Słynna scena z filmu „9 i pół tygodnia”, w której Mickey Rourke karmi Kim Basinger rozmaitymi produktami wyjmowanymi na chybił trafił z lodówki, pokazuje, ile erotyzmu można wydobyć z żywności. Wykorzystując element zaskoczenia - bohaterka miała przewiązane oczy - rozgrzewał ją do białości. Nie pokazując nagości czy kontaktu cielesnego, ten fragment został uznany za jedną z najbardziej erotycznych scen w światowej kinematografii.
Ludzie od wieków szukali środków, które mogłyby budzić miłość tam, gdzie jej nie ma, rozpalać pożądanie w sytuacji, gdzie istnieje tylko obojętność, dawać rozkosz miłosną w relacji, do której wkradła się nuda, czy wywołać erotyczną przygodę kiedy wyobraźni brak. Właśnie takie „czarodziejskie” środki, nazywane powszechnie afrodyzjakami, to nic innego jak wszelkiego rodzaju produkty spożywcze, często obecne w codziennej diecie.
Nazwę zawdzięczają greckiej bogini miłości Afrodycie, a swoje cudowne właściwości... No właśnie. Czy faktycznie możemy trafić przez żołądek do… łóżka? W ciągu wieków różne było podejście do afrodyzjaków. Uważano je za środki pobudzające do spółkowania, ułatwiające pozbycie się nieśmiałości, wzmagające rozkosz cielesną, wywołujące pożądliwość płciową lub niweczącą wszelkie poczucie wstydu. Dla wielu afrodyzjaki nie były niczym innym jak tylko środkiem na potencję, przyjmowane albo przez chorych, czyli dotkniętych impotencją, albo przez zdrowych, sprawnych seksualnie mężczyzn. Niektórzy szukali w afrodyzjakach środka pozwalającego rozpalić oziębłe kobiety, a niechętne uczynić uległymi, a z kolei kobietom pozbawionym zmysłowości udostępnić obszary erotyki i seksu.
Opisana na początku scena jest przykładem wykorzystania jedzenia do zabawy erotycznej. Pokazuje, że nawet rozlane mleko może podkręcić atmosferę, jeśli jesteśmy w odpowiednim towarzystwie. W przypadku afrodyzjaków nie bez znaczenia pozostaje także smak, konsystencja czy kształt. Uważa się nawet, że niektóre owoce czy warzywa np. brzoskwinia, figa, banan, szparagi, bardziej swoim sugestywnym kształtem rozbudzają zmysłowość, aniżeli tym, co w sobie mają. Tak, jak dawniej działanie afrodyzjaków przypisywano duchom roślin, tak dziś przypisuje się owo działanie składnikom chemicznym w nich zawartym. Niewątpliwe jest, że wiele warzyw, owoców, ziół czy pewnych rodzajów mięs w swoim składzie ma substancje, które działają na organizm pobudzająco, rozgrzewająco i dodają wigoru.
Oto kilka przykładów:
Ostrygi, wątróbka, orzechy, kakao, cebula, czosnek – dostarczają cynku, który gromadzony w męskich gruczołach płciowych decyduje o ich wydolności.
Kukurydza, czosnek, śledzie, soja – to także źródło selenu, który - podobnie jak białko – traci się wraz z wytryskiem, więc należy go uzupełniać.
Żurawina, kakao, herbata, sałata, groch, fasola, soja – zawierają sporo manganu, który ułatwia w mózgu produkcję neuroprzekaźnika dopaminy, tzw. „hormonu szczęścia”, który daje nam poczucie euforii. Mangan bierze też udział w tworzeniu krwi w organizmie.
Czekolada – zawiera dużo magnezu, co dodaje wigoru i witalności, także żelazo i potas. Istotnym składnikiem czekolady jest fenyloetyloamina, substancja którą produkuje mózg w momencie miłosnych uniesień. Znajdziemy tu również pobudzającą teobrominę, substancję składem zbliżoną do kofeiny.
Mleko, sery, jajka, soja, soczewica, groch – te produkty są przede wszystkim źródłem białka, które zawiera aminokwas uczestniczący w produkcji tlenku azotu, związku odpowiedzialnego za erekcję.
Sięgając po różnego rodzaju specyfiki wspierające nasze seksualne możliwości, ważne jest aby wiedzieć, co może skutecznie zabić żądze. Głównie są to tłuszcze zwierzęce, które niekorzystnie wpływają na układ krążenia i gospodarkę hormonalną. Obniżają poziom testosteronu i estrogenu. W miłosnej diecie także nie powinno być zbyt dużo alkoholu. Tylko jego niewielkie dawki działają jako afrodyzjak. Nadmiar często usypia, a nie pobudza. Niekorzystna jest kawa w zbyt dużych ilościach, ponieważ podobnie jak alkohol, wypłukuje z organizmu magnez, którego brak odczuwamy w szybszym męczeniu się, co w konsekwencji prowadzi do mniejszego zainteresowania seksem. Potrawy mączne i zbyt obfite desery nie są sprzymierzeńcem kochanków. Natomiast papierosy to absolutny wróg miłości, nadmierne palenie najczęściej powoduje zaburzenia erekcji.
Warto pamiętać, że jednorazowe skosztowanie danego produktu może niewiele zmienić. Dopiero dieta, w której jemy go często, a nawet codziennie, wpływa na poprawę kondycji fizycznej i psychicznej naszego organizmu, co konsekwentnie przekłada się na większe zainteresowanie kontaktami seksualnymi. Jednak samo spożywanie produktów uznawanych za afrodyzjaki, nie jest jednoznaczne z tym, że osoba, która, na co dzień nie wykazuje zainteresowania seksem nagle zacznie mieć na niego ochotę. Zdarza się też, że ulegamy sugestii, wiedząc że dana potrawa ma wywołać określony skutek. Mając to na uwadze, cieszmy się bogactwem produktów uważanych za afrodyzjaki, co z pewnością wpłynie korzystnie na nasze samopoczucie i witalność. Należy jednak pamiętać, że to nasz mózg jest głównie odpowiedzialny za chęć i jakość zbliżeń seksualnych. W związku z tym, jeśli z pewnym partnerem kontakty seksualne nas nie interesują, mała jest szansa, że afrodyzjak to zmieni.