1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Filmy
  4. >
  5. Ten belgijski kandydat do Oscara o nadużyciach w środowisku sportowym nie da wam spokoju. Recenzja filmu „Milczenie Julie”

Ten belgijski kandydat do Oscara o nadużyciach w środowisku sportowym nie da wam spokoju. Recenzja filmu „Milczenie Julie”

„Milczenie Julie” (Fot. materiały prasowe Stowarzyszenia Nowe Horyzonty)
„Milczenie Julie” (Fot. materiały prasowe Stowarzyszenia Nowe Horyzonty)
„Milczenie Julie” – belgijski kandydat do Oscara, nagrodzony w Cannes i nominowany do Europejskich Nagród Filmowych pełnometrażowy debiut Leonarda van Dijla – odsłania kulisy wewnętrznych rozterek zdolnej nastoletniej tenisistki. Nie ma tu jednak rakiet roztrzaskanych o kort – jest za to cicha walka o przetrwanie.

Tenis i kino to całkiem zgrany duet. Potwierdził to m.in. ubiegłoroczny sukces filmu „Challengers”, jednak „Milczenie Julie”, wyróżniony w Cannes debiut fabularny Leonarda van Dijla, który właśnie trafił na polskie ekrany, odkrywa o wiele mroczniejsze strony tego fascynującego sportu. Bohaterką opowieści jest Julie, młoda i bardzo zdolna tenisistka, której ułożone życie zaczyna się rozpadać, gdy w klubie, w którym trenuje, dochodzi do skandalu: trener dziewczyny zostaje bowiem zawieszony z powodu samobójstwa jednej ze swoich uczennic. Oskarżenia o zbyt bliski kontakt z zawodniczkami, które padają w jego kierunku, sprawiają, że wszystkie oczy zwracają się ku Julie, która zamiast złożyć zeznania postanawia, ku zaskoczeniu wszystkich, milczeć i skupić się przede wszystkim na grze.

Mroczne strony relacji uczeń-mistrz. „Milczenie Julie”: recenzja

Nadzieja Belgii na nominację do Oscara to poruszające kino i przemyślane, znakomicie skonstruowane studium charakteru młodej tenisistki pod presją – precyzyjnie napisane i wyreżyserowane, ale przede wszystkim zadające ważne pytania o sens milczenia kobiet w starciu z wyrachowanym oprawcą. Imponujący dramat psychologiczny z mocną tytułową rolą po mistrzowsku porusza temat niebezpieczeństw tkwiących w relacjach opartych na władzy, dominacji i kontroli – w szczególności tych między młodymi uczniami a ich dorosłymi mentorami. To również niekonwencjonalna historia nadużyć; opowieść o traumie, sztuce manipulacji i wyzwaniach związanych z tłumieniem emocji – inteligentna, trzymająca w napięciu; bardzo „cicha” i intymna, ale angażująca.

„Milczenie Julie” (Fot. materiały prasowe Stowarzyszenia Nowe Horyzonty) „Milczenie Julie” (Fot. materiały prasowe Stowarzyszenia Nowe Horyzonty)

Julie tkwi w stanie ciągłego niepokoju i niepewności. Jest rozdarta, ale zręcznie ukrywa swoje uczucia. Jej postawa nie podlega jednak żadnym negocjacjom i nastolatka stanowczo odmawia składania zeznać i tego, aby trauma zniweczyła jej karierę. Początkowo jej milczenie wydaje się być oznaką zagubienia i zdrady, jednak z czasem zaczynamy dostrzegać, że powód, dla którego nie zeznaje, jest o wiele bardziej złożony. Julie wie jak patrzą na nią inni – z zazdrością i dystansem. Wie też, że będzie oceniana bez względu na to, co powie lub zrobi. Jej milczenie nie jest więc oznaką słabości, a mechanizmem obronnym, objawem ogromnej siły i odwagi. Tu ogromne brawa należą się występującej w roli głównej Tessie Van den Broeck, debiutującej na ekranie prawdziwej tenisistce, która doskonale rozumie stres i presję wywieraną na młodych zawodniczkach, co nadaje jej kreacji wiarygodności.

„Milczenie Julie” (Fot. materiały prasowe Stowarzyszenia Nowe Horyzonty) „Milczenie Julie” (Fot. materiały prasowe Stowarzyszenia Nowe Horyzonty)

Van Dijl zręcznie unika bezpośredniego poruszania tematu. Nie wchodzi w szczegóły nadużyć i po prostu podąża za Julie, pokazując jak trener wpłynął na jej życie i ile wysiłku wymaga od niej milczenie. Nic nie jest tu ujawnione wprost, a widzowie muszą sami wypełnić luki w historii i czytać między wierszami. Czy Julie została skrzywdzona? Czy wie o innych nadużyciach, ale milczy, bo nie chce zrujnować sobie przyszłości? A może nic nie wie i nie umie pojąć, w jaki sposób oskarżenia korelują z mężczyzną, z którym jest tak blisko? Seans nie daje nam jasnych odpowiedzi, a raczej zaprasza do wysnucia własnych wniosków.

„Milczenie Julie” (Fot. materiały prasowe Stowarzyszenia Nowe Horyzonty) „Milczenie Julie” (Fot. materiały prasowe Stowarzyszenia Nowe Horyzonty)

Nad filmem nieustannie unosi się aura niepokoju i grozy, a ostateczny emocjonalny cios zwala z nóg. Nie jest to jednak kino dla każdego – ci, którzy nie pałają miłością do filmów w klimacie slow cinema, mogą przebierać nogami z niecierpliwości. „Milczenie Julie” z empatią podejmuje jednak ważny temat i analizuje powody, dla których ofiary decydują się milczeć. Pokazuje cienie relacji uczeń-mistrz i rzuca nowe światło na nadużycia, które występują w środowisku sportowym, przypominając przy tym, że nikogo nie da się zmusić do dzielenia się swoją historii, oraz udowadniając, że ​​kino nie musi wprost pokazywać przemocy, aby widzowie wiedzieli, że mają z nią do czynienia. Uczy również, że w niektórych przypadkach milczenie może być jedynym sposobem na przetrwanie.

„Milczenie Julie” w kinach od 10 stycznia.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze