1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Filmy
  4. >
  5. Krytycy go zmiażdżyli, ale widzowie oszaleli z zachwytu. Nowy hit Netflixa to komedia, którą pokochasz albo znienawidzisz

Krytycy go zmiażdżyli, ale widzowie oszaleli z zachwytu. Nowy hit Netflixa to komedia, którą pokochasz albo znienawidzisz

Zmiażdżony przez krytykę, uwielbiany przez widownię. Nowy hit Netflixa, film „Francuski kochanek” z Omarem Sy, wzbudza zachwyt i pogardę jednocześnie. „Obraza dla zmysłów” czy urocza komedia? (Fot. materiały prasowe Netflix)
Zmiażdżony przez krytykę, uwielbiany przez widownię. Nowy hit Netflixa, film „Francuski kochanek” z Omarem Sy, wzbudza zachwyt i pogardę jednocześnie. „Obraza dla zmysłów” czy urocza komedia? (Fot. materiały prasowe Netflix)
Netflix ma w swoich rękach kolejny hit, który od kilku dni okupuje szczyt listy najchętniej oglądanych tytułów na platformie. Chodzi o komedię romantyczną „Francuski kochanek” z uwielbianym przez widzów Omarem Sy w jednej z głównych ról. Z drugiej strony – produkcja spotkała się z miażdżącą krytyką i falą negatywnych recenzji. Czy warto więc poświęcić dwie godziny na seans?

Ten film to „obraza dla wszystkich zmysłów” – tak twierdzą recenzenci popularnego portalu Rotten Tomatoes. A jednak nowa produkcja Netflixa jest obecnie najchętniej oglądanym tytułem na platformie, co oznacza jedno: widzowie są wyraźnie zachwyceni. Dawno żadna produkcja nie zebrała tak skrajnych opinii. O co więc chodzi?

„Francuski kochanek” (Fot. materiały prasowe Netflix) „Francuski kochanek” (Fot. materiały prasowe Netflix)

Dawno żaden film tak nie podzielił widzów. O czym jest „Francuski kochanek”, nowy numer jeden platformy Netflix?

Chociaż tytuł w zasadzie zdradza, z jaką produkcją mamy do czynienia, przytoczmy jednak jej streszczenie. Kiedy znudzony i nieco zblazowany aktor (Omar Sy, gwiazdor „Nietykalnych” i serialu „Lupin”) poznaje w Paryżu kelnerkę (Sara Giraudeau), której nie układa się w życiu, rozpoczyna się nieoczekiwany romans. „Czy ta relacja przetrwa w świetle reflektorów?” – pyta widzów, rzecz jasna retorycznie, Netflix.

Komedia Lisy-Niny Rives pojawiła się w serwisie 26 września i od razu przyciągnęła tłumy widzów, co ulokowało tytuł na szczycie najchętniej oglądanych filmów na platformie. Recenzje okazały się jednak w większości, delikatnie mówiąc, niezbyt pozytywne. Krytyk „New York Timesa” nie kryje się ze swoją brutalną oceną. „To otwarte pytanie, kogo ten film obraża najbardziej: twórców, publiczność czy ciebie, widzu, od którego wymaga tak niewiele” – czytamy w jego tekście. Jeden z recenzentów stwierdził natomiast, że powinniśmy „za wszelką cenę unikać tego filmu”, a inny nazwał „Francuskiego kochanka„obrazą dla wszystkich zmysłów”. Są też nieco łaskawsze, ale wciąż nieprzychylne głosy, takie jak: „masa bezcelowych scen”, „dłuży się”, „zrzynka z Notting Hill”.

