Kiedyś jedynie twarzą w twarz, rzadziej listownie czy przez telefon, a dziś głównie za pomocą internetu. Nasze interakcje społeczne coraz częściej przenoszą się do wirtualnego świata, który rządzi się swoimi zasadami. Okazuje się, że sprawne dostosowanie się do jednego z jego podstawowych prawideł może świadczyć o ponadprzeciętnej inteligencji emocjonalnej.
A mianowicie chodzi o... biegłość w używaniu emotikon. Małe obrazki służące do wyrażania emocji czy wzbogacania wypowiedzi o sarkastyczny ton mają tyle samo zwolenników, co przeciwników. Nie ma w tym nic dziwnego. W końcu porzucenie pisma obrazkowego dla alfabetu było ogromnym skokiem w rozwoju ludzkości. Obecne umiłowanie dla emoji wielu uważa więc za cywilizacyjny krok w tył. Zdaniem krytyków współczesne piktogramy są zbyt prymitywne, aby przekazać subtelne niuanse znaczeniowe. A do tego nie są tak uniwersalne jak mimika i gesty, dlatego nierzadko prowadzą do międzypokoleniowych nieporozumień (wystarczy przypomnieć, że trzy lata temu drewniane krzesło zastąpiło użytkownikom TikToka śmiejącą się buźkę). Z kolei według sympatyków dodają one komunikacji przez ekran smartfona odrobiny kolorytu i pozwalają zaoszczędzić sporo czasu, choć to akurat nie zawsze działa na naszą korzyść:
Osoby szczodrze czerpiące z obszernego zasobu emotikon mogą być więc postrzegane jako bardziej przyjazne i ekspresyjne albo... niedojrzałe i niepoważne, szczególnie jeśli uśmiechy i serduszka towarzyszą wiadomościom służbowym. Kto jest bliższy prawdy? Oczywiście wiele zależy od kontekstu, ale jeśli należysz do miłośników rysunkowych symboli i non stop wysyłasz je do przyjaciół, rodziny i współpracowników, może ucieszy cię nowe odkrycie badaczy z Indiana University.
Amerykańscy naukowcy doszli do wniosku, że osoby chętnie sięgające po emotikony mogą być bardziej emocjonalnie inteligentne. Oznacza to tyle, że trafniej rozpoznają i rozumieją emocje, lepiej wykorzystują ich potencjał w działaniu, potrafią je empatycznie wyrażać i korzystnie regulować. A co z tymi, którzy stronią od emoji w kontaktach ze znajomymi czy romantycznym partnerem? W tym przypadku może to wskazywać na unikający styl przywiązania.
Czytaj też: Czy można zmienić pozabezpieczny styl przywiązania w relacjach? Tak, pod kilkoma warunkami
– Sposób, w jaki komunikujemy się wirtualnie, może ujawnić coś więcej o nas samych – przekonuje jeden z autorów badania, psycholog Simon Dubé. Na jakiej podstawie do tego doszedł? Zespół przeprowadził ankietę wśród 320 dorosłych mieszkańców Stanów Zjednoczonych na co dzień posługujących się tekstowymi komunikatorami. Każdy z uczestników zadeklarował, jak często korzysta z emotikon. Następnie wzięli udział w testach określających ich style przywiązania i inteligencję emocjonalną. Badanie pokazało, że emotikony cieszą się większą popularnością wśród kobiet niż mężczyzn. W przypadku obu płci im mniej bezpieczny był styl przywiązania, tym bardziej ubogie w obrazkowe elementy były wysyłane wiadomości.
Naukowcy podkreślili jednak, że ich spostrzeżenia wymagają dalszych prac. Ankiety wypełniła bowiem nie do końca reprezentatywna grupa. W badaniu udział wzięły głównie białe osoby w heteroseksualnych związkach, których językiem ojczystym jest angielski. Tymczasem warto pamiętać, że na sposób, w jaki ludzie używają emotikonów, wpływają również czynniki takie jak wiek, kultura, w jakiej się wychowali, czy przynależność do różnych grup społecznych.
Źródło: „Emoji Use Reveals How Emotionally Intelligent You Are”, newsweek.com [dostęp: 21.12.2024]