1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Planeta Prymaczenko – sztuka Ukrainy w obliczu wojny

„Dzika wydra złapała ptaka” (1984); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art)
„Dzika wydra złapała ptaka” (1984); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art)
Jest złowieszczą ironią dziejów, że ledwie ćwierć wieku po śmierci miłującej i głoszącej pokój Marii Prymaczenko jej dzieła znów znalazły się na pierwszej linii frontu. Bajecznie kolorowa, ornamentalna sztuka tej artystki przy całej swej baśniowo-symbolicznej aurze nigdy nie była oderwana od rzeczywistości.

Rosyjskie wojska nacierające na Kijów 27 lutego doszczętnie spaliły Muzeum Krajoznawcze w Iwankowie. To niewielka instytucja w małej miejscowości. W obliczu ogromu zbrodni dokonywanych przez putinowską armię w Ukrainie wiadomość o zagładzie prowincjonalnego muzeum mogłaby ujść uwagi opinii publicznej, gdyby w jego zbiorach nie znajdowały się prace Marii Prymaczenko. Zniszczenie dzieł tej wybitnej i niezwykłej artystki stało się jednym z symboli okropności wojny i barbarzyństwa rosyjskiej inwazji, ponieważ Prymaczenko zajmuje szczególne miejsce w ukraińskiej kulturze, a także dlatego, że jej sztuka jest jedną wielką apoteozą życia, dobra, twórczości i pokoju.

Dziewczynka z Bołotni

Zniszczony Iwanków (Іванків) znajduje się niedaleko wsi Bołotnia, w której 12 stycznia 1909 roku (a według juliańskiego kalendarza – 30 grudnia 1908 roku) urodziła się Maria Prymaczenko. Przyszła na świat w niezelektryfikowanej chacie, skończyła cztery klasy szkoły powszechnej. Znacznie później, kiedy była już sławna, opowiadała, że talenty i zainteresowanie plastyczne odziedziczyła po rodzicach. Ojciec był wiejskim cieślą, matka – znaną w okolicy hafciarką.

Kwiaty w wazonie (1959); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art) Kwiaty w wazonie (1959); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art)

Jej biografia jest niczym historia z przypowieści o Janku Muzykancie, tyle że przefiltrowanej przez realia Związku Radzieckiego i burzliwą historię XX wieku. W dzieciństwie Prymaczenko przeszła polio. Po chorobie zostały jej trudności z chodzeniem i przezwisko: „Maria Krzywula”. Wspominała, że pierwsze rysunki wykonywała, kreśląc patykiem w piasku wizerunki kwiatów. Od matki nauczyła się haftowania, w późniejszych latach słynęła z tego, że chodziła wyłącznie w ubraniach, które sama wymyśliła, uszyła i ozdobiła. Jeszcze bardziej ciągnęło ją do malowania. Jako dziecko udekorowała rodzinną chatę, malując jej ściany farbami, które sama przygotowała z naturalnych barwników. Sąsiedzi prosili potem dziewczynkę, aby ich obejścia również upiększyła podobnymi malowidłami.

„Paw w kwiatach” (1962); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art) „Paw w kwiatach” (1962); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art)

Została odkryta na początku lat 30. przez zawodową hafciarkę Tatianę Floru, która podróżowała po ukraińskich wsiach w poszukiwaniu obiecujących twórców ludowych. Floru załatwiła swojej protegowanej wyjazd do Kijowa i udział w warsztatach dla artystów nieprofesjonalnych organizowanych przez Muzeum Sztuki Ukraińskiej. Maria Prymaczenko po raz pierwszy miała okazję używać profesjonalnych narzędzi i materiałów plastycznych, odkryła także, że twórczość, którą na wsi uprawiała z zamiłowania i zupełnie bezinteresownie, w mieście traktowana jest bardzo poważnie. W latach 30. w stalinowskim Związku Radzieckim sztuka znajdowała się pod ścisłą polityczną kontrolą, awangarda była tępiona przez władzę, ale, na szczęście dla Prymaczenko, twórczość ludowa wpisywała się w politykę kulturalną reżimu i mogła liczyć na oficjalne wsparcie. Malarka z Bołotni skorzystała z niego, i to nie tylko w sensie artystycznym – podczas pobytu w Kijowie została poddana operacji, dzięki której mogła znacznie sprawniej się poruszać. W mieście poznała także miłość swojego życia, Wasyla Marynczuka, za którego wyszła za mąż.

Warsztaty, w których brała udział, zwieńczone zostały w 1933 roku wystawą. Malarka zdobyła wyróżnienie, a zainteresowanie jej twórczością wykroczyło daleko poza Kijów. Prace ukraińskiej artystki trafiły na Ogólnoradziecką Wystawę Sztuki Ludowej w Moskwie i Leningradzie, a wkrótce stały się towarem eksportowym sowieckiej kultury. Przed drugą wojną światową pokazywano je między innymi w Warszawie.

„Wojna atomowa niech będzie przeklęta!” (1978); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art) „Wojna atomowa niech będzie przeklęta!” (1978); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art)

Hołd od Picassa

Rok 1937, Paryż. Maria znalazła się w gronie artystów, którzy reprezentowali ZSRR na tamtejszej Wystawie Światowej. To w Paryżu zachwycił się nimi Pablo Picasso, który złożył publiczny hołd talentowi Prymaczenko, nazywając go cudem. Wśród entuzjastów jej malarstwa znalazł się także Marc Chagall. Pochodzący ze wschodniej Białorusi Chagall wychowywał się w świecie podobnym do tego, w którym żyła Maria, i doskonale rozumiał korzenie, z których wyrastają jej wrażliwość i wyobraźnia.

I tak pod koniec lat 30. Maria Prymaczenko miała otwarte drzwi do międzynarodowej kariery. Nie ciągnęło jej jednak w świat, nie czuła się dobrze w wielkich miastach, nie wyłączając Kijowa, który ją przytłaczał. Wolała wrócić z mężem do rodzinnej wsi, w której biły źródła jej twórczości. Nie dane jej było jednak cieszyć się długo spokojem, o którym marzyła. W 1941 roku, wkrótce po wybuchu wojny między Związkiem Radzieckim a III Rzeszą, w Bołotni pojawili się hitlerowcy, spalili wieś i zamordowali kilkudziesięciu jej mieszkańców, wśród nich brata Marii. Jej mąż, zmobilizowany do Armii Czerwonej, zginął na froncie. Malarka została sama z urodzonym tuż przed wybuchem wojny synem Fedirem, który, nawiasem mówiąc, w przyszłości miał pójść w ślady matki i również zostać artystą.

Po wojnie sztuka Prymaczenko popadła w zapomnienie, zresztą sama artystka nie miała wiele czasu na zajmowanie się malarstwem. Okupacja i przetaczające się przez Ukrainę fronty zostawiły kraj w ruinie. Panowała bieda, trwała odbudowa, malarka samotnie wychowywała syna i pracowała jako robotnica w kołchozie. Ponownie odkryto ją dopiero w czasach stabilizacji, w latach 60. Znów zaczęto ją pokazywać na wystawach i wyróżniać państwowymi nagrodami, zaś malarka po przejściu na emeryturę mogła bez reszty poświęcić się twórczości. Wraz z upadkiem ZSRR w niepodległej Ukrainie zyskała status artystki narodowej. Dziś jej imię nosi jeden z bulwarów Kijowa, a motywy z obrazów pokazywane są w przestrzeni publicznej miasta jako rzeźbiarskie instalacje. Na cześć malarki z Bołotni nazwana została nawet pewna niewielka, zagubiona w kosmosie planeta: 14624 Prymaczenko.

„Ćwierkający ptak” (1987); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art) „Ćwierkający ptak” (1987); (Dzięki uprzejmości National Museum of Ukrainian Folk Decorative Art)

Piękno zabija bestię

Artystka zmarła w 1997 roku. 12 lat później, w setną rocznicę jej urodzin, UNESCO ogłosiło Rok Marii Prymaczenko. Ukraińska malarka zaliczana jest do światowej klasyki współczesnej sztuki nieprofesjonalnej. Jej twórczość nigdy jednak nie mieściła się do końca w tej skądinąd nieprecyzyjnej i dyskusyjnej kategorii. Formalnie rzecz biorąc, była samoukiem, ale w rzeczywistości fundamenty jej twórczości stanowiły tradycje rodzinne, a w szerszej perspektywie – kultura ludowa ukraińskiego Polesia, w której wyrosła.

Mural autorstwa Ołeksandra Korbana poświęcony Marii Prymaczenko na fasadzie budynku w Iwankowie (2021). (Fot. Dreamstime) Mural autorstwa Ołeksandra Korbana poświęcony Marii Prymaczenko na fasadzie budynku w Iwankowie (2021). (Fot. Dreamstime)

Z drugiej strony indywidualności Prymaczenko nie da się zredukować do figury twórczyni folklorystycznej. Artystka, czerpiąc pełnymi garściami z poleskich tradycji, jednocześnie kreatywnie je rozwijała i modyfikowała. O wyjątkowości jej dzieł decydują elementy, których próżno szukać w ukraińskim folklorze. Chodzi przede wszystkim o motywy fantastyczne, osobliwe bestie i zwierzęta, którym malarka nadawała złożone alegoryczne znaczenia. Kluczem do ich odczytania były zarówno tytuły, jak i pojawiające się w późniejszych latach wprowadzane w przestrzeń obrazów teksty. Bajecznie kolorowa, ornamentalna sztuka Prymaczenko przy całej swej baśniowo-symbolicznej aurze nigdy nie była oderwana od rzeczywistości. Przeciwnie, z biegiem lat jej twórczość stawała się coraz bardziej polityczna. Artystka tworzyła prace poświęcone narodowemu wieszczowi Ukrainy, malarzowi i poecie Tarasowi Szewczence, który był prześladowany przez władze carskiej Rosji, większość dorosłego życia spędził na zesłaniach jako więzień polityczny i umarł z dala od ojczyzny.

W malarstwie Prymaczenko odnajdziemy także odbicie katastrofy, która 26 kwietnia 1986 roku spadła na jej rodzinne strony – wieś Bołotnia znajduje się raptem kilkadziesiąt kilometrów od elektrowni atomowej w Czarnobylu. Po awarii tamtejszego reaktora jądrowego dom malarki znalazł się w strefie skażenia. Prymaczenko odmówiła ewakuacji. Mimo ryzyka napromieniowania, zamiast uciekać, stworzyła serię prac poświęconych tragedii. Awarię w Czarnobylu postrzegała w szerszej perspektywie dziejowych kataklizmów, z których największym była oczywiście wojna; w późnej twórczości Prymaczenko na plan pierwszy wysuwa się przesłanie pacyfistyczne i potępienie przemocy jako dręczącej świat alegorycznej bestii.

Jedna z bluz z motywami z obrazów artystki dostępnych na stronie Fundacji Rodziny Prymaczenko. (Dzięki uprzejmości Prymachenko Family Foundation) Jedna z bluz z motywami z obrazów artystki dostępnych na stronie Fundacji Rodziny Prymaczenko. (Dzięki uprzejmości Prymachenko Family Foundation)

Wielkim tematem całej twórczości Prymaczenko jest pochwała życia zmagającego się z siłami ciemności i zła. Artystka widziała te siły pod różnymi postaciami za swojego życia, które przypadło na epokę dwóch wojen światowych, krwawej bolszewickiej rewolucji i ścierania się dwóch totalitaryzmów, które na główne pole bitwy wybrały Europę Wschodnią i Środkową. Doczekała końca zimnej wojny, a także powstania niepodległej Ukrainy. Miała prawo wierzyć, że świat przyszłości będzie lepszy i bezpieczniejszy niż ten, który sama znała. Jest złowieszczą ironią dziejów, że ledwie ćwierć wieku po śmierci tej miłującej i głoszącej pokój artystki jej dzieła znów znalazły się na pierwszej linii frontu. Jeżeli w tej ponurej historii jest nadzieja, to jej symbolem są bohaterscy mieszkańcy Iwankowa, którzy podczas rosyjskiego ataku z narażeniem życia starali się ratować prace Prymaczenko z płonącego muzeum. Ich odwaga pozwala wierzyć, że sztuka, twórczość, piękno i życie, które tak imponująco ucieleśnienia twórczość artystki, są potężniejsze od żywiołów przemocy i zniszczenia.

Wystawa kwiatów inspirowana obrazami Prymaczenko w Kijowie z okazji 30. rocznicy niepodległości Ukrainy (2021). Wystawa kwiatów inspirowana obrazami Prymaczenko w Kijowie z okazji 30. rocznicy niepodległości Ukrainy (2021).

Dziękujemy Fundacji Rodziny Prymaczenko, a także Narodowemu Muzeum Ukraińskiej Sztuki Ludowej za pomoc w zdobyciu zdjęć prac artystki.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze