Gdyby udało się znaleźć te geny, które odpowiadają za to, że niektórzy ludzie dożywają setki w stosunkowo dobrym zdrowiu, może udałoby się zrozumieć mechanizm ich odporności na upływ czasu i związane z tym choroby.
Od zarania dziejów ludzkość marzy o tym, żeby odwlec moment śmierci, żyć coraz dłużej, a wydaje się, że medycyna wciąż nie jest w stanie dokonać cudu wydłużenia życia poza dzisiejsze osiemdziesiąt–dziewięćdziesiąt lat. Nic więc dziwnego, że nadziei na dłuższe życie zaczęto upatrywać w genetyce.
Tak zwanych genów stulatka szuka się przede wszystkim u osób, które magiczną setkę przekroczyły. O tym, jak trudno w czasie takiego badania ustalić cokolwiek konkretnego, przekonałam się na własnej skórze. Kiedyś w większym zespole badawczym zajmowaliśmy się polskimi stulatkami. Nas akurat interesowało ich mitochondrialne DNA i jego wpływ na proces starzenia się. Mieliśmy całkiem sporą grupę stulatków, mogliśmy zbadać ich geny, ale był jeden problem – nie mieliśmy żadnej grupy kontrolnej do porównania genów stulatków i określenia, które z nich odpowiadają za długowieczność czy zmniejszają ryzyko chorób wieku starczego. Jaka grupa kontrolna byłaby potrzebna, żeby to stwierdzić? Najlepsza byłaby liczna grupa osób, które urodziły się w tym samym czasie, co nasze stulatki, ale nie dożyła do badania. Tylko po pierwsze, skąd taką grupę wziąć?
A po drugie, nawet gdybyśmy pozyskali jakiś materiał genetyczny od osób zmarłych, to i tak to mogłoby nic nie dać, bo ludzie umierali przez cały XX wiek z bardzo wielu powodów, niezwiązanych w żaden sposób ze starzeniem się. W każdym razie u naszych stulatków nie znaleźliśmy w genach mitochondrialnych nic, co dałoby im jakąś szczególną przewagę nad resztą ludzkości.
Przed kilkunastoma laty wydawało się, że takim sposobem na długowieczność będzie wpływanie na niewielkie struktury znajdujące się na końcach naszych chromosomów – telomery. Mają one tę cechę, że wskutek kolejnych podziałów komórkowych skracają się, co sprawia, że komórka się starzeje. Ale nasz organizm produkuje specjalny enzym, telomerazę, który ma za zadanie naprawiać zniszczone telomery. Im więcej telomerazy, tym młodziej i zdrowiej wyglądają telomery. Może więc dałoby się ją sztucznie dostarczyć komórkom? – marzyli naukowcy. Szybko jednak brutalna rzeczywistość ostudziła ich zapały. Okazało się bowiem, że bardzo aktywne geny produkcji telomerazy są jednym z głównych czynników odpowiadających za pojawienie się nowotworów. I tak to jest na poziomie komórkowym – komórka, której starzenie się zahamujemy, to komórka, która staje się nowotworem.
A takiego scenariusza na starość właśnie staramy się ze wszelkich sił uniknąć. Poza tym te komórki, których starzenie się najbardziej odczuwamy – czyli neurony oraz komórki mięśniowe, w ogóle się nie dzielą, a więc ich telomery się nie skracają. Ten sposób na przedłużenie młodości naszego mózgu czy serca z góry skazany jest na niepowodzenie.
Wciąż jednak nie ustajemy w poszukiwaniu czynników, które sprawiają, że jedni ludzie żyją dłużej od innych. Sposobem poszukiwania genów długowieczności jest badanie genomów całych nacji, które żyją wyjątkowo długo – jak choćby mieszkańcy japońskiej wyspy Okinawa, Kaukazu czy Sardynii. Ale niestety, kiedy poszukuje się warunkujących tę długowieczność genów, okazuje się, że wcale ich tam nie ma. Jedyny odkryty dotąd gen, którego posiadanie ma udowodniony, korzystny wpływ na długość życia, to wariant genu APOE, kodujący białko apolipoproteinę. To białko ma bardzo ważną funkcję – uczestniczy w gospodarce cholesterolowej, zmniejszając ilość szkodliwych kwasów tłuszczowych we krwi, a tym samym zapobiega rozwojowi miażdżycy. W prosty sposób przekłada się to na długość życia, bo przecież choroby związane ze zmianami miażdżycowymi to wciąż jeden z głównych zabójców starszych osób.
Nawet jeśli nie posiadamy szczęśliwego wariantu APOE, nie oznacza to absolutnie, że umrzemy młodo. Geny to zaledwie 25–30 procent sukcesu w drodze do zostania stulatkiem. Wystarczy po prostu zdrowo żyć. Dzisiaj uważamy, że w przypadku społeczności żyjących wyjątkowo długo, takich, w których znajduje się dużo stulatków w stosunku do ogółu mieszkańców, kluczowy i decydujący jest jednak styl życia, dużo ruchu, żywe interakcje społeczne seniorów i bliskość rodziny. Oraz niskokaloryczna dieta, pełna jednak ważnych składników odżywczych. To właśnie niedobór kalorii jest czynnikiem, który może najbardziej wydłużyć nam życie. Mamy na to naukowe dowody w doświadczeniach z udziałem myszy oraz muszek owocowych. Wiemy, że długotrwały deficyt kalorii, czyli mówiąc wprost – głód, wydłuża znacznie życie tych zwierząt. Nawet jeśli u człowieka nie zachodzą identyczne mechanizmy jak u muszek owocowych, to dzięki diecie unikniemy otyłości, a z jej negatywnym wpływem na długość naszego życia nie można dyskutować.
A jeżeli długość ludzkiego życia nas nie zadowala, pamiętajmy, że i tak jesteśmy jednymi z najbardziej uprzywilejowanych pod tym względem istot na Ziemi. Z punktu widzenia ewolucji organizm staje się bowiem bezużyteczny, kiedy przekaże już swoje geny kolejnemu pokoleniu. Większość zwierząt ginie tuż po tym, kiedy przestaje być zdolna do rozmnażania się. A my – zwłaszcza kobiety – żyjemy jeszcze kilkadziesiąt lat po wygaszeniu funkcji reprodukcyjnych. Ponoć ewolucja zaplanowała, że mamy w tym czasie zajmować się dziećmi naszych dzieci, zapewniając im większy reprodukcyjny sukces. Na szczęście dzisiaj zastąpiły nas w tym żłobki i przedszkola, a posiadanie wnuków nie ogranicza naszych życiowych wyborów.
Fragmenty z książki „Co kryje się w naszych genach?”
Ewa Bartnik: genetyk, profesor biologii, popularyzatorka nauki. Specjalizuje się w chorobach, które są powodowane przez zmiany DNA. W 2008 r. od Polskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Naukowych otrzymała honorowa nagrodę dla naukowca przyjaznego mediom. Odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi na rzecz nauki w Polsce i na świecie oraz wspieranie międzynarodowej współpracy naukowej. Jest członkiem specjalnej komisji Światowej Organizacji Zdrowia zajmującej się problemem modyfikacji ludzkiego DNA, była uczestnikiem Międzynarodowej Komisji Bioetycznej UNESCO.