1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Trauma jako doświadczenie wewnętrzne – perspektywa, która staje się szansą

Trauma jako doświadczenie wewnętrzne – perspektywa, która staje się szansą

Efektem traumy bywają choroby – fizyczne, psychiczne, a także coraz powszechniejsze autoimmunologiczne. (Fot. Westend61/Getty Images)
Efektem traumy bywają choroby – fizyczne, psychiczne, a także coraz powszechniejsze autoimmunologiczne. (Fot. Westend61/Getty Images)
Można się uśmiechać, chociaż boli, doświadczać rozległej samotności, pielęgnować mit samodzielności. Można jednak uznać, że trauma, która do tego doprowadziła, jest zarówno czymś, co nas spotkało, jak i wewnętrznym doświadczeniem. To wiele zmienia – można poprosić o pomoc i wreszcie zacząć dojrzewać

Wśród perspektyw na traumę dominują dwie. Pierwsza to opowieść o zewnętrznym doświadczeniu: wypadku, tragedii, nadużyciu – mówiąca o złu, które się nam przydarza i przez to musimy żyć z pamięcią traumatycznego wydarzenia. Druga to wypieranie, bagatelizowanie traumy, racjonalizowanie jej, ślepa wiara w powiedzenia „cierpienie uszlachetnia” lub „co mnie nie zabije, to mnie wzmocni”. Przy takim podejściu pozostaje tłumienie uczuć, chowanie się w skorupie samotności, pracy, sukcesów lub smutnej samodzielności. Tymczasem dr Gabor Maté, kanadyjski lekarz, popularny mówca specjalizujący się w powiązaniach między ciałem a umysłem, udowadnia, że trauma jest doświadczeniem wewnętrznym. Spojrzenie na nią z tej perspektywy staje się szansą.

Zanurzeni w traumie

Maté w swojej książce „Mit normalności. Trauma, choroba i zdrowienie w toksycznej kulturze”, którą napisał z synem Danielem, udowadnia, że „postrzeganie traumy jako procesu wewnętrznego daje nam sprawczość. Jeśli potraktujemy ją jako czynnik zewnętrzny, coś, co się nam przydarza lub wokół nas dzieje, stanie się ona odpryskiem historii, którego nigdy nie zdołamy usunąć. Jeżeli zaś dla odmiany uznamy, że do traumy doszło wewnątrz nas w wyniku tego, co się wydarzyło – w znaczeniu krzywdy lub odłączenia – uzdrowienie i ponowne połączenie staną się realnymi możliwościami”. To pozytywna optyka, bo jeśli do traumy doszło wewnątrz nas, również tam może dojść do jej uleczenia.

Zazwyczaj pierwszym krokiem na drodze do wychodzenia z traumy jest przyznanie przed sobą, że doświadczyliśmy jej, ale też że doświadcza jej otaczający świat. Rozpoznanie, że nasza wewnętrzna kondycja zależy również od okoliczności, prowadzi do zrozumienia, że jesteśmy istotami wzrastającymi w traumie. Na przykład jeśli dom, w którym mieszkam, przepełniony jest przemocą – wpływa to na mnie. Jeśli rozszerzymy pojęcie „domu” z budynku, w którymi mieszkamy, na planetę – zrozumiemy, że trauma w jakimś stopniu dotyczy niemal każdego, niesiemy ją w sobie.

Uznanie naszego zanurzenia w zewnętrznej traumie, a jednocześnie zdefiniowanie jej jako wewnętrzne doświadczenie nie oznacza, że zaprzeczamy nieusprawiedliwionej krzywdzie, którą wyrządza każdy, kto przekracza granice ciała czy psychiki drugiej osoby. Trauma pojawia się wskutek różnego rodzaju naruszeń, ale też dorastania w przestrzeni pozbawionej miłości, opieki i troski dojrzałych dorosłych. W środowisku przyzwalającym na porzucanie, zaniedbywanie potrzeb. Tam, gdzie panuje przemoc i zgoda na przemoc wyrządzaną ludziom, i – co również istotne – naturze. To wszystko prowadzi do dysocjacji, czyli poczucia oddzielenia nas od innych i otaczającego świata. W psychologii dysocjacja oznacza różne doświadczenia, te łagodne przybierają formę oddzielenia od doznań, te brutalne są oddzieleniem od ciała, emocji, umysłu.

Uczciwe zaangażowanie

Efektem traumy bywają choroby – fizyczne, psychiczne, a także coraz powszechniejsze autoimmunologiczne. Choroba często nie jest wyłącznie zewnętrznym intruzem, ale formą buntu organizmu, zmęczenia ciała, brakiem zgody na dalsze znoszenie toksycznych warunków życia, pracy, związku. „A jeśli choroba w rzeczywistości nie jest niezmiennym bytem, lecz dynamicznym procesem, odzwierciedlającym życiowe realia w konkretnych sytuacjach? Jeśli choroba jest przejawem czegoś w naszym zaledwie jego okrutnym zakłóceniem, zyskujemy nowe możliwości: na nowo dążyć do zrozumienia, zadać nowe pytania, być może dokonać innych wyborów. Możemy zająć należne nam miejsce aktywnych uczestników tego procesu, zamiast pozostawać jego ofiarami” – wskazuje dr Gabor Maté.

Jednak ta perspektywa wymaga uczciwego zaangażowania. Rozpoznania, że recepta, gotowy przepis, tabletka, zastany system wierzeń być może przynoszą ukojenie, ale nie pomagają zmierzyć się z problemem na tyle skutecznie, by go pożegnać, a tym samym nie powielać traumy. Ten proces dotyczy nie tylko przyjmowanych lekarstw, profesjonalnej pomocy terapeutycznej, ale też sposobu traktowania świata rozumianego jako miejsce narodzin i codziennej egzystencji.

Potęga współzależności

Rozprawienie się z traumą to konieczność porzucenia różnego rodzaju mitów na temat siebie oraz otoczenia. Ten dotyczący świata Maté nazywa mitem normalności, w którym przywykamy do smogu, zatrutego powietrza, toksycznych rzek płynących przez miasta, kłamstw polityków.

Mit superautonomicznej samowystarczalności dotyczy naszego wnętrza. Zdaniem autora wyraża go „przesadna, niewspółmierna do okoliczności awersja do proszenia kogokolwiek o cokolwiek”. Kanadyjski specjalista namawia nas do uczciwego proszenia zamiast żądania, osiadania w roszczeniowej postawie czy manipulowania innymi. Mogę prosić, dopóki uznaję, że druga osoba ma prawo odmówić. Żyjemy w niezwykle samotnych czasach, w których miłość i relacja nie są traktowane jako głębokie zaangażowanie i aktywna troska, ale towar – szybki wybór podlegający wymianie niczym produkt w sklepie. Każdy z nas jest istotą współzależną – nie tylko od innych ludzi, lecz także od wody, powietrza, ciepła, grawitacji. Przyznanie się przed sobą do współzależności bywa również żegnaniem poczucia osamotnienia.

Ku dojrzałości

Żeby radzić sobie z życiem przesyconym traumą, potrzebujemy być dojrzali. Jak zauważa Gabor Maté – dojrzałości nie możemy się nauczyć. Nie można do niej nikogo nakłonić, nie można jej podarować, nie można osiągnąć poprzez przyjmowanie suplementów, leków czy też rad jakiegokolwiek eksperta.

Drzewo, ryba czy człowiek, aby osiągnąć dojrzałość, potrzebują odpowiednich warunków rozwojowych, zaspokojenia podstawowych potrzeb i miłości. Można to uznać za różnego rodzaju dary – szansę na swobodę wzrostu i zabawę, przestrzeń dla swoich planów, otrzymanie pokarmu, gdy jesteśmy głodni, ciepła, gdy marzniemy, spokoju, gdy chcemy odpocząć. Jeśli w toku dojrzewania nie było miejsca na nas prawdziwych, jeśli środowisko okazało się zatrute, a nazywano je normalnością, najpewniej zostaliśmy straumatyzowani. Do tego wielu z nas doświadczyło przekroczeń, przemocy.

Jednym ze sposobów jest uznawać, że te nie mają z nami nic wspólnego i dotyczą złych ludzi, którzy stanęli na naszej drodze. Drugim – bagatelizować, że to nic takiego, bo dotyczy tak wielu z nas. I uśmiechać się, chociaż boli. I doświadczać rozległej samotności. I wysilać się, pielęgnując mit samodzielności, by swoimi zasługami, osiągnięciami czy też pieniędzmi zasłużyć na miłość. Trzecim uzdrawiającym rozwiązaniem jest rozpoznanie traumy jako wewnętrznego doświadczenia, a tym samym danie sobie szansy na jego pożegnanie. To wymaga uczciwego zatrzymania się, przyznania przed sobą do poczucia oddzielenia, pustki. I poproszenia o pomoc. Każdy z nas jej czasami potrzebuje. Być może teraz przyszedł czas, aby opatrzyć swoje rany.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze