Zwrócił na siebie uwagę krytyków występem w dramacie „Beach Rats” z 2017 roku. Jeszcze większe uznanie przyniosła mu rola w nagrodzonej Złotą Palmą w Cannes produkcji „W trójkącie”. Gwiazdorski status Harrisa Dickinsona przypieczętował jednak udział w thrillerze erotycznym „Babygirl”, w którym młody Brytyjczyk uwodzi na ekranie bohaterkę, w którą brawurowo wciela się Nicole Kidman.
Wszystko wskazuje na to, że Fabryka Snów ma nowego amanta. Ochrzczony tym mianem został Harris Dickinson, 28-letni Brytyjczyk, który mimo młodego wieku ma na swoim koncie szereg pamiętnych, docenionych przez krytyków kreacji. Do swojego zawodu podchodzi jednak z pewną ambiwalencją. – Aktorzy to zawodowi udawacze, kłamcy. Gdy starałem się o pierwszą rolę, powiedziałem, że mam prawo jazdy. Dopiero gdy wygrałem casting, poszedłem na egzamin – mówił w wywiadzie dla magazynu „W”.
Harris Dickinson urodził się 24 czerwca 1996 roku w stolicy Wielkiej Brytanii. Kinem interesował się od dziecka – dorastając na przedmieściach Londynu, co tydzień wraz z przyjaciółmi nagrywał komediowe skecze na analogowej kamerze, a w wieku 15 lat złożył wniosek do lokalnych władz o dotację na nakręcenie krótkiego metrażu. Mimo to, jako syn pracownika socjalnego i fryzjerki, nie widział realnych szans na karierę w Hollywood. – W pewnym momencie pomyślałem, że wybór branży rozrywkowej był głupotą. To przecież takie błahe, a zarazem nieosiągalne – przyznał w jednym z wywiadów.
Karierę zaczynał od epizodów w brytyjskiej telewizji, ale Hollywood szybko się o niego upomniało. Uwagę krytyków zwrócił na siebie za sprawą nominowanego do nagród Independent Spirit i Gotham Awards występu w dramacie „Beach Rats” (2017) w reżyserii Elizy Hittman, który opowiada o odkrywaniu własnej seksualności i poszukiwaniu prawdy o sobie. Od tego momentu kariera aktora potoczyła się w ekspresowym tempie.
Kolejną ważną pozycją w jego aktorskim portfolio była rola w nagrodzonym Złotą Palmą w Cannes „W trójkącie” w reżyserii Rubena Östlunda, gorzkiej satyrze na pogłębiające się nierówności społeczne, która bezlitośnie demaskuje hipokryzję bogaczy. Na przestrzeni ostatnich lat wystąpił również w takich produkcjach, jak: „Pocztówki z Londynu”, „Matthias i Maxime”, „Czarownica 2”, „King’s Man: Pierwsza misja”, „Gdzie śpiewają raki”, „Georgie ma się dobrze” czy „Bracia ze stali”, a także serialu „Morderstwo na końcu świata”.
Teraz spekuluje się, że ma spore na szanse na angaż w jednym z czterech filmów w reżyserii Sama Mendesa poświęconych członkom grupy The Beatles, których premiera planowana jest na 2027 rok. Utalentowany Brytyjczyk miałby wcielić się w nim w rolę legendarnego Johnna Lennona. Paula McCartneya zagrałby wtedy Paul Mescal, George’a Harrisona – Joseph Quinn, a Ringo Starra – Berry Keoghan. – To skomplikowana postać. Ciekawie byłoby ją zagrać – skomentował tajemniczo Dickinson. Plotki te nie zostały jednak jeszcze oficjalne potwierdzone.
Co ciekawe, niewiele brakowało, a młody aktor, zamiast występować przed kamerą, rozwijałby karierę w Królewskiej Marynarce Wojennej. W wieku 17 lat Dickinson rzucił bowiem szkołę, marząc o zaciągnięciu się do oddziału komandosów brytyjskiej piechoty morskiej. – Rozpaczliwie potrzebowałem społeczności, do której bym przynależał. Myślę, że chciałem w ten sposób sprostać wyobrażeniu o byciu twardym, niebezpiecznym facetem. Wszyscy to robimy: zakładamy maski – podkreślił.
Dziś, ciesząc się statusem jednego z najbardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia, Harris Dickinson ma apetyt na znacznie więcej. – Lubię rywalizację. Brytyjczycy uwielbiają pokazywać, że są skromni, więc z grzeczności zawsze zaczynam od tego, ale w głębi duszy wiem, że mam wielkie ambicje – przyznał szczerze.
Gwiazdorski status Harrisa Dickinsona przypieczętowała odważna kreacja w thrillerze erotycznym „Babygirl”, w którym uwodzi na ekranie samą Nicole Kidman. Głośny obraz w reżyserii Haliny Reijn, który trafił na ekrany polskich kin 10 stycznia, przedstawia historię odnoszącej sukcesy dojrzałej kobiety na wysokim stanowisku, która nawiązuje burzliwy, oparty na uległości i dominacji romans ze znacznie młodszym, ambitnym stażystą.
Do udziału w filmie aktor podchodził jednak nieco sceptycznie. – Powstało jak dotąd wiele produkcji, które były zrobione po prostu źle. Nie bałem się tego, że za kamerą stanęła Halina. Bałem się, że moje umiejętności okażą się niewystarczające – przyznał skromnie nominowany do nagrody BAFTA aktor w rozmowie z „The New York Times”.
Kreując swoją postać, aktor starał się eksplorować coraz częściej podnoszoną w dyskusji publicznej toksyczną męskość. – Wracamy do idei tego, co oznacza bycie mężczyzną w dzisiejszych czasach w ciągle zmieniającym się społeczeństwie. Dzieje się coś naprawdę niebezpiecznego z samotnymi młodymi mężczyznami, którzy są ignorowani lub odsuwani na bok, a w rezultacie stają się najbardziej toksycznymi wersjami samych siebie – tłumaczył aktor. – Mój bohater jest tak naprawdę poraniony, choć stara się sprawiać wrażenie silnego i dominującego. To dosyć uniwersalne doświadczenie – dodał na łamach „Vanity Fair”.
Równolegle z „Babygirl” Dickinson pojawia się teraz w wojennym filmie „Blitz” z Saoirse Ronan. Czy sezon nagród będzie należał do niego? Konkurencja jest mocna, ale wierzymy, że jego talent i magnetyzująca charyzma z pewnością nie zostaną pominięte.
Źródło: „Harris Dickinson z »Babygirl« – nowy amant podbija Hollywood”, pap.pl [dostęp: 15.01.2025]