymy, żeby nie musieć pracować, mieć wreszcie czas na odpoczynek, lekturę, spotkania z bliskimi, dalekie podróże. No ale cóż, trzeba zarabiać!
Realizacja marzenia o tym, żeby nie pracować, bywa dużym nieszczęściem, o czym przekonują się nie tylko emeryci, renciści i bezrobotni, lecz także górnicy, policjanci, żołnierze, którzy będąc w pełni sił, dorabiają się emerytury. Dotyczy to również sportowców, którzy na ogół przed czterdziestką kończą karierę, a nawet rentierów żyjących z odsetek od kapitału. Co więcej, zanosi się na to, że brak pracy będzie coraz większym zagrożeniem, także dla młodych, wchodzących w dorosłość ludzi, masowo zastępowanych przez roboty i SI.

Co dla nas oznacza, poza utratą środków do życia, brak pracy?
Praca nie jest jedynie sposobem zdobywania środków do życia, lecz przede wszystkim niezbywalnym dobrem dającym poczucie sensu, znaczenia i sprawstwa miliardom ludzi. Brak pracy zamieni życie tych miliardów w koszmar bezsensu, nudy i bezużyteczności.

Brak pracy to taki sam koszmar dla rentiera jak dla rencisty czy trzydziestolatka, który stracił pracę na przykład z powodu SI?
Okropne poczucie bycia bezużytecznym i niepotrzebnym nie zależy od sum na kontach. Choć rentierzy mają więcej możliwości, aby tych trudnych uczuć nie dopuścić do świadomości, organizując sobie na przykład nieustanne atrakcje i podróże. Ale nawet najlepsza impreza zamienia się w koszmar, gdy trwa za długo, nigdy nie dostarczy nam tego, co dać może tylko pożyteczna praca: poczucia sprawstwa, przydatności i godności. Poza tym praca przymusza nasze mózgi i ciała do aktywności, a serca do budowania relacji z wieloma ludźmi – co jest niezbędnym warunkiem utrzymania dobrej kondycji, a tym samym dobrej jakości naszego życia.

Brak pracy wpływa inaczej na mężczyzn, a inaczej na kobiety?
Zwłaszcza u mężczyzn dramatycznie spada poczucie wartości, kiedy czas pracy w ich życiu się kończy. Obserwowałem to przez lata podczas prowadzonej przeze mnie terapii. Szybko okazuje się, że wymarzona możliwość robienia tego, co się chce, oglądanie do oporu ulubionych seriali, brak wymuszanej przez pracę struktury dnia i tygodnia, wolność od zobowiązań i terminów – stają się źródłem udręki. Bo rytm aktywności i wypoczynku jest wręcz biologiczną potrzebą naszych organizmów, to on organizuje nam życie. Zarówno rytm dobowy, czyli czekanie na wieczór, jak i tygodniowy, czyli czekanie na weekend, a także roczny, czyli czekanie na zasłużony urlop – dodają wyrazu i smaku życiu. Wydawać by się mogło, że w tę sekwencję wpisuje się dobrze także czekanie na emeryturę. Niestety, wiele wskazuje na to, że tak nie jest. Lepiej utrzymać te trzy podstawowe rytmy, jak najdłużej się da, i nie modlić się o bezczynną emeryturę, która na nic nie czeka, a weekend i poniedziałek niczym się dla niej nie różnią.

Trudno w to uwierzyć, gdy się jest zamęczonym pracą i tęskni się za czasem dla bliskich.
Żeby dodatkowo zniechęcić marzących o emeryturze, wspomnę jeszcze o dwóch często spotykanych emeryckich rozczarowaniach. Otóż częstym problemem są konflikty spowodowane spędzaniem pod jednym dachem i na niewielkiej przestrzeni całych dni, nocy, tygodni i miesięcy z partnerką czy partnerem życiowym – nawet tym wytęsknionym i ukochanym. Okazuje się, że i w tej sprawie potrzebujemy wcześniej regulowanego przez pracę rytmu, kontaktu i wyłączenia. Z kolei nasze nienasycenie kontaktem z dziećmi lub (i) z wnukami też może się spotkać z zaskakującą reakcją. Bo dorosłe dzieci z trudem wykroją dla nas jakiś ekstra czas, lecz w zamian chętnie podrzucą nam wnuki, których rychło będziemy mieli szczerze dosyć.

