Komiksy są dla mężczyzn? Bzdura. Oto komiksy dla każdej z nas i o nas. Ciekawe, przydatne, przełomowe.
Propozycja i dla wiernych czytelniczek prozy Margaret Atwood, i dla wszystkich jeszcze nieprzekonanych, próbujących zrozumieć, o co w całym tym szaleństwie wokół „Opowieści Podręcznej” chodzi. Gilead, miasto niby z nieokreślonej przyszłości, a dziwnie znajome, wygląda tu spokojnie i malowniczo. Uczymy się, co oznaczają tu kolory sukien kobiet. Kobiet, którym odebrano tożsamość, a je same zredukowano do kilku podstawowych ról. Rozpoznajemy Marty, czyli pomoce domowe po chirurgicznej zieleni. Wyniosłe, wiekowe żony komendantów – po błękitach. Podręczne – po krwistej czerwieni. Dzięki niej już z daleka widać wszystkie „służebnice Pana”, którym wyznaczono jedyny cel i powinność: rodzić dzieci bezpłodnej kaście rządzącej. Nieistotne, czy wolicie książkę autorstwa słynnej kanadyjskiej pisarki, czy serial, który książkę wyniósł na wyżyny sławy, czy też dopiero zaczynacie swoją przygodę z „Opowieścią Podręcznej”. Powieść graficzna Renée Nault nie powinna was rozczarować. Nault, rodaczka Atwood, stworzyła komiks bardzo wierny oryginałowi, ale pomysłowy, świetnie narysowany, w żadnym razie nie wtórny.
„Twarz, brzuch, głowa”, Kultura Gniewu.
Jedna z pierwszych scen „Twarzy, brzucha, głowy”: główna bohaterka Wanda siedzi w fotelu w salonie fryzjerskim. Z głośników sączy się muzyka, jest miło, ale za moment nie będzie już tak miło. Kolorystka dobiera odcień „intensywny imbir” i zagaja rozmowę. Od słowa do słowa, w końcu z jej ust pada TO pytanie: „Czy ma pani już wnuki?”. U Wandy zaczyna się gonitwa myśli. „Wnuki?! A więc widzi mnie jako babcię. Starszą kobietę”. Jaki zatem środek zaradczy w obliczu tego dowodu na przemijanie wybiera Wanda, świadoma siebie feministka? Najpierw botoks, potem wampirzy lifting. Tak jak w swojej poprzedniej powieści graficznej Wanda Hagedorn jest z czytelniczkami do bólu szczera. Jej debiutancką bardzo osobistą „Totalnie nie nostalgię” uznano za jeden z najlepszych polskich komiksów obyczajowych minionej dekady. Najnowsza „Twarz, brzuch, głowa” także robi duże wrażenie. Hagedorn przytacza myślicielki, eseistki, ikony feminizmu i konfrontuje ich postulaty z własnym doświadczeniem. Kobiece rozterki, poczucie winy, to, jak zostałyśmy wychowane (jest tu ukuty specjalnie na potrzeby komiksu termin „ukobiecanie”) i czego się od nas oczekuje, opisuje w punkt. A graficzka Ola Szmida świetnie zamysł Hagedorn oddaje w obrazku.
„Tupeciary 2”, Bęc zmiana
Zbiór biografii fantastycznych kobiet, które miały tupet, żeby postawić na swoim. Mimo szyderstw, konwenansów, prób zamknięcia im ust. Nie sprzyjały im (lub nadal nie sprzyjają, bo poznajemy i bohaterki nam współczesne, i postaci historyczne) czasy, szerokość geograficzna, w której przyszło im żyć, a jednak nie poddały się, postanowiły walczyć o swoje. Pierwotnie cykl stworzony przez Francuzkę Pénélope Bagieu ukazywał się w odcinkach w dzienniku „Le Monde” – co tydzień publikowano w nim kolejną sylwetkę kobiety z inspirującym życiorysem. Tom pierwszy „Tupeciar” z miejsca stał się bestsellerem, drugi jest jeszcze lepszy. Tym razem poznajemy losy m.in. afgańskiej raperki Sonity, indyjskiej wojowniczki Phoolan Devi znanej jako „Królowa Bandytów”, kolekcjonerki sztuki Peggy Guggenheim czy Hedy Lamarr, aktorki i wynalazczyni, która szczęśliwie dożyła czasów, kiedy wreszcie zaczęto o niej mówić i pisać już nie jak o ofierze Złotej Ery Hollywood, ale o geniuszce, dzięki której możliwy był postęp technologiczny. Autorka komiksu Francuzka Pénélope Bagieu biografie mocno fabularyzuje i ma do tego talent. Z tą samą łatwością potrafi u czytającego wywołać śmiech, co łzy wzruszenia.
„Dziewięć miesięcy czułego chaosu”, Marginesy
Poradniki o ciąży rzadko kiedy dostarczają czytelnikom rozrywki. W odróżnieniu od komiksu Lucy Kisley. Znajdziecie tu solidną porcję wiedzy nie tylko na temat tytułowych „Dziewięciu miesięcy czułego chaosu” – amerykańska rysowniczka robi przebieżkę po historii ginekologii i wraca do czasów, kiedy sama nie chciała mieć dzieci i testowała różne metody antykoncepcji. Po czym, kiedy już zdecydowała się na dziecko, okazało się, że w jej przypadku nie jest to wcale takie proste. Kisley (rocznik 1985) nie ucieka od takich tematów, jak problemy z płodnością, poronienia, ciężki długi poród. Opisuje wpadki świeżo upieczonych rodziców, realia życia pod jednym dachem z noworodkiem. Jest szczera, rzeczowa, a jednocześnie równoważy nawet najbardziej drastyczne sceny humorem. I to połączenie świetnie się sprawdza.
„Nieznajomy”, Kultura Gniewu
Kreska szwajcarskiej autorki Anny Sommer jest oszczędna, słów tu niewiele, a jednak komiksowe kadry są bardzo wymowne. Helena prowadzi butik i któregoś dnia znajduje w przebieralni… noworodka. Idzie nawet na policję, a jednak tego nie zgłasza. Na zapleczu urządza dziecięcy pokoik, w domu nie wspomina o tym ani słowa. Tylko jak długo coś takiego można trzymać w tajemnicy? Mąż Heleny nie chce mieć dzieci, ma za to potajemny romans z dziewczyną dużo młodszą od siebie. To nie jedyni bohaterowie tej powieści graficznej, pozornie niezwiązane ze sobą wątki coś ze sobą jednak łączy. Co? Przekonamy się bliżej finału. O strategiach, jakie stosuje się w związku, o kompromisach, niedojrzałości. Ale przede wszystkim o tym, jak często rezygnujemy z siebie, ze swoich pragnień. Albo inaczej: jak często same nie jesteśmy ich świadome. Rzecz warta uwagi.