1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Wychowanie

Komu kot? Komu pierogi? Komu wielka miłość?

Jak rozmawiać z młodymi ludźmi na poważne tematy? Co robić, żeby dowiedzieć się, co tak naprawdę myślą? Jak prowadzić dialog, żeby okazał się konstruktywny? Próbkę takiego dialogu z młodzieżą prezentuje Jarosław Marek Spychała, twórca Akademii Filozoficznej LEGO-LOGOS i laureat Kryształków Zwierciadła.

Jarosław Marek Spychała: Czy ktoś z was był kiedyś zakochany?

Zuzia Chromiec (lat 14): Ja tak, w pierwszej klasie podstawówki. Nie wiem, czy można nazwać to miłością.
 
J.M.S.: No to co można nazwać miłością?
 
Zuzia: Zależy w jakim wieku.

J.M.S.: To miłość zmienia się w zależności od wieku?

Zuzia: Tak. Jest tak samo ważna dla wszystkich ludzi, niezależnie od tego, czy mają lat pięć, czy 60, tylko na czym innym polega. W przedszkolu na tym, że on jej przynosi bransoletki i prezenty z gazety „Witch”, a w ogóle to jest fajnie, bo można o tym opowiedzieć koleżankom. Dla osób w naszym wieku polega na chodzeniu do kina, w wieku naszych rodziców – na wspólnym rozwiązywaniu problemów, a dla ludzi starszych na tym, żeby się sobą nawzajemopiekować.

Tomek Karczewski (lat 16): Z rozumieniem miłości jest tak jak z rozumieniem „Małego księcia”. W różnym wieku pojmuje się go inaczej. Dziwnym zjawiskiem jest pierwsza miłość, o której nie powinno się zapominać. Ja na przykład zakochałem się po uszy w pierwszej klasie gimnazjum. Fakt, że byłem głupi, ale to doświadczenie nauczyło mnie,że trzeba być ostrożnym, wybierając sobie partnerów czy przyjaciół.

Zuzia: Miłość jest wtedy, gdy kochają się dwie osoby z wzajemnością.

J.M.S.: A jeśli nie ma wzajemności, to nie jest miłość?

Zuzia: Jeśli kochamy prawdziwie, to są większe emocje i wszystko robi się dla tej osoby i dla siebie, a nie po to, żeby się tym pochwalić.

Tomek: I jest się bezinteresownym.

J.M.S.: Jestem bezinteresowny, oczekując wzajemności?

Tomek: Ale na pierwszym miejscu jest uszczęśliwienie drugiej osoby, to tak, jakby dawać komuś prezent. Ja, kiedy daję prezent, jestem bardziej szczęśliwy, niż kiedy coś dostaję.

J.M.S.: Czy jest możliwe, że będę uszczęśliwiał drugą osobę, a sam nie będę szczęśliwy?

Tomek: Na tym to polega, że już samo, nazwijmy to, „robienie prezentu” daje szczęście. Jeśli nie daje, to koniec. W moim przypadku na początku było super.

Alina Gutek: To znaczy jak?

Tomek: Podziwiałem ją, cieszyłem się, że mogę coś dla niej robić, przebywać z nią. Ale potem nie sprawiało mi to już radości. Ona zakochała się w sobie, a ja cenię skromność.

A.G.: A może za wcześnie było na miłość?

Claudia Szczerbińska: Mojej siostrze oświadczył się chłopiec, który miał dwa i pół roku, ona miała osiem miesięcy. Mówił, że ją kocha, i dla niego to rzeczywiście była miłość.

J.M.S.: Czasami rodzice mają pretensje, że syn lata za dziewczyną, która nie jest tego warta. Czy rodzice mogą wpływać na miłości swoich dzieci?

Claudia: Nie, bo to nie ich uczucia, tylko nasze. Owszem, powinno się szanować zdanie rodziców, zwłaszcza gdy zdarzy nam się zakochać na przykład w narkomanie. Wtedy można ich posłuchać, choć to trudne. Ale jeżeli jedynym ich argumentem jest: „nie, bo nie”, to nie mają szans nas przekonać.

Tomek: Jeżeli rodzice czegoś zabraniają, to tym bardziej to robimy, bo zakazany owoc smakuje najlepiej. Mój starszy brat mówił mi, i ja się tego trzymam, że w młodym wieku powinniśmy jak najwięcej próbować. Nie ma sensu od razu chcieć budować związku na wieki. Powinno się oczywiście wprowadzić nutkę romantyzmu, ale nie myśleć w kategoriach przyszłościowych. Jesteśmy młodzi, w końcu trafimy na tę jedną jedyną.

J.M.S.: Rozumiem ideę próbowania, ale może być przecież próba, która zakończy się taką katastrofą, z której człowiekowi ciężko się podnieść.

Zuzia: Wydaje mi się, że rodzice powinni pokazać nam jakby granice, których nie powinniśmy przekraczać. Ale nie na zasadzie zakazów: „Nigdy nie pij, nie pal, bo to jest złe”.

A.G.: To w jaki sposób te granice stawiać?

Zuzia: Podsuwać książki do przeczytania, rozmawiać, pokazując zarówno pozytywne, jak i negatywne skutki naszych zachowań. Decyzję jednak powinniśmy podejmować sami.

A.G.: Czy przekonuje was taki argument mamy, żeby unikać chłopaków, którzy zmieniają dziewczyny jak rękawiczki, bo sama była kiedyś taką porzuconą dziewczyną?

Tomek: To zależy, jakie mamy stosunki z rodzicami. Ja mam bardzo dobry kontakt z mamą, nie mówimy sobie na „ty”, bo lubię mówić „mamo”, czuję wtedy ciepło. Dla mnie jest taką książką pełną wiedzy na każdy temat.

Zuzia: To nie jest dobry sposób tłumaczenia. Powinna powiedzieć w inny sposób. Że na przykład miała takie doświadczenie, ale że oczywiście było jej też fajnie, bo przez kilka imprez się z nim bawiła i wszystkie koleżanki oglądały się z zazdrością. Powinna pokazać zarówno minusy, jak i plusy, bo wszystko ma i złe, i dobre strony. Nie może niczego córce narzucać, ale dyskretnie czuwać nad tym, w co się pakuje, bo zgadzam się z tym, że nie można próbować wszystkiego.

J.M.S.: Co przesądza o tym, że tylko ona i koniec? Kalkulujemy: będę z nim, bo on jest mądry, ładny, bogaty?

Tomek: To zależy, jak się czujemy, będąc z taką osobą. Jeżeli czujemy się „promieniście”, jeżeli czasem jesteśmy weseli, czasem smutni, ale chcemy być razem, to znaczy, że to jest to. Często młodzi ludzie oceniają innych na podstawie wyglądu. Mam znajomych, którzy fajnie wyglądają i mają powodzenie u dziewczyn, ale nie zauważyłem, żeby byli tak zakochani, jak na przykład ja byłem, będąc kiedyś bardzo nieśmiałą osobą.

J.M.S.: Kiedy kogoś spotykam, skąd mam wiedzieć, że to prawdziwe uczucie?

Claudia: Trzeba to czuć, nie ma stałego zestawu objawów.

A.G.: Rodzice boją się, że jeśli dziecko się w kimś zakocha, to zaraz pójdzie z tą osobą do łóżka. Powinni się bać?

 

Claudia: Trochę tak, bo chcą dla nas jak najlepiej, a zajście w ciążę w wieku 16 lat wszystko komplikuje. Co ze studiami, z ułożeniem sobie życia? Oni czują się za nas odpowiedzialni. Mogą wpłynąć na nas rozmową, ale to zależy od stosunków w domu. Ja uważam mamę za autorytet, ale nie zawsze tak było. Myślałam, że nie ma racji, ale się przekonałam, że ma.

Tomek: Ja dzięki mojemu starszemu bratu, który zawsze był we wszystkim lepszy, nauczyłem się przegrywać. Dlatego umiem przyznać się do błędów. Myślę, że rodzice darzą nas zaufaniem, ale boją się o nas, bo nas kochają.
 
J.M.S.: Badania mówią, że seks uprawiają 16-latki.

Zuzia: To jest kolejna nowa rzecz w naszym życiu, o której się słyszy, której każdy chciałby spróbować. W niektórych domach jest to temat tabu i nie umiem powiedzieć dlaczego. Wydaje mi się, że im częściej będziemy o tym rozmawiać ze swoimi rodzicami normalnie, nie bać się pytać, tym lepiej. Dowiemy się wtedy na przykład, że z jednej strony nierozsądnie mieć dzieci w młodym wieku, że można nabawić się jakiejś choroby, a z drugiej – że są różne zabezpieczenia. Im więcej będziemy wiedzieli, tym mniej będziemy tego aż tak ciekawi.

A.G.: Ale często to dzieci nie chcą rozmawiać ze swoimi rodzicami na „te tematy”.
Tomek: Młodzi ludzie się wstydzą.

A.G.: Dlaczego nie wstydzą się rozmawiać z kolegami? Rodzicom nie można ufać?

Claudia: Jeżeli ktoś ma złe stosunki z rodzicami, to nie chce rozmawiać na żadne tematy.

Tomek: Jesteśmy w wieku, w którym szukamy swoich poglądów na różne tematy, chcemy poznać nowych ludzi. Rodzica odbieramy jako postać obciachową, z którą się nie rozmawia o pewnych sprawach. Od tego są koledzy. Dla wielu ludzi liczą się tylko koledzy albo wstawianie zdjęć do Internetu. Ale to jest błędne podejście.
 
A.G.: Załóżmy, że rodzice są pełni dobrej woli i chcą pogadać na temat seksu. Od czego powinni zacząć?

Zuzia: Zaczyna się wtedy, kiedy dziecko jest małe. Widziałam kiedyś taką sytuację. Pięcioletnia dziewczynka znajduje gąsienicę, wsadza ją w czapkę i biegnie z nią do taty. A tata dumny mówi do niej: „Ale znalazłaś!”, jakby odkryła kontynent. Wydaje mi się, że rodzice powinni od początku pokazywać dziecku, że są z niego dumni – najpierw ze znalezionej gąsienicy, potem dlatego że ma dobre oceny. Nie mogą być wiecznie niezadowoleni. Powinni jednak czasami krytykować. Kiedy byłam w trzeciej klasie, skłamałam. Wyszło to na jaw i rodzice powiedzieli mi, że nie są na mnie źli, ale żebym zapamiętała, że nie powinno się kłamać, bo traci się do siebie zaufanie. Dobrze też, jeśli rodzice budują w dziecku poczucie, że zawsze coś poradzą. Nie można bać się pytać, ale żeby to nie było odpytywanie, powinni pytać też rodzice. Trzeba pokazywać, że na temat seksu można rozmawiać tak samo jak o tym, co robiło się dzisiaj w szkole.

A.G.: Macie już taką rozmowę z rodzicami za sobą?

Tomek: Ja z mamą nigdy na ten temat nie rozmawiałem. Nie odczuwam takiej potrzeby. I moja mama też nie odczuwa.
 
A.G.: Pewnie czeka na sygnał z twojej strony.

J.M.S.: Istnieje jakiś ideał miłości?

Zuzia: Na ideał możemy trafić przypadkiem, ale możemy się o tym przekonać dopiero po bliższym poznaniu, bo każdy jest inny w grupie, a inny, gdy spotyka się w cztery oczy.

Tomek: Paradoksalnie idealny związek nie może być idealny, bo byłoby nudno. Kiedy nie jest idealnie – jest idealnie.

J.M.S.: Podsumujmy. Czym jest miłość?

Tomek: To głęboka więź, ale też sposób myślenia o drugiej osobie. Z miłości nie można zdradzić.

J.M.S.: Więź w znaczeniu uwięzienia czy bliskości?

Tomek: Bliskość oczywiście, coś, czego chcemy.

J.M.S.: Czym się odróżnia np. od związków braterskich?

Claudia: Z bratem to byłoby kazirodztwo.

J.M.S.: Czyli miłość to seksualność?

Claudia: To więź międzyludzka, która charakteryzuje się tym, że dwoje ludzi jest razem i się dobrze ze sobą czują.

Zuzia: Miłość to emocje, które mogą zaistnieć zarówno między kobietą i mężczyzną, kobietą i kobietą, jak i mężczyzną i mężczyzną. I nie musi to się zadziać wtedy, gdy razem mieszkają. Niektórzy są nieśmiali do tego stopnia, że dla nich miłością jest także to, że mogą kochać tę osobę po kryjomu, czasem na odległość. Spotkanie w realu mogłoby wszystko zepsuć. Ale można się nie spotykać i kochać.

A.G.: Czy nie kochamy wtedy wyobrażenia tej osoby?

Tomek: Trochę tak jest. Miałem kiedyś na przykład dziewczynę na Ukrainie. Pisaliśmy do siebie e-maile, zawsze ważyłem słowa. Nie byłem do końca sobą, chciałem być jak najfajniejszy.

Claudia: Jeśli ludzie spędzają ze sobą tylko chwilę, to się nie zdążą sobą znudzić. Potem pamiętają tylko ten obraz. A przecież się zmieniamy. Uważam, że przebywanie ze sobą jest w miłości konieczne.

Zuzia: Mnie by nie pasowało mieć ukochaną osobę, z którą porozumiewałabym się tylko przez telefon. Można przeżyć gorsze lata, ale razem. Innym jednak odpowiada życie na odległość. Jeśli im obojgu pasuje taka miłość, to jest całkowicie fair.

Tomek: Na pewno fair nie jest natomiast zdrada. Dla mnie to coś najgorszego. Może dlatego, że sam zostałem zdradzony i wiem, jak się czuje taka osoba. Nigdy nie mógłbym czegoś takiego zrobić.

A.G.: Po co nam miłość dzisiaj? Jesteśmy samowystarczalni, autonomiczni, niezależni.

Tomek: Żeby się uczyć, mieć nowe doświadczenia emocjonalne, żeby było łatwiej, bo jeżeli jesteśmy w dobrym związku, to lepiej funkcjonujemy w życiu.

Claudia: Człowiek potrzebuje wsparcia drugiej osoby, poradzenia się kogoś przy podejmowaniu decyzji.

Zuzia: Dzięki różnym, nawet nieudanym miłościom zdobywamy doświadczenie. Każdy przecież potrzebuje ciepła. Jedni kupią sobie kota i wystarczy im, jeśli będzie spał na kolanach, innym będzie wystarczało chodzenie do mamy na pierogi, a innemu będzie potrzebna kobieta albo mężczyzna. Niech każdy ma to, czego potrzebuje.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze