Osoba, która stworzyła w Internecie fałszywą osobowość, nie ma czystych intencji. Chce użyć swojej ofiary, by zniwelować swój dyskomfort z powodu niskiej samooceny lub w wersji bardziej niebezpiecznej – nękać psychicznie, stosować cyberprzemoc czy wyłudzać pieniądze. Jak rozpoznać catfishing?
Jeśli masz podejrzenia, że osoba, z którą komunikujesz się w Internecie, nie jest w rzeczywistości tą, za którą się podaje, być może jesteś potencjalną ofiarą catfishingu. Ważne jest, żeby umieć rozpoznać to zjawisko, by nie tracić czasu i energii na bycie zwodzoną, oszukiwaną, wykorzystywaną. Catfishing (ang. łowienie sumów) to tworzenie fałszywej tożsamości w celu zwabienia kogoś, by nawiązać z nim relację – najczęściej romantyczną – i utrzymywać ją jak najdłużej w iluzji, która została wykreowana. Sumem w tym procederze jest ten, kto wabi, czyli zawoalowany drapieżnik.
Termin catfishing po raz pierwszy został sformułowany przez producenta filmowego Neva Schulmana, który sam został przez suma złowiony. Był przekonany, że na Facebooku nawiązał kontakt z 19-letnią dziewczyną, która okazała się 40-letnią gospodynią domową, a w prowadzenie konwersacji z nim angażowała się cała jej rodzina, mając z tego niezły ubaw. Historia ta stała się inspiracją do nakręcania przez Schulmana filmu dokumentalnego „Catfish”, wyemitowanego w 2010 roku na Netflixie, i później serialu telewizyjnego „Catfish: The TV Show”, który można było obejrzeć w MTV.
Dlaczego „łowienie sumów”? Wyjaśnia to bohater filmu Schulmana Vince Pierce – podczas długiego transportu żywego dorsza dostawcy ryb odkryli, że dorsz przybędzie na miejsce w lepszym stanie, jeśli w zbiorniku z nim znajdzie się sum, czyli jego naturalny wróg. – Są ludzie – sumy – którzy trzymają cię w napięciu – mówi Pierce. Opisuje, że każą ci się domyślać, zastanawiać, trzymają blisko, ale nie za blisko, intrygują i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Nie znasz ich jednak i nie poznasz, bo nie to jest ich celem. Sum to ktoś, kto do perfekcji opanował sztukę manipulacji i jest mistrzem w tworzeniu fikcji, która działa jak lep na muchy. Aplikacje randkowe i media społecznościowe oferują sumom ogromne pole do manewru – catfishing i Tinder idą ze sobą w parze. W Stanach Zjednoczonych w latach 2019–2020 policja otrzymała o 22 proc. więcej doniesień o oszustwach natury romantycznej popełnionych w Internecie. Pandemia nasiliła proceder catfishingu, który ciągle kwitnie.
Manipulanci i oszuści stosujący catfishing mają zwykle zaburzenia osobowości uniemożliwiające im nawiązywanie autentycznych relacji. Metoda, którą stosują, jest namiastką bycia z drugim człowiekiem, a tak naprawdę jest jego użyciem. Toksyczne relacje tego typu zdarzają się oczywiście również w realu, ale w przestrzeni online są jeszcze trudniejsze do zdefiniowania, rozpoznania i wyplątania się z nich. Tam łatwiej się ukryć za zasłoną oszukańczej narracji.
Działaniom charakterystycznym dla catfishingu towarzyszą najczęściej: mocno zaniżona samoocena, potrzeba sprawowania kontroli i władzy, zachowania unikająco-lękowe. Stworzenie w Internecie fałszywej tożsamości zwykle jest remedium na samotność i paraliżujący strach przed odrzuceniem, ale sum sumowi nierówny. Jedne chcą podbudować swoje kruche ego wzbudzeniem zainteresowania i przy próbach przejścia do realu znikają, ale inne chcą więcej – nękać swoje ofiary, bawić się nimi jak kot myszą, mścić się czy wyłudzić pieniądze. Catfishing bywa też formą cyberprzemocy.
W relacji z sumem odnosi się wrażenie, że im bardziej się do niego zbliżasz, tym bardziej staje się enigmatyczny. Pojawia się i znika, i robi to na swoich warunkach – jest dostępny wtedy, kiedy on chce, a i tak zawsze pozostaje w pewnym oddaleniu. Raczej nie odbiera telefonu, rzadko zresztą ujawnia jego numeru. Jeśli rozmawia, to krótko i ogólnikowo. Podejrzane może być to, że nie ma wielu obserwujących w mediach społecznościowych, bo po prostu jest samotny. Jego konta wyglądają na nowe i puste.
W historiach, które przedstawia na swój temat, występują nieścisłości, mogą mylić mu się fakty i miejsca, a wydarzenia wydawać się nierzeczywiste. Jego życie może wydawać się wręcz zbyt idealne, zbyt ekscytujące lub dziwnie zagadkowe. Sumy typu narcystycznego tworzą narrację, w której odgrywają rolę superbohaterów, którzy chcą być podziwiani i wielbieni. Sumy wyłudzacze natomiast sprzedają historie tragiczne i dramatyczne, by wzbudzić w swych ofiarach najpierw współczucie, a potem wyłudzić konkretną pomoc.
Zdjęcia fanów catfishingu wyglądają na podejrzanie profesjonalne – jest w nich coś sztucznego. Rzadko są to zwykłe, dalekie od ideału selfie czy fotografie przedstawiające codzienność z mieszkaniem, kotem czy psem w tle. Zdjęcia te, w tym profilowe, są rzadko zmieniane lub nawet nigdy. Poważną czerwoną flagą ostrzegającą przed catfishingiem jest odmowa spotkań w realu lub na czatach wideo. Sum najpierw się umawia, obiecuje, ale potem pojawiają się liczne i pokrętne tłumaczenia oraz wymówki. Możesz mieć wrażenie, że nieustannie snujesz z nim plany na temat spotkania – słuchasz o tym, czego to razem nie zrobicie, dokąd nie pójdziecie – jednak do niczego nie dochodzi, bo on je w nieskończoność odwołuje.
Sum musi swoją ofiarę zmanipulować, dlatego potrzebuje ją dobrze poznać. Podejrzane jest, jeśli osoba poznana w Internecie wyciąga osobiste informacje na twój temat, ale danymi na temat własnego życia się nie odwdzięcza – tajemniczo kluczy lub sprzedaje ciągle te same opowieści, które są dość ogólne. Z drugiej strony – ktoś podszywający się pod zmyśloną tożsamość może się szybko „otwierać” – niemal od razu mówić o swoich uczuciach, zdradzać sekrety i błyskawicznie angażować się w relację. „Bombardowanie miłością” to jedna ze sztuczek sumów, mająca na celu zbudowanie więzi, która szybko okaże się uzależniająca. Manipulanci na początku sporo dają, by obudzić apetyt na więcej. Dlatego w relacje, zwłaszcza te internetowe, lepiej nie wchodzić zbyt szybko i pamiętać o zasadzie ograniczonego zaufania. Jeśli intuicja podpowiada, że osoba poznana w aplikacji randkowej jest w jakiś sposób nierzeczywista – najprawdopodobniej tak jest. Warto jej słuchać.