Mateusz Damięcki w niecodzienny sposób zachęca na swoim Instagramie do głosowania w sobotnich wyborach parlamentarnych. Przy okazji aktor przyznaje, że został okradziony. Co znajduje się na liście ukradzionych rzeczy? M.in. Konstytucja…
Mateusz Damięcki na swoim Instagramie ogłosił, że został okradziony. W biały dzień, gdy akurat pracował, a dzieci były w przedszkolu. Złodzieje zostawili straszny bałagan i ukradli mu dużo rzeczy. Jakich? Tych, których przez ostatnie osiem lat pozbawiono wielu z nas. Aktor wymienia: 1 Konstytucja i 1 Trybunał Konstytucyjny, 1 „Dama z gronostajem” Leonarda da Vinci, 1 orzełek w koronie, 1 Teatr Polski we Wrocławiu, 1 biało-czerwona flaga, 37 000 warszawskich drzew, Kościół, TVP, szkoła, armia, Program 3 Polskiego Radia, 1 Lotos, 1 Orlen, 1041 respiratorów i 1 elektrownia w Ostrołęce. Zginęło też sporo pieniędzy, między innymi 68 milionów na wybory wicepremiera Polski, Jacka Sasina, ponad 6 miliardów złotych na Media Narodowe oraz ponad 20 miliardów z funduszy KPO.
Ubrany w koszulkę z napisem „Głosuje, bo jeszcze mogę” Mateusz Damięcki zachęca w ten sposób do wyborów 15 października wszystkich, którzy tak jak on zostali okradzeni. Pisze: „Z tego, co się orientowałem, im więcej z nas pójdzie tego dnia do urn i wyrazi swój sprzeciw wobec tego, co się w naszym kraju bezkarnie wyprawia, to tym większe prawdopodobieństwo, że sprawców będzie można pociągnąć do odpowiedzialności i odzyskać to, co nam ukradli”.
Cały post Mateusza Damięckiego znajdziecie poniżej. Przeczytajcie koniecznie. A potem koniecznie wybierzcie się na wybory 15 października.