1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Korzystajmy z oślej mądrości. Jakie zachowania tych zwierząt warto przenieść do naszego życia?

Osiołki są zwierzętami stadnymi i tylko w stadzie czują się dobrze. Tworzą struktury społeczne i budują więzi, które potrzebne są im do rozwoju i życia. (Fot. iStock)
Osiołki są zwierzętami stadnymi i tylko w stadzie czują się dobrze. Tworzą struktury społeczne i budują więzi, które potrzebne są im do rozwoju i życia. (Fot. iStock)
Jego upór wynika z intuicji, a utkwiony w jeden punkt wzrok to nie wyraz rezygnacji i melancholii, a uważność. Osły są stadne, przyjacielskie i stwarzają poczucie bezpieczeństwa. To robi z nich doskonałych towarzyszy osób straumatyzowanych i borykających się z problemami psychicznymi. Jakie zachowania tych zwierzaków warto przenieść do naszego ludzkiego świata – podpowiadają Anna Waksmundzka z farmy „Osiołkowo” oraz onoterapeutka Katarzyna Słupska.

Człowiekowi osioł towarzyszy od tzw. niepamiętnych czasów. Udomowiony został około siedmiu tysięcy lat temu w dzisiejszej Libii; wówczas osły były postrzegane jako jedne z najważniejszych zwierząt w państwie i traktowane z ogromnym szacunkiem. Z biegiem czasu obraz osła diametralnie się zmienił i dziś jest on postrzegany trochę jak ubogi kuzyn konia. Niby trochę podobny, ale nie tak dostojny, nie tak majestatyczny, nie tak zachwycający jak koń w galopie. Kasia Słupska, onoterapeutka prowadząca gospodarstwo w Lubachowie, nie zgadza się z tym – choć kocha konie i ma je w swoim stadzie.

(Fot. Łukasz Fiałkowski) (Fot. Łukasz Fiałkowski)

– Koń to mądre i piękne zwierzę, ale gdy rano idę przywitać się ze zwierzętami, to na dzień dobry przychodzi do mnie jako pierwszy kto? Oczywiście osioł. Domaga się uwagi, inicjuje kontakt. Koń oczywiście także w końcu podejdzie, ale raczej po to, by sprawdzić, czy nie mam przypadkiem czegoś dobrego dla niego, a więc w interesach – śmieje się. – A osioł potrafi się łasić prawie jak kot, tak bardzo zabiega o bliskość z człowiekiem. Gdy rodzi się koń, trzeba wykonać mnóstwo zabiegów, by przygotować go do pierwszego kontaktu z człowiekiem. Natomiast osioł rozgląda sie dookoła i już w godzinę po porodzie potrafi wstać, podejść do człowieka, jeśli ktoś będzie w pobliżu, i się do niego przytulić. Nie potrzeba żadnych zabiegów, przekupstw, by zyskać jego aprobatę. Osioł po prostu kocha człowieka od pierwszych chwil. Jeśli człowiek nie zniszczy tej relacji, to ma wiernego przyjaciela na całe życie.

Ośli upór

Każdy pewnie potrafi wyświetlić sobie w głowie scenkę, w której osioł staje jak wryty na środku drogi i ani drgnie. Nie działają namowy, prośby, zachęty. Nie chce i już – nie ruszy się z miejsca. Uparciuch? Nie do końca. Moje rozmówczynie przekonują, że ten osławiony „ośli upór” to nic innego jak pełne wykorzystanie intuicji, instynktu samozachowawczego i ogromna rozwaga.

– Koń w sytuacji zagrożenia robi się narowisty, wierzga, potrafi pogalopować na oślep. Osioł, choć oczywiście biegać potrafi, a jakże, wybiera inną strategię. Woli się zastanowić, zatrzymać, przemyśleć. I w tym momencie ludzie z automatu już mu przytykają, że jest uparty. To często jest takie ludzkie „chciejstwo”. Ktoś ciągnie osiołka, by przeszedł przez kałużę. A on przez kałużę przejść nie chce, więc tego nie zrobi i kropka. Ma w tym swój interes i dobrze go pilnuje – tłumaczy Katarzyna Słupska. – To także kwestia zaufania do przewodnika. Jeśli osioł ma zaufanie do kogoś, kto go prowadzi, o wiele chętniej wykona polecenie. Choć z natury osły w ogóle ufają ludziom, to wobec osób nieznanych na początku zachowują rezerwę. Muszą mieć chwilkę, a bywa, że po zastanowieniu się jednak wybierają swoją drogę. I to wcale nie są kaprysy, tylko ośla mądrość, którą zresztą człowiek wykorzystywał w przeszłości. Ania Waksmundzka, która wraz z mężem Piotrem prowadzi farmę „Osiołkowo”, wyjaśnia że na ścieżce usłanej grubą warstwą liści, nasze oko nie wychwyci w porę dołka czy podmokłego terenu pod spodem. A ośli instynkt takie rzeczy określa bezbłędnie!

(Fot. Jakub Sochacki) (Fot. Jakub Sochacki)

– Jeśli osiołek ciągnie w prawo, a my mieliśmy plan iść w lewo, to naprawdę lepiej wziąć pod uwagę jego sugestię, bo zwykle się nie myli. Potrafi ocenić sytuację dużo lepiej niż człowiek. Ten stupor to w jego wykonaniu komunikat: „Tam nie idę, bo tam jest niebezpiecznie. Ty też tam nie idź”. Korzystając z tej oślej umiejętności przewidywania i wyczuwania zagrożenia, w dawnych czasach wytyczano nowe drogi. Puszczano zwierzę, by wyznaczyło bezpieczną trasę i dopiero decydowano, którędy droga ma prowadzić. W tej kwestii ufano osłom – opowiada.

To zaufanie opłaca się do dziś, tylko człowiek czasem za bardzo chce zrobić po swojemu, zamiast z oślej mądrości po prostu skorzystać. I tu można by pokusić się o stwierdzenie, że jeśli chodzi o reagowanie na rozmaite sytuacje, osły są od nas po prostu mądrzejsze. Zanim podejmą decyzję, dają sobie czas na reakcję i analizę. Są rozważne i działają metodycznie. Osioł ocenia ryzyko, przemyśliwuje spokojnie, obiera taktykę i realizuje plan. Jemu się nie spieszy. Może to dla nas ludzi bezcenna lekcja metodyki?

Z całą pewnością lekcja pokory. Bo z osłem niczego nie da się zrobić siłą i przemocą. By się z nim dogadać, najpierw trzeba się zaprzyjaźnić.

Trwaj, chwilo

U osiołków możemy również podpatrzeć całe mnóstwo kompetencji psychologicznych i socjologicznych, z których stale korzystają.

– Obserwuję osły na co dzień od wielu lat i widzę, jak one budują relacje. I ze sobą, i z innymi zwierzętami, i z człowiekiem. Nie oceniają i mają ogromną wrażliwość na potrzeby drugiej istoty. Potrafią wsłuchać się w nią, z uwagą i w skupieniu obserwować, niczego nie wymuszając i do niczego nie zmuszając. To jest piękne w osiołkach, że one naprawdę nas słuchają. Całe są uwagą skupioną na człowieku – wyjaśnia Katarzyna Słupska. Czy nie tak właśnie powinien wyglądać przepis na tworzenie wartościowych i trwałych więzi?

Kolejną cechą osłów do naśladowania jest umiejętność trwania w chwili. – Ludziom, którzy osłów nie znają, może się wydawać, że są znudzone, apatyczne jak Kłapouchy. A ja myślę, że one stoją i całe są tym staniem, dokładnie tak, jakby medytowały. Kilka razy dziennie przyłapuję moje osły właśnie na takim cudownym nicnierobieniu. I choć mają otwarte oczy, a uszy kierują tam, skąd dochodzi akurat jakiś hałas, są przy tym głęboko zrelaksowane – zachwyca się Ania.

(Fot. Dominika Gajewska) (Fot. Dominika Gajewska)

Trudno ich w tym ćwiczeniu nie podziwiać. Wszelkie ludzkie techniki relaksacji wydają się wtórne wobec tego, co osły mają we krwi. Uważne doświadczanie chwili, niczym niezmącone bycie całym sobą w danym momencie – to kolejne lekcje do odrobienia przy okazji wyjątkowych interakcji z osłem. Osoby przyzwyczajone do przebywania z końmi mogą być w pierwszym kontakcie z osłem nieco zaskoczone jego spokojem. Niełatwo bowiem osła sprowokować, a by wyprowadzić go z równowagi trzeba naprawdę się postarać.

– Ludzie, którzy przyjeżdżają do nas po raz pierwszy, często pytają: „Czy mogę pokazać, że trochę się go boję, czy gdy okażę strach, ten osioł to wyczuje i mnie zaatakuje?” A ja zawsze odpowiadam: „przy osiołku możesz pokazać te emocje, bo jego spokój jest dużo większy niż twój strach”. Wspaniale jest obserwować, jak ludzie powoli się oswajają z obecnością osiołka i wchodzą w jego strefę spokoju jak w bańkę – mówi ze śmiechem się Ania. I dodaje, że największą radością jest dla niej obserwować, jak ten niespieszny rytm oślego życia udziala się tym, którzy odwiedzają „Osiołkowo”.

– Bywa tak, że goście zapowiadają się np. na dziesiątą rano. Czekam więc o tej godzinie w gotowości i nic. Nie ma nikogo. Dzwonię z pytaniem, czy wszystko w porządku. I słyszę w słuchawce: „Ależ my już dawno jesteśmy, tylko poszliśmy przywitać się z osiołkami”. Patrzę na zegarek i stwierdzam, że się witają od godziny! W kontakcie z osiołkami przestają kontrolować czas; jest im tak dobrze, że siadają na trawie, a osły chodzą wokół, czasem się ocierają, zaczepiają, domagają pieszczot. Mam wtedy wrażenie, że to mały raj na ziemi – opowiada Kasia.

Onoterapia – terapia z osłem

Wiele osób jest zaskoczonych, że sierść osła jest miękka, niezwykle miła w dotyku, a przy tym on uwielbia dotyk.

– Ludzie pytają: „gdzie on lubi być dotykany?”. A ja odpowiadam: „Wszędzie!”. Bo to prawda. Osioł lubi być miziany po całym ciele. Będzie się nadstawiał i pokazywał, gdzie go głaskać. Znałam kiedyś oślicę, która uwielbiała być drapana po pupie. Więc gdy widziała człowieka, to podchodziła do niego od razu „na wstecznym” i po prostu wypinała się po swoją porcję czułości – wspomina Kasia.

Oczywiście nie na wszystko osioł pozwoli. Niezadowolony nie atakuje jednak, nie jest agresywny. Wysyła subtelne sygnały, że jego granice są przekraczane, a w ostateczności po prostu zwyczajnie odchodzi do swoich spraw. Zdolność do komunikacji bez przemocy, umiejętność łagodzenia napięć, uspokajania, wyciszania – na tym właśnie opiera się onoterapia. Metodę wykorzystuje się przy leczeniu wielu zaburzeń ze spektrum autyzmu, ADHD, depresji i stanów lękowych oraz w terapii osób uzależnionych. Niezwykły charakter i usposobienie osłów czynią je doskonałymi pomocnikami człowieka w leczeniu traum i psychicznych urazów.

(Fot. Łukasz Fiałkowski) (Fot. Łukasz Fiałkowski)

– Onoterapia nie zna ograniczeń. Te zwierzęta nadają się do pracy zarówno z ludźmi zamkniętymi w sobie, jak i nadreaktywnymi. Wystarczy być obok osła, po prostu czerpać z jego energii. Osioł ma tę cudowną cechę, że zanadto się nie spina. Mówiąc kolokwialnie, ma na wszystko „pozytywnie wywalone” – śmieje się Kasia. – Wciąż sprawia wrażenie, jakby sobie mruczał pod nosem: „przecież nic się nie dzieje, po co w ogóle ten hałas, po co ten cały ambaras”. Jest stabilny, obliczalny, nie widać po nim grama stresu, a to w terapii bezcenne. Ciekawe jest także to, że osły świetnie sprawdzają się w terapii innych zwierząt, które są w procesie socjalizacji po trudnych przejściach. Pomagają im wrócić do stadnego życia – tłumaczy ekspertka.

– Czasem organizujemy w „Osiołkowie” tzw. spotkania opowiadane z osiołkami – dodaje Ania. – Nie dzieje się w ich trakcie nic wyjątkowego: są osiołki i opowieści o osiołkach. Bywają także rekreacyjne spotkania w ciszy, podczas których nie muszę nic mówić, bo osioł wszystko robi za mnie. Ale i on nie ma za dużo pracy: wędruje, stoi, relaksuje się, medytuje; nie robi sztuczek. Samo jego bycie wystarcza za tysiąc innych atrakcji – przekonuje.

Resocjalizacyjna moc osłów bierze się więc także stąd, że nawet nic wyjątkowego nie robiąc, dają coś bezcennego: poczucie bezpieczeństwa. Spokój, brak chaosu i nieprzewidywalnych zwrotów akcji, miarowe trwanie w chwili – czego więcej potrzeba, by uspokoić skołatane nerwy i na nowo uwierzyć, że świat może być dobry i bezpieczny?

Na zawsze razem

Choć życie u boku osiołka wydaje się niemal idylliczne, moje rozmówczynie zgodnie przestrzegają, by pamiętać, że osiołki są zwierzętami stadnymi i tylko w stadzie czują się dobrze. Tworzą rozbudowane struktury społeczne, budują w obrębie stada (zwłaszcza w relacji matka – dziecko), niezwykle silne więzi, które są im potrzebne do prawidłowego rozwoju i życia. Kłócą się ze sobą, przyjaźnią, funkcjonują w regularnej społeczności.

Katarzyna Słupska podkreśla, by nie ulegać kaprysowi czy chwilowej modzie, na zasadzie „taki zabawny kłapouszek”. Niektórzy kupują je dzieciom w prezencie komunijnym albo robią przydomowe małe zoo, w którym jest jedna koza, jedna owca, jeden kogucik, więc i jeden osiołek…

(Fot. Karolina Kusy) (Fot. Karolina Kusy)

– Dla tych zwierząt to nie jest sielanka na wsi, a prawdziwy dramat. Poza stadem przeżywają stres, tracą tożsamość – apeluje Kasia. – Traktowanie ich jak maskotki albo atrakcji w przydomowym ogródku to robienie im krzywdy, to może się skończyć dla zwierzęcia depresją, nerwicą. Znam niestety wiele takich przypadków. Pokrzywdzone zwierzęta trafiają do nas interwencyjnie, często zaniedbane przede wszystkim społecznie, ale też fizycznie: z otyłością, bo zajadały stres i samotność. Potrzeba naprawdę wiele czasu i pracy, by naprawić to, co człowiek popsuł. A czasem po prostu się nie udaje – podsumowuje onoterapeutka.

A o stado, skoro jest tak ważne, osiołki potrafią dbać po mistrzowsku. Pilnują swojej rodziny – także tej ludzkiej – jak oka w głowie.

– Troszczą i o siebie nawzajem, i o człowieka. Czasami wychodzą z tego zabawne sytuacje. Gdy wybieramy się na spacer, wszyscy muszą trzymać się razem, bo osioł od razu wyczuje braki. Gdy więc przyjeżdża rodzina z dzieciakami i starszym dziadkiem, to nie ma możliwości, by dziadek szedł swoim tempem z tyłu. Osioł na to nie pozwoli. Wszyscy zatem spacerujemy niespiesznie dziadkowym tempem, bo inaczej osiołek się nie ruszy. Liczba uczestników musi mu się zgadzać, nikt nie może zostać z tyłu! – podsumowuje z rozbawieniem Ania.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze