1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. Na talerzu: tylko jeść i spać

Na talerzu: tylko jeść i spać

Katarzyna Błażejewska-Stuhr (Fot. Krzysztof Opaliński)
Katarzyna Błażejewska-Stuhr (Fot. Krzysztof Opaliński)
Te słowa wychwyciłam w rozmowie z koleżanką. I w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Czy aby na pewno? Wróciło wspomnienie, gdy właśnie tym się w życiu zajmowałam, i to zawodowo.

Przez kilka lat miałam przyjemność i zaszczyt bycia recenzentką restauracji dla pewnego prestiżowego przewodnika kulinarnego. Była to niesamowita przygoda, jedno z ciekawszych zajęć w moim życiu (a robiłam różne niesamowite rzeczy, między innymi dekorowałam torty w cukierni pod New Jersey w czasie, gdy modna była Hannah Montana – czy ktoś z was umie narysować Miley Cyrus na biszkopcie?).

Zostałam wyposażona w tajemną wiedzę na temat tego, czym powinna cechować się świetna restauracja, od kursu sommelierskiego, przez szkolenia dotyczące kulinariów, technik, po wystrój i prawidłową obsługę gości. Miałam listę zadań do wykonania, punktów do ocenienia, ale wszystko to musiało się odbywać niepostrzeżenie. Aby mieć szansę na zweryfikowanie umiejętności szefa, musiałam ocenić kartę, porozmawiać z kelnerem i spróbować przynajmniej po jednej przystawce, daniu głównym i deserze. Jako osoba, która zazwyczaj zaspokaja się samą przystawką (potem ewentualnie dojadam po dzieciach), czułam, że to niełatwe wyzwanie. Poproszę jeszcze kartę win… Kelner czekał na decyzję, czasami – jeśli był dobry w swoim fachu – podpowiadał co nieco. A ja musiałam zrecenzować wybór do karty, więc poczytałam, popatrzyłam, po czym jak największa maruda oddawałam ją, mówiąc: „Jednak dziękuję, poproszę herbatę”.

Jako osoba nielubiąca marnować jedzenia prosiłam niekiedy, po spróbowaniu kilku kęsów, o zapakowanie reszty na wynos, po czym dopytywałam o desery. Zdarzało mi się też, gdy nikt mnie (mam nadzieję) nie widział, samodzielnie wrzucić do przygotowanego woreczka garść pierogów.

Nigdy nie zapomnę deseru o wiele mówiącej nazwie „wszystko, co najlepsze”. Czyż mogłam go nie zamówić? Dostałam gorący budyń waniliowy, na środku którego topiła się z każdą sekundą włożona weń krówka (taki cukierek), a całość udekorowana była kleksami z bitej śmietany na przemian z galaretką w kolorze czerwonym. Nie pokażę wam zdjęcia, choć je mam, posłużcie się wyobraźnią.

Praca ta miała minusy. Mogę pominąć te kilka dodatkowych kilogramów, z którymi wracałam po „trasie degustacyjnej”, bo te, wolniej lub szybciej, w końcu znikały. Jednak zdarzały się sytuacje niełatwe. Choćby wyjazd do Ustki, który rozpoczynał objazd nadmorskich kurortów. Miałam plan godzin funkcjonowania restauracji, rozpisaną marszrutę, umówioną opiekę do dzieci i zarezerwowane hotele. Pierwszego dnia w planie trzy restauracje, ale zaskoczył mnie korek na A1. Czas na posiłki zjedzone z należytą uważnością się kurczył. Jeśli wciąż nie rozumiecie, polecam wybrać się na przepyszny posiłek po wielogodzinnej podróży. Jeść, wiedząc, że nie można się najadać, więc tylko skosztować deser, aby 20 minut później zasiąść w następnej restauracji i dostać śledzia na przystawkę. Ale to jedynie preludia do dramatu. Tu trzy kęsy, tam cztery łyżki i biegiem w trzecie miejsce, bo zamykają kuchnię. A tu raj. I nie taki, że miło, ładnie i spoko. To jedzenie serwowane prosto z niebios chyba. Mój starszy syn uważa, że na deser jest specjalny żołądek. Najesz się, już nie możesz, ale gdy pojawi się deser, to ta nowa przestrzeń ulega otwarciu. Odkryłam wtedy, że choć jestem już absolutnie najedzona, to jednak salsa z makrelą, pierożki z grzybami leśnymi i tarta czekoladowa z wiśniowym sorbetem otwierają taki właśnie dodatkowy żołądek. Ślinka leci, przepyszne wszystko, więc jeszcze jeden kęs. I jeszcze tylko skubnę. Jednak po posiłku okazało się, że zjadłam zdecydowanie więcej, niż mogłam. Więc poszłam spać. A dziś mądrzejsza o to wspomnienie przypominam sobie stare przysłowie: uważajcie, o czym marzycie. Serdecznie nie polecam opcji: „tylko jeść i spać” – Katarzyna.

Katarzyna Błażejewska-Stuhr, dietetyczka kliniczna, psychodietetyczka. Autorka bloga kachblazejewska.pl, współautorka książki „Kobiety bez diety. Rozmowy bez retuszu”, Burda Media Polska.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze