Jennifer Lopez – znana światu jako J.Lo – to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i wpływowych kobiet świata kultury i rozrywki. Aktorka, piosenkarka, tancerka, producentka, a także przedsiębiorczyni z fortuną wartą miliony dolarów, od ponad trzech dekad nie przestaje zadziwiać swoją energią, pracowitością i nieustannym dążeniem do perfekcji. Jak udało jej się dotrzeć ze skromnego Bronksu na sam szczyt? I jaką przyszło jej za to zapłacić cenę?
Jennifer Lopez to więcej niż sławne nazwisko. To symbol wszechstronności, nieugiętości, kobiecej siły i mitu „amerykańskiego snu”. W ciągu ponad trzech dekad swojej kariery stała się globalną ikoną popkultury, inspiracją dla kilku pokoleń kobiet i niekwestionowaną gwiazdą sceny, ekranu i czerwonych dywanów. Ale zanim stała się „J.Lo”, była dziewczynką z Castle Hill na nowojorskim Bronksie. Jej historia, choć pełna blasku, to opowieść o ciężkiej pracy, determinacji, wielokrotnych upadkach i jeszcze częstszych wzlotach.
Jennifer Lynn Lopez urodziła się 24 lipca 1969 roku jako druga z trzech córek portorykańskich imigrantów: Guadalupe „Lupe” Rodríguez, nauczycielki i gospodyni domowej, oraz Davida Lopeza, informatyka w firmie Guardian Insurance. Byli typowymi przedstawicielami klasy pracującej – skromni, ale pełni ambicji. Lopezowie wychowywali trzy córki: starszą Leslie, młodszą Lyndę i Jennifer, którą od najmłodszych lat nazywano pieszczotliwie „Jen”.
Dom rodzinny w Castle Hill nie był duży. Siostry dzieliły wspólny pokój, a przestrzeń i prywatność były luksusem. Rodzice okazywali miłość, ale stawiali też wysokie wymagania. – Tata pracował na nocne zmiany i dobrze wiedziałam, ile dla nas poświęca – powiedziała Jennifer w wywiadzie dla magazynu „W” w 2013 roku. – Mama sprzedawała pojemniki Tupperware i pracowała w szkole. Zawsze miałam poczucie, że nie mogę ich zawieść – wyznała.
Już w dzieciństwie Lopez przejawiała żywe zainteresowanie tańcem, ruchem i rytmem. Jej rodzice zapisali ją na zajęcia taneczne w lokalnym Kips Bay Boys & Girls Club oraz w renomowanym Ballet Hispánico, gdzie uczyła się klasyki i techniki latynoskiej. W domu Guadalupe puszczała córkom musicale i uczyła ich interpretowania muzyki sercem, a nie tylko głosem.
– Moja mama była… tą mamą, która wprowadziła mnie w świat musicali i pokazała mi najróżniejsze gatunki muzyki. Jestem artystką dzięki niej – powiedziała Lopez w rozmowie z „Rolling Stone”.
Jennifer uczęszczała do katolickich szkół, Holy Family School i Preston High School, gdzie dała się poznać jako uczennica energiczna, niezależna i niezwykle ambitna. Uprawiała lekkoatletykę, grała w softball, a w wolnych chwilach tańczyła, śpiewała i ćwiczyła choreografie do piosenek z radia.
Od początku wiedziała, że jej życie nie potoczy się utartym szlakiem. Choć dostała się na prestiżowy Baruch College, gdzie miała studiować zarządzanie, porzuciła studia po zaledwie jednym semestrze. Decyzja była dość dramatyczna. Rodzice nie mogli zrozumieć jej wyboru, doszło do konfliktu. Jennifer, mając zaledwie 18 lat, wyprowadziła się z domu. Nie miała pieniędzy na własne mieszkanie, więc spała na kanapie w studiu tanecznym. – Byłam bezdomna, ale powiedziałam mamie: „To jest coś, co muszę zrobić” – wspominała po latach.
Zaczęła występować jako tancerka w klubach, teatrach, na scenach broadwayowskich musicali, a także uczyła tańca – m.in. młodą Kerry Washington, późniejszą gwiazdę serialu „Skandal”. Pracowała ciężko, często za symboliczne honorarium. Ale to właśnie wtedy zbudowała fundament swojej przyszłej kariery, nie tylko warsztat, ale przede wszystkim determinację, samodyscyplinę i poczucie celu. – Moje serce, którym są Bronx i moje wychowanie, to coś, co nadal mnie napędza – mówiła w listopadzie 2020 roku.
Ten etap życia sprawił, że Lopez nigdy nie zapomniała, skąd pochodzi. W swojej twórczości wielokrotnie wracała do Bronksu – w tekstach piosenek, teledyskach i wywiadach. Przekonywała, że utwór „Jenny From the Block” nie był pustym sloganem, lecz wyrazistym manifestem jej tożsamości. Jednak nie wszyscy przyjmują tę narrację bezkrytycznie. W mediach społecznościowych, zwłaszcza na TikToku, coraz częściej pojawiają się głosy oskarżające Lopez o przesadę i teatralność. Niektórzy komentatorzy zarzucają jej, że przerysowuje swoje robotnicze pochodzenie i nadmiernie eksponuje związek z Bronksem, choć od lat prowadzi życie z dala od tej dzielnicy. Ich zdaniem Lopez wykorzystuje tę tożsamość w sposób bardziej wizerunkowy niż autentyczny.
Dla jej fanów jednak, zwłaszcza tych, którzy również pochodzą z imigranckich rodzin i znają smak społecznych barier, Jennifer wciąż pozostaje symbolem „dziewczyny z sąsiedztwa”, która dzięki talentowi i uporowi przebiła się na szczyt.
W 1990 roku wygrała konkurs taneczny i została jedną z tancerek (tzw. „Fly Girls”) w programie „In Living Color”, u boku Jima Carreya i Jamie’ego Foxxa. To był pierwszy krok do wielkiego świata. Krótko potem zaczęła pracować jako tancerka dla takich gwiazd jak Janet Jackson i New Kids on the Block. Choć rozpoczynała swoją karierę jako tancerka, to właśnie kino uczyniło z niej pierwszoplanową gwiazdę.
Po debiucie w filmie „Moja rodzina” (1995), w którym poruszająco zagrała córkę meksykańskich imigrantów, Lopez zaczęła regularnie pojawiać się na ekranie. W „Pociągu z forsą” zagrała u boku Wesley'a Snipesa i Woody’ego Harrelsona, a następnie w „Jacku” (1996) wyreżyserowanym przez Francisa Forda Coppolę, partnerując Robinowi Williamsowi. Filmy te pokazały jej wszechstronność, ale prawdziwy przełom nastąpił w 1997 roku dzięki roli Seleny Quintanilli w biograficznym filmie „Selena”. Występ ten nie tylko wzruszył widzów, ale także przyczynił się do kultowego statusu samej Lopez jako przedstawicielki kultury latynoskiej. Rola Seleny przyniosła jej nominację do Złotego Globu i uczyniła pierwszą latynoską aktorką, która otrzymała milion dolarów za rolę.
Jennifer Lopez w filmie „Selena” (Fot. mat. prasowe Esparza / Katz Productions / Q Productions)
W kolejnych latach Lopez z sukcesem eksplorowała kino akcji i thrillery. W „Anakondzie” (1997) zagrała u boku Ice Cube’a i Jona Voighta, a już rok później jej kreacja agentki FBI Karen Sisco w „Co z oczu, to z serca” (1998), u boku George’a Clooneya i pod reżyserią Stevena Soderbergha, ugruntowała jej pozycję jako silnej i charyzmatycznej aktorki dramatycznej. Rola ta do dziś pozostaje jedną z najlepiej ocenianych w jej dorobku.
W 2000 roku wcieliła się w psycholożkę w futurystycznym thrillerze „Cela”, łączącym elementy horroru i surrealizmu. Film, choć podzielił krytyków, osiągnął duży sukces finansowy (ponad 100 mln dolarów przychodu) i zyskał status dzieła kultowego dzięki swojej unikalnej estetyce.
Jednak to właśnie komedie romantyczne przyniosły Lopez największą rozpoznawalność. W „Powiedz tak” (2001), gdzie zagrała organizatorkę ślubów zakochaną w swoim kliencie (granym przez Matthew McConaugheya), udowodniła, że potrafi łączyć lekkość z głębią emocjonalną. Film okazał się wielkim hitem.
Lopez kontynuowała tę passę kolejnymi produkcjami, w tym uwielbianej przez fanów „Pokojówce na Manhatannie” (2002), gdzie wcieliła się w tytułową pokojówkę przypadkowo wplątaną w romans z politykiem (granym przez Ralpha Fiennesa). Wystąpiła również w „Sposobie na teściową” (2005), gdzie skrzyżowała miecze z Jane Fondą jako apodyktyczną przyszłą teściową. Film ten, pełen humoru i napięć, przyciągnął do kin miliony widzów na całym świecie.
Nie każda produkcja była jednak sukcesem. „Gigli” (2003) i „Dziewczyna z Jersey” (2004), oba z Benem Affleckiem, spotkały się z chłodnym przyjęciem. Mimo to Lopez nigdy nie bała się ryzyka. Zawsze była gotowa brać udział w osobistych, wymagających projektach, nawet jeśli mogły się nie udać. W 2018 roku, w filmie „Teraz albo nigdy”, lekkim dramacie o kobiecie, która na nowo odkrywa swoją wartość, Lopez zagrała postać inspirowaną historiami wielu kobiet po czterdziestce, pokazując, że nowe początki są możliwe w każdym wieku.
Przychylność krytyków filmowych odzyskała na dobre w 2019 roku dzięki filmowi „Ślicznotki”. Opowiadał on prawdziwą historię nowojorskich striptizerek, które oszukiwały bogatych klientów z Wall Street. Lopez pokazała tam silną, złożoną postać. Jej występ uznano za jeden z najlepszych w jej karierze, co przyniosło jej nominację do Złotego Globu i wiele prestiżowych nagród. Choć nie dostała Oscara, ta rola otworzyła nowy rozdział w jej aktorskiej karierze – dojrzały, pełen niuansów i pozbawiony naiwności.
Lopez nie pozostała obojętna na zmiany w świecie filmu. W erze streamingu z powodzeniem przeniosła swoją markę na platformy cyfrowe. W 2022 roku w komedii romantycznej „Wyjdź za mnie” z Owenem Wilsonem i Malumą zagrała gwiazdę pop, która przeżywa emocjonalny kryzys. Film był hitem na platformie Peacock i chwalono go za świeże podejście do gatunku.
W 2023 roku zagrała główną rolę w „Wystrzałowym weselu”, dynamicznej komedii akcji z Joshem Duhamelem. Potem pojawiła się w thrillerze „Matka” na Netflixie, gdzie jako wyszkolona zabójczyni walczyła o bezpieczeństwo córki. Film trafił do top 10 najchętniej oglądanych tytułów w historii serwisu, co pokazuje, jak silną pozycję Lopez wciąż ma w świecie filmu.
W maju 2024 roku na Netflixie zadebiutował „Atlas”, film science fiction, w którym Lopez wcieliła się w analityczkę próbującą zapobiec zagładzie ludzkości przez sztuczną inteligencję. Produkcja ta zyskała mieszane recenzje, ale była ważnym krokiem J.Lo w kierunku kina gatunkowego.
W 2025 roku premierę miał film „Niepowstrzymany” (Amazon Prime), którego była także producentką. Lopez zyskała również uznanie krytyków za występ w „Kiss of the Spider Woman”, filmie prezentowanym na Festiwalu Filmowym Sundance, w którym zagrała odważną, teatralną i psychologicznie złożoną postać. A to jeszcze nie koniec. Obecnie trwają zdjęcia do filmu „Office Romance”, komedii romantycznej produkcji Netflixa, gdzie partneruje jej Brett Goldstein, znany z seriali „Ted Lasso” i „Terapia bez trzymanki”.
Jennifer Lopez nie bez powodu nazywana jest „królową wszechstronności”. W świecie muzyki zadebiutowała stosunkowo późno, już jako uznana aktorka filmowa, ale zrobiła to z takim rozmachem, że od razu zdefiniowała nowy model gwiazdy pop. Model, który łączy w sobie latynoski temperament i sceniczną charyzmę.
Jej debiutancki album „On the 6”, wydany w czerwcu 1999 roku, był odważnym wejściem w świat muzyki pop z wyraźnym latynoskim akcentem. Nazwa płyty, nawiązująca do nowojorskiej linii metra, którą jako dziewczyna z Bronksu codziennie dojeżdżała do domu, była symbolicznym gestem: pokazaniem, że nie zapomina o swoich korzeniach. Album okazał się ogromnym sukcesem komercyjnym – w ciągu dwóch tygodni osiągnął status platynowej płyty.
Promujący płytę singiel „If You Had My Love” błyskawicznie zdobył pierwsze miejsce na liście Billboard Hot 100, a kolejne utwory, „Waiting for Tonight” i „Let’s Get Loud”, stały się hymnami końcówki lat 90. Obie piosenki przyniosły Lopez nominacje do Grammy w kategorii „Best Dance Recording”, co podkreśliło, że nie była to jednorazowa przygoda, lecz początek trwałej obecności na scenie muzycznej.
Sukces „On the 6” przygotował grunt pod prawdziwy przełom. Jej drugi album „J.Lo”, wydany w styczniu 2001 roku, zadebiutował na pierwszym miejscu listy Billboard 200 i pokrył się potrójną platyną w USA. Jego premiera zbiegła się z triumfem filmu „Powiedz tak”, co uczyniło Lopez pierwszą kobietą w historii, która jednocześnie miała numer jeden w amerykańskich zestawieniach muzycznych i filmowych.
Na płycie „J.Lo” znalazły się takie niezapomniane hity jak: „I’m Real” (z Ja Rule), „Ain’t It Funny” (z Ja Rule), „Love Don’t Cost a Thing” czy „I’m Gonna Be Alright” (z Nasem). Mieszanka popu, R&B i hip-hopu, wzmocniona współpracą z raperami, umocniła jej pozycję jako artystki, która potrafi łączyć komercyjny sukces z muzycznymi eksperymentami.
W grudniu 2002 roku Lopez wydała trzeci album „This Is Me...Then”, który z jednej strony był osobistą muzyczną deklaracją miłości do Bena Afflecka (z którym wówczas była zaręczona), a z drugiej kolejnym dowodem jej dojrzałości artystycznej. Album zawierał utwory takie jak „All I Have” (z LL Cool J), który osiągnął 1. miejsce na Billboard Hot 100, oraz kultowe „Jenny From the Block”, piosenkę będącą hołdem dla jej tożsamości i korzeni.
Kolejne lata przyniosły dalszy rozwój artystyczny. Jennifer Lopez konsekwentnie wydawała albumy zarówno w języku angielskim, jak i hiszpańskim, podkreślając swoją tożsamość jako artystki latynoskiej. Płyty, takie jak „Rebirth” (2005), „Como Ama Una Mujer” (2007), czyli jej pierwszy pełny album po hiszpańsku, „Brave” (2007), „Love?” (2011) i „A.K.A.” (2014), ukazywały różne oblicza jej osobowości – od klubowego popu i gorących latynoskich rytmów po osobiste ballady i eksperymenty z elektroniką. To w tym okresie powstał wielki hit „On the Floor” z Pitbullem, który zdobył miliardy odsłon w serwisach streamingowych i stał się tanecznym hymnem dekady.
W 2020 roku Lopez, wspólnie z Shakirą, wystąpiła w kultowym halftime show podczas finału Super Bowl. Jej występ był nie tylko muzycznym widowiskiem na najwyższym poziomie, ale też deklaracją kulturowej dumy. Zatańczyła na rurze, nawiązując do roli w „Ślicznotkach” i zaśpiewała z 11-letnią córką Emme. – To znak nowego czasu – dwie kobiety, dwie Latynoski na największej scenie świata – powiedziała w wywiadzie po występie.
W lutym 2024 roku powróciła z długo oczekiwanym albumem „This Is Me…Now”, emocjonalną kontynuacją płyty sprzed dwóch dekad. Projekt był szeroko zakrojonym przedsięwzięciem. Obejmował bowiem nie tylko muzykę, ale też autorski film muzyczny „This Is Me…Now: A Love Story” oraz dokument „Nieopowiedziana historia wielkiej miłości”, w których J.Lo opowiadała o swojej relacji z Benem Affleckiem i osobistej drodze ku dojrzałości emocjonalnej. – Dziś czuję, że mam coś do powiedzenia, bo odnalazłam siebie i miłość. Ten album to zamknięcie pewnego rozdziału i krok do nowego życia – wyznała w „Variety”.
Choć projekt nie odniósł komercyjnego sukcesu, płyta zajęła dopiero 38. miejsce na Billboard 200, a planowana trasa koncertowa została odwołana, krytycy docenili jej ambicję, artystyczną odwagę i szczerość. Jennifer Lopez, mimo przeciwności, po raz kolejny udowodniła, że nie boi się podejmować ryzyka, również muzycznie.
Na przestrzeni lat Jennifer Lopez miała łącznie cztery utwory, które dotarły na pierwsze miejsce listy Billboard Hot 100, a kolejne sześć uplasowało się w pierwszej dziesiątce. W samej tylko Ameryce sprzedała ponad 11 milionów albumów, a według jej oficjalnej strony internetowej – ponad 80 milionów na całym świecie. Te imponujące liczby czynią ją jedną z najbardziej dochodowych i wpływowych artystek pop w historii.
W 2025 roku J.Lo powraca na scenę w wielkim stylu. Z trasą koncertową Up All Night: Live in 2025 zawita m.in. do Polski. 25 lipca artystka, 13 lat po swoim koncercie w Gdańsku, wystąpi na PGE Narodowym w Warszawie. Fani mogą spodziewać się dynamicznego show z największymi hitami i spektakularną choreografią.
„Koncert Jennifer Lopez na PGE Narodowym to będzie bez wątpienia jedno z najgorętszych wydarzeń muzycznych tego roku” – zapowiada Janusz Stefański z Prestige MJM.
Jennifer Lopez to nie tylko artystka sceniczna, ale również wytrawna bizneswoman, która z ogromnym wyczuciem buduje swoje imperium. Już w 2002 roku zadebiutowała w branży beauty, wprowadzając na rynek swój pierwszy zapach „Glow by J.Lo”. Perfumy okazały się ogromnym sukcesem komercyjnym i zapoczątkowały długofalową współpracę z Designer Parfums. Do dziś Lopez stworzyła ponad dwadzieścia zapachów, z których wiele osiągnęło status bestsellerów, czyniąc ją jedną z najbardziej wpływowych gwiazd w świecie perfum.
W styczniu 2021 roku artystka wkroczyła na rynek pielęgnacji skóry, tworząc markę JLo Beauty, czyli luksusową linię kosmetyków, która łączy naukową precyzję z osobistą filozofią Lopez dotyczącą zdrowia, piękna i samoakceptacji. Produkty marki szybko zdobyły popularność, promowane hasłami o naturalnym blasku, sile kobiet i pielęgnacji w każdym wieku.
Jej działalność nie ogranicza się jednak do sektora urody. Lopez jest współzałożycielką firmy produkcyjnej Nuyorican Productions, która od lat produkuje filmy i seriale z jej udziałem oraz angażuje się w tworzenie nowych treści z silnymi kobiecymi bohaterkami. W 2021 roku Nuyorican podpisała wieloletni kontrakt z platformą Netflix na produkcję filmów fabularnych, dokumentów i projektów telewizyjnych, w których Lopez występuje zarówno jako aktorka, jak i producentka wykonawcza.
Artystka regularnie współpracuje również z globalnymi markami. Była ambasadorką kampanii modowych dla Coach, DSW i Intimissimi, a także twarzą kampanii Versace, w której wystąpiła w ikonicznej zielonej sukni inspirowanej swoją słynną kreacją z gali Grammy z 2000 roku. Jej obecność w świecie mody nie ogranicza się do czerwonych dywanów. Lopez stała się jedną z najczęściej cytowanych gwiazd w historii, a jej styl jest przedmiotem analiz w prestiżowych magazynach jak „Vogue” i „Harper’s Bazaar”.
Według portalu Celebrity Net Worth, w 2024 roku wartość osobista netto Jennifer Lopez wynosiła około 400 milionów dolarów. To zasługa nie tylko licznych kontraktów muzycznych i filmowych, ale też mądrego zarządzania swoim wizerunkiem, inwestycji w różne marki oraz dobrze przemyślanych działań biznesowych. Jennifer Lopez dobrze wie, że siła tkwi w różnorodności.
W świecie, który często gloryfikuje szybkie związki i spektakularne rozstania, Jennifer Lopez pozostaje niezmiennie wierna jednemu: idei prawdziwej, romantycznej miłości. Niezależnie od życiowych zakrętów, porażek czy medialnych burz, Lopez wciąż wierzy, że najpiękniejszą historią, jaką można przeżyć, jest historia miłosna. I że warto o nią walczyć, nawet wtedy, gdy serce już było złamane.
– Pozostaję wieczną optymistką w sprawach miłości. Wierzę w nią. To wciąż moje największe marzenie – wyznała w jednym z wywiadów.
Jennifer Lopez była czterokrotnie zamężna. Jej pierwsze małżeństwo z kubańskim kelnerem Ojani Noa trwało zaledwie rok (1997–1998). Drugie – z tancerzem Crisem Juddem – zakończyło się po niespełna dwóch latach (2001–2003). Ale to trzeci związek, z muzykiem Marc’iem Anthonym, miał najgłębszy wpływ na jej życie prywatne. Para pobrała się w 2004 roku i doczekała się bliźniąt – Maxa i Emme, urodzonych 22 lutego 2008 roku. Choć małżeństwo zakończyło się rozwodem w 2014 roku, Lopez wielokrotnie podkreślała, że ich dzieci były i są jej największą miłością i źródłem siły.
Jej relacja z Marciem, choć pełna napięć, była również owocna w kontekście artystycznym. Razem wystąpili w filmie „Pieśniarz”, a ich wspólne występy przyciągały tysiące fanów.
Najbardziej ikoniczną i zarazem najbardziej romantyczną historią w życiu Lopez pozostaje jednak jej relacja z aktorem Benem Affleckiem. Para poznała się na planie filmu „Gigli” w 2002 roku i niemal natychmiast stali się ulubieńcami tabloidów jako „Bennifer”, jeden z pierwszych medialnych superzwiązków ery paparazzi. Zaręczyli się pod koniec 2002 roku. Affleck podarował jej różowy diamentowy pierścionek, który przeszedł do historii show-biznesu. Ich bajkowe wesele zostało jednak niespodziewanie odwołane na trzy dni przed planowaną ceremonią. W 2004 roku ogłosili rozstanie.
– Nie rozstaliśmy się od razu. Po odwołaniu ślubu pojawiła się w nas niepewność. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę jesteśmy dla siebie. Wiedziałam, że chcę z nim być do końca życia, ale nie czułam, że to się uda. I to mnie przestraszyło – opowiadała w lutym 2024 roku.
Jennifer Lopez i Ben Affleck (Fot. Monica Schipper/Getty Images)
Po prawie dwudziestu latach, wielu życiowych perypetiach, małżeństwach i dzieciach, para znowu się spotkała w 2021 roku. Po kilku miesiącach plotek potwierdzili swój związek na Instagramie. Rok później, w lipcu 2022, Ben i Jennifer wzięli ślub w Las Vegas, a w sierpniu zorganizowali drugą, bardziej uroczystą ceremonię w posiadłości Bena w stanie Georgia. Jednak nawet ta historia nie zakończyła się happy endem. W kwietniu 2024 roku para się rozstała, a w sierpniu, dokładnie w drugą rocznicę ich ślubu, Lopez złożyła pozew o rozwód. Dokumenty sądowe wskazywały na separację, ale nie ujawniono, czy podpisano intercyzę.
– Zginasz się dla innych jak precel i myślisz, że stawianie siebie na drugim miejscu to coś szlachetnego. A tak nie jest… W pewnym momencie myślisz sobie: „Stój, coś tu nie gra” – oznajmiła w jednym z wywiadów.
Dziś deklaruje, że po raz pierwszy w życiu naprawdę kocha siebie, bez kompromisów. Jej rozwój wewnętrzny, droga do samoakceptacji i potrzeba emocjonalnej autonomii są mocno obecne w jej najnowszej twórczości, ale także w publicznych wystąpieniach, relacjach z fanami i podejściu do rodziny. – Jestem wreszcie na takim etapie życia, że kocham każdy fragment siebie – ciało, głos, wybory, błędy. Wszystko, co mnie ukształtowało – mówiła w wywiadzie z 2023 roku.
To, co wyróżnia Jennifer Lopez, to nie tylko talent, uroda czy sukcesy. To przede wszystkim odwaga, by żyć według własnych zasad. Sama podkreśla, że jeśli będzie miała siłę i chęć, może pracować do 70., 80., a nawet 90. roku życia.
– Zawsze miałam takie podejście: nigdy nie pozwolić nikomu zamknąć mnie w jakiejś szufladce tylko z powodu miejsca urodzenia, pochodzenia, wieku czy czegoś podobnego. Takie ograniczenia po prostu dla mnie nie istnieją – wyznała.
Dla kobiet na całym świecie jest symbolem tego, że można być jednocześnie matką i kochanką, gwiazdą i bizneswoman, perfekcjonistką i osobą z wadami. Że można pochodzić z Bronksu i zdobywać cały świat.
Źródła: onthejlo.com; filmweb.pl; people.com; wmagazine.com; variety.com; eonline.com; rollingstone.com; billboard.com; nbcnews.com; boxofficemojo.com; biography.com; prestigemjm.com.