Piszę do Państwa, ponieważ potrzebuję się wygadać komuś, kogo nie znam osobiście. Mam 37 lat, jestem osobą niepełnosprawną. Całe życie mieszkam na wsi wraz z rodzicami, czuję się naprawdę świetnie z dala od miasta. Od 20. roku życia słyszałem w domu, że na stare lata nie mogę zostać na wsi, gdyż nie poradzę sobie, więc tematy kawalerki dla mnie toczyły się w domu latami; zawsze słyszałem, że damy radę coś kupić. Nie mam wielu znajomych, obracam się w towarzystwie trzech kolegów (sprawnych). Z Marcinem poznaliśmy się w 2007 roku, kontakt się urwał, ale potem znów do mnie napisał. Zaczęliśmy jeździć po Polsce, zobaczyłem morze i Zakopane, o których tak marzyłem. W 2019 przez jakiś portal poznałem Michała i podłapaliśmy kilka wspólnych tematów. Kilka razy spotkaliśmy się, ale podejrzewałem, że może być chory, do tego pił. W końcu przyznał, że pije od kilku lat, a ja zamiast zakończyć znajomość, kontynuowałem ją. Po jakimś czasie zdarzyło mi się u niego nocować. Michał ubzdurał sobie, że będę mieszkał z nim. Z początku miałem chęć, ale później próbował mną rządzić i odechciało mi się, a nawet przez dłuższy czas nie rozmawialiśmy. Zadzwonił do mnie po pół roku, był pijany, poprosił o pomoc, bo nie radzi sobie z piciem. Więc próbowałem go namówić na odwyk, na wszywkę, na wizytę u specjalisty. Jedynie wszywka miała rację bytu. Ale powiedział, że to może nie wystarczyć i potem zaczęła się psychologiczna zabawa. I wtedy już na dobre stwierdziłem, że wolę kończyć definitywnie z nim znajomość i na stare lata zostać tu, na wsi.
Czytelnik
Ewa Klepacka-Gryz: Drogi czytelniku, przeczytałam uważnie Twój list i rozumiem, że wiele w Tobie obaw, wątpliwości, wahań, niepokoju. Czuję jednak, że masz dobrą intuicję, która pomaga Ci trafnie oceniać ludzi. W przypadku niepełnosprawności pewna zależność od innych jest całkiem zrozumiała. Podobnie jak planowanie swojej przyszłości. Rozumiem, że Twoim głównym dylematem jest: czy zostać z rodzicami na wsi, czy doprowadzić do kupna kawalerki w mieście. Przede wszystkim zależy to od możliwości finansowych, ale też od Twoich relacji z rodzicami. Z tego, co piszesz w niewydrukowanej z powodów braku miejsca pozostałej części listu, wynika, że od kiedy przekonali się, jak dobrze radzisz sobie poza domem, przestali traktować Cię jak małego chłopca. Separacja od rodziców, kiedy się razem z nimi mieszka, nie jest wcale prosta, ale widzę, że Ty sobie z tym całkiem dobrze radzisz. To Ty musisz stawiać rodzicom granice, dbać o swoją intymność i niezależność.
To samo dotyczy relacji z kolegami. Z listu dowiedziałam się, że relacja z Marcinem pozwoliła Ci pojeździć po Polsce, odwiedzić wiele wspaniałych miejsc. Michał z kolei to człowiek uzależniony od alkoholu. Alkoholizm to choroba śmiertelna. Obietnice osoby uzależnionej czy robienie z nią jakichś wspólnych planów – nie ma szansy się udać. Możesz się bardzo rozczarować. Nawet gdybyś bardzo chciał, nie jesteś w stanie pomóc koledze. On musi się zgłosić do ośrodka terapii uzależnień albo na miting AA. Nie staraj się angażować również w jego sprawy rodzinne ani sprawy mieszkaniowe, bo niepotrzebnie stracisz energię. Jeśli Wasza relacja miałaby mieć jakiekolwiek szanse, on musiałby się zacząć leczyć. Rozumiem, że przyjaciele w Twoim życiu są bardzo ważni, ale starannie ich sobie wybieraj. Wiem, że potrafisz to zrobić. Wszystkiego dobrego.