Brak pracy pcha nas ku depresji?
Niestety, zbyt często tak się to kończy. Oprócz powyższych powodów dochodzi jeszcze jeden, który można nazwać „próżnią środowiskową”. Na emeryturze staje się dla nas jasne, że bardzo potrzebujemy kontaktów także z ludźmi innymi niż najbliższa rodzina. Bo – co warto zauważyć i przyznać – przez lata i dekady pracy spędzaliśmy większość życia wśród przyjaciół, kolegów, znajomych i prawie nieznajomych, realizując z nimi skoordynowane prace nad projektami czy zadaniami. Towarzyszyły temu czasami powierzchowne, czasami bardziej zażyłe pozazawodowe kontakty, które nas cieszyły, stymulowały i inspirowały.

Takie przelotne relacje wydają się nie mieć znaczenia.
Tymczasem mają znacznie. Przekonujemy się o tym, gdy upragniona emerytura sprawia, że ten niezwykle ważny obszar naszego życia gwałtownie zanika. Wtedy to doświadczamy szoku środowiskowej pustki. Znają go także ci, którzy z poniedziałku na wtorek zostali zwolnieni z pracy, a potem z nierozpakowanym kartonem osobistych rzeczy siedzą w domu, na próżno czekając na jakikolwiek telefon. Wtedy z wolna ogarnia ich zniewalające odczucie pustki i samotności, które z czasem może się przekształcić w milczącą, depresyjną rozpacz. Okazuje się, że wzruszające pożegnanie z tamtymi ludźmi i solenne obietnice pozostania w kontakcie były tylko pustym rytuałem. To jeszcze jeden z wielu powodów, dla których ponad 90 procent ludzi pozbawionych pracy nie radzi sobie z tą sytuacją.
Ale nawet, gdy poradzimy sobie z pierwszym szokiem, to z pewnością nie jest łatwym zadaniem wypełnianie środowiskowej pustki innymi ludźmi i niepłatnymi zajęciami, bo nie mamy za co. Drastycznie spada nam przecież poziom życia, więc nie stać nas na wycieczki po świecie ani na spotkania towarzyskie w klubach czy restauracjach. Zapadamy się w smutek i bezruch. A bezruch sprawia, że zapadamy się jeszcze bardziej.

Jak to wpływa na odporność?
Gdy dłuższy czas żyjemy bez pracy i w stresie osamotnienia, to gwałtownie tracimy energię życiową, a tym samym odporność. Pierwszymi sygnałami tego stanu są: bezsenność, brak apetytu, niechęć do wysiłku i napięciowe bóle kręgosłupa i stawów.
Z badań wynika, że każdy człowiek ma optymalny dla siebie, a zarazem konieczny dla utrzymania zdrowia i efektywności działania poziom obciążenia wysiłkiem ruchowym i umysłowym. Przeciążenie będzie oczywiście z czasem skutkować wypaleniem energetycznym, ale niedociążenie jest równie groźne, bo powoduje to, co jest nazywane „syndromem rdzewienia”.
Niestety wiele wskazuje na to, że alarmująca częstotliwość występowania objawów depresji wśród bezrobotnych i wśród emerytów jest silnie związana z syndromem rdzewienia czy też niedociążenia.

Co to jest „syndrom rdzewienia”?
To osłabienie zdrowia i odporności spowodowane brakiem aktywności i wysiłku. Jak już kiedyś mówiliśmy, mitochondria, które są stacjami energetycznymi każdej komórki ciała, działają jak akumulatory. Żeby produkować energię życiową, potrzebną do zasilania wszystkich funkcji organizmu składających się na jego zdolność do przeżycia, muszą się rozładowywać w trakcie pracy i wysiłku i doładowywać w trakcie odpoczynku, co najskuteczniej robią w czasie głębokiego nocnego snu. A więc brak wysiłku i ruchu sprawia, że mitochondria coraz słabiej zasilają organizm niezbędną do życia energią. Dlatego leżenie całymi dniami na kanapie nie pomaga na ogół w odzyskaniu sił. Jest wręcz przeciwskuteczne.

