Neon z syrenką zdobi przedwojenną fabrykę wódek Koneser. Dziś zamiast oparów alkoholu unoszą się tu idee młodych przedsiębiorców. Google Campus Warsaw na warszawskiej Pradze to startupowy tygiel, w którym działa coraz więcej kobiet.
Valeria Gorchyńska ma 30 lat, sukienkę żółtą jak syrenka i śpiewny akcent z Ukrainy. Trzy lata temu przyjechała na stypendium naukowe z Doniecka, gdzie na uczelni wykładała rozwój przedsiębiorczości. Po dwóch miesiącach miała wrócić, ale Ukrainę już rozszarpywały wewnętrzne walki, jej rodzima uczelnia rozpadła się na część propaństwową i „separatystyczną”. Valeria nie chciała politykować ani walczyć, tylko żyć i pracować. Doniecki adres zamieniła więc na warszawski, a wykłady na pracę w digital marketingu. Pracuje w To_Reforge, zespole ekspertów zajmujących się tworzeniem nowych firm. Mówią o sobie, że przekuwają pomysły w firmy. Valeria szuka inspiracji w atmosferze Google Campus Warsaw, gniazda przedsiębiorczości, z którego od półtora roku wylatują na świat start-upy, małe biznesy z wielkim potencjałem.
– Przychodzę na wykłady co najmniej raz w miesiącu. Dostaję tu konkretną wiedzę techniczną, którą od razu wykorzystuję w pracy. Już kilka razy przekonałam się, że:
„O, działa, faktycznie mieli rację!”. Campus daje też wielki doping. Wcześniej sądziłam, że by mieć firmę, trzeba ogromnej wiedzy albo potężnych inwestorów. Tu spotkałam ludzi, którzy otworzyli start-upy, mieli problemy, pokonali je i poszli dalej. To daje poczucie, że ty też możesz, dasz radę. Tym bardziej że wiele z tych przedsiębiorców to kobiety – mówi Valeria.
(…)