Puer Aeternus to ktoś, kto może ukrywać się w części naszej osobowości i „migać się od życia”, namawiając, żebyśmy chodzili drogami na skróty, wciąż podejmowali się znanych zadań czy wchodzili w relacje z ludźmi, na których w gruncie rzeczy tak bardzo nam nie zależy. Co o tym archetypie pisała Marie-Louise von Franz, szwajcarska psycholożka i współpracownica Junga?
Jeśli w końcu zacznę więcej zarabiać, jeśli znajdę odpowiedniego partnera, jeśli zrealizuję marzenie o przeprowadzce nad morze, jeśli kupię dom, jeśli schudnę przynajmniej siedem kilogramów, jeśli wreszcie porządnie nauczę się angielskiego… Co wtedy? Oczekiwanie na przyszłe szczęście i planowanie lepszego życia niepostrzeżenie, ale skutecznie odciągają od obecnego życia. Marie-Louise von Franz – szwajcarska psycholożka, uczennica i współpracownica Junga – w swojej książce „The problem of the Puer Aeternus” zauważa, że większość ludzi, często nie zdając sobie z tego sprawy, czuje się uwięziona w poczekalni, mając nadzieję na życie, którego pragną. Według jungistki taka postawa zwalnia z odpowiedzialności, bo skoro nie żyjemy własnym życiem, nie utożsamiamy się z nim i nie dbamy o nie. Nie ma się czym przejmować, bo jest tanie i byle jakie, a my przez nie jedynie dryfujemy, nieprzywiązani, niezaangażowani. To podstępne dla naszej psychiki.
Marie-Louise von Franz wraz z Jungiem odnieśli taką postawę do archetypu Puer Aeternus – jednego z wielu znajdujących się, według nich, w zbiorowej nieświadomości, z którą każdy z nas jest połączony przez swoją nieświadomość indywidulaną. W psychologii Junga termin ten, oznaczający wiecznego chłopca, używany jest do opisu pewnego typu mężczyzny – czarującego, wyglądającego na uczuciowego, kreatywnego i zawsze dążącego do realizacji swoich marzeń. Jest to jednak złudne wrażenie. To osoba pozostająca nastolatkiem również w dorosłości, zazwyczaj pełna życia, ale dziwnie wyczerpująca dla otoczenia, powierzchowna i nielojalna.
Archetyp
Puer Aeternus, który bez naszej świadomości, bierze nas w posiadanie wcale nie musi objawiać się jako egzystencja nieodpowiedzialnego mężczyzny, który skacze z kwiatka na kwiatek – zdradza, rzuca z dnia na dzień robotę i znika w sinej dali. Taki ktoś może ukrywać się w jakiejś części naszej osobowości i „migać się od życia”, namawiając, żebyśmy chodzili drogami na skróty, wciąż podejmowali się znanych od dawna zadań czy wchodzili w relacje z ludźmi, na których w gruncie rzeczy tak bardzo nam nie zależy. Wieczny chłopiec żyje w zakamarkach nieświadomości, jeśli przykładowo masz pracę, ale jest ona tylko czymś tymczasowym, dopóki nie znajdziesz swojej „prawdziwej” pasji i nie zaczniesz na niej zarabiać. Jesteś w związku, ale dręczy cię podejrzenie, że to próba przed twoim „prawdziwym” związkiem. O swoim obecnym życiu myślisz jako o ulotnej przygodzie, przekonana, że coś ekscytującego jest tuż za rogiem. Teraźniejszość przy takim podejściu staje się niekończącą rozgrzewką. Odkładamy życie dla obietnicy lepszego jutra. Takiemu tymczasowemu życiu towarzyszy przekonanie, że wszystko to, czego nie lubimy w swoim życiu, zniknie, jeśli coś innego wreszcie się wydarzy i to coś popchnie nas na inne wymarzone tory.
Marie-Louise von Franz napisała, że w pułapką archetypu
Puer Aeternus jest nierealizowanie własnego potencjału i możliwości, które mogą stać się naszym udziałem, ponieważ ten niedojrzały chłopiec blokuje jakąś część naszej osobowości, której doświadczylibyśmy, gdybyśmy sięgnęli w życiu po więcej dojrzałości i odwagi do zmierzenia się z tym, co dla nas ważne. Im dłużej odkładamy ten krok, tym nasze fantazje o przyszłym idealnym życiu, stają się bardziej nierealne, wielkościowe, nieadekwatne. W książce analityczki jungowskiej czytamy:
„Jest dziwne nastawienie i uczucie, że jeszcze nie jest się w prawdziwym życiu. Na razie robi się to lub tamto, ale czy to kobieta czy praca, to jeszcze nie jest to, czego się naprawdę chce, i zawsze jest fantazja, że kiedyś w przyszłości to prawdziwe się wydarzy. Jeśli to nastawienie się przedłuża, oznacza to stałą wewnętrzną odmowę oddania się chwili. Często towarzyszy temu, w mniejszym lub większym stopniu, kompleks zbawiciela, z tajemną myślą, że pewnego dnia będzie się w stanie uratować świat; ostatnie słowo w filozofii, religii, polityce, sztuce lub czymś innym, zostanie znalezione.”
Uleganie wiecznemu chłopcu, będąc odmową zaangażowania się w „tu i teraz”, powoduje rodzaj emocjonalnego zawieszenia. Tęsknimy za czymś większym, podczas gdy nasze codzienne obowiązki wydają się więzieniem, chociaż często staramy się im jakoś sprostać. W tym stanie rzeczy nie jest dziwne, że pociąga nas wtedy wszystko to, co daje iluzję ucieczki od rzeczywistości – używki, czekoladki, seriale, toksyczne relacje, zakupy. Sięgamy po te sposoby, bo życie tak naprawdę jest nudne, przytłaczające, samotne. Jest pułapką, w której pozostajemy w stanie „co by było, gdyby”, sparaliżowani strachem przed dokonaniem właściwego wyboru. Możemy zmieniać miejsca pracy czy zamieszkania, nigdy na dobre nie osiedlając ani nie budując fundamentów, mówiąc sobie, że „to jeszcze nie to”.
Archetyp Puer Aeternus jest uwodzicielski – ostrzega Marie-Louise von Franz. Ciągłe uczucie nadziei na szybkie uporządkowanie swojego życia oznacza, że na razie nie musimy wykonywać żadnych trudnych ruchów, nie musimy podejmować decyzji, które są proste i trudne jednocześnie. Puer Aeternus jest mistrzem unikania, bo gdzieś w głębi duszy wie, że owego prawdziwego życia, którego pragnie, nikt nie poda mu na srebrnej tacy. Buduje się je bowiem nie prze z jakieś straszne trudy, ale poprzez konkretne zobowiązania, pielęgnowanie relacji, podejmowanie rozwojowych wyzwań tu i teraz. Rozpaczliwe próby osiągnięcia czegoś poza zasięgiem oznaczają, że nieustannie gonimy za przyszłością, która może nigdy nie nadejść. Ale dla Puer Aeternus długoterminowe marzenia i niezrealizowane nadzieje stają się substytutem rzeczywistości, sposobem na uniknięcie wysiłku związanego z budowaniem życia. Ktoś taki ciągle jest na granicy rozpoczęcia projektów i planowania celów, ale nie dociera do mety, ponieważ wcale nie chce do niej dotrzeć. Podobnie jest w jego związkach, które często się rozpadają, ponieważ zaangażowanie wydaje się mu zbyt ciężkim brzemieniem.
Puer Aeternus jednak – jak zauważa szwajcarska psycholożka – nie zawsze jest leniwym obibokiem, kimś, kto unika zobowiązań i boi się ograniczeń, a wręcz przeciwnie – może ciężko pracować na eksponowanym stanowisku, mieć zawsze wysprzątane mieszkanie i dzieci w szkołach na najwyższych miejscach w rankingach. Cóż z tego, jeśli tak naprawdę ta droga jest łatwiejsza niż ta, o której marzy. To cały czas jest życie prowizoryczne, a plany na przyszłość są fantazjami o tym, co mogłoby być. Myśli sobie, że kiedy będzie wykonywał tę nudną albo wymagającą poświęceń pracę, „pewnego dnia mu się to opłaci” i wreszcie odda się wymarzonej karierze. Odkłada wymarzoną podróż, bo idealne wakacje wymagają idealnych zarobków i okoliczności. Odkłada spędzanie czasu z bliskimi, bo jest zbyt zajęty „budowaniem przyszłości”, by cieszyć się teraźniejszością. Ten rodzaj wiecznego chłopca angażuje się w to, co nie jest istotne dla jego – jak by to powiedział Jung – duszy, bo jest na służbie ego. Wygląda na odpowiedzialnego, a tak naprawdę jest w swojej rzeczywistości nieobecny, utożsamia się jedynie z rolą – maską, personą.
Prawdziwa wolność pochodzi z panowania nad własnym życiem, a nie z ucieczki od niego. Pochodzi ze świadomości, że można odejść od nie rokujących dobrze na przyszłości sytuacji, ale także z odwagi, by zainwestować w coś znaczącego teraz. Prawdziwa wolność to nie brak zaangażowania czy angażowanie się w to, co ma wartość zastępczą, to zdolność do podejmowania właściwych wyborów. To śmiałość, by zaryzykować i zbudować coś znaczącego, nawet jeśli oznacza to stawienie czoła możliwości porażki. Można się przy tym dobrze bawić, a przynajmniej czerpać z tego przyjemność, ale wymaga to wyjścia poza swoją strefę bezpieczeństwa i zrobienia tego pierwszego przerażającego kroku w stronę zaangażowania.
Jung napisał, że „Jeśli nie podejmie się ryzyka, sens życia zostaje w jakiś sposób naruszony, a cała przyszłość skazana jest na bezradną niemoc…” Nie jest do tego potrzebna od razu jakaś życiowa rewolucja, swoją właściwą ścieżkę może można zintegrować je ze swoim obecnym życiem. Jeśli wymarzone zajęcie nie jest jeszcze naszą codzienną pracą, możemy zacząć rozwijać swoje umiejętności już teraz, aby stopniowo wkroczyć w życie, którego pragniemy. Chodzi o to, aby zacząć budować życie, którego naprawdę pragniemy teraz. „…jeśli z przekonaniem robisz kolejną i najpotrzebniejszą rzecz, zawsze robisz coś znaczącego i zamierzonego przez los.” – pisze Jung. Razem z Marie-Louise von Franz namawia, że używać teraźniejszości nie jako poczekalni , ale jako fundamentu życia, jakiego pragniemy. Chodzi o to, żeby znaleźć jego sens nie w odległej przyszłości, ale w codziennych aktach odwagi, połączenia i zaangażowania.