Znamy ten stan rozleniwienia i rozmemłania brakiem zadań, wyzwań i zbyt dużą ilością wolnego czasu, prawda? Trudno nam wtedy podjąć i wykonać sprawnie nawet najprostsze czynności. A jeśli postanowimy w związku z tym jeszcze powypoczywać, to kolejnego dnia nie będzie lepiej, lecz gorzej. Wtedy czas zmienić strategię i zacząć działać, ruszać się, pomęczyć się na spacerze lub przynajmniej na schodach. Oczywiście z wyjątkiem sytuacji, gdy lekarz nam tego z jakiegoś powodu kategorycznie zakazał.

Co robić, kiedy nie mamy co robić?
Kiedy nie mamy codziennej pracy, sytuacja nie mobilizuje do działania. Większość ludzi potrzebuje zewnętrznej struktury: terminów, zadań, zobowiązań, potrzebuje ustalonego rytmu i rozkładu dnia, aby skutecznie funkcjonować. Ale gdy nie musimy zgłaszać się o konkretnej godzinie do pracy, jedyną nadzieją jest odwołanie się do samodyscypliny. Wstajemy o określonej porze – tak jak do pracy. Przygotowujemy się do naszego dnia tak, jakbyśmy szli do biura i działamy według wcześniej ustalonego planu, który mamy w zasięgu wzroku. Część czasu przeznaczamy na pracę, część na naukę, część na obsługę domu (zakupy, sprzątanie), uwzględniamy krótkie przerwy na wypoczynek, pamiętamy o kontaktach towarzyskich oraz o hobby czy osobistych przyjemnościach wieczorem jako o nagrodzie za wykonany wcześniej program.

Czyli trzeba zacząć znów żyć według planu dnia?
Nade wszytko trzeba podjąć decyzję, że będziemy uparcie szukać środowiska ludzi, którzy robią coś ważnego i zgodnego z naszymi wartościami. Którzy angażują się w działalność na rzecz praw innych ludzi, którzy poświęcają swój czas, energię i kompetencje, choćby na zasadzie wolontariatu, na ważne dla świata sprawy. To ogromna szansa na zbudowanie nowego społecznego otoczenia, na wyjście ze środowiskowej próżni. Nie zapominajmy też o odświeżaniu i podtrzymywaniu kontaktów z przyjaciółmi i znajomymi z czasów młodości, studiów i innych wcześniejszych okresów życia. Dbajmy o relacje z aktualnym otoczeniem sąsiedzkim czy towarzyskim, szczególnie z młodszymi od siebie ludźmi. Możemy się wtedy zainspirować ich energią, sposobem myślenia, obyczajowością, a oni w zamian naszym bogatym doświadczeniem.

Młodym potrzebne są inne sposoby na poradzenie sobie z brakiem pracy niż starszym?
Takie same: dyscyplina, zaangażowanie w coś istotnego, kontakty z ludźmi, ruch na świeżym powietrzu, hobby. Warto ograniczać imprezowanie i kontakty z używkami i wynalazkami. Zadbać o własny osobisty rozwój. Czytać, uczestniczyć w interesujących warsztatach, uczyć się nowych kompetencji i umiejętności. Młodzi mają łatwiej od seniorów, bo na ogół lepiej poruszają się w obcych językach i w sieci, gdzie można prawie wszystkiego się dowiedzieć, nauczyć, a nawet skończyć studia czy zdobyć upragnione uprawnienia. A w dodatku zarobić. 

Wojciech Eichelberger psycholog, psychoterapeuta i trener, autor wielu książek, współtwórca Instytutu Psychoimmunologii (ipsi.pl) oraz portalu PositiveLife (positivelife.pl).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze