Zwykła wieczorna rutyna? To już przeszłość. Szybki prysznic, mycie zębów i piżama to bowiem zdecydowanie zbyt mało dla tych, którzy dążą do tzw. maksymalizacji snu. Teraz w grę wchodzą suplementy, specjalne produkty, aplikacje, zaawansowane gadżety i wieloetapowe rytuały pielęgnacyjne. Czym zatem jest sleepmaxxing i jak eksperci komentują nowy trend, który obiecuje lepszą jakość i ilość snu?
Świadomość, że sen to klucz do zdrowia i dobrego samopoczucia, rośnie jak nigdy dotąd. Właśnie z tego przekonania narodził się sleepmaxxing – trend polegający na maksymalnej optymalizacji snu za pomocą specjalnych rytuałów, produktów i trików. I chociaż jego początki są niejasne, największą popularność zdobył na TikToku, gdzie filmy oznaczone #sleepmaxxing zgromadziły już setki tysięcy wyświetleń. Eksperci ostrzegają jednak, że nie wszystkie metody promowane w sieci są skuteczne, a niektóre z nich mogą być wręcz… szkodliwe. Na co warto uważać i które strategie rzeczywiście działają? Sprawdźmy.
Wiele zasad sleepmaxxingu opiera się na sprawdzonych metodach, które są fundamentem zdrowego snu. Należą do nich m.in. spanie w chłodnym, ciemnym i cichym pomieszczeniu, unikanie ekranów i jasnego światła przed snem, rezygnacja z alkoholu i kofeiny na kilka godzin przed pójściem spać oraz regularne godziny snu i pobudek.
Odpowiednia temperatura – najlepiej między 15,6 a 19,4°C – wspiera naturalne obniżenie ciepłoty ciała, co ułatwia zasypianie. Z kolei niebieskie światło emitowane przez ekrany może zaburzać produkcję melatoniny, utrudniając organizmowi wejście w stan spoczynku. Alkohol zakłóca jakość snu, a utrzymywanie stałego harmonogramu nocnego pomaga ciału rozpoznać, kiedy pora odpocząć, co sprawia, że zasypianie staje się łatwiejsze.
Wielu sleepmaxxerów sięga też po aplikacje do monitorowania snu, które pomagają analizować czynniki wpływające na jego jakość. I chociaż mogą być przydatnym narzędziem, eksperci ostrzegają przed popadaniem w obsesję na punkcie danych. Nadmierne skupienie na wynikach aplikacji może bowiem prowadzić do stresu i negatywnego nastawienia do snu, zanim jeszcze położysz się w łóżku. Co więcej, nie wszystkie aplikacje są na tyle precyzyjne, aby wiernie odzwierciedlać to, co naprawdę dzieje się w trakcie odpoczynku.
Popularnym narzędziem sleepmaxxingu są również koce obciążeniowe, które mogą poprawiać jakość snu i sprawiać, że po przebudzeniu czujemy się bardziej wypoczęci. Ich delikatny nacisk działa uspokajająco, dając wrażenie otulenia, co sprzyja relaksowi. Może także stymulować wydzielanie oksytocyny – hormonu miłości, bliskości i przywiązania – oraz obniżać poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu, który często zakłóca spokojny sen.
Niektórzy sleepmaxxerzy eksperymentują także z ekspozycją na czerwone światło, wierząc, że wspiera ono produkcję melatoniny i poprawia jakość snu. Badania w tej kwestii są jednak niejednoznaczne: niektóre sugerują pozytywny wpływ, inne wskazują zaś, że czerwone światło wciąż może pobudzać czujność. Możliwe jest też, że jego korzystne działanie wynika głównie z mniejszej zdolności do tłumienia melatoniny w porównaniu ze światłem niebieskim.
Częstym elementem sleepmaxxingu są również suplementy, zwłaszcza melatonina i magnez, jednak trzeba też zaznaczyć, że nie dla każdego są one niezbędne. Ich regularne stosowanie może bowiem maskować naprawdę poważne problemy ze snem, które wymagają natychmiastowej konsultacji z lekarzem. Nadmierne spożycie magnezu może pogorszyć też niektóre schorzenia. Interesującą alternatywą jest natomiast spożywanie przed snem jednego lub dwóch kiwi – warto to wypróbować, bo owoce te zawierają przeciwutleniacze oraz prekursory serotoniny, które według badań mogą wspomagać naturalny sen.
Niektórzy sleepmaxxerzy sięgają także po taśmę do zaklejania ust, aby zapobiec oddychaniu przez usta, co często prowadzi do chrapania, pragnienia, suchości, nieświeżego oddechu, a nawet do problemów z dziąsłami i wad zgryzu. Tego typu praktyki mogą być jednak niebezpieczne, szczególnie dla osób z obturacyjnym bezdechem sennym, który polega na częściowym lub całkowitym zapadnięciu się dróg oddechowych. Ponadto zaklejanie ust taśmą może uszkodzić delikatne tkanki jamy ustnej. Niektórzy eksperci zamiast tego zalecają więc rozszerzacze nozdrzy, które mogą pomóc osobom z przewlekłym zatkaniem nosa lub chrapaniem. Jeśli jednak trudności z oddychaniem przez nos wpływają na jakość snu, warto udać się do lekarza w celu znalezienia bezpieczniejszego rozwiązania.
Eksperci ostrzegają jednak, że sleepmaxxing może przynieść odwrotny skutek, jeśli proces regeneracji zmieni się w stresujący obowiązek. Nadmierne skupienie na optymalizacji snu każdej nocy może bowiem prowadzić do zwiększonego stresu i w efekcie pogorszyć jakość odpoczynku. U niektórych osób może nawet rozwinąć się ortosomnia, czyli niezdrowa obsesja na punkcie perfekcyjnego snu. Specjaliści zalecają więc, aby pamiętać, że jeśli regularnie stosujemy zdrowe nawyki związane ze snem, ale wciąż borykamy się z problemami z jego jakością lub ilością, warto skonsultować się z lekarzem.
Źródło: „What’s sleepmaxxing? Experts weigh in on the social media trend”, edition.cnn.com [dostęp: 12.03.2025]