Dziś w łóżku deficytowe stało się to, co wymaga czasu i bliskości z drugim człowiekiem – mówi Bożena Stasiak, autorka książki „Zwierzenia Polaków. Listy intymne”. Zebrała w niej otrzymywane przez lata od czytelników pytania dotyczące życia seksualnego. W wywiadzie wyjaśnia, dlaczego „biały seks” coraz częściej zastępuje tradycyjne współżycie.
Jeśli mówimy „gra wstępna”, to myślimy o tym, co robimy przed seksem, którym ma być stosunek. Dziś seksuolodzy mówią o „grze miłosnej”, bo tak podkreślają to, że jest ona już początkiem stosunku. Czy pani się z tym zgadza?
Tak, bo mówienie o grze miłosnej, a nie grze wstępnej, bardziej oddaje to, co się dzieje między partnerami. A sądząc po listach, które dostaję od czytelników, coraz częściej na grze miłosnej kończy się cały akt. Do stosunku rozumianego dosłownie już nie dochodzi. Gra miłosna prowadzi do orgazmu obojga kochanków i bywa, że doświadczają go jednocześnie. Skoro więc to, co nazywamy „białym seksem”, czyli orgazm bez stosunku waginalnego, zaczyna dotyczyć coraz większej liczby ludzi, mówmy o grze miłosnej, a nie wstępnej.
Czy to dlatego, że zakazany w dobie pandemii dotyk staje się superafrodyzjakiem?
Od wielu lat wciąż żyjemy w pędzie: kariera, praca w dużej firmie, rywalizacja, konsumpcjonizm i jego wyzwania. Brak nam przytulania, czułości, pieszczot – dlatego nabierają one szczególnego znaczenia. Zobaczyć nagie ciało czy nawet przeżyć stosunek seksualny możemy za to prawie w każdej chwili. Pornografia jest łatwo dostępna, a seksrandki przed kamerkami nie są czymś nadzwyczajnym. Obyczajowość na wiele nam dziś zezwala. Deficytowe stało się to, co wymaga czasu i bliskości z drugim człowiekiem – czyli pieszczoty, pocałunki, czułość. Coraz częściej czujemy się też samotni, kiedy więc w jakimś cudownym miejscu i czasie przytulimy się do drugiej ludzkiej istoty i zaczniemy pieścić, może dojść do spełnienia.
„Gra miłosna toczy się już od rana” – mówi mój znajomy, który kiedy ma ochotę na seks, rano idzie po zakupy i zajmuje się dziećmi…
Niestety, nie jest to popularne, choć bardzo skuteczne. Teraz mężczyźni nie adorują swoich żon, rzadziej kupują im kwiaty bez powodu czy dają prezenty. Przez ten pośpiech zagubiliśmy się w seksie i w życiu.
A więc łatwiej dziś o seks niż o przytulenie i czułość. A czy pornografia może, zamiast być wrogiem gry miłosnej, stać się jej elementem?
Piszę w swojej książce o tym, że dziś i kobiety, i mężczyźni tak samo podniecają się przy pornografii. Różnice nie mają takiego znaczenia jak sam fakt, że pornografia może nam pomóc rozpocząć seks. Ale czy tak będzie i czy stosunek się uda? To zależy od tego, czy jej nie przedawkujemy. Jeśli będziemy tylko od czasu do czasu stosować ją jako stymulator pożądania, to może dać dobre efekty. Profesor Zbigniew Lew-Starowicz mówi, że seks po pornograficznym filmie może być wspaniały, ale też może wcale go nie być. Dziś wielu mężczyzn woli poprzestać na pornografii niż kochać się z partnerką, bo wtedy muszą oni zadbać też o jej potrzeby.
No właśnie: zadbać o grę miłosną! W książce pisze pani, co może nią być, więc można wziąć ściągę do łóżka. Dlaczego zatem seks wciąż często ogranicza się do klasycznego stosunku, po którym mężczyzna zwykle od razu zasypia?
Życie w pośpiechu i stresie sprzyja traktowaniu seksu jako czegoś, co ma zredukować napięcie – jak przysiady czy pompki. Taki seks jest szybki i techniczny. Jeśli mężczyzna używa seksu jako sposobu na odstresowanie, to może być kłopot z grą miłosną. Jednak nie ma co się poddawać, warto spróbować kochać się dwa razy pod rząd lub kiedy wróci z roweru czy biegania. Jeśli nasz partner to typ macho, może mieć w sobie niezgodę na grę miłosną, ale wtedy warto mu ją pokazać jako wyzwanie. Kłopot z grą erotyczną może też wynikać z tego, że pokłóciliśmy się i ciche dni trwały zbyt długo. Bywa, że wtedy trudno do siebie wrócić, okazując czułą namiętność. Ale i na to są sposoby. Może nie od razu dojdzie do wybuchu namiętności czy choćby wyrafinowanej gry miłosnej, ale zaczniemy oswajać się ze sobą na nowo.
Jest jeszcze jeden powód, dla którego mężczyźni dziś unikają gry miłosnej. Kobiety są coraz bardziej niezależne, często zarabiają więcej niż mężczyźni, mają wyższe stanowiska albo prestiż. Ich partnerzy mogą wówczas mieć problem ze swoją rolą, bo przecież do niedawna to były męskie atrybuty. Dlatego oni nie będą wychodzić z taką czułą inicjatywą, żeby kobiety pieścić czy przytulać, bo obawiają się, że wtedy one już na pewno uznają ich za niemęskich, że w ich oczach będą wyglądać na mięczaków, słodziaków. Mężczyźni, zwłaszcza starsi, mogą ponadto odmawiać gry miłosnej na zasadzie przekory, bo uznali, że skoro partnerki dominują nad nimi w życiu codziennym i zawodowym, to niech dominują w seksie, a więc też inicjują grę miłosną.
Brak gry miłosnej u współczesnego mężczyzny może wynikać z rywalizacji z kobietami?
Na te wszystkie komplikacje nakłada się jeszcze to, że młodzi mężczyźni mają coraz więcej problemów z erekcją, właśnie dlatego, że całym dniami siedzą przed komputerami albo nie mają pracy i są sfrustrowani. A ponieważ wiedzą, że powinno im się w seksie i w życiu udawać, a się nie udaje – stają się agresywni. Kiedy więc poczują podniecenie, to natychmiast chcą seksu! Ale mężczyźni i ich problemy to tylko jedna strona medalu. Drugą są kobiety, którym gra wstępna nie jest już tak potrzebna. Żyją szybko i szybko się podniecają. Też oglądają pornografię i tak jak kiedyś stereotypowi mężczyźni, chcą seksu natychmiast, bez migdalenia. Skoro są już gotowe, byłaby to strata czasu.
A mężczyźni mówią, że nie są maszynami do seksu, że są też ludźmi...
Role seksualne zaczynają się odwracać i bywa, że mężczyzna zestresowany i niepewny swojej męskości potrzebuje więcej czasu w łóżku niż kobieta. Może lękać się, czy sprosta oczekiwaniom kochanki i chcąc przejąć kontrolę nad jej seksualnością – stara się narzucić swój rytm. Może też chcieć zwolnić tempo, jeśli ważne dla niego są emocje i bliskość, bo kocha tę kobietę i chce być z nią blisko dłużej niż kilka minut. Może także być bardziej zmysłowy i sensoryczny niż inni i chcieć korzystać z tego, co daje mu jego ciało. Ponieważ jednak generalnie mężczyźni nie lubią zagłębiać się w siebie, wolą w łóżku udawać, że są zmęczeni albo seks ani żadna gra miłosna nie są im potrzebne.
Czy warto z partnerem o tym wszystkim porozmawiać? Jeśli tak, to w jaki sposób, skoro mężczyźni nie znoszą być pouczani?
„Nie komenderuj mną” – mówią... Dlatego aby ich skłonić do pieszczot, lepiej użyć fortelu, na przykład odsłonić szyję i powiedzieć: „Miałam kiedyś takiego chłopaka, który mnie tu całował… i ja to tak lubiłam”. Może to sprowokować partnera, by pomyślał: „Ja jej pokażę, jak się całuje kobietę w szyję!”, ale jest też ryzyko, że się zatnie i pomyśli: „To sobie teraz wspominaj!”. Można również pocałować partnera w szyję i powiedzieć: „Czy ty tak lubisz, bo ja bardzo?”.
Powiedziałabym, że tak jak już nie potrafimy się kochać, tak nie potrafimy o seksie rozmawiać. Kobiety albo mówią tonem nieznoszącym sprzeciwu, czego oczekują, i mężczyźni mogą poczuć się musztrowani, albo z kolei milczą i chcą, żeby mężczyźni się domyślili. A oni się nie domyślą, bo tak są skonstruowani, że trzeba do nich mówić wprost, ale bez pouczania. Stawiać wyzwania i wskazywać drogi, na których będą mogli się sprawdzić.
A co z tzw. zmęczeniem materiału, czyli sytuacją, kiedy mężczyzna przesadza z grą wstępną?
Mężczyźni, którzy naczytali się magazynów i publikacji mówiących o tym, jak zaspokoić kobietę, mogą wpaść w przesadę. Zwłaszcza młodzi, kiedy poznają nową partnerkę, a wiedzą, że gra wstępna powinna trwać, ciągną ją w nieskończoność, aż kobiecie przechodzi ochota na seks. Świadczy to o tym, że nie mają doświadczenia; nie potrafią odczytać reakcji partnerki i nie czują, że ona jest już gotowa.
Są też mężczyźni, którzy chcą się przytulać, nawet głaskać, ale nic więcej.
Być może mieli nadopiekuńcze matki i nie szukają kochanki, ale matki bis. Warto wtedy oddzielać czułość od seksu: przytulać się, kiedy chcemy spać albo być razem blisko. Przed kąpielą, przed posiłkiem, wtedy, kiedy nie idziemy w stronę seksu. Dawać sobie z tym mężczyzną czułość jako osobne danie. A kiedy mamy ochotę na seks, sięgnąć po coś zaskakującego: może gadżety, może superbieliznę. Warto, żeby to coś wybiło go z bycia misiaczkiem mamusi.
Czy Polki w grze miłosnej różnią się dziś od innych Europejek?
Pęd, konsumpcja, stres nas wszystkie zunifikował. Dewocja to margines. Pozytywne i zaskakujące jest to, że kiedyś pani 70 plus nie myślała o seksie, a teraz – co wynika z badań prof. Zbigniewa Izdebskiego – kobiety po siedemdziesiątce zaczęły uprawiać seks oralny i analny. A jeszcze 15 lat temu uważano to za zboczenie.
Bożena Stasiak, dziennikarka, popularyzatorka wiedzy na temat seksualności. Laureatka wielu nagród i wyróżnień w Konkursie na „Dziennikarza Medycznego Roku”.