1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony

Psychofilowanie: bic albo nie bic

Szymon Majewski (Fot. Krzysztof Opaliński)
Szymon Majewski (Fot. Krzysztof Opaliński)
Bic, baniak, czyli biceps. Męczę go od lat. Nawet zaraz, jak skończę pisać felieton, będę walczył z nim zakupioną gumą oporową.

I znowu mi po tym wychynie na trochę, zapulsuje, a potem, po dwóch, trzech dniach, zniknie. Walczę o niego od 15. roku życia. „Chudy! Piszczel! Kościotrup!” – krzyczały dzieciaki w szkole. Raz nawet gość ze szkoły obok wrzasnął za mną: „Nieżywy!”. Było to na miejskim basenie. Pewnie był zły, bo dobrze grałem na bramce i dzięki temu nasza szkolna drużyna wygrywała dużo meczów. Rzucałem się jak piskorz. To były moje chwile szkolnej chwały.

Tak, pójście na basen było dla mnie aktem odwagi. Raz podszedł do mnie ratownik i powiedział, że nie rzucam cienia. Jedna dziewczyna w skąpym kostiumie nazwała mnie wskazówką. Inni koledzy mieli jako takie bicepsy, większe, pełniejsze, a ja miałem coś na kształt ścięgna, które łączyło przedramię z barkiem, sznurek, na którym można było wieszać pranie. Zimą nadrabiałem swetrami i kufajkami, które szył mi dziadek. Aż w końcu, gdy dojrzałem, dojrzałem też do tego, że chcę nadążyć za resztą, a nawet ich prześcignąć. Zacząłem męczyć jakieś przedwojenne hantle, które wyglądały jak z komedii z Dymszą, potem doszły sprężyny, które rwały mi włosy dopiero kiełkujące na klatce. Do dziś zresztą ta plantacja jest uboga. Obwód mojego baniaka zapisywałem w zeszycie. Moje wyniki skoczyły, gdy dziadek z mamą zrobili mi sztangę z dwóch dużych puszek po ogórkach i z namiotowego masztu. Betonem ją zalał nasz dozorca. Ważyła 25 kilo i mam ją do dziś. Wtedy to wystartowała moja kulturystyczna obsesja, jeździłem z kolegą do legendarnego klubu Herkules, by pakować klatki i bicki. Mieliśmy legitymacje z hasłem: „Dobro klubu jest najwyższym prawem”, od czego co prawda bicepsy nie rosły, ale prestiż już był.

Kochałem wracać po treningu z pulsującym bicepsem, szczególnie gdy było ciemno. Trzymając się poręczy, napinaliśmy nasze baniaki i mogliśmy je oglądać w szybie. My i cała Warszawa. Nie było na Ochocie witryny sklepowej, w której bym się nie obejrzał; bar Smaczek, bar Biedronka czy punkt repasacji pończoch, każda z tych szyb widziała mnie ukradkiem zginającego ramię. Śmiało mogę powiedzieć, że jedną z przyczyn braku promocji do trzeciej klasy LO było, oprócz cudownego lenistwa, nieustanne zginanie ręki i pompowanie bicepsa. Właściwie w tych czasach długopis brałem do ręki tylko po to, by napiąć mięsień. „Nie pompuj tej ręki, Majewski! Zostaw, bo pęknie”, upominał mnie polonista. Nic to nie dało, bo pompuję bicka do dziś. Z lepszym, a częściej gorszym skutkiem. Moje z nim zmagania to historia miłości nieodwzajemnionej. Nigdy mi się nie odwdzięczył za lata zaangażowania i pieszczot, za pompki robione w hotelach, podciągania w lesie i wyciskania „dziadkowskiej” sztangi. Jak tylko się trochę wzniósł, to znowu opadał i gasł, jakby zapadał w sen zimowy. Kompleks „Piszczela” zapędził mnie na siłownie i boksy. I choć rodzina, żona, praca są dla mnie najważniejsze, to nawet przy wigilijnym stole potrafię go sobie sprawdzić przez koszulę. Ile to już razy widziałem w metrze facetów, którzy w oknie sprawdzają zawartość przedramienia. Boscy są też miłośnicy swoich klatek, którzy podczas rozmowy z kimś masują swoją napiętą pierś, sprawdzając przyrost i kształt tkanki. Co jest takiego w tym zwoju mięśni, że wielu z nas gnie te ramiona za pomocą gum, sprężyn i hantli? Tak bardzo chcemy uciec od „Piszczeli”, „Pączków”, „Boczków” i „Racuchów”? A nagrodą za te trudy na siłowniach jest moment, gdy w kolejne wakacje nad morzem były „Piszczel” Majewski poproszony przez żonę pójdzie po lemoniadę do barku i wracając, będzie niósł ją w chwalebnym zgięciu, prężąc okablowane, czyli żylaste, bicki, efekt jego rocznych zmagań. I tak 14 razy, bo tyle ma w tym roku urlopu.

Szymon Majewski, dziennikarz, showman, autor, wodzirej

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze