1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Moda
  4. >
  5. Kryzys ciałopozytywności w modzie? Twarde dane nie pozostawiają złudzeń – liczba krągłych modelek na wybiegach drastycznie spada

Kryzys ciałopozytywności w modzie? Twarde dane nie pozostawiają złudzeń – liczba krągłych modelek na wybiegach drastycznie spada

(Fot. Spotlight/Launchmetrics/Agencja FREE)
(Fot. Spotlight/Launchmetrics/Agencja FREE)
Podczas tygodni mody widujemy coraz mniej sylwetek wymykających się dawno zdezaktualizowanym – jak przynajmniej mogłoby się wydawać – kanonom. I to jest niestety fakt, nie żadne czarnowidztwo. Jak podaje Tag Walk, pierwsze źródło branżowych informacji o statystykach i trendach, liczba obecnych na wybiegach modelek plus size spadła o 17 proc. w porównaniu do poprzedniego sezonu. Czy jest się czym martwić?

Miałyśmy nadzieję, że takiego artykułu nie będziemy musiały pisać już nigdy więcej. Zbyt naiwnie dałyśmy się ponieść chętnie szerzonej przez kluczowych graczy w branży wizji mody inkluzywnej. I chociaż od dłuższego czasu można było zauważyć sygnały świadczące o tym, że ruch ciałopozytywności przeżywa moment impasu (weźmy dla przykładu sytuację z grudnia ubiegłego roku, kiedy Paloma Elesser zdecydowała się zniknąć z social mediów po tym, jak zalała je fala nienawistnych, nierzadko wulgarnych komentarzy podważających zdobycie przez nią tytułu modelki roku w konkursie Fashion Awards), chciałyśmy wierzyć, że chwilowy pat nie przeistoczy się w kryzys długofalowy. A jednak…

Kryzys ciałopozytywności w modzie

Najnowsze dane wydają się potwierdzać obawy porównujące branżowe podejście do inkluzywności ze zjawiskiem greenwashingu. Bez względu na nomenklaturę (otwieramy konkurs na najbardziej odpowiednie sformułowanie), problem istnieje. I nie ma co ignorować go ani chwili dłużej. Zróżnicowanie sylwetek, kolorów skóry, wieku czy pochodzenia etnicznego wykorzystano jedynie jako chwilowy trend mający ocieplić wizerunek projektantów czy prowadzonych przez nich domów mody. Eksperci coraz częściej kategorycznie i wprost mówią, że nie ma i nigdy nie było tu mowy o realnej, perspektywicznej zmianie podejścia. Bo jak inaczej wytłumaczyć statystyki ujawnione przed kilkoma dniami przez analityków platformy Tag Walk? Podczas pokazów zakończonego niedawno tygodnia mody w Mediolanie na wybiegach pojawiło się prawie 20 proc. mniej modelek plus size w porównaniu z edycją wrześniową.

Spośród marek, które do pokazu zaangażowały choć jedną modelkę z krągłościami, wymienić należałoby: Etro, Philosophy di Lorenzo Serafini, Ferragamo, Marni, MSGM, Max Marę, GCDS, Sagaboi, Diesela, Marco Rambaldiego oraz Febena, etiopskiego projektanta dorastającego w Szwecji, który przy wsparciu duetu Dolce & Gabbana stworzył prawdziwie inkluzywne show. Pojawiła się w nim między innymi ikona mody plus size Ashley Graham. Łącznie 11, z czego jedynie 6, może 7 tych uważanych za marki pierwszoligowe. Wynik co najmniej kiepski. – Prawie żadna z dużych, najbardziej widocznych marek z tygodnia mody w Mediolanie nie podjęła należytego wysiłku. Jeśli zmiana nie wyjdzie od nich, w jaki sposób inni mają pójść za nimi? Słusznie puentuje dział social agencji Tag Walk.

Nie lepiej sytuacja prezentuje się w przypadku mody męskiej. Jak podaje „Vogue Business”, „Reprezentacja modeli plus size obniżyła się: spośród 66 pokazów w Mediolanie i Paryżu w zaledwie dwóch paryskich pokazach – marek Louis Gabriel Nouchi i Doublet – pojawił się choć jeden model plus size, co daje w sumie pięć looków z 2855. Dla porównania w sezonie wiosna–lato 2024 przynajmniej jeden model plus size znalazł się w sześciu z 72 pokazów. Jeden sezon wcześniej było to osiem z 69 pokazów. Reprezentacja modeli mid size nie wygląda lepiej. W zaledwie sześciu z 66 pokazów kolekcji jesień–zima 2024 (10,6 proc.) pojawił się co najmniej jeden look mid size: mowa tu o markach: Yohji Yamamoto, Louis Gabriel Nouchi, Doublet, KidSuper, Walter Van Beirendonck i Louis Vuitton. Wszystkie te pokazy odbyły się w Paryżu. W Mediolanie w tym sezonie na wybiegach nie było żadnego modela mid size ani plus size”.

Prawdą jest, że przemysł modowy nigdy dotąd nie był wywoływany do tablicy w kwestiach tak różnych i tak wielu. Moda to już nie tylko estetyka, ale i aspekty społeczne, polityczne czy te dotyczące zrównoważonego rozwoju. W pewnym sensie naturalny jest więc fakt, że gdy jedne motywy umieszczane są w danym sezonie w centrum uwagi, inne spadają na dalszy plan. Czy jednak możemy usprawiedliwiać tym traktowanie tematu inkluzywności po macoszemu przez czołowe nazwiska w branży? Jedno jest pewne, dając im na to przyzwolenie, nic się nie zmieni, a zmiana w podejściu do szeroko rozumianej różnorodności w mainstreamie jest już nie tylko pożądana, ale przede wszystkim konieczna.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze