Czasami masz dość macierzyństwa. Jesteś zmęczona zalewem porad jak najlepiej wychować dziecko. Ale słuchasz ich, ponieważ obawiasz się się, że nie jesteś dobrą matką. Porównujesz się z innymi kobietami. Ciągle czujesz się oceniana. A jednocześnie bardzo samotna. Martwisz się brakiem pieniędzy, stanem zdrowia dzieci i własnym wyglądem. I gdzie tu miejsce na radość?
Dorota siedzi na ławce na placu zabaw. Nogą popycha wózek, w którym śpi synek. Jak przestanie popychać, mały się obudzi, a dla niej to jedyny moment w ciągu dnia, kiedy może odpocząć. Starsza córka bawi się z innymi dziećmi i w tej chwili wyjątkowo nic od niej nie chce. Dorota patrzy przed siebie, czuje się senna, zamyka oczy, ale zaraz otwiera, nie potrafi odprężyć się na ławce pośród dzieci i innych mam, babć i opiekunek. Wyciąga z torby kolorową gazetę i bezmyślnie przerzuca strony. Na zdjęciu kolejna celebrytka z wózkiem w cenie dwóch pensji męża Doroty, uśmiechnięta, szczupła, zadbana. Pod spodem podpis mówiący o tym, że młoda mama wszędzie zabiera dziecko ze sobą, również do pracy. Ciekawe jak, myśli Dorota i wyobraża sobie minę swojej szefowej na widok jej rozbrykanego synka. Dorota pracuje na ćwierć etatu w barze, ponieważ pensja męża nie wystarcza na ich utrzymanie. Nieraz spóźnia się do pracy, bo teściowa, która zajmuje się dziećmi, przytrzymuje ją w drzwiach, żeby opowiedzieć jak poprzedniego dnia zachowywały się wnuki i ile z nimi kłopotów, z tego powodu, że są źle wychowywane. Dorota ma wielką ochotę odburknąć teściowej, ale nie robi tego, potrzebuje jej pomocy, nie stać jej na opiekunkę. Kiedy wreszcie dociera do pracy, zakłada fartuch, staje przy zmywaku, myje sterty naczyń, przez głowę przepływają setki myśli, a wśród nich niepokojące pytanie: po co ja właściwie chciałam mieć dzieci.
To pytanie jest dobrym impulsem do uzdrowienia tego stanu rzeczy. Dlaczego chciałam mieć dzieci, dlaczego chciałam założyć rodzinę? Czy był to tylko bezwarunkowy odruch, biologiczny popęd, spełnianie społecznych oczekiwań, czy też może była w tym głęboka tęsknota za bliskością, miłością, spełnieniem. W jakiś sposób, nieświadomie oczekujemy, że założenie rodziny pomoże nam rozwiązać wewnętrzne problemy. Tymczasem pojawienie się dzieci tylko je uwypukla, ujawnia i sprawia, że jeszcze intensywniej domagają się rozwiązania. Stawianie granic, prawo do wyrażania własnych potrzeb i uczuć, poczucie własnej wartości, partnerstwo, relacja z rodzicami, umiejętność zadbania o samą siebie.
Macierzyńska frustracja niewątpliwie ma w naszym kraju również wymiar społeczny, ponieważ mamy bardzo wiele niezaspokojonych podstawowych potrzeb, od żłobków począwszy, na uznaniu pracy matek i ich opłacanie skończywszy. Ale druga strona medalu to praca wewnętrzna. Złości cię celebrytka z drogim wózkiem i wizerunkiem super szczęśliwej mamy. Zazdrościsz jej, czy koleżance, która ma więcej pieniędzy, przez co wydaje ci się, że jest jej łatwiej? Ciągle porównujesz się z innymi? Czy twoje decyzje wypływają z twoich prawdziwych potrzeb czy są spełnianiem oczekiwań innych.
Ojciec twojego dziecka jest dla ciebie partnerem i rzeczywiście opiekuje się i wychowuje wasze potomstwo, czy zajmuje się zarabianiem pieniędzy? Nie umniejszam tej roli, ona jest bardzo ważna, ale niewystarczająca dla rzeczywistej opieki i wychowania dziecka. Dajesz sobie prawo, żeby oczekiwać od niego współpracy? Rozmawiacie o tym? Czy kłótnie z mamą lub teściową na temat wychowania dzieci dotyczą naprawdę tylko tego tematu, czy też mają głębsze podłoże i są szczytem góry lodowej niezałatwionych spraw z przeszłości. Czy zdajesz sobie sprawę, że uczucia, które wywołują w tobie twoje dzieci, na przykład złość albo lęk, jeśli są bardzo silne i masz poczucie, że cię przerastają, są często symptomem, że jakaś część ciebie samej domaga się zaopiekowania.
Jest takie mądre powiedzenie „Potrzeba całej wioski, aby wychować jedno dziecko”. Tymczasem my, współczesne mamy, musimy albo chcemy zrobić to same. Z jednej strony brakuje nam wsparcia ze strony rodziny czy społeczeństwa, z drugiej w nas samych często mało jest przyzwolenia na to, że inni również wiedzą, co jest dobre dla naszych dzieci, że nie zawsze musimy twardo trzymać się naszych zasad i pomysłów. Potrzeba nam tworzenia bardzo różnorodnych wspólnot matek: rodzinnych, koleżeńskich, przyjacielskich, sąsiedzkich, w których możemy sobie wzajemnie pomagać.