Przed tobą lot samolotem? Zamiast co chwila zerkać na zegarek i z niecierpliwością czekać, aż upłynie, wrzuć do bagażu podręcznego coś, co pochłonie cię bez reszty. Te cztery książki oferują wciągającą fabułę, ciarki na plecach i rumieńce na policzkach. Tylko uwaga: bo jak zaczniesz czytać, ciężko się będzie oderwać nawet na czas lądowania.
Na co dzień raczej nie zastanawiamy się nad tym, kiedy i jak umrzemy. Ale co byś zrobiła, gdyby ktoś zdradził ci datę i sposób twojej śmierci? Bo właśnie tego dowiadują się pasażerowie lotu do Sydney, którym starsza kobieta – na pierwszy rzut oka zupełnie zwyczajna – zaczyna opisywać ich przyszłość. Dla Pauli oznacza to wieść, że jej syn nie dożyje ósmych urodzin. Spokojny, łagodny Ethan ma zginąć w ulicznej bójce. Allegra – piękna stewardesa – rzekomo sama odbierze sobie życie. A Eve dopiero co powiedziała „tak”, choć podobno to właśnie jej świeżo poślubiony mąż ma ją zabić. Czy bohaterowie pogodzą się z losem, czy spróbują napisać własny scenariusz?
Z opisu może ci się wydawać, że będzie dość mrocznie, ale tak naprawdę – choć narratorką jest Pani Śmierć – „Zaledwie moment” jest napisany lekko i z humorem, a do tego skłania do refleksji i dodaje otuchy, choć momentami także niezwykle wzrusza. Ta książka wciąga od pierwszej strony i idealnie sprawdzi się podczas lotu – choć po lekturze możesz nieco inaczej spojrzeć na współpasażerów…
(Fot. materiały prasowe)
Czytaj także: Najlepsze książki do pociągu. 5 tytułów, od których nie będziecie mogli się oderwać
Thrillery Sebastiana Fitzka słyną z atmosfery grozy, szybkiej, pełnej zwrotów akcji i wodzenia czytelnika za nos. Nie inaczej jest w przypadku książki „Lot 7A”, która po prostu wgniata w fotel (w tym przypadku – samolotowy).
Wybitny psychiatra Mats Krüger musi przezwyciężyć strach przed lataniem – po śmierci żony wyemigrował do Argentyny i choć nie planował wracać do Niemiec, jednak to robi. Chce bowiem towarzyszyć córce podczas porodu. Problem w tym, że na pokładzie znajduje się również jego pacjentka, którą przed laty wyleczył ze zbrodniczych skłonności. Jest też tajemnicze miejsce 7A… Szybko okazuje się, że to nie turbulencje, awarie czy terroryści będą największym zagrożeniem podczas tego lotu.
To powieść, którą przeczytasz przy jednym podejściu, bo napięcie nie odpuszcza ani na moment, a fabuła jest pełna niespodzianek. Pakuj ją więc śmiało do bagażu podręcznego – o ile jesteś pewna, że nie siedzisz na miejscu 7A.
(Fot. materiały prasowe)
„Schronisko, które zostało zapomniane” to czwarty już tom „Karkonoskiej serii kryminalnej” Sławomira Gortycha. I według wielu czytelników – najlepszy. Dobra wiadomość jest taka, że nawet jeśli nie czytałaś poprzednich części, śmiało możesz sięgnąć od razu po tę. Zagadka kryminalna jest całkowicie nowa, a drobne odniesienia do wcześniejszych tomów nie mają dużego wpływu na główną intrygę.
Tym razem autor zabiera nas do hotelu Sanssouci, miejsca z mroczną przeszłością. W 1944 roku na konferencji gościli tu niemieccy dyplomaci z całego świata, a w 1992 młodzież zorganizowała seans spirytystyczny, który jednak wymknął się spod kontroli. W 2008 zaś robotnicy znajdują zamurowane w piwnicy zwłoki, najprawdopodobniej Niemca, który zaginął w okolicy kilkanaście lat wcześniej. Wraz z makabrycznym znaleziskiem wracają dawno zapomniane tajemnice. Sanssouci znów trafia na języki mieszkańców, a krążące plotki podsycają niepokój. Podejrzenia śledczych kierują się ku Jackowi Węglorzowi, lokalnemu historykowi, a sytuacja staje się coraz bardziej niepokojąca, gdy w górach zaczynają ginąć ludzie. Do akcji wkracza pisarz Tomek Wilczur, próbując oczyścić mężczyznę z zarzutów. Wkrótce okazuje się, że wszystkie tropy prowadzą do zapomnianego schroniska…
Gortych wydobywa na światło dzienne fakty i miejsca, o których mało kto pamięta, a przy tym umiejętnie buduje napięcie, serwuje nam nieoczywiste zwroty akcji i maluje bardzo sugestywny obraz Karkonoszy.
(Fot. materiały prasowe)
Czytaj także: 5 książek, które warto zabrać na urlop. Są lekkie i wciągające – idealne na leniwe popołudnia
Jedna szczęśliwa para, dwie zwaśnione rodziny i wesele marzeń, które zamienia się w koszmar. Słowem: idealny kryminał do samolotu (albo na plażę).
Na prywatnej wyspie Castello Fiore, położonej pośród malowniczych wód jeziora Garda, rodzina Heywoodów zbiera się, by świętować ślub Laurence’a z włoską influencerką Evą Bianchi. Uroczystość jednak brutalnie przerywa przeraźliwy krzyk, który w jednej chwili zamienia radosne wydarzenie w koszmar. Goście zostają uwięzieni na wyspie, a zanim pojawi się policja, atmosfera gęstnieje od napięcia – na jaw wychodzą skrywane latami tajemnice, a stare urazy odżywają. Wszyscy zadają sobie to samo pytanie: kto zabił? I czy morderca znów uderzy?
„Morderstwo nad jeziorem Garda” to misternie skonstruowana i pełna napięcia powieść kryminalna, która przypadnie do gustu fanom twórczości Agathy Christie czy Richarda Osmana. Tom Hindle serwuje bowiem czytelnikom idealny przykład cosy crime. Znajdziemy tu więc wszystko, co najlepsze: odizolowane miejsce akcji, ograniczoną liczbę podejrzanych, tajemnice z przeszłości, które nagle wypływają na powierzchnię, oraz mylące tropy, prowadzące czytelnika w zupełnie inne strony, niż powinien się spodziewać. A wszystko to w scenerii malowniczej włoskiej wyspy.
(Fot. materiały prasowe)