Strata bliskiej osoby jest indywidualnym, osobistym doświadczeniem. Strata jednego z rodziców nie jest tym samym, co strata partnera czy dziecka. Każdą utratę przeżywamy inaczej.
Umarła we śnie. Od kilku lat, odkąd zachorowała, wiedzieli, że kiedyś ten moment nastąpi. Od dłuższego czasu widzieli, jak zmaga się ze swoją chorobą. Cała rodzina zmagała się razem z nią. Każdego dnia widać było, jak gaśnie, jak jej cała pogoda ducha i radość znikają. Z czasem nie poznawała już swojej rodziny i znajomych, nie wiedziała, gdzie jest, jaka jest pora roku, czy jest dzień czy noc. Byli przygotowani na jej śmierć. Kiedyś. W przyszłości. Za kilka lat. Tak im się wydawało. Jednak gdy odeszła, byli zupełnie bezradni.
Bo co to w ogóle znaczy być przygotowanym na śmierć bliskiej osoby? Czy jeśli ktoś bliski choruje długo i cierpi, daje to nam czas? Ale na co właściwie? Na pogodzenie się? Ciężko jest pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Bo ta śmierć zabiera nam część nas. Zostają wspomnienia, z którymi musimy żyć dalej. Jeśli są to wyłącznie wspomnienia pozytywne, jest lżej, ale nie ma ludzi idealnych, więc i wspomnienia są zabarwione również negatywnym odcieniem. Czy jeśli osoba umiera na naszych oczach, powoli, to czy nasz smutek i cierpienie jest mniejsze, niż kiedy zmarłaby nagle?
Przeżywanie śmierci bliskiej osoby jest zależne od sposobu, w jaki ją tracimy; od relacji, jaką z nią mieliśmy; od naszej wrażliwości. Inaczej radzimy sobie z pojawiającym się smutkiem, gdy mamy czas przygotować się na odejście bliskiej osoby, a inaczej, kiedy ta śmierć pojawia się nagle.
Śmierć partnera
Związek małżeński jest jedną z ważniejszych relacji w naszym życiu, często najważniejszą. Związek małżeński to
relacja emocjonalna, duchowa i fizyczna. Dwie osoby dzielą swoje życie, mają wspólne pasje i marzenia. W pewnym sensie stają się jednością. Im silniejsza jest więź emocjonalna między małżonkami, tym dotkliwiej jest odczuwana strata. Śmierć współmałżonka jest uznana za jedno z najbardziej stresujących zdarzeń w naszym życiu.
Jak poradzić sobie ze stratą?
Na początek nie wymagajmy od siebie za wiele. Myślmy tylko o następnym dniu. Lepiej nie zmieniać swojego życia jeszcze bardziej - nie przeprowadzać się ani nie podejmować nowej pracy. Początek procesu żałoby oznacza załatwianie spraw formalnych. Podstawowe czynności, jak np. opłacanie rachunków w początkowej fazie żałoby mogą sprawiać więcej trudności niż dotychczas, nie warto jednak bać się poprosić o pomoc bliskich. Nie warto też blokować swoich emocji. Częste początkowo napady smutku i rozpaczy będą stopniowo coraz słabsze. Nie zapominajmy o dzieciach, nie zamykajmy się ze swoim bólem i żałobą. Dzieci potrzebują rozmawiać o emocjach, także tych trudnych. Dzieci uczą się od rodziców, więc w tej sytuacji otwartość i szczerość sprawią, że i one będą podobnie się zachowywać. Warto pokazać dzieciom, że żałoba jest procesem i potrzeba czasu na wyzdrowienie.
Nie bójmy się okazywać swoich emocji: jeśli chcemy płakać, płaczmy, jeśli chcemy się przytulić –zróbmy to. Jeśli mamy dość dzieci, zadzwońmy po pomoc do najbliższych - nie bójmy się komunikować swoich potrzeb.
Zmianie ulec mogą relacje z rodziną i przyjaciółmi. W takiej sytuacji można też przekonać się, kto jest przyjacielem. Ci najbardziej sprawdzeni będą służyć pomocą i trwać przy nas w tym trudnym momencie życia. Przyjaciele mogą też przestać chcieć się spotykać i może to wywołać gniew i żal. Warto wówczas nawiązać nowe znajomości.
Po roku żałoby osoba ma więcej zainteresowań, wie, jakie ma oczekiwania. Po dwóch latach żałoby wiele osób odkrywa w sobie nowe umiejętności. Większość wdów czy wdowców jeszcze rok po śmierci nosi obrączkę, co jest znakiem dla otoczenia, że nie są oni gotowi na nowe związki. Jest to objawem zaprzeczania, ciągłego niepogodzenia się ze śmiercią współmałżonka. Kiedy żałobnik poczuje odpowiedni moment, może spróbować zdjąć ją z palca. Jeśli po roku nadal bezustannie myślimy o zmarłym partnerze, oznacza to, że na pewnym etapie żałoby stanęliśmy w miejscu. Być może jakieś niedopowiedziane sprawy, które były między partnerami, nie dają spokoju. Warto wtedy spróbować napisać list do współmałżonka, przelać na papier wszystkie te rozmowy, które odbywały się w myślach. Warto napisać o swoich uczuciach, również o tych nieprzyjemnych, o tym, co chcielibyśmy mu powiedzieć, a nie zdążyliśmy. Z czasem nie będziemy już czuli gniewu, urazy czy lęku przed samotnością.
Kobiety i mężczyźni inaczej przeżywają stratę współmałżonka
Mężczyźni częściej chorują w okresie początkowym żałoby, jednak łatwiej im z niej wyjść. Mają mniej trudności w nawiązywaniu nowych związków. Do życia społecznego wracają szybciej, ale dłużej dochodzą do siebie emocjonalnie, co jest związane z ich mniejszą umiejętnością (w porównaniu do kobiet) ujawniania swoich emocji. Łatwiej wrócić im do normalności też dlatego, że często spełniają się w pracy. Wdowy mają często trudniejszą sytuację po stracie małżonka. Po dwóch, trzech latach od śmierci partnera zaczynają mieć problemy zdrowotne, a dodatkowo mogą być uważane przez inne kobiety za rywalki, przez co często tracą dotychczasowe przyjaciółki.
Strata dziecka
Śmierć dziecka jest dla rodziców najtrudniejszym doświadczeniem. Tracąc dziecko, tracą też część siebie. Proces żałoby może trwać dłużej niż w innych przypadkach. Rodzice przeżywają takie same emocje bez względu na to, ile lat miało utracone dziecko. Strata dziecka jest ogromną próbą dla związku - partnerzy doświadczają tej samej straty w tym samym czasie. Jedne związki może to doświadczenie zbliżyć, a niektóre oddalić od siebie. Rodzice mogą czuć żal do siebie, obwiniać się za śmierć dziecka wzajemnie. Rodzice potrzebują w takiej sytuacji czasu tylko dla siebie. Inne osoby mogą pomóc, stając się ich powiernikami. Jednak każde z rodziców przeżywa stratę dziecka inaczej, bo inny związek łączył ich z dzieckiem. Jeśli tracą nastoletnie czy dorosłe dziecko, mogą wspominać zupełnie różne wydarzenia z ich życia, które są dla nich ważne. A jeśli mamy do czynienia z rodzicami doznającymi straty, nie bójmy się z nimi rozmawiać, ponieważ rozmowa o stracie może przynieść im ulgę i pomóc im przejść proces żałoby mniej boleśnie.
Śmierć rodziców
Intensywność przeżywania żałoby zależy od naszych relacji z rodzicami. Im były one bardziej szczere i otwarte, tym łatwiej przejdziemy przez proces żałoby. W przypadku, gdy nasze relacje z rodzicami były napięte, proces żałoby może trwać nawet kilka lat.
Wiek dziecka również jest znaczący w przeżywaniu żałoby. Jeśli małe dziecko traci rodzica, może się obwiniać za jego śmierć (może myśleć: „byłem niegrzeczny, dlatego umarł”), może też pojawić się strach przed porzuceniem, który prawdopodobnie ujawni się znów, gdy dziecko dorośnie. Jeśli dziecko bardziej identyfikowało się ze zmarłym rodzicem, strata jest tym boleśniejsza. Często rodzic, który pozostaje przy dziecku, może stać się obiektem do wyładowywania gniewu. Śmierć rodzica w młodym wieku może jednak bardzo wzbogacić osobowość dziecka. Kiedy nasi rodzice umierają w podeszłym wieku, oswajamy się z myślą o ich śmierci przez dłuższy czas, wiemy przecież, że taka jest kolej rzeczy.
Często pojawia się poczucie winy. Że powiedzieliśmy za wiele albo zrobiliśmy za mało… Możemy także odczuwać poczucie winy, życząc śmierci naszym rodzicom. W przypadku, gdy rodzic długo choruje, cierpi on i rodzina, może pojawiać się myśl o skróceniu cierpień. Takie myśli mogą zdarzać się również, gdy rodzic jest zdrowy, ale zależny od nas. Jednak taka postawa jest nieakceptowalna społecznie i wywołuje większe poczucie winy.
Jeśli między dzieckiem a zmarłym rodzicem pozostały jakieś niedomówienia (i wyrzuty sumienia dają o sobie znać), wówczas warto spróbować napisać list do zmarłego rodzica albo wyobrazić sobie rozmowę. Jakie uczucia chciałoby się mu przekazać, czego nie zdążyło się powiedzieć, co chciałoby się wyjaśnić? Może to wywoływać napięcie psychiczne i fizyczne, które z czasem mija.
Jak pomóc osobom w żałobie?
Zdarza się, że nie wiemy co powiedzieć. Zamiast się nad tym zastanawiać, warto pomyśleć, co osoba pozostając w żałobie będzie miała nam do powiedzenia.
Zacznijmy od pozbycia się strachu. Spróbujmy być obecni w jej życiu. Starajmy się utrzymywać z nią kontakt, zadzwonić, napisać, zaprosić na obiad. Możemy spotykać się z odmową, jednak postarajmy się nie rezygnować, osoba w żałobie może nie mieć ochoty na zabawę, może obawiać się braku akceptacji, wyrzutów sumienia z powodu tego, że coś może ją jednak ucieszyć i strachu przed ujawnieniem uczuć w obecności innych. A jeśli przyjmie ona zaproszenie, nie obawiajmy się spontanicznych rozmów, rozmawiajmy na wszystkie tematy, nawet te, które wydawać się mogą raniące dla żałobnika. Jeżeli rozmowa dotyczyć będzie trudnych tematów, nawet śmierci, zapytajmy, jak ta osoba czuje się w obecnej sytuacji, jak radzi sobie z samotnością. Słuchajmy uważnie, co żałobnik ma do powiedzenia, pozwólmy mu się wygadać i wypłakać. Pomagamy w ten sposób wyrazić swój smutek.
Słowa pocieszenia nie są wskazane, nie jest przyjemnie usłyszeć: „Jesteś młoda, będziesz mieć jeszcze kolejne dziecko”, „Byliście i tak długo ze sobą” albo „Ciesz się, już nie cierpi”. Takie pocieszanie ma raczej za zadanie uciszyć nasze zakłopotanie niż faktycznie pomóc cierpiącemu.
Spróbujmy akceptować uczucia, myśli i zachowania żałobnika, nie oceniając go. Jeśli nie wiemy, co powiedzieć, po prostu przytulmy go, weźmy za rękę. I bądźmy przygotowani na to, że może nie chcieć takiego kontaktu. Bądźmy obok, także w ciszy. Umiejętne słuchanie jest niezwykle pomocne, choć możemy odczuwać lęk, że nie znajdziemy odpowiedzi, złotego środka na smutek. Zwłaszcza ciężko słuchać zwierzeń, gdy sami nie przeżyliśmy żałoby.
Jak więc rozmawiać w takiej sytuacji?
Można taką rozmowę zacząć od okazania naszego wsparcia i współczucia, zapytania, jak żałobnik sobie radzi w tej sytuacji. Postarajmy się słuchać, co ma nam do powiedzenia, nie oceniając. Słuchajmy uważnie i nie okazujmy zniecierpliwienia. Utrzymujmy też kontakt wzrokowy. Nie przerywajmy i nie bójmy się jeśli zapadnie cisza – w tej ciszy może dziać się coś ważnego dla tej osoby. Nie bójmy się też rozmawiać o codziennych sprawach w pozytywnym tonie, ponieważ to właśnie może pomóc osobie w żałobie znaleźć nadzieję i ulgę. Dzielenie się własnymi doświadczeniami może pomóc, ale unikajmy porównań.
Pocieszać żałobnika to trwać przy nim akceptując jego smutek. Nie bać się oferować pomocy, nie obawiać się jego łez czy złości. Nie bać się pytań, które mogą pozostać bez odpowiedzi.