1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Jak uczyć dzieci asertywności?

Nauka asertywności to pobudzanie dzieci, żeby same uświadamiały sobie  i same określały własne granice. (Fot. iStock)
Nauka asertywności to pobudzanie dzieci, żeby same uświadamiały sobie i same określały własne granice. (Fot. iStock)
Zobacz galerię 3 zdjęcia
Jak wychowywać dziecko, by wyrosło na człowieka znającego i potrafiącego bronić swoich granic? Stosować represje, precyzyjnie nim kierować, czy pozwolić, by samo odkrywało bezpieczny brzeg? Odpowiedzi szuka psycholożka Aleksandra Piotrowska.

Wydaje się, że by człowiek znał swoje granice, trzeba mu je od samego początku stawiać. – Nie jest to takie proste – mówi psycholożka Aleksandra Piotrowska. – Przede wszystkim trzeba pobudzać dzieci, żeby uświadamiały sobie i same określały własne granice. To nie my, rodzice, mamy ustanowić dziecku jego granicę, ono samo musi ją znaleźć, odkryć, poczuć. W ten sposób pracuje na swoją dobrą, asertywną przyszłość. Myślę, że zbyt często sądzimy, że stawiać granice to sprawiać, by dziecko było posłuszne. Efekt jest odwrotny – posłuszne dziecko nie ma pojęcia o swoich granicach, bo nie ma żadnych szans, by je poznać – tłumaczy psycholożka. – Często spotykam rodziców, kiedy ujadają na swoje dziecko, które kurczowo trzyma łopatkę i krzyczy, że jej nie odda koledze. Zawstydzony rodzic krzyczy: „Trzeba się dzielić, oddaj łopatkę”. A potem przychodzi do mnie załamana mama nastolatki i pyta: „Co robić, moja córka jest wycofana, nie potrafi zawalczyć o swoje”. Dostrzegam korelację pomiędzy tymi sytuacjami. A może zbyt często powtarzamy dzieciom, że trzeba się dzielić? – zastanawia się Aleksandra Piotrowska. Taka postawa sprawia, że człowiek wyrasta w przeświadczeniu, że podstawową wartością jest służyć innym, być dla innych… Owszem, to jest wartość, ale ona nie może przysłaniać wszystkich innych wartości, bo to blokuje umiejętność „czytania” swoich potrzeb. – Zamiast krzyknąć: „oddaj!”, lepiej na spokojnie, kiedy emocje opadną, porozmawiać, skłonić do refleksji: „Zastanów się, na czym ci zależy, być może różowa łopatka jest dla ciebie ważna, wybierz zatem inne rzeczy, którymi chcesz się podzielić, a tę, na której najbardziej ci zależy, zachowaj dla siebie do zabawy” – podpowiada psycholog. – Zdecyduj, dokonaj wyboru, pomyśl, co jest dla ciebie ważne – to sposoby na to, by w przyszłości dorosły człowiek znał swoje granice, by potrafił ich bronić.

Stwarzanie ram daje młodemu człowiekowi poczucie bezpieczeństwa, ale rygorem możemy go złamać, sprawić, że jego granice w przyszłości nie będą istnieć.

Nauka na własnych błędach

– Wciąż dostrzegam u dorosłych zbyt duże przywiązanie, a wręcz bazowanie w wychowywaniu na systemie karania – mówi Aleksandra Piotrowska. – Rodzice wciąż kombinują, jakie zastosować represje, by dzieci nie powielały niechcianych przez nich zachowań. Wciąż wisząca nad głową groźba to prosta droga do wychowania nieasertywnego człowieka. Będzie próbował żyć tak, by spełniać oczekiwania innych. Wychowujemy dziecko przeświadczone o tym, że to inni mają kierować jego zachowaniem. A na ich przychylność trzeba sobie zasłużyć uległością, poświęceniem swoich przekonań, wartości. Trzeba „zaprzedać siebie”, by świat nas pokochał i zaakceptował. Nasze granice tu zupełnie nie istnieją, nie mogą mieć znaczenia – dodaje.

Przeciwieństwem takiej postawy jest tzw. wychowywanie po partnersku. – Śmieję się, bo to jest po prostu ładne określenie wycofania się z roli wychowawcy, dezercji z funkcji rodzica. Unikanie sytuacji, kiedy dziecko będzie „nieszczęśliwe”. Z takiej postawy rodzica wyrastają najczęściej dorośli, którzy mają w głowach i sercach kompletny chaos, nie są w stanie respektować granic innych, mają skłonność do pakowania się z buciorami w strefę komfortu drugiego człowieka. W umyśle tak wychowywanego człowieka granice innych ludzi w ogóle nie istnieją. Zarówno system represji, jak i system beztroski stosowane przez rodziców przekładają się na utratę szans rozwojowych dla dziecka – podkreśla Aleksandra Piotrowska. – Często spotykanym błędem jest przeświadczenie, że dziecko to glina, z której rodzic lepi, na swoich zasadach, jakiś okaz. Określenia typu „biała tablica”, „czysta karta do zapisania” to błędna droga. Rolą rodzica nie jest zapisywanie tej karty, rolą rodzica jest nauczenie dziecka, by pewnie i komfortowo trzymało w ręku długopis. Jeśli chcemy, by znało w przyszłości swoje granice, umiało ich bronić, by było asertywne, dajmy mu pisać, z błędami, ale własnoręcznie.

 Jeżeli wychowanie opiera się na filozofii, że dziecko to elastyczna glina, którą można pięknie ulepić, to jest prawie pewne, że wyrośnie ono na człowieka, który nie będzie bronił swoich granic. (Fot. iStock) Jeżeli wychowanie opiera się na filozofii, że dziecko to elastyczna glina, którą można pięknie ulepić, to jest prawie pewne, że wyrośnie ono na człowieka, który nie będzie bronił swoich granic. (Fot. iStock)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze