Miłość rodzicielska w sposób instynktowny każe nam podejmować natychmiastowe działanie, gdy dziecko ma jakiś problem. W reakcji na każdą jego trudność wchodzimy w tryb zadaniowy i często „załatwiamy” sprawę na własną rękę. Chcemy przecież usuwać dziecku z drogi niepotrzebne przeszkody. Ale jak przekonuje amerykański terapeuta Jeffrey Bernstein, ten naturalny odruch często przynosi więcej szkody niż pożytku – bo zamiast ulżyć dziecku, pozostawia je z poczuciem wewnętrznej słabości i niezrozumienia.
Słyszysz, jak twoje dziecko trudzi się nad jakimś ważnym projektem do szkoły. „Mamo, nie wychodzi mi” – słyszysz. Zakasujesz rękawy i zaczynasz mu pomagać, ostatecznie wykonując całą pracę sama. Cel osiągnięty, a dziecko dostanie dobrą ocenę – myślisz.
Inna sytuacja. Córka narzeka na to, że nikt nie chce się z nią bawić. Zaczynasz więc zasypywać ją radami: A może zagadaj do tej dziewczynki? A może podejdź do koleżanek i zagraj z nimi w grę? A może bądź bardziej otwarta, uśmiechnięta, zaproś je do domu? Na gwałt szukasz rozwiązania – chcesz przecież, by dziecko miało przyjaciół i czuło się dobrze wśród rówieśników. W końcu rolą rodzica jest rozwiązywać problemy, prawda?
Niestety, zbyt wiele z nas zapomina, że tak naprawdę pierwszą rzeczą, jakiej oczekują od nas dzieci wcale, nie jest rozwiązywanie za nie problemów – lecz przede wszystkim zauważenie ich, towarzyszenie dziecku w trudnej sytuacji oraz okazanie mu empatii i zrozumienia.
Na tę kwestię zwraca uwagę psychoterapeuta Jeffrey Bernstein, który od dekad prowadzi terapię rodzin. Natychmiastowe ruszanie do działania, byle tylko usunąć z pola widzenia powstałą przeszkodę – bez okazania dziecku ciepła, zrozumienia i wsparcia emocjonalnego – uważa za podstawowy błąd wychowawczy, który popełniają rodzice kierujący się źle rozumianym interesem dziecka.
Gdy wchodzimy w tryb zadaniowy, przestajemy być wrażliwi na stan emocjonalny i uczucia naszej pociechy. Liczy się tylko to, by zażegnać kryzys i uzyskać namacalny efekt. Ale gdy mały człowiek przychodzi do nas z jakimś problemem, tak naprawdę pragnie wsparcia psychicznego: uspokojenia, zrozumienia i zapewnienia, że ma prawo mieć trudniejszy czas. Jeśli mu ich nie okażemy, a zamiast tego bezrefleksyjnie rzucimy się do działania, poczuje się nieważne, niezrozumiane i zbyt słabe, by poradzić sobie z problemem na własną rękę. Pośrednio otrzyma też fałszywy i obciążający psychicznie komunikat: jakiekolwiek problemy są czymś nienaturalnym – trzeba je jak najszybciej rozwiązywać, bo inaczej wydarzy się coś złego. Tak właśnie rodzi się perfekcjonizm i w ten sposób wychowujemy dzieci słabe psychicznie, które panicznie boją się niepowodzeń.
Normalizowanie życiowych trudności oraz pozwalanie dziecku na bycie nieperfekcyjnym jest ogromnie ważne dla jego prawidłowego rozwoju emocjonalnego. Mały człowiek powinien wzrastać w przekonaniu, że ma prawdo do popełniania błędów, a w życiu nie zawsze wszystko przebiega gładko i bez komplikacji. W ten sposób wchodzi w dorosłość ze zdrowym poczuciem własnej wartości, z wyrozumiałością dla swoich niedociągnięć, nie bojąc się porażek, a także bez ciążącej na nim presji perfekcjonizmu. W przyszłości taka postawa pozwoli mu zbudować odporność psychiczną – gdy coś nie pójdzie po jego myśli, nie będzie się załamywać ani uciekać od problemów, lecz uzna to za coś normalnego, coś, od czego nie warto uzależniać swojej wartości i co zawsze można naprawić.
Mądre wspieranie nie polega na tym, że zostawiamy dziecko samo w trudnym położeniu w myśl zasady „radź sobie sam”. Należy jednak odsunąć jakiekolwiek działania czy rady na drugi plan i w pierwszej kolejności skupić się na byciu przy dziecku oraz zapewnieniu, że widzimy jego uczucia i są one dla nas ważne.
Oto kilka praktycznych wskazówek dla rodziców od terapeuty Jeffreya Bernsteina:
- Przede wszystkim pokaż dziecku, że jesteś przy nim obecna. Wysłuchaj je, uspokój, przytul. Nie mów zbyt dużo, nie udzielaj rad – na to przyjdzie czas potem.
- Daj do zrozumienia dziecku, że to, co czuje, jest w jego sytuacji normalne i że rozumiesz jego emocje. Zamiast je pouczać czy dyktować mu gotowe rozwiązania, powiedz np. „Wiem, jak musi ci być z tym ciężko”, „Rozumiem, co teraz czujesz”.
- Zamiast ratować dziecko za wszelką cenę i rozwiązywać problemy za nie, dodaj mu sił do działania i pokaż, że w nie wierzysz. Dzięki temu mały człowiek poczuje się dowartościowany i zdolny do samodzielnego zmierzenia się z trudnościami.
- Gdy problem przerasta dziecko, zaproponuj, że rozwiążecie go wspólnie. Nie wyręczaj go w tym i nie bierz całej odpowiedzialności na siebie – w ten sposób odbierzesz mu poczucie sprawczości i wiarę we własne siły.
– Instynkt wyręczania dziecka bierze się z miłości. Ale prawdziwa siła tkwi w zapewnianiu go o twojej obecności. Twoje dziecko nie wymaga, żebyś rozwiązywała za niego wszystkie problemy. Ono chce czuć się kompetentne, zauważone i wspierane – podsumowuje Jeffrey Bernstein.
Artykuł opracowany na podstawie: J. Bernstein, „The Parenting Habit That Silently Damages Your Child”, psychologytoday.com [dostęp: 21.05.2025].