1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania

„Nigdy nie mów na zawsze” – historia związku Grzegorza Ciechowskiego i Małgorzaty Potockiej

Grzegorz Ciechowski i Małgorzata Potocka byli ważną parą dla polskiej popkultury. Ich miłość była wielka, choć z czasem przygasła i się rozsypała. (Fot. Andrzej Świetlik/Forum)
Grzegorz Ciechowski i Małgorzata Potocka byli ważną parą dla polskiej popkultury. Ich miłość była wielka, choć z czasem przygasła i się rozsypała. (Fot. Andrzej Świetlik/Forum)
Grzegorz Ciechowski jako wybitny artysta zawsze musiał mieć u swego boku jakąś muzę. Jedną z nich była Małgorzata Potocka – aktorka, reżyserka, fotografka i producentka. Spędzili razem dekadę, stając się jedną z najważniejszych par dla polskiej popkultury. W 20. rocznicę śmierci muzyka przypominamy drogę, którą wspólnie przeszli.

Byli fantastycznie dopasowani i tworzyli własny świat. Robili rzeczy, które nie mieściły się w żadnych normach. Dlatego ich zauważano. Szokowali, zaskakiwali, łamali tabu, wyznaczali kierunki w muzyce, sztuce i obyczajowości, jak John Lennon i Yoko Ono. Wszystko robili wspólnie. Ich życie było publiczne – ciągle scena i ekran. Oryginalni, barwni, energiczni, awangardowi. Nadawali ton – na nich się ubierano i czesano.

Związek dwojga artystów nigdy nie jest łatwy, jednak to, że zajmowali się czymś innym, nie dzieliło ich, a łączyło. On pisał u jej boku takie przeboje jak „Nie pytaj o Polskę”, „Ciało” „Przyznaje się do winy” czy „Paryż-Moskwa 17:15”, a ona dopełniała jego twórczość, tworząc koncepcję okładek płyt, reżyserując teledyski i koncerty. W ich życiu ciągle coś się działo: nowe miejsca, nowe domy, muzyka, teledyski, namiętność, podróże i ani chwili na nudę. Mnóstwo nieoczekiwanych sytuacji, wyjazdów, niezaplanowanych spotkań. Żyli intensywnie i twórczo. Ich miłość była wielka, choć z czasem przygasła i się rozsypała.

Pierwsze spotkanie

Potocka kończyła łódzką filmówkę i szykowała film dyplomowy na Wydziale Reżyserii. Potrzebowała tylko oprawy muzycznej. O ironio, Republikę podsunął jej pod nos mąż – fotograf Józef Robakowski. To on stał się spiritus movens jej znajomości i związku z Ciechowskim. W Teatrze Wielkim powstawał akurat spektakl „Republika rzecz publiczna”, gdzie zespół miał dać cztery występy. Po jednym z nich aktorka miała spotkać się z Ciechowskim. Na scenie zobaczyła chłopaka z grzywką, przystojnego, wysokiego, dobrze zbudowanego. Spodobał jej się, ale widziała w nim też kogoś z innej planety. Trochę się popisywał, ale jednocześnie oczarował ją swoją charyzmą i twórczością. Wiedziała tylko jedno: to on musiał napisać muzykę do jej filmu. Po występie artystę otoczył jednak wianek piszczących fanek, które ściskały go, całowały i wyciągały ręce po autografy. Potocka chciała do niego podejść, ale ostatecznie odpuściła.

Do spotkania doszło ostatecznie zimą 1984 roku w Warszawie. „Weszłam do studia nagrań, zobaczyłam Grzegorza przez ogromną szybę. On spojrzał na mnie, znieruchomiał na chwilę i wrócił do pianina. W powietrzu wisiało coś, czego nie umiem nazwać. Najlepsze chyba określenie to napięcie jak przed nawałnicą. Cały świat się zatrzymał” – wspomina aktorka.

Zaiskrzyło od razu. Potocka, onieśmielona i próbująca ukryć zachwyt, jaki ją ogarnął, przedstawiła swoją prośbę – sucho, konkretnie, bez większych emocji i uśmiechu na twarzy. Ciechowski – poważny i nieco zamknięty w sobie, oszczędny w słowach i skupiony na rozmówcy – „przepytał ją” ze swojej muzyki. Aktorka wspomniała o koncercie, po którym mieli się spotkać. „Stałam na końcu, przyglądałam ci się i nagle poczułam, że to nie jest ani ten moment, ani to miejsce, ani ta chwila, żebyśmy mogli spojrzeć sobie w oczy”. Wtedy ją spytał: „A dzisiaj to jest właśnie ten moment?”. Ta pewność siebie zrobiła na niej jeszcze większe wrażenie. Co ciekawe, tego samego dnia do Ciechowskiego wybierała się również Hanna Bakuła. Menedżer grupy zapytał: „Grzegorz, chcesz na pożarcie plastyczkę czy aktorkę?”. Muzyk odpowiedział: „Dawaj aktorkę”. I dostał.

Po nagraniu pojechali do restauracji w centrum miasta. Proponował jej spotkanie w mieszkaniu, ale odmówiła. Wylądowali więc w Hotelu Polonia, w obskurnej socrealistycznej sali. Cały wieczór rozmawiali o muzyce, sztuce, literaturze i filmie. Skakali z tematu na temat, chociaż mieli zupełnie inny gust. To był pojedynek na słowa, wiedzę, oryginalność myślenia, własny styl. Oboje chcieli zrobić na drugiej stronie wrażenie. Później w wywiadach Ciechowski wielokrotnie powtarzał: „Kiedy ją spotkałem, wiedziałem, że jest moim oknem na świat”. Ona z kolei mówiła: „Był surowy, szczery, nieopierzony, bez towarzyskiej ogłady”.

Kolejne pociągi do Łodzi odjeżdżały, a spotkanie nadal trwało. Muzyk nieśmiało zaproponował: „To może tu zostaniemy?”. Potocka udała, że tego nie słyszy. Siedzieli tak do czwartej nad ranem, sami w całej sali. Ciechowski nigdy nie był tak otwarty i rozmowny, zwłaszcza w stosunku do obcych ludzi. Nie uwodził, nie był duszą towarzystwa. Nie znosił wywiadów, nie chodził na przyjęcia. Przed Potocką otworzył się jak nigdy wcześniej. Na koniec odprowadził ją na Dworzec Centralny. To rozstanie było bardzo emocjonalne, ale oboje skrzętnie te emocje ukrywali.

Między Warszawą a Łodzią

Po pierwszym spotkaniu Ciechowski przez prawie rok przyjeżdżał co dwa dni z Warszawy lub Torunia do Łodzi, aby pracować z Potocką. Jadali obiady w SPATIF-ie, a jej wydawało się, że nad wszystkim panuje. Raz powiedziała mu, że żyje w szczęśliwym związku i nie chce żadnego romansu. Była między nimi przyjaźń, mieli przed sobą zadanie i to wszystko. Znajomi aktorki czuli jednak pismo nosem. Jej mąż wiedział o spotkaniach, ale nic nie mówił. Zresztą nie spędzała z Ciechowskim całych dni, nie zarywała dla niego nocy. Mimo to wracała do domu całkiem splątana i zdekoncentrowana.

Z czasem byli sobie coraz bliżsi. Spędzali razem już nie tylko popołudnia, ale całe dnie. Tracili równowagę, a przecież oboje mieli swoje życie i kochających małżonków. Małgorzata zaczęła rujnować swoje życie z Józkiem, a Grzegorz z Jolą [Muchlińską – przyp. red.]. Ciechowski odnalazł w Potockiej oparcie, spokój i pewność siebie. Chodzili razem na spotkania twórcze, koncerty, a ich bliscy nic nie podejrzewali, bo przecież chodziło tylko o muzykę do filmu. Ta jednak nigdy nie powstała. Byli już zbyt zachłyśnięci sobą i na niczym nie mogli się skupić. Grzegorz przynosił kwiaty, adorował, wypytywał o nastrój. Interesował go każdy drobiazg. Był czuły, troskliwy i dbający. Potocka stała się jego obsesją. Był na niej piekielnie skoncentrowany. To ją uwiodło. Ciechowski miał wcześniej różne romanse i wiele kobiet, ale to Małgorzata okazała się tą, która bez reszty go pochłonęła.

Choć byli już po uszy zanurzeni w miłości, nie mówili o tym głośno. To byłoby jak wyrok, który skutecznie odraczali. Uczucia wisiały nad nimi, a oni cały czas łudzili się, że wszystko jest w normie. Ich związek długo wyglądał w ten sposób: wielkie emocje, ale trzymane na wodzy. Potocka bała się, że go skrzywdzi. Nie wierzyła też, że to przetrwa. Pierwszą noc spędzili dopiero po wielu miesiącach spotykania się. Spotkali się w Warszawie, gdzie Ciechowski nagrywał drugi album Republiki. Na początku bronili się przed przekroczeniem granicy, ale w końcu pojechali do mieszkania na Mokotowie, gdzie muzyk często się zatrzymywał. „Grzegorz wziął mnie w ramiona, a ja wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi. Przez tę pierwszą noc nie zmrużyliśmy oka, napięcie, które było w nas, pragnienie, wszystko, co się kumulowało przez ten rok, wylało się z nas jak rzeka. Musieliśmy nadrobić całe to oczekiwanie” – wyznała aktorka. Nie chcieli popsuć niczego banalnością czy głupotą. Jednocześnie wiedzieli, że wydają wyrok cierpienia na swoich bliskich.

Przez długi czas oboje żyli w obłędzie dwóch światów. Żona Grzegorza nigdy nie przyjeżdżała do Warszawy ani nie zadawała mu pytań, tak samo mąż Małgorzaty. Ostatecznie Józek dowiedział się o zdradzie, gdy zobaczył nagranie, które nakręciła z Grzegorzem. Nie było na nim żadnych czułych gestów, tylko niezwykle wymowne spojrzenia. Wyraźnie było widać, co się między nimi dzieje. To wystarczyło. „Myśmy się nie obejmowali, nie dotykali, nie całowali, ale nasze spojrzenia były tak przepojone erotyzmem, nasze oczy były obłąkane, gdy patrzyliśmy na siebie. I to właśnie Józek zobaczył. Nie powiedział ani słowa”. W końcu otworzył jej furtkę i zasugerował, że powinna pojechać do Warszawy i zamieszkać z Ciechowskim, aby zobaczyć, jak im będzie razem. Tak też zrobiła. Jola natomiast nakryła ich razem w łóżku, w toruńskim mieszkaniu Grzegorza.

Wspólne życie

Gdy wynajęli mieszkanie w Warszawie, a Małgorzata zaszła w ciążę, skończył się ukrywany miesiącami romans, a zaczęło prawdziwe życie. Grzegorz stał się również ojcem dla Matyldy, córki Potockiej ze związku z Józefem, i sprawdzał się w tym znakomicie. Stworzyli nową rodzinę. Nalegał też na ślub, ale ostatecznie nigdy go nie wzięli. Był w nim strach, że Małgorzata mu ucieknie. Ciągle to zresztą podkreślał. „Ty ode mnie odejdziesz” – mówił.

W 1986 roku Grzegorz przechodził trudny czas. Miał podwójny stres: koniec małżeństwa i koniec Republiki. Choć zespół był uwielbiany przez fanów, trzeba było się rozstać. Potem rozpoczął solową karierę jako Obywatel G.C. i szybko zaczął odnosić sukcesy. Do nagrania własnego materiału namówiła go Małgorzata. To ona wymyśliła mu pseudonim i wykreowała jego wizerunek: fryzurę, ubrania, sposób zachowania i styl. Grzegorz słuchał jej rad i często wykorzystywał jej pomysły.

Na początku fanki Grzegorza nie wiedziały o Małgorzacie. Otaczała ją tajemnica. Podzieliły się więc na grupy, aby śledzić ją w Warszawie i w Łodzi. W końcu zdobyły się na odwagę i zbliżyły się do nich. Przesiadywały w studiu nagrań, robiły kanapki. Były na telefon, gdy w czymś trzeba było pomóc. Sprzątały w mieszkaniu, robiły zakupy, zmywały naczynia. Nazywano je Siostry Republikanki. Wśród nich była m.in. Anna Wędrowska. To były dla ich związku bardzo szczęśliwe czasy. Mieszkali wtedy w trzypokojowym obskurnym mieszkaniu, ale ich życie było niesamowicie kolorowe i twórcze.

W 1987 roku urodziła się Weronika. Wcześniej Grzegorz nie chciał mieć dzieci, więc był nieco przerażony, ale jednocześnie niebywale szczęśliwy. Był dobrym ojcem i robił wszystko – mył, nosił, przewijał. Musiał, bo przez pół roku Małgorzata nie mogła wyjść z depresji poporodowej. To nie były tylko hormony i biologia. Przerażała ją ich tymczasowość, ciągłe przeprowadzki, trudny rozwód Grzegorza; Weronika była również znakiem, że nie ma już odwrotu. Wcześniej zawsze mogła wrócić do Józka. Uratowała ją praca.

Później zbudowali ogromny dom w Falenicy. Na dole studio, na górze mieszkanie. Pomieszkiwali tu również Republika i inni muzycy. Nagrywano płyty. To był dom, osiedlowy ośrodek kultury i fabryka w jednym. Nie było prywatności, ale starali się prowadzić normalne życie. Utrzymywali kontakty z sąsiadami, robili zakupy, chodzili na spacery z psami, jeździli do znajomych na weekend. Byli naprawdę szczęśliwi. I gdy wydawało się, że ich sielanki nic nie zakłóci, pewnego dnia Grzegorz zasłabł. Odezwała się jego wada serca, a konkretnie rozdwojona aorta. Nie traktował tego jako chorobę, tylko okresową niewydolność. Poza tym miał znakomite zdrowie, ale czuł, że musi się śpieszyć. „Nie będę długo żył” – powtarzał często w żartach.

Początek końca

Wszędzie, gdzie chodzili, trzymał ją za rękę, jakby bał się, że ją zgubi. Zawsze zapewniał jej bezpieczeństwo, chronił ją, był opiekuńczy, dlatego Potocka nie była przygotowana na ostry zakręt. Zgubiła ją pewność siebie. Gdy okazało się, że ją zdradził, było to dla niej szokiem, z którego nie mogła podnieść się przez kilka lat. Nie wyczuła, że coś między nimi pęka. Nigdy się nie kłócili, byli ze sobą blisko i zawsze razem. Jej czujność była uśpiona. Rozstawali się tylko, gdy ona wyjeżdżała na zdjęcia albo on miał długie nagrania. Potem okazało się, że to właśnie wtedy spotykał się z Anną.

Wędrowska pojawiła się w ich życiu razem z innymi fankami, więc jej obecność początkowo nie wzbudzała podejrzeń. Zostawała z Weroniką, gdy musieli wyjść. Czasem u nich nocowała. Wspierała, pomagała przy codziennych obowiązkach, sprzątała dom, grała w teledyskach. Ta historia ciągnęła się długo. Później zaczęła spotykać się z Grzegorzem sam na sam. Wtedy zrodziło się między nimi uczucie.

Pewnego razu Grzegorz pojechał z nią do Nowego Jorku. Gdy wrócił po dwóch miesiącach Potocka zapytała wprost: „Czy jesteś z Anką, czy chcesz z nią być i czy ona jest w ciąży?”. Na wszystkie trzy pytania odpowiedział „tak”. Chwilę później się wyprowadził.

Zawsze tłumaczył: „O co ty mnie podejrzewasz, czy widzisz tę dziewczynę, chyba zwariowałaś, sądząc, że mógłbym się kimś takim interesować. Zastępujesz mi wszystkie kobiety świata, jesteś sobą i milionem kobiet jednocześnie, nigdy się tobą nie znudzę”. Tymczasem uległ kobiecie, którą znał od dawna; która była nim bez reszty zafascynowana i niemal się do niego modliła.

Nowa miłość zakręciła nim na tyle, że postanowił porzucić dotychczasowe życie. Później w jednym z wywiadów powiedział, że dla związku z kobietą jest w stanie wszystko poświęcić, zostawić, wyjść i zaczynać od nowa. Mówił też, że był zmęczony dotychczasowym życiem i „publicznym domem kultury”, który nie miał w sobie spokoju i zawsze był przepełniony ludźmi. Potrzebował wyciszenia i przerwy w tym nieustannym jarmarku. Chciał normalnego domu, gdzie kobieta jest słabsza, nie pełni roli menedżerki, tylko rodzi dzieci, gotuje, sprząta, czeka, a on może być silniejszy. O tym, że ma dość i potrzebuje przerwy, nigdy nie wspomniał jednak głównej zainteresowanej, czyli Małgorzacie, która po rozstaniu z Grzegorzem była na skraju załamania.

Później widywali się sporadycznie, gdy Grzegorz odwiedzał Weronikę. W wywiadach natomiast notorycznie dawali sobie różne przytyki. On mówił: „Uciekłem, bo mnie zmęczyła”, a ona: „Wystawiłam jego walizki za drzwi, bo mnie zdradzał”. Tak było przez dłuższy czas, aż emocje opadły. W 1994 roku Ciechowski po raz drugi wziął ślub. „Czy był szczęśliwy? Myślę, że nie. On nigdy nie czuł absolutu szczęścia. Zawsze w głębi nosił ból” – mówiła aktorka. Zmarł 22 grudnia 2001 roku. Potocka mówi, że nie pogodziła się z jego śmiercią do dziś.

Cytowane wypowiedzi pochodzą z książki „Obywatel i Małgorzata” Małgorzaty Potockiej i Krystyny Pytlakowskiej, wyd. Czerwone i Czarne (2013).

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze