Poezja anglojęzyczna to prawdziwa skarbnica literackich dzieł, które od wieków poruszają serca i umysły czytelników na całym świecie. Z bogatego dziedzictwa poetyckiego Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych wyłania się niezwykła różnorodność stylów, tematów i wrażliwości. W niniejszym artykule pragniemy przedstawić pięć wyjątkowych utworów, które na stałe wpisały się w kanon literatury światowej i do dziś stanowią inspirację dla kolejnych pokoleń poetów i miłośników poezji.
Od renesansowej finezji Szekspira przez metafizyczną głębię Donne’a, romantyczną wrażliwość Wordswortha, symboliczną moc Blake’a aż po refleksyjną prostotę Frosta – każdy z tych poetów stworzył dzieło, które przekracza granice czasu i kultury. Te pięć wybranych przez nas wierszy nie tylko urzeka pięknem języka i mistrzostwem formy, ale także porusza uniwersalne tematy: miłość, śmierć, piękno natury, duchową tajemnicę istnienia oraz znaczenie ludzkich wyborów.
Szczególną wartość przedstawionym utworom nadają ich polskie przekłady, które zawdzięczamy wybitnym tłumaczom: Janowi Kasprowiczowi i Stanisławowi Barańczakowi. Dzięki ich mistrzowskiemu warsztatowi możemy doświadczyć magii anglojęzycznej poezji w naszym rodzimym języku, co pozwala odkryć nowe warstwy znaczeniowe i estetyczne tych niezwykłych dzieł. Przekłady te są swoistym mostem między kulturami, umożliwiającym polskim czytelnikom pełne uczestnictwo w literackim dziedzictwie angielskiego kręgu kulturowego.
Zapraszamy zatem do podróży przez wieki poezji angielskiej – od elżbietańskiego sonetu, przez romantyczną refleksję nad naturą, po modernistyczne rozterki XX wieku. Każdy z prezentowanych wierszy otwiera przed nami nowy świat myśli, emocji i obrazów, a jednocześnie pozwala lepiej zrozumieć zarówno uniwersalne prawdy o ludzkiej kondycji, jak i ewolucję poezji jako sztuki słowa.
Szekspir w słynnym sonecie mówi ukochanej osobie, że jest lepsza niż letni dzień – który bywa zbyt gorący, ulotny i przemija jak wszystko w naturze. Ona zaś nie traci piękna, bo zostaje uwieczniona w jego poezji. „Tak długo żyć będzie to, i to życie da tobie” oznacza, że wiersz zapewnia jej nieśmiertelność.
Choć z dzisiejszej perspektywy utwór może wydawać się pompatyczny lub przesadnie pochwalny, to po głębszym namyśle okazuje się dziełem wybitnym. Szekspir rzeczywiście osiąga wielkość, a prostota i odwaga tego wiersza poruszają do dziś. Porównanie człowieka do letniego dnia otwiera przestrzeń dla duchowych refleksji i piękna. Autor pomija pytanie o śmierć, oferując po prostu rozwiązanie – swoje wersy, które trwają wiecznie. To poezja jako akt nadziei i uznania dla tego, co najlepsze w drugim człowieku.
Sonnet 18: „Shall I compare thee to a summer’s day” – William Shakespeare
„Shall I compare thee to a summer’s day?
Thou art more lovely and more temperate:
Rough winds do shake the darling buds of May,
And summer’s lease hath all too short a date;
Sometime too hot the eye of heaven shines,
And often is his gold complexion dimm'd;
And every fair from fair sometime declines,
By chance or nature’s changing course untrimm'd;
But thy eternal summer shall not fade,
Nor lose possession of that fair thou ow’st;
Nor shall death brag thou wander’st in his shade,
When in eternal lines to time thou grow’st:
So long as men can breathe or eyes can see,
So long lives this, and this gives life to thee”.
Sonet 18 – William Szekspir (tł. Jan Kasprowicz)
„Mam ja cię równać z dniem lata? Twe wdzięki
Wszak nadobniejsze, postać twa mniej zmienna!
Wichr oto niszczy świeże maja pęki,
Zbyt krótko trwają lata błogie lenna.
Czasem źrenice niebios zbyt jaskrawe,
Nieraz ich blaski zaćmi mrok ponury,
Piękność od piękna rwie się, zmienia w strawę
Ślepego trafu lub chwiejnej natury.
Twe tylko lato niechże się nie zmienia
I nie opuszcza twoja cię uroda,
A śmierć ze swego nie puszy się cienia:
Pieśń ma wieczności twemu życiu doda
I wciąż żyć będzie i ty w niej do końca,
Aż starczy ludziom tchu, ich oczom słońca”.
Donne mierzy się z tematem śmierci bez lęku – przekonując, że nie ma ona powodu do bycia dumną i nie należy się jej bać. Porównuje ją do snu, który bywa przyjemny, i zauważa, że śmierć dotyka każdego – nawet wielkich ludzi. Pokazuje też, że to nie śmierć decyduje, lecz los i królowie, czyniąc ją tylko pionkiem w większej grze. Co więcej, musi „pracować” z trucizną, wojną i chorobą – niezbyt chlubnym towarzystwem. Nawet narkotyki lepiej „usypiają” niż ona.
Najważniejszy argument? Jeśli dusza jest nieśmiertelna, śmierć nie ma władzy. Donne przypomina, że ciało to nie wszystko – duch żyje wiecznie. Sonet ma przez to uniwersalny wymiar: zachęca, by stawiać czoła lękom i słabościom, bo jeśli wierzysz w duszę, nie masz się czego bać.
Holy Sonnet X – John Donne
„Death, be not proud, though some have called thee
Mighty and dreadful, for thou art not so;
For those, whom thou think'st thou dost overthrow,
Die not, poor Death, nor yet canst thou kill me.
From rest and sleep, which but thy picture[s] be,
Much pleasure, then from thee much more must flow,
And soonest our best men with thee do go,
Rest of their bones, and soul's delivery.
Thou'rt slave to Fate, chance, kings, and desperate men,
And dost with poison, war, and sickness dwell,
And poppy, or charms can make us sleep as well,
And better than thy stroke ; why swell'st thou then?
One short sleep past, we wake eternally,
And Death shall be no more ; Death, thou shalt die”.
Sonet X – John Donne (tł. Stanisław Barańczak)
„Śmierci, próżno się pysznisz; cóż, że wszędy słynie
Potęga twa i groza; licha w tobie siła,
Skoro ci, których — myślisz – jużeś powaliła,
Nie umrą, biedna Śmierci; mnie też to ominie.
(...)
Ze snu krótkiego zbudzi się dusza człowieka
W wieczność, gdzie Śmierci nie ma; Śmierci, śmierć cię czeka.”
Spotkanie narratora z łanem żonkili nad wodą ukazuje piękno i moc natury. Choć brzmi to prosto, wiersz Wordswortha niesie głębsze znaczenie. Powstał w czasie industrializacji i duchowego zagubienia człowieka – stąd obraz samotnego wędrowca „jak chmura” oraz ukojenie, które przynosi wspomnienie kwiatów. Żonkile stają się czymś więcej niż roślinami – są towarzyszami i źródłem radości.
Prostota opisu natury odpowiada prostocie formy: każda z czterech strof krąży wokół żonkili – od ich opisu przez porównania aż po refleksję. To czyni utwór zrozumiałym dla każdego.
W każdej strofie pojawia się motyw tańca – „pokaz” żonkili zestawiony zostaje z operą bądź teatrem, za które trzeba płacić. Wordsworth przekonuje, że natura daje piękno i bogactwo za darmo – dostępne dla każdego.
„I Wandered Lonely as a Cloud” – William Wordsworth
„I wandered lonely as a cloud
That floats on high o'er vales and hills,
When all at once I saw a crowd,
A host, of golden daffodils;
Beside the lake, beneath the trees,
Fluttering and dancing in the breeze.
Continuous as the stars that shine
And twinkle on the milky way,
They stretched in never-ending line
Along the margin of a bay:
Ten thousand saw I at a glance,
Tossing their heads in sprightly dance.
The waves beside them danced; but they
Out-did the sparkling waves in glee:
A poet could not but be gay,
In such a jocund company:
I gazed—and gazed—but little thought
What wealth the show to me had brought:
For oft, when on my couch I lie
In vacant or in pensive mood,
They flash upon that inward eye
Which is the bliss of solitude;
And then my heart with pleasure fills,
And dances with the daffodils”.
„Żonkile” – William Wordsworth (tł. Stanisław Barańczak)
„Szedłem sam – obłok wolnym lotem
Tak nieraz płynie długie chwile –
Gdy nagle oczy olśnił złotem
Rozmigotany tłum: żonkile!
Wprawiał je w taniec wiatr – od skraju
Jeziora po zarośla gaju.
Gęste jak gwiazd gromada skrząca,
Jak Mleczna Droga poprzez mroki,
Pasmem ciągnącym się bez końca
Obramowały brzeg zatoki;
Dziesięć tysięcy aż po kraniec
Widzenia – jeden wspólny taniec!”
(...)
Wiersz Blake’a stawia pytanie: jak dobry i wszechmogący Bóg mógł stworzyć zło? Symbolizuje je tygrys – dziki, śmiercionośny, pełen grozy. Jak ten sam Stwórca mógł ukształtować zarówno tak drapieżne stworzenie, jak i niewinną owieczkę, czyli symbol Jezusa – „Baranka Bożego”?
Choć Blake nie udziela wprost odpowiedzi, siłą wiersza jest sposób, w jaki ukazuje to pytanie. Język przenosi nas poza świat codzienny – w „leśne ciemności nocy” i „głębię niebios”, w przestrzeń rozszerzonej percepcji.
Blake sugeruje, że rzeczywistość, którą znamy, jest ograniczona i myląca. To, co postrzegamy jako zło, może być częścią większego porządku. Tygrys – piękny i przerażający zarazem – uosabia tajemnicę istnienia. Dlatego ten krótki wiersz porusza odwieczny problem oraz pozostawia nas z poczuciem grozy i zachwytu jednocześnie.
„The Tyger” – William Blake
„Tyger Tyger, burning bright,
In the forests of the night;
What immortal hand or eye,
Could frame thy fearful symmetry?
In what distant deeps or skies.
Burnt the fire of thine eyes?
On what wings dare he aspire?
What the hand, dare seize the fire?
And what shoulder, & what art,
Could twist the sinews of thy heart?
And when thy heart began to beat.
What dread hand? & what dread feet?
What the hammer? what the chain,
In what furnace was thy brain?
What the anvil? what dread grasp.
Dare its deadly terrors clasp?
When the stars threw down their spears
And water'd heaven with their tears:
Did he smile his work to see?
Did he who made the Lamb make thee?
Tyger Tyger burning bright,
In the forests of the night:
What immortal hand or eye,
Dare frame thy fearful symmetry?”
„Tygrys” – William Blake (tłum. Stanisław Barańczak)
„Tygrysie, błysku w gąszczach mroku:
Jakiemuż nieziemskiemu oku
Przyśniło się, że noc rozświetli
Skupiona groza twej symetrii?
Jakaż to otchłań nieb odległa
Ogień w źrenicach twych zażegła?
Czyje to skrzydła, czyje dłonie
Wznieciły to, co w tobie płonie?
Skąd prężna krew, co życie wwierca
W skręcony supeł twego serca?
Czemu w nim straszne tętno bije?
Czyje w tym moce? Kunszty czyje?”
(...)
Wiersz Roberta Frosta porusza kwestię wyborów. Z pozoru opowiada o wyborze mniej uczęszczanej drogi, który „wszystko odmienił”.
Jednak uważna lektura sugeruje, że obie ścieżki były do siebie podobne, a znaczenie dokonanej decyzji pojawia się dopiero w jej wspomnieniu. To podważa tradycyjne myślenie o indywidualizmie i sile wyboru, takiego jak ścieżka zawodowa, religia czy poglądy.
Wiersz ukazuje uniwersalność ludzkiego losu – ścieżki są podobne, a wybory często przypadkowe. Mimo to pragnienie nadania znaczenia własnym decyzjom pozostaje istotne.
Narrator za pomocą wyszukanych środków stylistycznych i opisów krajobrazu wyraża potrzebę zostawienia śladu. Właśnie to pragnienie, by mieć wpływ, czyni ten wiersz tak poruszającym i wielkim, niezależnie od interpretacji.
„The Road Not Taken” – Robert Frost
„Two roads diverged in a yellow wood,
And sorry I could not travel both
And be one traveler, long I stood
And looked down one as far as I could
To where it bent in the undergrowth;
Then took the other, as just as fair,
And having perhaps the better claim,
Because it was grassy and wanted wear;
Though as for that the passing there
Had worn them really about the same,
And both that morning equally lay
In leaves no step had trodden black.
Oh, I kept the first for another day!
Yet knowing how way leads on to way,
I doubted if I should ever come back.
I shall be telling this with a sigh
Somewhere ages and ages hence:
Two roads diverged in a wood, and I –
I took the one less traveled by,
And that has made all the difference”.
„Droga nie wybrana” – Robert Frost (tł. Stanisław Barańczak)
„Dwie drogi w żółtym lesie szły w dwie różne strony:
Żałując, że się nie da jechać dwiema naraz
I być jednym podróżnym, stałem, zapatrzony
W głąb pierwszej z dróg, aż po jej zakręt oddalony,
Gdzie widok niknął w gęstych krzakach i konarach;
(...)
Po wielu latach, z twarzą przez zmarszczki zoraną,
Opowiem to, z westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi; pojechałem tą mniej uczęszczaną –
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem”.
Czytaj także: