1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Fizzling to największe zagrożenie dla bliskości w relacji. Choć bywa tragiczne w skutkach, łatwo je przeoczyć

Fizzling to największe zagrożenie dla bliskości w relacji. Choć bywa tragiczne w skutkach, łatwo je przeoczyć

(Fot. Malte Mueller/Getty Images)
(Fot. Malte Mueller/Getty Images)
Motyle w brzuchu, rumieńce na twarzy, szybsze bicie serca... Pierwsze chwile, miesiące, a nawet lata związku potrafią przyprawić o endorfinowy zawrót głowy. Co jednak, jeśli po jakimś czasie wzajemne uczucia zamiast wzrastać, bledną? Mamy wtedy do czynienia ze zjawiskiem fizzlingu. Dotyczy ono – choć w nieco odmiennej formie – zarówno par z długim stażem, jak i tych, którzy wkraczają we wczesną fazę randkowania.

Definicja angielskiego słowa „fizzling” kryje w sobie wiele znaczeń. Wpisana w nie niejednoznaczność doskonale oddaje naturę zjawiska, które przyjęło się terminem tym określać. Przymiotnik „fizzy”, czyli „musujący”, przywołuje na myśl otwieranie puszki z napojem gazowanym. Chodzi o syczący, gwałtownie zainicjowany, ale powolnie wygasający dźwięk (na pewno wiecie, o jakim brzmieniu mowa). Porównanie to, choć może wydawać się banalne, niezwykle obrazowo opisuje koncept fizzlingu w kontekście relacji romantycznych. Psycholog dr Jeff Gardere opisuje to jako bardzo powolną śmierć, która następuje, gdy dana osoba krok po kroku oddala się od drugiej.

Umieranie relacji w tak dezorientujący sposób może dotyczyć nawet par, które dopiero co zaczęły się spotykać. Etymologicznie pokrewną ze słowem „fizzling” frazę „fizzle out”, tłumaczy się na język polski jako „spalić na panewce”. Jak sama nazwa wskazuje, odnosi się ona do sytuacji, w której po kilku udanych spotkaniach i tysiącach znaków wymienionych za pośrednictwem komunikatorów internetowych, jeden z partnerów stopniowo traci zainteresowanie, zaczyna się wycofywać. Eksperci aplikacji randkowej Hinge określają fizzling jednym z najnowszych problemów, z jakimi borykają się obecnie poszukujący miłości. Mamy z nim do czynienie, kiedy jedna ze stron nie ma czasu na randki w realu, pisze rzadziej, a odpowiedź na wiadomość zajmuje jej więcej czasu. I tak do momentu, aż całkowicie przestanie się odzywać. Fizzler najczęściej podjął już decyzję, że chce odejść, ale zamiast to zrobić, odkłada drugą osobę na dalszy plan, dopóki nie pojawi się ktoś „lepszy”. Obawiając się konfrontacji, unika szczerej rozmowy. U osoby doświadczającej tego typu zachowań wywołuje to rozgoryczenie, dezorientację i frustrację.

Wyciszaniu wzajemnego lub jednostronnego zainteresowania przeciwdziałać możemy sięgając po narzędzie stare jak świat - po otwartą komunikację. Wszyscy uwielbiamy gwałtowne porywy serca towarzyszące pierwszej fazie zauroczenia. Jeśli jednak pragniemy zbudować poważną relację długodystansową, znacznie lepiej sprawdzi się mniej spektakularna, za to zdecydowanie bardziej rozsądna idea slow datingu. Bo gdy się człowiek śpieszy... Wszyscy znamy zakończenie tego zdania. Wolniejsze tempo nawiązywania relacji romantycznych pozwala partnerom lepiej się poznać, nawiązać głębszą więź, poczuć się przy sobie komfortowo. Na tyle, aby rozwijać relację o mocnych fundamentach albo nie bać się szczerej rozmowy o chęci zakończenia znajomości. Przynajmniej na stopie romantycznej.

Czytaj także: Najważniejsze trendy randkowe 2024 roku. Eksperci prognozują, jak zmieni się nawiązywanie kontaktów i dalsze budowanie relacji romantycznych

W innej odsłonie toksyczne oddalanie się od siebie dotyka także par, które spędziły już ze sobą wiele lat. „Fizzling” przetłumaczyć można bowiem również jako „wygasanie”. Bez względu na to, jak bardzo się kochacie, niewystarczająco pielęgnowane uczucia mogą się z czasem wypalić. Sygnały ostrzegawcze? Coraz rzadszy seks, nagromadzenie błahych, z pozoru nieistotnych sprzeczek, ciche dni, drobne uszczypliwości czy pasywna agresja. Naturalnym jest, że dynamika relacji z biegiem czasu ulega zmianie. Problem zaczyna się wtedy, gdy słabnie zaangażowanie oraz chęć pracy nad związkiem. Jeśli w waszej relacji intymność zastępować zaczyna irytacja, bardziej niż partnerów przypominać zaczynacie współlokatorów i choć obiektywnie nie wydarzyło się nic, co mogłoby zwiastować rozstanie, czujecie, że znacząco oddaliliście się od siebie, macie do czynienia ze zjawiskiem fizzlingu.

Zamiast pozwolić na powolne umieranie związku, po prostu ze sobą porozmawiajcie. Dobre rozwiązania rzadko przychodzą nam łatwo, ale warto po nie sięgać. Z szacunku do siebie oraz osoby, dla której kiedyś (słowo klucz) szybciej biło wam serce.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze