Matcha latte to hit, ostatni krzyk kulinarnej mody – „napój wellness”, który święci triumfy zarówno w mediach społecznościowych, jak i w sieciowych kawiarniach. Okazuje się jednak, że choć mleko łagodzi smak matchy, może obniżać jej działanie prozdrowotne – zwłaszcza jeśli jest to mleko wysokobiałkowe.
Pija ją Julia Wieniawa, promuje Mata, a „viralowymi przepisami na matcha latte” dzielą się celebryci na całym świecie. Trend picia słynnej japońskiej herbaty z dodatkiem mleka lub napojów roślinnych rośnie z roku na rok.
Z raportu ARC Rynek i Opinia z 2023 roku oraz danych Pijalni Kawy i Herbaty wynika, że w kawiarniach takich jak Starbucks, Green Caffè Nero czy Costa Coffee matcha latte sprzedaje się średnio cztery razy częściej niż tradycyjna matcha. Nic dziwnego – klasycznie parzona matcha ma ziemisty posmak, często porównywany do świeżo skoszonej trawy, wodorostów lub szpinaku. Złożony smak umami doceniają przede wszystkim wytrawni smakosze. Pozostali oswajają się z nim stopniowo, łagodząc naturalną goryczkę dodatkiem mleka lub napoju roślinnego. Taka wersja napoju nadal może być zdrowa – pod warunkiem, że nie dodamy do niej słodkiego syropu i mleka wysokobiałkowego. Okazuje się bowiem, że wysoka zawartość białka znacząco osłabia działanie cennych składników aktywnych zawartych w matchy.
Matcha ma swoje korzenie w Chinach epoki dynastii Tang, lecz to w Japonii – dzięki mnichom buddyjskim – rozwinęła się jej unikalna ceremonia parzenia i picia. Już w XII wieku sprowadzono ją do Japonii, gdzie stała się integralną częścią kultury zen. Liście specjalnie uprawianej herbaty z krzewu Camellia sinensis są suszone, a następnie mielone w granitowych młynkach na drobny, jasnozielony proszek. W przeciwieństwie do klasycznego naparu z liści herbaty, w matchy spożywa się cały liść, co oznacza znacznie wyższą zawartość składników aktywnych.
Matcha jest bogata w antyoksydanty, zwłaszcza katechiny – w tym EGCG (galusan epigallokatechiny), który wykazuje silne działanie przeciwzapalne i przeciwnowotworowe. Dzięki dużej ilości błonnika wspiera mikrobiotę jelitową i poprawia metabolizm. Zawiera także kofeinę, jednak – w przeciwieństwie do kawy – nie powoduje gwałtownego pobudzenia, ponieważ zawiera L-teaninę, która działa relaksująco i stabilizująco na układ nerwowy.
Biorąc pod uwagę zalety zdrowotne matchy, trudno się dziwić, że zyskuje popularność na całym świecie. Od pewnego czasu panuje moda na functional foods, w którą matcha wpisuje się idealnie. Filmy pokazujące, jak prawidłowo przyrządzić matchę, można dziś łatwo znaleźć na platformie YouTube i Instagramie – nie trzeba już brać udziału w ceremoniach parzenia herbaty.
Tradycyjna metoda parzenia przypomina rytuał: intensywnie zielony proszek odmierza się specjalną miarką chashaku, wsypuje do miseczki chawan i zalewa wodą o temperaturze 70–80°C. Następnie ubija się go bambusowym pędzelkiem chasen, wykonując ruchy w kształcie litery „W”, aż do uzyskania piany. Wersja usucha (lżejsza) zawiera mniej proszku, koicha (gęstsza) to forma ceremonialna o bardziej intensywnym smaku i działaniu.
Miłośnicy tradycji kupują potrzebne akcesoria w specjalistycznych sklepach. Zwolennicy prostszych rozwiązań korzystają z mikserów lub elektrycznych spieniaczy. Puryści delektują się intensywnym smakiem i kolorem, a „zwykli śmiertelnicy” częściej wybierają kremową wersję z mlekiem. Warto jednak pamiętać, że dla pełnych korzyści zdrowotnych lepiej unikać mleka wysokobiałkowego lub wzbogacanych w białko napojów roślinnych.
Badania wykazały, że białka mleka – a konkretnie kazeina – mogą wiązać się z katechinami zawartymi w matchy, utrudniając ich wchłanianie w organizmie. W 2011 roku zespół naukowców z Institute of Food, Nutrition and Health (ETH Zurich) przeanalizował wpływ różnych ilości białka mlecznego na aktywność przeciwutleniającą napojów zawierających polifenole. W badaniu „Milk Proteins Interact with Polyphenols and Reduce Their Antioxidant Capacity in Beverages” (Journal of Agricultural and Food Chemistry, 2011) wykazano, że im wyższe stężenie białka, tym bardziej ograniczony efekt antyoksydacyjny.
Efekt ten może być jeszcze silniejszy w przypadku mleka UHT wzbogaconego w białko lub odżywek białkowych dodawanych do matchy latte – co bywa popularne wśród osób aktywnych fizycznie. Takie mleka mogą zawierać nawet 10–15 g białka na 250 ml, podczas gdy zwykłe mleko ma ok. 3 g/100 ml.
Warto dodać, że niskobiałkowe napoje roślinne (np. owsiane, kokosowe, migdałowe) nie wykazują tego efektu. Mleko sojowe, choć zawiera więcej białka (ok. 7–8 g/250 ml), ma inną strukturę – jego białka słabiej wiążą się z katechinami. Niektóre badania sugerują, że może obniżać wchłanianie EGCG, ale w znacznie mniejszym stopniu niż mleko krowie.
Osoby sięgające po matchę głównie ze względu na jej działanie zdrowotne, np. antyoksydacyjne, wspierające metabolizm i pracę mózgu, zdecydowanie powinny wybierać wersję klasyczną – bez mleka lub z jego roślinnym, niskobiałkowym odpowiednikiem.
Z kolei osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z matchą i nie są przekonane do jej „zielonego” smaku, mogą sięgnąć po wersję latte jako łagodniejsze wprowadzenie. Taka forma będzie również atrakcyjna dla tych, którzy traktują matchę jako alternatywę dla kawy, a nie suplement zdrowia.
Dla wielu osób – wręcz przeciwnie. Mleko (szczególnie roślinne) nadaje napojowi kremową konsystencję i łagodzi charakterystyczną goryczkę matchy, przez co napój staje się przystępniejszy dla podniebienia. O ile nie przesadzimy z cukrem lub sztucznymi dodatkami, mleczna wersja matchy może być świetnym kompromisem między smakiem a zdrowiem – szczególnie na początek.
Podsumowując: można pić matchę z mlekiem – jeśli zależy Ci na smaku. Jeśli jednak liczysz na pełne spektrum jej właściwości zdrowotnych, wybierz wersję tradycyjną lub zastosuj napój roślinny o niskiej zawartości białka.