Ludzie wchodzą w związki nie tylko z miłości. Zdarzają się relacje zawarte dla sławy, pieniędzy, z powodu ciąży, z przymusu. Do rzadkości nie należą również związki, w których miłość była obecna, jednak z czasem się wypaliła. Mimo to partnerzy dalej w nich trwają, nie decydują się na rozstanie z uwagi na dzieci, wygodę, czy opinię innych osób. Czy robią dobrze?
Jak to bywało kiedyś
Przeszłość naszych dziadków i babć opierała się w głównej mierze na związkach aranżowanych. Ludzie łączyli się w pary, gdyż ich rodziny miały w tym swój interes. Na wybory serca nie było wówczas miejsca, co zresztą nikogo specjalnie nie dziwiło.
Partnerzy często akceptowali ten stan rzeczy, wiążąc się z osobami wyznaczonymi przez krewnych. Związki oparte na wielkiej namiętności zdarzały się co prawda w literaturze czy filmach, jednak w życiu codziennym związki i małżeństwa były najczęściej odarte z wielkich uczuć. Stanowiły umowę zawieraną pomiędzy dwiema rodzinami, których nie interesowało to, czy przyszli partnerzy darzą się uczuciem. Ślub był przede wszystkim zawarciem kontraktu. Wśród jego zapisów nie było miejsca na miłość, podobnie jak i na rozwód. Mimo braku romantycznych porywów serca, związki tego typu często układały się dobrze, małżonkowie trwali przy sobie do śmierci jednego z nich.
Kiedy miłość zyskuje na znaczeniu
Dwudziesty wiek przyniósł wiele zmian, również w sferze obyczajowości. Coraz większą rolę przy wchodzeniu w relacje zaczęło odgrywać zdanie przyszłych małżonków, związek przestano postrzegać jako kontrakt, za którym miały iść dobra, np. ekonomiczne.
Obecnie ludzie, decydując się na małżeństwo, najczęściej kierują się własnym sercem czy rozumem, nie opinią rodziny, i to miłość jest głównym powodem, dla którego wchodzi się w związki lub… z nich wychodzi. Rozwody i rozwodnicy nie szokują już tak bardzo, jak kiedyś, dlatego w momencie, kiedy strzała Amora dopada osobę już z kimś związaną, często skutkuje to rozstaniem i budowaniem nowej relacji.
Mimo dużego znaczenia, jakie zyskała miłość, ciągle jednak zdarzają się związki, w których między partnerami jej nie ma: albo nigdy jej nie było, albo już się wypaliła.
Czy warto trwać w tego typu relacjach?
Osoby, które nie decydują się zakończyć związku, w którym nie ma miłości, w głównej mierze kierują się albo dobrem wspólnych dzieci, albo poczuciem bezpieczeństwa. Partner zapewnia bowiem dostatek, dobrą pozycję, czy akceptację społeczną.
Nie jest więc łatwo podjąć decyzję o zakończeniu związku, w którym nie ma gorących uczuć. Osobę, która chce odejść, paraliżuje strach przed samotnością, bądź koniecznością radzenia sobie z obowiązkami w pojedynkę.
Badania pokazują, że życie w związkach bez miłości, ma więcej minusów, niż plusów. Ludzie pozostający w tego typu relacjach mają zazwyczaj niższą samoocenę, towarzyszą im lęki, popadają w depresję, częściej chorują od osób, które pozostają w związkach opartych na miłości. Decyzja o rozstaniu jest bolesna, jednak pozwala na to, aby w końcu, po jakimś czasie, odnaleźć spokój i zadowolenia, poczuć się pewniej we własnej skórze.
Oczywiście, zdarza się tak, że niektórym odpowiada tego typu układ, są w nim szczęśliwi. Od partnera nie oczekują miłości, a raczej stabilizacji i wsparcia.
Jeśli jednak w Twoim przypadku sytuacja wygląda inaczej: męczysz się w relacji, co do której nie jesteś pewny/pewna, czy oparta jest jeszcze na miłości, a tym samym rozważasz rozstanie, zanim podejmiesz radykalne decyzje, zastanów się nad poniższymi kwestiami. Pomogą Ci one dokonać oceny Twojej relacji z partnerem.
- Nie dyskutujecie kiedy pojawiają się problemy lub różnice zdań
Jeśli zaprzestaliście konfrontacji w obliczu problemów i różnic zdań, nie próbujecie rozwiązywać i omawiać konfliktów, które was podzieliły, można odnieść wrażenie, że w Waszym związku nie ma już miłości, jej miejsce zajęła obojętność. Jednak mimo tego, że nie rozmawiacie, nie chcecie słuchać, co do powiedzenia ma partner, miłość ciągle może się tlić między wami, warto jej poszukać. Aby na nowo rozpalić jej płomień, należy zacząć od rozmowy, szukania kontaktu,
budowania więzi, nawet poprzez kłótnie, które są znacznie lepsze niż ignorowanie siebie nawzajem.
- W waszej relacji obecny jest co najmniej jeden z czterech „niszczycieli związków”
Istnieją cztery niszczyciele związków: krytycyzm, wycofanie, drwina, odmawianie sobie współpracy*.
Za każdym razem, kiedy krytykujesz partnera, obwiniając go, atakując zdaniami typu: „zawsze ze wszystkim się spóźniasz”, „nigdy nie zrobisz niczego porządnie” itp., osłabiasz waszą relację.
Jeśli powoli wycofujesz się z waszego związku, nie masz ochoty brać odpowiedzialności za to, co się w nim dzieje, podkopujesz zaufanie swoje i swojego partnera w to, co was łączy.
Jeżeli masz w zwyczaju drwić z partnera, dajesz mu do zrozumienia, że jesteś lepszy/lepsza, a partner ma jakieś braki.
I kiedy nie chcecie współpracować, zamykacie się na siebie zamiast otwarcie rozmawiać, budujecie dystans, co w rezultacie oddala Was od siebie. Partner z czasem staje się dla Ciebie (a Ty dla niego) obcym człowiekiem.
Jeśli przynajmniej jeden z wymienionych czynników jest obecny w waszym związku, warto zastanowić się nad pomocą specjalisty, który pomoże wam naprawić to, co nie działa między wami.
- Czujesz się niesłuchany (i być może sam nie słuchasz)
Kiedy zaczynasz rozmowę ze swoim partnerem, odnosisz wrażenie, że nie trafia do niego to, co mówisz, nawet, jeśli podnosisz głos, krzyczysz? Czy Ty również słuchasz go, ale nie słyszysz? Nie chcesz przyjąć do wiadomości tego, co próbuje Ci przekazać?
Rozmowa to najważniejsze narzędzie do budowania i podtrzymywania relacji. Jeśli jej zabraknie, związek zacznie się sypać, uczucie się wypali. Czujesz, że nie umiecie rozmawiać? Przestaliście się rozumieć? Wyjdź z inicjatywą, poproś partnera, aby szczerze powiedział Ci o tym, co jest dla niego ważne, czym się zawiódł, jednocześnie spróbuj go nie oceniać. Słuchaj i staraj się go zrozumieć. Jedną taką rozmową będziecie w stanie wiele zdziałać. Lata złości i niezrozumienia zbledną, pojawi się nadzieja na lepszą, wspólną przyszłość. Starajcie się więc ćwiczyć w słuchaniu i rozmowie.
- Wyobrażasz sobie życie bez partnera
Jeśli często wyobrażasz sobie szczęśliwą przyszłość, w której nie ma jednak obok Ciebie Twojego partnera, znaczy to, że w Waszym związku naprawdę dzieje się bardzo źle, powoli odcinasz swojego partnera od Twojej przyszłości. Odpowiedz sobie na pytanie, jakie uczucia towarzyszą Ci podczas tych marzeń. Jeśli zamiast lęku i smutku odczuwasz ulgę i zadowolenie, świadczy to o bardzo poważnym problemie, z jakim mierzy się Wasza relacja. Jednak zanim podejmiesz decyzję o odejściu, ważne jest, aby spróbować popracować nad związkiem i po pewnym czasie ocenić, czy w dalszym ciągu sprawia ci radość wyobrażanie sobie życie bez partnera. Nie będziesz mógł wówczas zarzucić sobie, że nie zawalczyłeś o naprawę waszej relacji.
*Na podstawie: https://www.redbookmag.com/love-sex/relationships/advice/a20763/unhappy-marriage/Więcej na temat związków i seksualności można przeczytać na stronie eDarling:
Zapraszamy do lektury artykułu