Czy wyjazdy budują czy rujnują relacje?
Kiedy zamykasz dom na klucz i wyruszasz w świat, może się wydarzyć wszystko. Naprawdę! O tym, że w podróży spotykamy, ale i żegnamy przyjaciół, miłość i jakąś wersję siebie, rozmawiają Paulina Młynarska i jej goście: Jakub Porada, Tomasz Sobierajski, Julia Pietrucha oraz Andrzej i Eleonora Mellerowie.
(…)
Kto czuje głód po powrocie z podróży – ręka do góry!
A.M.: Każdy podniesie!
T.S.: Nie ci, którzy niby wyjeżdżają, ale mentalnie wciąż pozostają w domu. Tacy ludzie wiecznie narzekają. A to że piasek w Sopocie jest jednak bielszy, a to, że woda w Bałtyku mniej słona,
a Tatry bardziej strome. Wyjazdy traktują jako społeczny przymus przypisany do ich statusu. Choć przebywają w innym miejscu, to myślami cały czas są w domu i tęsknią za tym, żeby do niego wrócić. Podróż jest nie tylko metaforycznie, ale i psychofizycznie wyjściem poza to, co jest dla nas znane, bezpieczne, „ciepłe”. Zakosztowaniem inności, która nie zawsze dobrze smakuje.
E.M.: Prawdziwa podróż zawsze jest opuszczeniem strefy komfortu.
J.Po.: Prowadzę co roku warsztaty dziennikarskie z młodzieżą w Zakopanem. Pytam uczestników: Jaka podróż jest lepsza, daleka czy bliska? Daleka! – odpowiada cała sala. A dlaczego? A dlatego, że to, to i to. No dobra, a czy, dzieciaki z całej Polski, w waszej okolicy jest coś ciekawego? No i tam po kolei ktoś mówił, że tu jest jakiś zabytkowy kościół, tu jest jakaś knajpka, tu jest jezioro. To dobrze, to widzicie ile jest fajnych rzeczy w pobliżu. To która podróż jest lepsza, daleka czy bliska? Teraz wszystkie dzieci – bliska! Oczywiście prawda leży pośrodku.
A może podróż jest stanem ducha?
J.Po.: Może tak być.
J.P.: Mam wrażenie, że ludzie nie decydują się na wyjście ze swojej sfery komfortu, bo przeżycie czegoś nowego w innej przestrzeni pokazuje im, że może ten nasz oswojony świat jest jakiś niefajny? Może ta Polska jest jednak trochę słaba?
Na czym polega wspaniałość podróżowania? Poproszę o przykłady.
J.P.: U mnie było podobnie jak u ciebie. Mój partner, Ian, wcześniej w rok czy półtora przejechał sześćdziesiąt krajów. Spotkałam go w momencie, kiedy już chciałam świadomie się w tę podróż wybrać, ale jeszcze nie wiedziałam, jak to zrobić. Też rozpoczęliśmy nasze wspólne życie podróżą. I te podróże były dla mnie – szczególnie takie długie, które Ian bardzo lubił – problematyczne ze względu na mój zawód. W show-biznesie trzeba być na miejscu, żeby pilnować interesu. I cały czas się pokazywać. Tkwiłam w tym przez długi czas, aż nagle się zorientowałam, że… aktorstwo nie sprawia mi już przyjemności.
Wiecej w Sensie 08/2016. Kup teraz!
SENS także w wersji elektronicznej