Perry L. Crandall wygrywa na loterii 12 milionów dolarów. Od pieniędzy wolałby zapewne szybszy umysł – ma iloraz inteligencji wynoszący tylko 76 punktów. Ale właśnie dlatego, paradoksalnie, nie traci ani głowy, ani fortuny.
Jednak nie poradziłby sobie z tym nadmiarem szczęścia, gdyby wcześniej nie zdobył dwu innych skarbów – miłości swojej babci (która, niestety, nie doczeka uśmiechu losu) oraz grona oddanych przyjaciół. Ci zaś sprawdzają się także w bogactwie, skutecznie chroniąc Perry’ego przed nim samym. I przed jego karykaturalnie wręcz złą rodziną, której podłość sprawia, że czytanie scen z jej udziałem aż boli.
Jestem jednak pewna, że kreśląc tak demoniczny obraz krewnych, Wood prowokuje nas, abyśmy się w nim przejrzeli i zrobili rachunek z własnego lęku przed niepełnosprawnością. A obsadzając Perry’ego w roli narratora, zmusza do tego, żeby wejść w jego skórę. Usłyszeć, jak mówi, poznać jego system skojarzeń i zobaczyć, ile potrzebuje na nie czasu. Innymi słowy: spróbować wyobrazić sobie, jak to jest być trzykołowym rowerkiem wśród bolidów.
przełożył Andrzej Appel, Promic, Warszawa 2011, s. 224