1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Książki
  4. >
  5. Lektura na wiosnę – osiem książek, którym warto poświęcić swój czas

Lektura na wiosnę – osiem książek, którym warto poświęcić swój czas

(Fot. Alina Bitta/Getty Images)
(Fot. Alina Bitta/Getty Images)
Spośród wielu nowości wydawniczych wybraliśmy książki, na które szczególnie warto zwrócić uwagę: wypożyczyć, kupić, a potem puścić dalej w świat.

„Wesołe pożegnanie”, Ludmiła Ulicka, przeł. Piotr Braszak

Ludmiła Ulicka pojawia się od jakiegoś czasu na liście kandydatów do literackiego nobla. Zasłużenie.

Gdy wybuchła wojna, Ulicka wyjechała z Rosji, w ojczyźnie została wyklęta i objęta zakazem publikacji. W Polsce ukazały się niedawno trzy wspaniałe książki jej autorstwa: „Drabina Jakowa” (saga rodzinna) i dwie krótsze powieści: „To tylko dżuma” i teraz „Wesołe pożegnanie”. Każda robi wielkie wrażenie. Ta ostatnia rozgrywa się w Ameryce w 1991 roku. Grupa Rosjan uciekła za ocean, by spełnić sen i marzenie o lepszym życiu. I siłą rzeczy rozpamiętywać to, co w teorii zostawiła za sobą, zwłaszcza że w ojczystym kraju dokonuje się przewrót (pucz Janajewa). Właśnie ta polityczna zawierucha, oglądana na telewizyjnym ekranie, przypomina bohaterom, dlaczego uciekli i że może nie ma powrotu. W Nowym Jorku żegnają przyjaciela – malarza Alika, który umiera, ale każe bliskim się weselić, bo taki ma styl. Wszyscy oni tak mają, są ludźmi bohemy, ale rzeczywistość się o nich upomina. Ulicka nie moralizuje, nie poucza, nie ubarwia i nie używa słów na próżno. Mistrzyni.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

„Nadzieja”, John Maxwell Coetzee, przeł. Aga Zano

Wielki pisarz patrzy na świat oczami i z perspektywy kobiet. Najciekawsza jest tutaj starość i jej rzeczywiste lub domniemane powinności. Czy starszej pani wypada farbować włosy na blond? Samodzielnie zdecydować, jak i gdzie spędzi resztę życia? Skąd brać poczucie sensu? Coetzee nie udziela klarownych odpowiedzi, ale daje swoim bohaterkom dużo wolności i swobody. Zwłaszcza jednej, swojej ulubionej, znanej z innych jego dzieł, Elizabeth Costello, kiedyś wziętej pisarce. A teraz kobiecie, która żegna się z dawnym życiem. Mała wielka opowieść o potędze nadziei.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

„Mleczarz”, Anna Burns, przeł. Aga Zano

Brawurowa i wspaniale absurdalna, jedna z najciekawszych książek, jakie ukazały się ostatnio w Polsce. Narratorka nie przedstawia się z imienia. Wiemy, że prześladuje ją Mleczarz (to przezwisko), mężczyzna, który pojawia się znikąd i budzi niepokój. A ona próbuje tylko znaleźć swoje miejsce w ciemiężonym kraju (bliżej nieokreślonym, choć trudno nie myśleć o tym, że sama autorka dorastała w ogarniętym wojną domową Belfaście). Szuka zrozumienia – bez efektu. Ludziom bardzo się też nie podoba, że czyta książki, spacerując, tak bezwstydnie oderwana od rzeczywistości. Burns świetnie pokazuje, do czego prowadzą społeczna opresja i obsesje.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

„Gdynia”, Aleksandra Boćkowska

Na tle Gdańska i Sopotu Gdynia wydaje się spokojna i jakoś osobna. Jak to ktoś ujął: „To kaszubska wioska rybacka, która wpadła w oko Warszawie”. Reporterka Aleksandra Boćkowska „przewija taśmę w tył” i przygląda się powojennej historii miasta, które podniosło się z ruin. Wraca też do czasów, gdy w morzu nie dało się kąpać (bo brudne), a na głównej ulicy, Świętojańskiej, panoszyła się mafia. Bez tej historii, wręcz filmowej, nie da się zrozumieć dzisiejszej Gdyni z jej paradoksami i ambicjami, by stać się polskim Nowym Jorkiem. Pasjonująca podróż niesentymentalna.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

„Ponury tygrys”, Neige Sinno, przeł. Katarzyna Marczewska

Książka, która wstrząsnęła Francją. Wielokrotnie nagradzana, autobiograficzna, bolesna, niezwykła.

Wyznanie Neige Sinno robi piorunujące wrażenie. Autorka doświadczała przemocy seksualnej, krzywdził ją ojciec, osoba, która powinna chronić. Ale nie uchroniła. Neige dźwiga ból i piętno, a gdy opuszczała rodzinne strony, obawiała się, że jej siostrę spotka to samo. To sprawiło, że złożyła na ojca doniesienie do prokuratury. Ale świat nie zawsze bierze stronę osób pokrzywdzonych, kwestionuje ich wersję zdarzeń, wspomnienia i zranienia. Tytuł książki nawiązuje do wiersza Williama Blake’a (na polski wspaniale go przetłumaczył Stanisław Barańczak) o tym naszym dziwnie wymyślonym świecie, w którym żyją obok siebie tygrysy i jagnięta. „W obliczu nierównowagi sił nie mamy wyboru. Jest czas, kiedy trzeba żyć w ukryciu, czekać w cieniu, uciekać, jeśli się da. Przychodzi wreszcie dzień, w którym można się wymknąć, schronić się w bezpiecznym miejscu”. Ale mrok nie znika, porzucony dom płonie nadal. A skutki traumy są nieoczywiste. Ważna książka, zostająca i w głowie, i w sercu.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

„Truteń, czyli rozprawa z ojcostwem”, Jarek Westermark

Ten błyskotliwy, chwilami dowcipny debiut rozłupuje mity na temat ojcostwa. Czy narodziny dziecka to dla przyszłego taty – bohatera książki – wzniosły moment? Jakiś głos szepcze, że zadanie go przerasta. Musi się sam motywować: „Wstawaj. Przecież ona też ma momenty lepsze i gorsze, zwarte i rozsypane. Nie jest do podziwiania, jest do rozumienia. Podziw jeszcze nikomu nie rozmasował krzyża, nikomu nie pomógł się wyspać”. Nie ma w tej opowieści grama ckliwości, są ludzkie dylematy, kapitalnie rozłożone na czynniki i uczucia pierwsze.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

„Przyszłość”, Naomi Alderman, przeł. Małgorzata Glasenapp

Reguły dyktują miliarderzy, giganci high-tech i twórcy mediów społecznościowych. Wszystkich obserwują drony. Zwykli ludzie muszą się dzielić skromnymi zasobami, żeby przetrwać. W książce Naomi Alderman (autorki m.in. głośnej „Siły”) przyszłość niepokojąco przypomina naszą teraźniejszość. Jej bohaterowie – Martha, Lai Zhen, Selah, Albert, Kiwi – to surwiwalowcy, którzy widzą, że świat się rozpada. Pytanie, czy warto go uratować i w jaki sposób. Fascynująco-przerażająca fantazja (tylko fantazja?) o niszczycielskiej sile człowieka, potędze więzi i przyrody.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

„Masz to po mnie”, Marta Szarejko

Polubiliśmy w ostatnich latach czytanie o własnych korzeniach, tę książkę można potraktować jak ciąg dalszy. Ale z innej perspektywy: autorka zastanawia się ze swoimi rozmówczyniami (psycholożkami, terapeutkami, pedagożkami), jak ukształtowały nas bliskie nam kobiety. Czy matki opowiadały nam o swoich porodach? Pewnie rzadko. A o uczuciach? Czy to prawda, że kobiety dziś boją się mieć córki? Dlaczego trudno im się ze sobą przyjaźnić? Dużo tu wątków inspirujących i nadal wstydliwych. Do przemyślenia, a może i przegadania z naszymi bliskimi.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze