Uspokaja w zabieganych czasach, oczyszcza ciało i ducha, leczy samotność – to tylko część korzyści, jakie może przynieść Kodo, japońska ceremonia zapachów. Jak ona wygląda i na czym polega jej działanie?
Płatki róży, ciepłe tosty z masłem, talerz ulubionej parującej zupy, papier nowej książki... Zaczyna się od spojrzenia, po chwili zamykamy oczy i zaciągamy się zapachem. Droga wiedzie od oczu do nosa. Chociaż tak naprawdę to dopiero początek – receptory węchowe, które nasz organizm odnawia co około 60 dni, przekazują informacje do mózgu. Tak budzi się świadomość zapachu, odczucie przyjemności i zachwytu albo nieprzyjemności i odrazy. Zapach ukochanej osoby pogłębia uczucia i poczucie bezpieczeństwa. Potrafi nagle rozbudzić odległe wspomnienia albo apetyt – zarówno na miłość, jak i na zupę. Istnieją ceremonie zapachów, które potrafią oczyścić umysł i leczyć samotność; w Japonii jest to rytuał Kodo.
Pojęcie drogi albo ścieżki, po japońsku „do”, opowiada o filozofii oraz praktyce dążenia do celu, zgodnym sposobie istnienia albo konkretnej podróży pozwalającej osiągnąć dojrzałość. Dlatego to słowo często pojawia się w odniesieniu do działań łączących w sobie głęboką dyscyplinę i praktykę – sztuk walki, takich jak kendo (droga miecza) i kyudo (droga łuku), czy prastarej ceremonialnej umiejętności parzenia herbaty sado (droga herbaty).
Kodo, czyli droga zapachu, rozpoczyna się od słowa „ko”, które można przetłumaczyć jako zapach, aromat, ale w swojej głębi odwołuje się ono do postrzegania, wyczuwania i przeżywania aromatów oraz, co istotne, spotkania węchowego czy też spotkania z zapachem.
Zgodnie z legendą ceremonie zapachowe narodziły się w trzecim roku panowania cesarzowej Suiko, czyli w 595 roku naszej ery. Wtedy to kłoda drzewa aloesowego, zwanego agarowym, przypłynęła na brzeg wyspy Awaji. Musiała wypaść ze statku podążającego jedwabnym szlakiem z Chin przez Koreę. Gdy drzewo nagrzało się przy ogniu, Japończycy wyczuli jego niezwykły zapach. I tak zaczęły się różne rytuały otrzymywania zapachów – takie jak: spalanie drewna, olejów, proszków, kadzideł. Na początku służyły one szlachcie i samurajom, którzy poszukując spokoju w czasie przygotowań do walki, oczyszczali ciała i umysły kadzidłem koboku. Tak rozwinęła się sztuka Kodo, która z czasem zyskiwała na popularności. Zaczęto nawet organizować konkursy rozpoznawania i zapamiętywania zapachów.
Człowiek Zachodu prawie nigdy lub bardzo rzadko ma możliwość zanurzyć się w autentyczną ceremonię Kodo, gdyż ta nie polega na zapaleniu kadzidła, okadzaniu się rozżalonym drewnem czy podgrzaniu olejku zapachowego. Sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana, a żeby zostać mistrzem ceremonii, często trzeba wielu lat praktyki.
Droga zapachu jest konkretną wędrówką, której przyświeca określona intencja. Tą może być spokój, zrozumienie siebie albo doświadczenie ekstazy. W Japonii Kodo służy docenianiu i uważności. Łączy w sobie zatem sztukę dyscypliny, która prowadzi do samodoskonalenia.
Szogun Ashikaga Yoshimasa, kolekcjoner drewna i zapachów, stworzył system ceremonii zwany rikkoku gomi, czyli „sześć krajów, pięć zapachów”. Drewno kyara pochodziło z Wietnamu i było gorzkie. Ojczyzną słodkiego Rakoku była Tajlandia. Bezwonne Manaka przypłynęło z Malezji. Manaban zostało przywiezione przez portugalskich kupców, ale nikt nie wie skąd, i okazało się słone. Sasora dotarło z Indii i jego smak był ostry. Sumotara z Sumatry okazała się kwaśna. Do tej pory w kompozycji ceremonii zapachów kluczowe jest połączenie i granie właśnie tymi pięcioma zapachami: gorzkim, słodkim, słonym, ostrym i kwaśnym. Do tworzenia kadzideł wykorzystuje się też wiele innych drzew, roślin i organicznych produktów, takich jak: kora cynamonu, goździki, paczula, lawenda, anyż czy muszle słonego morza.
Przestrzeń bez zapachu też ma ogromne znaczenie – przypomina rześkie, świeże powietrze, które niczym nie pachnie. To rozkosz czystości, pustej kartki, swobody, które mogą być zapełnione wybranym aromatem. A tym samym zrozumieniem, że przestrzeń wolności jest cenna, i dopiero w pustce może rozpocząć się konkretna podróż. Nadmiar zapachów, podobnie jak nadmiar bodźców, ludzi czy zadań, uniemożliwia dogłębne poznanie swojej drogi, swojego zapachu.
Prawidłowe skorzystanie z ceremonii zapachów bezpośrednio dotyczy „Dziesięciu Cnót Ko”, czyli dziesięciu korzyści z zanurzenia się w Kodo. Są to:
- wyostrzenie zmysłów;
- oczyszczenie ciała i ducha;
- usunięcie toksyn, rozumianych jako trudność czy emocjonalny brud;
- przebudzenie ducha;
- uleczenie samotności;
- uspokojenie;
- nie jest nieprzyjemne nawet w dużych ilościach,
- jest wystarczające nawet w małych ilościach,
- nie psuje się nawet po długim czasie,
- nie szkodzi, nawet gdy używane jest powszechnie.
Aby odnieść te korzyści, nie wystarczy być tylko biernym uczestnikiem ceremonii, ale umieć tworzyć kadzidła i pracować z nimi. Podczas Kodo mały kawałek pachnącego drewna nie jest spalany, ale podgrzewany na płycie powstałej z krzemianów, zwanej mika. Pod płytą rozpala się węgiel drzewny otoczony popiołem. Cała ta konstrukcja powstaje w małej, zazwyczaj ceramicznej kadzielnicy.
Ten długotrwały proces nie ma wiele wspólnego z paleniem popularnych kadzideł, bo celem nie jest dym, ale zapach, pochodzący z uwalnianych przez drewno naturalnych olejków aromatycznych. Na przykład drzewo sandałowe, które jest stosowane w ceremonii Kodo, potrzebuje aż 60 lat, by zyskać charakterystyczny zapach. Szacunek do drewna podpowiada, że z ceremonii należy korzystać podobnie jak z wizyty u specjalisty w dziedzinie zdrowia fizycznego, psychicznego czy duchowego.
Podczas ceremonii zgromadzeni grają w słuchanie zapachów – z zawiązanymi oczami próbują rozpoznać, co czują. To wyostrza zmysły, rodzi przenikliwość, a także poczucie więzi pomiędzy uczestnikami ceremonii. Kadzidło, którym zatacza się kręgi wokół każdej osoby, ma pomóc jej osiągnąć głęboki spokój, z kolei gdy kadzidło jest unoszone – poczuć się lżejszym od obaw i ciężarów. To właśnie ma obudzić ducha i zapał do życia. W tym sensie Kodo jest bardzo bliskie filozofii i praktyce zen, namawiając do obecności w teraźniejszej chwili bez zniewolenia tym, co rozprasza.
Uczestniczący raz po raz są zachęcani do porzucenia mentalnego, toksycznego brudu i poddania się ekstatycznemu, zmysłowemu doświadczeniu. Niektórzy twierdzą, że to symfonia medytacji – oto mgła pachnącego kadzidła, ciepło z kadzielnicy i delikatny zapach łączą się w ciele i duchu człowieka.
Zestaw narzędzi potrzebny do ceremonii nazywa się kodogu – może być wykonany w różnych stylach, dopasowany do różnych pór roku. W zestawie znajdują się m.in.: pojemnik z trzema poziomami na kadzidło, płytki z miki, wypalone kadzidła, taca, kadzielnica, biały popiół, węgiel drzewny, pęsety, szczypce, szczotka z piór. Korzystanie z nich należy w Japonii do tak zwanej sztuki wysokiej. Każde narzędzie jest traktowane z szacunkiem, czyszczone przed użyciem i po nim. Wynika to z przekonania, że to, co ma przynieść cenne korzyści, samo w sobie jest cenne.
Nie jest to jednak opowieść o materialnej wartości, ale o uważnym traktowaniu każdego przedmiotu tak jak każdego wdechu. Ma znaczenie, czym oddychamy i czym siebie karminy. Ceremonia Kodo pozwala na coś ekstremalnie pierwotnego i prostego, do czego dochodzimy poprzez serię kontemplacyjnych ruchów, spokój, pracę i precyzję. Przypomina to sprzątanie i przygotowywanie przestrzeni na spotkanie z ukochaną osobą oraz prawdziwym sobą.
Bez specjalistycznej wiedzy i lat przygotowań nie sposób przygotować ceremonii Kodo, a żeby w niej uczestniczyć, trzeba zazwyczaj wyruszyć w kosztowną podróż do Japonii. Można jednak pokusić się o namiastkę i samodzielną ceremonię zapachu.
Dzień ceremonii zaplanuj z tygodniowym wyprzedzeniem. Daj sobie ten czas, by znaleźć odpowiednią intencję. To może być opisanie tego, czego obecnie w życiu potrzebujesz, albo konkretnie sformułowane pytanie, które domaga się odpowiedzi. Zapisz intencję lub narysuj ją.
Następnie przygotuj zapach – to może być olejek eteryczny, który podgrzejesz w kamiennym naczyniu, albo polne kwiaty zebrane i ususzone, które spalisz. Możesz też wybrać ususzoną kompozycję ziół, takich jak liść laurowy, wrotycz, lawenda – pobaw się zapachami!
W dniu ceremonii wyłącz telefon i nie korzystaj ze świata wirtualnego. Posprzątaj starannie miejsce, w którym będzie odbywała się ceremonia. Umyj się letnią wodą z niewielkim dodatkiem mydła. Załóż wygodne i czyste ubranie, które nie pachnie żadnym płynem do prania ani płukania. Usiądź i podgrzej olejek lub zapal samodzielnie skonstruowane, wysuszone kadzidło roślinne. Przywołaj swoją intencję i delikatnie zaciągaj się zapachem. Być może uda ci się, tak jak podczas ceremonii Kodo, wyszeptać na wietrze to, co ma zostać uleczone, i tak się stanie.