Czytaj także: 10 komedii romantycznych z lat 90., do których wracamy z sentymentem

„Francuski kochanek” (Fot. materiały prasowe Netflix) „Francuski kochanek” (Fot. materiały prasowe Netflix)

Na drugim końcu skali są też pozytywne opinie, w większości pochodzące jednak od widzów, nie krytyków. I chociaż jest ich jak na lekarstwo, ale nie można udawać, że nie istnieją. „Film od początku do końca bardzo mi się podobał. Mamy dwie strony, dwa różne style życia i dwójkę bohaterów z problemami. Urzekli mnie też główni aktorzy”. W niektórych recenzjach przewijają się też epitety „przyjemny”, „przeuroczy”, „sympatyczny”, a także takie określenia jak: „naprawdę niezłe kino w starym dobrym stylu”, „lekka komedia z dobrą obsadą” czy „dwie godziny zabawy”.

Pośrodku są natomiast recenzje z pewnym „ale”: „Francuska przewidywalna bajeczka, ale ma swój urok”, „Średni, ale realizacja na plus”, „Badziew, ale uwielbiam Omara” (kreacja Sy jest zresztą, zdaniem widzów, jednym z najlepszych elementów produkcji: „Omar zawsze potrafi mnie rozbawić”, „Film ratuje tylko charyzma głównego bohatera”). W podobnym duchu jest również ten głos: „Pozytywnie zaskakujące jest to, że film dopiero rozwija skrzydła w momencie, w którym większość rom-comów się kończy. Fajnie, bo jest swoim własnym sequelem i nie trzeba marnować czasu na oglądanie kontynuacji, co byłoby nieznośne przez denerwujących bohaterów”.

„Francuski kochanek” (Fot. materiały prasowe Netflix) „Francuski kochanek” (Fot. materiały prasowe Netflix)

To jednak nie pierwszy i z pewnością nie ostatni przypadek, kiedy widzowie oceniają film skrajnie inaczej niż krytyka (pamiętacie komediodramat „Saltburn”, który stał się hitem TikToka i popkulturowym fenomenem, a krytycy zmieszali go z błotem?). Spolaryzowane opinie publiczności i zawodowych znawców kina to bowiem dość częste zjawisko. Powodem są przede wszystkimi inne kryteria oceniania: krytyka zwykle zwraca uwagę na warsztat – reżyserię, realizację, grę aktorską, innowacyjność formy, a do tego najczęściej docenia filmy wymagające, artystyczne i eksperymentalne. To po prostu dość wąska grupa, z określonymi preferencjami. Z kolei przeciętny widz szuka w pierwszej kolejności prostej przyjemności: akcji, humoru, wyrazistych postaci i satysfakcjonującego finału. Postrzega filmy bardziej jako rozrywkę i relaks, częściej kieruje się emocjami i tym, co zapewnia mu seans, patrząc przede wszystkim z perspektywy: „czy dobrze się bawiłam/em?”.

Czytaj także: Mało znane komedie romantyczne. Nie pożałujesz ich odkopania

Inna sprawa, że „Francuski kochanek” uosabia wszystko, czego ewidentnie brakuje nam jesienią: słońca, ciepła, humoru, lekkości (czyżby właśnie to zaważyło o jej sukcesie?). Coraz bardziej łakniemy też historii niewymagających i przyjemnych w odbiorze, a nie ciężkich gatunkowo i tematycznie. Duże znaczenie ma też fakt, że produkcja dostępna jest na Netflixie, platformie nastawionej głównie na masowego, bardzo konkretnego odbiorcę, który ceni sobie lżejsze kino. Nie dziwi więc fakt, że skrząca się kolorami prosta komedia romantyczna, której celem jest zapewnienie rozrywki w zimny jesienny wieczór, rozkochała w sobie widzów i zyskała ich aplauz, a krytyka nie zostawiła na niej suchej nitki, uznając ją za wtórną i przewidywalną. Czy warto zatem po nią sięgnąć? Zróżnicowane opinie sugerują, że istnieje 50 procent szans na to, że ci się spodoba. My jak zwykle zachęcamy, aby sprawdzić to osobiście – i to najlepiej podchodząc do seansu z otwartą głową.

„Francuski kochanek” dostępny jest na platformie Netflix.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość YouTube.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE